piątek, 27 kwietnia 2012

Rozdział 22

- No więc musimy porozmawiać o nadchodzącym slubie...- zaczął ojciec.
- Jakim slubie?! - zdziwił się Maks.
- No jak to jakim... Twoim i Brianny. - wyjaśnił ojciec.
-Co?!! - krzyknął Maks.
- No przecież ona nosi twoje dziecko. To do czegoś zobowiązuje synu. - powiedział ojciec lekko.
- To nie jest moje dziecko! - krzyczał Maks.
- Skarbie my z tatą wiemy jak to jest. Naprawdę. Ale nie można ciągle unikać konsekfencji swoich czynów. - powiedziała spokojnych głosem matka przytulając syna, na co ten ją odepchnął.
- Nie.! Wy nie wiecie jak to jest jak twoja była biega za tobą i próbuje ci zniszczyć życie dlatego, ze ją zostawiłeś! Nie ożenię się z nią to po pierwsze, a po drugie to nie moje dziecko.! Kocham Viktorię i to z nią się w przyszłości ożenię a nie z tą głupią suką!! Zresztą z nikim jeszcze tego nie robiłem! - Maks nie wytrzymał.
- Jak ty się wyrażasz o swojej przyszłej żonie?! CO? - matka zaczęła się denerwować.
-Nie tym tonem chłopcze.! - ryknął ojciec.
Maks opadł na krzesło , zkrzyżował ręce na piersi i zaśmiał się.
- Co cię tak śmieszy?- zapytała matka już trochę spokojniej.
-To, że wszyscy wierzą tej zdzirze a nie mi!. - odpysknął Maks.
- Ta ,,zdzira'' jak ją nazwałeś zaraz tu przyjdzie. - poinformował go ojciec.
-Że co? - wstał Maks. - Ty chyba żartujesz.! Zaprosiliście ją tu?!
-Tak. Zaprosiliśmy. Chcemy odbudować nasze relacje. Po waszym zerwaniu...- niedokończył ojciec.
-To ja ją rzuciem... - wtrącił Maks.
- Po waszym zerwaniu - kończył ojciec. - utraciliśmy z nią kontakt, więc zeby go teraz naprawić będzie częstym gościem w naszym domu. - skończył i uśmiechnął się do syna.
- Nie no kurwa! Was chyba do końca pogięło. - drwił dalej Maks.
- Uważaj sobie na słowa gówniarzu! - ojciec powoli wpadał w furię.
- Słuchaj mam propozycję. - zachylił się do stołu chłopak. - Jeśli tak bardzo chcesz zeby była w naszej rodzinie TO SAM SIĘ Z NIĄ OŻEŃ- te ostatnie słowa chłopak wykrzyczał ojcu w twarz.
- O nie! Tak nie będzie.! Na górę do pokoju! Zejdziesz dopiero gdy cię zawołam! Spieprzaj! - krzyknął ojciec pokazując palcem schody.
-Ani mi się śni! - krzyczał Maks. - To nigdy nie będzie moja żona rozumiesz?! Jesteś żałosny! Mam cię gdzieś! - krzyczał. Po czym wstając od stołu złapał Viktorię za ręke i poszli na górę. Zdezorientowana dziewczyna szła za chłopakiem po schodach. Nie wierzyła, ze to co teraz usłyszała wydarzyło się naprawdę.
- Maks i co teraz będzie? - zapytała gdy byli już w pokoju.
- Nie mam pojęcia skarbie. Ale jedno wiem na pewno, to nie jest moje dziecko i nie ożenię się z nią, choćby mnie mieli zaciągać na ten ołtarz nie zrobię tego. - powiedział. Przytulił czule Viktorię i zaczął ją uspokajać. Po kilku chwilach ojciec zawołał syna.
- Oho.. chyba ta zdzira już przyszła. - powiedział chłopak. - Nie mogę w to uwierzyć. Puściła się z kimś a teraz chce mnie obarczyć swoim bachorem.
-Nie denerwuj się Maks. Wszystko będzie dobrze zobaczysz. Tylko nie pokazuj jej, ze jej przyjście i obecność cię wkurzają. - powiedziała Viktoria.
- Nie dam rady. Ojciec wyprowadził mnie z równowagi tym całym swoim śmiesznym ślubem. - powiedział i na samą myśl o ich wcześniejszej kłótni zaśmiał się pod nosem.
- Zrób to dla mnie. - powiedziała dziewczyna i ujęła jego twarz w dłonie.
- Postaram się - uśmiechnął się i musnął delikatnie jej wargi.
Na dole Brianna już siedziała przy stole i gawędziła z ojcem Maksa.
-O! Pan młody już jest!- krzyknął widząc Maksa nie zwracając uwagi na Viktorię, która szła z nim za rękę. Zachowywał się tak jakby wcześniejsza kłótnia w ogóle nie miałą miejsca.
- Cześć Skarbie. - powiedziałą Brianna i posłałą Maksowi buziaka.
Chłopak się skrzywił. Usiadł do stołu. Gdy Viktoria chciała usiąść na krześle obok Maks złapał ją w talii i przyciągnął do siebie. Posadził sobie na kolanach po czym pocałował w policzek.
- Synu twoja narzeczona tu siedzi.. - ojciec odchrząknął i zwrócil uwagę synowi.
- Narzeczona?! Nie oświadczyłem się jej! - krzyknał. Ale szybko się po chwili uspokoił ponieważ Viktoria mocno wtuliła się w jego tors. Objął ją czule.
- Ty może nie. Ale ja tak. Kupiłem pierścionek, który mama wybrała i daliśmy go Briannie jako, ze ty nie raczyłeś tego zrobic.
Viktoria była zdziwiona aż otworzyła usta. Maks zresztą to samo.
- Ty sobie chyba żartujesz! Nie będzie żadnego ślubu.!
- Oj Maksiu, Maksiu, nie denerwuj się tak. Wszystko się ułoży. - uspokajała go blondynka.
- Ty to się w ogóle nie odzywaj. Dałaś komuś dupy a teraz chcesz wszystkim wmówić, ze to moja sprawka.! - krzyknął.
- Zapomniałeś, ze to ty ją wziąłeś? A te wszystkie deklaracje, ze zostawisz Viki, ze będziesz mój a ja twoja, ze chcesz abym ci urodziła więcej dzieci. O..oo .. a to jak pękł nam kondom.? Tego też nie pamiętasz??! Tak mocno to robiłeś więc..... Musiało się stać to co się stało. - powiedziała Brianna patrzą czule na Maksa.
- CO? Skąd ty wzięłaś takie głupoty? Przecież to nie prawda! Dziewczyno! Ogarnij się!. Nigdy z tobą niczego nie robiłem! A już na pewno nie mocno.... I wiesz co ci powiem..?- Wstał łapiąc Viktorię w talii. - Nie mam zamiaru w tym uczestniczyć! - złapał Viktorię za rękę. - A i mało tego! Dopilnuje, zebyś zrobiła testy DNA! Wtedy moi głupi rodzice uwierzą mi a nie tobie! Na razie! - krzyknął i poszedł w stronę wyjścia.
- Maks, Maks nie masz prawa stąd wyjść! Chodź tu do nas! Maks! - krzyczała matka.
-Jeśli teraz wyjdziesz, mozesz już nie wracac! - krzyczał zdenerwowany ojciec.
- Pieprzcie się wszyscy! - krzyknął Maks na odchodne i pomachał ręką.
Szybko wybiegł z Viktorią na chodnik. Gdy szli w stronę Times Square Maks zadzwonił do Justina, prosząc by przenocował ich na dwie,trzy noce. Justin się zgodził bez żadnego ale. Trochę go to zdziwiło. I właśnie wtedy przypomniał sobie, ze jego kumpel kocha jego dziewczyne.. Dlatego tak szybko się zgodził. Maks spojrzał troskliwie na Viktorię, z którą szedł za rękę. Dziewczyna rozglądała się uważnie po ulicy. Zachowując się jak turystka i pokazując różne rzeczy palcem rozbawiła Maksa. Chłopak dzięki temu chociaż na chwilę zapomniał o problemach. Przytulił ją mocno znienacka i czule pocałował. Niestety to był dopiero początek ich wspólnych kłopotów...

*******************************
Tak wiem. Rozdział trochę słaby ale nie miałam zbytnio dzisiaj czasu. Postaram się więcej wysilić przy następnym ;D

4 komentarze:

  1. Woow . Zaskakujesz mnie dziewczyno < 3 To jest boskie . Kocham twoje opowiadanie ! JEstem mega ciekawa co sie dalej wydarzy .. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże! rodzice Maksa to są dopiero głupi...
    eh... mam nadzieję, że nie będzie tego slubu

    OdpowiedzUsuń