sobota, 25 sierpnia 2012

Rozdział 49.

Viktoria
U Johna nie było aż tak źle. Siedzieliśmy na dworzu, przy basenie, z tyłu domu. Było gorąco, więc chłopaki pozdejmowali koszulki a dziewczyny - czyli ja - byłam w samej koszuli sięgającej do kolan, majtkach i staniku. Grillem operował Scott z Justinem. Ja natomiast siedziałam przy basenie mocząc nogi po kolana. Maks siedział na huśtawce i zawzięcie rozmawiał o czymś z gospodarzem. Gdy zauważył, że na niego patrzę i nasze spojrzenia się spotkały on pierwszy spuścił wzrok. Po 20 minutach pierwsze dania z grilla były gotowe i wszyscy zasiedliśmy do stołu. Siedziałam międzu Johnem a Justinem. Na szczeście to na przeciwko Jusa siedział Maks. Widać było, ze nie jest głodny, zresztą ja też nie byłam.
- Ej a co z wami? - zagadnął John przerywając swoją rozmowę z Justinem i patrząc na mnie i Maksa.
Żadne z nas nie odpowiedziało.
- Jakaś poważniejsza kłótnia??
- Eh.. lepiej nie pytaj John - wtrącił Jus.
- Uuu dobra, nie wtrącam się. Ale pamiętajcie, ze i tak się pogodzicie bo wasza miłość jest niezniszczalna, wiele razy nam to pokazaliście.
I w tym momencie Maks wstał i wyszedł do kuchni. Nastała cisza i każdy patrzył w stronę chłopaka z niedowierzaniem.
 
Justin.
- Pójdę po niego - powiedziałem po chwili. Wszedłem do kuchni i zastałem przyjaciela siedzącego przy stole z głową w dole.
- Nie przejmuj się nim, on nie wiedział.
- Wiem, że nie wiedział. Bo niby skąd?
- Słuchaj... ja wiem, że to jest dla Ciebie trudne, ale może lepiej ujawnić to wszystim żeby nie było potem takich niepotrzebnych problemów co?
- Sam nie wiem...
- Wiem, że Viki źle zrobiła ale gdyby nie to to nie było by ciebie tutaj. Zrozum też ją.
Wyglądało jakby się chwilę zastanawiał, jednak tylko westchnął i dodał:
- Nie, nie moge jej zrozumieć. No bo.... Jak ona tak mogła?? Jeszcze teraz.... jak tak siedzi w samej bieliźnie .. ja... ja po prostu..... - znów westchnął - nie mogę oderwać od niej wzroku rozumiesz? Kocham ją, z każdym dniem coraz mocniej, ale to co zrobiła....to ze mnie zdradziła to... - urwał bo w drzwiach zobaczył Johna.
- Słuchaj Maks.. nie wiedziałem serio..
- Spoko - krzywo się uśmiechnął.
- Dobra to dajmy sobie już z tym spokój. Chodź się dobrze bawić i nie przejmuj się Viktorią okej?
- Okej. - powiedział.
Wyszliśmy z kuchni i dołączyliśmy do reszty. Siedzieli w basenie. Zauważyłem, że Caitlin doszła . Szybko pobiegłem i się z nią przywitałem.
- Cait? Co ty tu robisz? - spytałem z wielkim uśmiechem na ustach.
- Viktoria zadzwoniła, ze jest tu jedyną dziewczyną więc..... jestem.
- Tak się cieszę - powiedziałem i przytuliłem ją.
- Wiem, wiem ja też. - pocałowała mnie w usta.
- Ej! Zakochańce! - krzyknął Scott. - Chodźcie już do nas. Nudno nam tu samym!
- Idziemy już. - powiedziałem i wskoczyłem do basenu ciągnąc za sobą Cait.
Maks
Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Ciagle się na nią gapiłem. Na jej niewinną twarz, na włosy spadające aż pod biust, na ręce którymi się bawiła gdy nie wiedziała co odpowiedzieć . Postanowiłem sobie jednak, że z Viktorią koniec. Raz na zawsze. Znajdę jakąś inną dziewczynę, muszę. Jednak kiedy zobaczyłem, ze zaczyna się topić szybko zeskoczyłem z drabinki i podpłynąłem żeby jej pomóc. Wszyscy chcieli to zrobić jednak - co było trochę dziwne - zrobili mi miejsce. Czym prędzej złapałem ją w pasie i wziąłem na ręce, po czym wyszedłem z basenu na trawę. Pod dotykiem jej skóry poczułem miłe dreszcze. Wtedy zrozumiałem jak bardzo za nią tęsknię. Nie zastanawiając się nad niczym wykonałem serię pierwszej pomocy, przestraszyłem się kiedy nie otworzyła oczu.
- Zrób jej usta - usta szybko! - krzyknął Jus.
- Że co?!
- No dalej! Bo umrze!
Na dźwięk tych słów pochyliłem się i zrobiłem to. Jej usta były takie delikatne i piękne choć zimne i sine od wody. Nie chciałem się od nich odrywać lecz kiedy poczułem, ze zaczyna kaszleć szybko to zrobiłem.
ViktoriaOtworzyłam oczy i zaczęłam kaszleć. Kiedy spojrzałam w prawo zobaczyłam Maksa. A na jego twarzy ulgę. Po chwili wszystkich w koło nas. - C.. c..co się stało? - spytałam.
- Topiłaś się. Maks cię uratował. - powiedziała Cait i położyła rękę na ramieniu Maksa.
Spojrzałam w jego zielone oczy. Były cudowne. Jednak szybko się otrząsnęłam.
- Dzię.. dzi.. dziękuję - wyjąkałam z zimna.
- Nie ma sprawy. - powiedział.
- Nic ci nie jest Viki? - wtrącił John.
- Ni...niee, jest już do..dobrze.
- Na pewno? - dodał Jerry.
- Tak. Ty..lko, że.... zimno mi. - powiedziałam.
- Zimno? Jest 46 stopni.
Zdziwiłam się.
- Maks - dźgnął go w bok Jus. - Masz i zanieś ją do domu. - po czym dał mu mój ręcznik. Zauważyłam, ze Maks w tej chwili mrozi go wzrokiem.
- Nie, dzie...dzieki. Por..po..poradzę so..sobie. - wyjąkałam.
Lecz kiedy próbowałam wstać zakręciło mi się w głowie i upadłam. Jednak Maks był szybszy i odruchowo wyciągnął ręce żeby mnie złapać. I wtedy nasze twarze dzieliły milimetry. Czułam jego przyśpieszony oddech na swojej twarzy, od razu zrobiło mi się gorąco. Spojrzałam na jego usta i miałam ogromną ochotę wpić sie w nie. Jednak poczułam jak Maks wstaje a Jus - chyba Jus- okrywa mnie ręcznikiem. Nic się wtedy nie liczyło tylko Maks i jego cudowne usta. Brunet bez słowa poszedł i zaniósł mnie na górę do pokoju - zgaduję, ze Johna.
- Dzięki. - powiedziałam już bez jąkania się.
- Spoko. - odrzekł i położył mnie na łózku. Chciał już wychodzić kiedy złapałam go za rękę.
- Maaks.. - zaczęłam.
- Tak? - spytał.
- Przepraszam... - powiedziałam bardzo cicho. Maks odwrócił wzrok i bez słowa wyszedł.
Niewiem kiedy zasnęłam. Obudziło mnie pukanie.
- Proszę. - powiedziałam.
- I jak? Wszystko gra? - spytała Cait.
- Tak. Jest okej.
- No a jak z Maksem.
- Nijak.
- Czyli? - spytała siadając na łózku obok i krzyżując nogi.
- No nijak. Po prostu położył mnie tu i wyszedł. Złapałam go za rękę przed wyjściem i powiedziała, że przepraszam ale nie zareagował.
- No wiesz...Daj mu trochę czasu.
- Taaa.. ile? Rok? Dwa? To nie ma sensu. Przecież on nigdy mi nie wybaczy. Sama wiesz jaki on jest. Nienawidzi zdrady.
- Wiem, ale.. czas leczy rany.
- Obyś miała rację. Bo.. - pukanie.
- Proszę. - powiedziałam .
- No hej. Ej słuchajcie chłopaki czekają na was na dole. Chcą jechać na jakąś imprezę czy coś. W underze.
- O świetnie. Chodź Viki. - załapała mnie za rękę szatynka.
- Nie chce mi się Cait.
- Oj no chodź. Zrobimy cię na bóstwo i Maks zobaczy co stracił.
Głośno westchnęłam jednak dałam się jej namówić. Nie miałam innego wyjścia bo nim się obejrzałam byłam już w samochodzie. Na szczęście tym razem siedziałam z tyłu. Maks zatrzymał się i wysadził nas wszystich przy domu Justina.
 
O 20 byłam już gotowa. Właśnie schodziłam na dół gdy Justin krzyknął.
- ŁAŁŁ! Viki !!
Zaśmiałam się tylko i poszłam do kuchni gdzie siedziała moja przyjaciółka.
- Mówiłam, ze zajebiście wyglądasz?
- Taaaa - zawstydziłam się. Miałam na sobie obcisłą, czarną sukienkę do połowy ud, bez ramiączek. Do tego czarne szpilki i mała podręczna biała torebeczka. Włosy były proste i rozpuszczone. Siegały mi prawie do pasa. Pod klub zajechaliśmy samochodem Justina. Reszta ( Scott, Maks, Tracy, Ash) już na nas czekała.
Maks Kiedy zobaczyłem jak wysiada z samochodu szczęka mi opadła. Była taka seksowna w tej krótkiej sukience. Poruszała się z taką gracją, miała bardzo zgrabne i szczupłe nogi. A te szpilki tylko dodawały im jeszcze większego uroku. Miałem ogromną ochotę rzucić się na nią i porwać ją do domu. Od razu przypomniały mi się nasze upojne chwile. Szybko się jednak otrząsnąłem ponieważ Scott szturchnął mnie lekko w ramię gdy szedł w ich stronę. Ja też podszedłem, lecz trzymałem się bardziej z tyłu i próbowałem nie patrzeć na Viktorię. Bez skutku. Ciągle się gapiłem, tak jak wtedy u Johna.
ViktoriaSzliśmy w stronę wejścia. Na szczęście dzisiaj nie trzeba było mieć przepustki. Szybko weszliśmy do środka, i zajęliśmy kanapy z tyłu klubu. Cait od razu pobiegła w tany z Jusem. Ash siedziała obok i popijała piwo, Scott bajerował jakąs laskę przy barze a Maks ... własnie , gdzie on jest? Rozejrzałam się po klubie, nagle go zobaczyłam . Tańczył z jakąś blondynką całą na różowo.
Totalny plastik ;x
Gdy widziałam jak się obściskują to coś we mnie pękło. Szybko złapałam Ash za rękę i poszliśmy do baru. Nie musiałam nic jej tłumaczyć bo wiedziała o co chodzi. Zamówiliśmy piwo, potem wódkę i zaczęłyśmy się upijać. Po chwili doszła do nas Cait z Jus kompletnie pijani. Nie wiem nawet kiedy wylądowaliśmy na barze. Tańczyliśmy ocierając się o siebie nawzajem. Cała nasza czwórka. Nagle podeszło do nas dwóch przystojnych chłopaków. Nie wiem czemu ale schyliłam się do nich lekko a wtedy jeden z nich - blondyn - włożył mi między cycki 100 dolarów. Postanowiłam się z nimi zabawić. Cait miała rację, niech Maks widzi co stracił. Nie zastanawiając się długo zaprosiłam ich do nas na bar. Weszli z miłą chęcia. Po kilku chwilach tańczyłam między nimi. Ten z tyłu dotykał mojego tyłka, i robił to bardzo łapczywie... a ten z przodu dosłownie lizał mój biust. Pewnie dlatego , że chwilę wcześniej Ash wylała na mnie swoją butelkę piwa. Gdy nagle napotkałam wzrok Maksa, nie wiele myślać przylizałam chłopaka z przodu.
Maks Nie mogłem w to uwierzyć. Jak ona mogła?! Najpierw mnie zdradza.. a teraz to.. Jest zwykłą dziwką i tyle. Jak ja mogę kochać kogoś takiego?? Koniec z nią! Przestałem się na nią patrzeć. Olałem to co robiła chociaż w głębi serca bolało jak cholera, poszedłem do baru w innym miejscu na sali i upiłem się. Jednak nie zdążyłem tego zrobić porządnie ponieważ to co zobaczyłem zaparło mi dech w piersiach.
 
Viktoria Poczułam czyjeś ręce pod sukienką. Ugniatały moje piersi. Zaczęło mnie to boleć, więc wyciągnęłam je. Niestety nie dawały za wygraną. Drugą parę rąk poczułam pod swoimi majtkami. W końcu spostrzegłam się, że to ci chopacy którzy włożyli mi 100 dolców pod dekold próbowali się do mnie dobrać. Zaczęłam się szarpać, chciałam krzyknać ale nikt by mnie nie usłyszał. Ugryzłam jedną z rąk a wtedy ona mnie zrzuciła i spadłam z baru na ziemię. Potem widziałam tylko ciemność..

*_*_*_*_*_*_*_*_
Hej hej :P
Mam nadzieję, ze rozdział się podoba. Końcówkę trochę zjebałam wiem,
przepraszam. ; xx
Nie miałam niestey czasu na poprawienie
 xoxoxo

czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 48 część 2

- Co?! Jak mogłaś?!
- Ale Maks ja...
- Żadnego ale!! Jak mogłaś?! Ja ci ufałem a Ty co?! Zdradziłaś mnie i to jeszcze z tym skurwielem?!! A ja go pobiłem za to i ty ...
- Maks posłuchaj ja..
- Nie! To ty posłuchaj! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego!! Wynoś się stąd rozumiesz?! Spierdalaj z mojego życia!! Jesteś zwykłą dziwką!! - wykrzyczał jej w twarz i wybiegł z domu.
Viktoria usiadła na kanapie w salonie i rozpłakała się. Nie wiedziała co ma teraz zrobić. Nie miała się przecież gdzie podziać. Nigdy by się nie spodziewała, ze Maks się tak zachowa. Że nazwie ja dziwką, że wyrzuci z domu. Załamała się. Nawet nie wiedziała kiedy do domu wróciła Cait z Justinem ze szpitala. Poszli na USG sprawdzić czy ich dziecko dobrze się rozwija.
- Viki?! - krzyknęła od progu Kait. - Co ci jest?? - spytała widząc przyjaciółkę w strasznym stanie.
- Maks .. on... wyrzucił mnie. - łkała.
- Co?!
- Dowiedział się. - wychrypiała.
- Od kogo? - wtrącił Justin.
- Zobaczył sms'a od Josha i kazał mi to wyjaśnić. - powiedziała i jeszcze bardziej się rozpłakała. - Zaczął...
- Ciiii, nie płacz już. Będzie dobrze. - uspokajała ją szatynka.
- A właśnie, że nie będzie! - wybuchła Brunetka. - Wyzywał mnie od dziwek, już dla niego nic nie znacze rozumiecie?! To koniec! - krzyknęła i pobiegła na górę się spakowac.
Cait wymieniła z Justinem spojrzenia i powiedziała:
- Pójdę do niej a Ty poszukaj Maksa.
- Dobra - powiedział i wyszedł z domu. Kiedy wrócił z Cait widział jak Maks wybiega z domu ale nie wiedział wtedy jeszcze co się stało.
 
- Viki? - spytała Cait otwierając drzwi jej pokoju.
- Co? - odburknęła dziewczyna.
- Mozemy pogadać?
- Nie ma o czym - zakończyła temat.
- Viki słuchaj..
- Nie Caitlin. To ty posłuchaj. Nie ma o czym rozmawiać tak? Zdradziłam go, on się dowiedział. To koniec rozumiesz? Skończmy juz ten temat . - powiedziała stojąc tyłem i sprawdzając czy ma wszystko w torbie.
Caitlin nic nie odpowiedziała. Stała w progu i patrzyła jak koleżanka się pakuje.
- Jesteś pewna? - spytała gdy Viki już schodziła z torbą po schodach.
- Tak jestem. Zresztą innego wyjścia nie ma.
- Możesz zatrzymac się u mnie. - poprosiła przyjaciólka.
- Cait... - westchnęła Viktoria. - Masz Jusa, nie chcę wam przeszkadzać.
- Ależ nie będziesz. Proszęęę - zrobiła proszące oczka.
- Sama nie wiem... - brunetka zaczęła się wachać.
- Proszę cie, przecież nie wrócisz chyba do Polski coo?
- No wiesz... miałam taki zamiar.. - powiedziała nie pewnie.
- Co?! O nie! Nigdzie nie idziesz. Daj tą torbę.
- Nie, nie przemęczaj się. - Viktoria zabrała jej torbę z rąk. - Sama ją zniosę .
 
- O Jus! Już jesteś. - krzyknęła Kait i rzuciła się szatynowi na szyję. Chłopak namiętnie ją pocałował i przyszli do salonu.
- O Viki. Jednak się nie wynosisz? - spytał chłopak w progu.
- Wynoszę się, ale Cait..
- Właśnie - wtrąciła się szatynka. - Viktoria będzie mieszkać u mnie przez jakiś czas.
- U ciebie? - podniósł brew chłopak.
- U nas?
- Tak lepiej. - przytulił ją.
Viktoria czuła się bardzo niekomfortowo w tej sytuacji i kompletnie nie wiedziała jak się z niej wycofać.
- Dobra to.... skarbie weźmiesz jej torbę do samochodu?
- Jasne kotku.
- Ej Viki - zwrócił się do brunetki. - NA pewno wszystko wzięłaś?
- Tak. Chyba tak.
- Ok, to chodźmy.
- Mogę jechać z wami? Od razu pomogę się jej rozpakowac. - dodałą Cait.
- Jasne - uśmiechnęła się Viki.
20 minut później byli już na miejscu. Caitlin od razu zaprowadziła Viktorię do wolnego pokoju. Był on średniej wielkości. Przy dużym oknie na pół ściany było łózko a za nim balkon. Przy drzwiach stała szafa na książki a na przeciwko szafka na ciuchy. Nad łóżkiem był wielki obraz , na którym była jedna z ulic NY, a nad szafką z ciuchami lustro. Pokój był bardzo przytulny, koloru fioletowego, na podłodze były ciemne panele, sufit był żółty. Viktoria szybko się rozpakowała i poszła wziąść szybki prysznic. Kiedy skończyła nie wiedziała co ma teraz robić, Cait i Justin wyszli zostawiając ją samą, zeby przyzwyczaiła się trochę do jej ,,nowego domu''. Postanowiła zajrzeć na półkę z książkami. Były tam tylko książki o miłości, trochę fantazy i poezje. Dziewczyna nie miała nic przeciwko książkom miłosnym, ale w tej chwili nie miała najmniejszej ochoty na nie patrzeć a co dopiero je czytać. Założyła słuchawki i włączyła swojego iPoda. Niewiadomo nawet kiedy zasnęła.



4 dni później
Przez ostatnie dni Viktoria nie opuszczała domu Caitlin i Justina. Siedziała tam cały czas śmiertelnie się nudząc. Niestety.. dzisiaj mieli mieć pierwszą próbę od kilku tygodni. ( producent miał poważną operację) Brunetka za nic w świecie nie chciała na nią iść ponieważ wiedziała, ze nieuniknione będzie spotkać się z Maksem. Niestety.. nie zorientowała się kiedy, była już w taksówce między Jusem a Cait.
Na miejscu byli o 13:30. Dziewczyna z daleka zauważyła samochód Maksa. Czarne, sportowe autko stało w cieniu z tyłu wytwórni, tam gdzie właśnie wysiadali. Brunetka wysiadła z szatynem a Cait pojechała dalej. Do rodziców.
Przyjaciel widocznie zauważył minę Viktorii gdy już weszli do holu ponieważ spytał:
-Ej Viki wszystko gra?
- Co..? a tak, tak. Jest ok. - odpowiedziała po chwili.
- Przecież widzę, że coś nie gra. Chodzi o Maksa?
- A kogo innego może chodzic? - powiedziała.
Justin nic więcej już nie powiedział, w sumie to sam nie wiedział co .
Weszli do sali koncertowej. Maks siedział na scenie. Jedną nogę miał pod sobą a druga luźno swisała. W ręku trzymał tekst nowej piosenki. Z daleka widać było, ze nie może się na niej skupić. Jednak udawał, ze bardzo wciągnęła go ta piosenka, ponieważ zobaczył zbliżajacą się Viktorię. Nie chciał na nią patrzeć, nie mógł jej wybaczyć tego co zrobiła. Dziewczyna też próbowała nie zwracać na niego uwagi jednak na marne. Co jakiś czas ukradkiem na niego spoglądała. W końcu ich spojrzenia się spotkały. Viktoria szybko spuściła wzrok i odwóciła się w przeciwną stronę.
- No witajcie! W końcu się spotykamy. - przywitał się z każdym Jerry. - Więc tak, leżąc w szpitalu miałem dużo czasu na pomysł propo nowego koncertu. - i tu zaczął im wszystko po kolei przedstawiać. Jak będą świecić światła, gdzie kto będzie stał, jakie piosenki po kolei będzie wykonywać Viktoria i tak dalej.. Zajęło mu to dobre pół godziny. Skończył by szybciej ale Justin na początku nie łapał o co chodzi z tymi światłami. Po pokazaniu całego projektu Jerry z asystentem - Scottem - wręczyli Viktorii tekst piosenki a chłopakom nuty i akordy gitarowe.
- Nie Scott, Maksowi damy ten folder z przygrywkami na perkusjii.
- Jak to na perkusji? - zdziwił się Justin.
- A tak to, że Maks zgłosił się na miejsce Brandona. Udowodnił mi wczoraj, ze da radę. Więc czemu miałbym go nie brać..
- No tak ale zaraz... to kto będzie na jego miescu?
- Scott. On też świetnie gra. Grał w Metallice, przygrywał Madonnie. Światowy chłopak.
- Dobra wszyscy do mnie - klasnął w ręce reżyser. ( John) - Musimy teraz omówić kwestię chereografii.
I na tym zleciał cały ich dzień w studiu. Viktoria się cieszyła, ze nie musiała mieć styczności z Maksem. Cały czas zajęta była krokami nowej chereografii. Maks zresztą też był zajęty. Uczył się nowych przygrywek na perkusjii. Niestety kiedy skończyli John pogratulował wszystkim i powiedział, ze jeszcze nigdy nie miał tak zgranego zespołu. W ramach podziękowań zaprosił wszystkich na ognisko, nie przyjmował odmów. Viktoria się załamała. Niby jak teraz ma nie mieć styczności z Maksem? Niestety nie mogła nad tym dłuzej myśleć ponieważ Justin już ciągnął ją w stronę wyjścia. Niestety... taksówka nie przyjechała, pan taksówkarz odwołał przyjazd, ponieważ była jakaś awaria. Pozostał samochód Maksa.. Jerry nie wiedział o tym co się wydarzyło przez ostatnie parę dni między członkami zespołu więc ucieszył się, ze mają czym pojechać. Najpierw Maks miał porozwozić do domów Justina, Scotta, Tracy ( pani chereograf) no i oczywiście Viktorie. Potem resztę. Justin wsiadł do tyłu, Scott i Tracy też od razu się tam wgramolili, nie mieli pojęcia o tym co się wydarzyło. Viktoria stała przy samochodzie i patrzyła na nich z przerażeniem. Maks stał przy swoich otwartych drzwiach. Spojrzeli na siebie przez chwilę. Viktoria się speszyła i wsiadła na miejsce pasażera obok Maksa. Bardzo ją to krępowało. Na szczęście chłopak włączył radio więc wszyscy słuchali radia. Niestety.. Scott jak zwykle dał popis swojej głupoty.
-A wy gołąbeczki z przodu co? Żadnego buziaka dzisiaj nie widziałem.
Viktoria zmroziła go wzrokiem.
- Aha. Kłótnia?
- Staryy.. - westchnął Jus.
- CZyli jednak kłótnia. Oj nieładnie. Maks co znów zrobiłeś.
Maks tylko westchnął i poprawił się na siedzeniu. Spojrzał na Viktorię a ona na niego.
- Ja nic nie zrobiłem. - odrzekł po chwili patrząc jej w oczy. - Spytał Viktorię. - odwrócił wzrok i znów patrzył na droge.
- Uuuuu. Viki co ty... - Jednak nie było mu dane skończyć ponieważ dostał w tył głowy od Justina.
- Ucisz się ok? Oni nie są już razem, więc nie dołuj ich jeszcze bardziej.
- Mogliście mnie uprzedzić.
- Teraz to wiem. - powiedział Justin i na tym skończyła się ich rozmowa.
Najpierw zawieźli Tracy. Scott oczywiście ją bajerował a Justin się na niego wydzierał. W między czasie Maks zwrócił się do Viktorii.
- A cię gdzie zawieźć? - dało się słyszeć w jego głosie pogardę.
Viktoria się zbulwersowała. Jednak nie dała tego po sobie poznać. Grzecznie i beznamiętnie podała ulicę i numer domu Justina i cait.
- Oo widzę, że teraz mieszkasz u swojego byłego kochanka.
Viktoria spojrzała na niego z niedowierzaniem.
- Mam nadzieję, ze go nie zdradzisz - zaśmiał się.
- A co? Masz z tym jakiś problem? To jest moja sprawa. Poza tym nie mieszkam u Justina tylko u Josha. - skłamała. Maks spojrzał się na nią z ogromnym zdziwieniem. Viktoria zauważyła kątem oka, ze klnie pod nosem. ,, Jeden: zero dla mnie'' - pomyślała w myślach.
- Ej kurwa ruszcie te dupy! - krzyknął Maks po chwili patrząc w lusterku na grupę przyjaciół z tyłu. - Ile można czekać! - Widać było, ze jest zły , przez to czego się przed chwilą dowiedział.
Wszyscy posłusznie się ogarnęli. Tracy wysiadła a Scott i Justin siedzieli cicho. Resztę drogi przejechali w kompletnej ciszy.

*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*
Hej, hej! :D
Sorki, ze tak długo mnie nie było .. ale wiecie.. wakacje ; D Trzeba korzystać. :P
Następny rozdział będzie już niedługo ;- )

wtorek, 7 sierpnia 2012

Rozdział 48. 1 część.

- Co to miało byc?! - krzyknął Justin kiedy Viktoria ściągała buty w holu.
- O co ci chodzi? - skłamała.
- Już ty dobrze wiesz o co.
- A właśnie, ze nie wiem.
- Wiesz, wiesz. Co to był za pocałunek??
- Aaaa. O to chodzi... nic takiego . A teraz mnie przepuśćcie - powiedziała i przeszła do salonu między Cait i Jusa.
- Co?! Viktoria! Co ty wyprawiasz?!
- Co? Nic nie robie. Uspokój się Jus. Wszystko mam pod kontrolą. - powiedziała siadając na sofie.
- Dobra nie kłóćcie sie. Viki opowiadaj. Jak było? - przerwała Cait.
- Dobrze - powiedziała po chwili zastanowienia.
- Co?! - wybuchł Justin. - Poszłaś na noc do twojego gwałciciela i mówisz, ze było dobrze?!
- Tak. Było dobrze. - odrzekła ostrym tonem patrząc mu w oczy.
- Ale dobrze czyli jak? Nie dobierał sie do ciebie? - przerwała sprzeczkę Kait.
- Nie. Bylo fajnie, na początku zjedlismy pizze , pogadalismy. Wytłumaczył mi, ze nie chcial mnie zgwałcić tylko zrobil to bo sie we mnie zakochał i ..
Justin wybuchł śmiechem.
- Zakochał? Dlatego cie zgwałcił?? - smial sie szatyn.
- Tak! Dlatego! - uniosła sie Viki. - Bolało go ze jestem z Maksem wiec skrzywdzil mnie zebym go znienawidziła! Myślał, ze tak szybciej o mnie zapomni ale sie mylil! - wykrzyczała.
- Wierzysz mu? - spytał już poważniej Justin.
- Raczej tak. Po tym jaki był delikatny i w ogóle.. Nie było widać ze on mnie zgwałcił. Wiec... - wsruszyla ramionami brunetka.
- NO to pięknie! - zakończył Jus.
 
*rano* 
Viki wstała rano dosyć wcześniej. Obudził ją telefon. Dostała sms.
,, Maks dzisiaj wyjdzie na wolność. Powinien być w domu za godzine.
Ps: Dziękuję za noc. ; *****
Josh. ''
Była taka podekscytowana, ze chwile pozniej siedziala w salonie. Z tej radości obudziła Jusa i Caitlin.
Siedzieli i czekali. Po pół godzinnym wyczekiwaniu dało się słyszeć zgrzytnięcie klamki. Viktoria szybko pobiegła i rzuciła się brunetowi na szyję.
- Maks! BOże tak tęskniłam! - cieszyła się Viki.
- Ja za tobą też miśkuu! - pocałował ją Maks.
- Nie wyspałeś się w tej celi com? - zagadnęła Viki patrząc mu w oczy i głaszcząc po włosach.
- Ani trochę - zaprzeczył głową Maks i pocałował brunetkę.
- Chodź. Położę się z tobą. - zaproponowała .
- Innego wyjścia nie widzę. - przytulił ją do siebie.
- No siema stary! - przywitał się z Justinem w salonie.
- Hej, jak tam ?
- A jakoś leci. Teraz jak juz mam przy sobie Viktorie to jest zajebiście. - powiedział przytulając dziewczynę mocniej. - A jak sie ma nasza przyszła mama coo? - zagadnął Cait.
- Jakoś leci, a u ciebie chuliganie – zaśmiała się.
- Teraz już dobrze – dodał i spojrzał na Viki. Uśmiechnęła się.
- Dobra koniec tego dobrego, ide teraz z moim chuliganem na górę. – powiedziała. Maks wziął ją na ręce i poszedł do pokoju na górze.
 
* Viktoria*Nie miałam wyrzutów sumienia.. To, ze przespałam się teraz z Maksem... a wcześniej z Joshem... Nie przejmuje sie tym, tak jak te inne dziewczyny, ktore to popadają w depresję i przeżywają ciągle swój los. Wiem... może macie mnie za dziwkę, ale seks z Joshem był konieczny żeby Maks był na wolności znowu. Podskoczyłam lekko gdy mój chłopak mnie dotknął.
- Spokojnie skarbie to tylko ja. - uśmiechnął się. Miał słodkie zaspane oczy.
- Wiem, wiem - pochyliłam się i czule go cmoknęłam.
- Podobało ci się?
- No pewnie, ze tak. - wtuliłam się w jego tors a on bawił sie moimi włosami.
- Bardzo sie ciesze - rzekł nie przestając sie nimi bawić. - Mi tez było cudownie.
- Hm. Wiesz co? - spytałam patrząc na zegarek. - Może byśmy coś zjedli com?
- A wiesz, ze to dobry pomysł?
- Wiem. - zaśmiałam się.
Maks założył bokserki, a ja jego koszulę i poszliśmy na dół.
Obecnie siedzimy w kuchni i zajadamy sie kanapkami z nutellą gdy ktoś puka do drzwi. Niechętnie poszłam otworzyć ( Cait i Jus byli u rodziców Cait) . W drzwiach zobaczyłam Josha.
- Hej. - posłał mi swój piękny uśmiech.
- No cześć.
- Oddaje auto. - rzekł i oddał mi kluczyki.
- Dzięki.
- Nie ma sprawy.
- Nie tylko za to. - powiedziałam lekko szeptem i sie uśmiechnęłam.
- To ja dziękuję. - powiedział i z uśmiechem na twarzy poszedł.
- Kto to był? - spytał Maks gdy weszłam do kuchni.
- Jo.. yy... Jolly ( Dżołi) .
- Jaki Jolly?
- Kolega. Oddał mi kluczyki do auta.
- Miał twoje klucze? - spytał Maks marszcząc brwi.
- Tak miał. Naprawił mi go lekko, bo okna sie zacinałyy przy otwieraniu - wymyśliłam na poczekaniu. Widziałam, ze Maks
chce coś jeszcze dodać więc zamknęłam mu usta pocałunkiem. Po oderwaniu sie od siebie Maks juz o nic nie pytal tylko zajadal kanapki.
 

*_*_*__*_*_*_*_*_*_*

Tak wiem. Rozdział krótki, ale druga część będzie dłuższa i ciekawszaa :P
 Ps: Czy moze ktos mi podac instrukcje jak wstawic zdjęcie w nagłówku ale zeby zajelo cale miejsce? Piszcie w komentarzach ♥

środa, 1 sierpnia 2012

Rozdział 47.

* Viktoria*


Byłam pełna obaw. Bałam się. Po prostu się bałam, ale nic w tym dziwnego. Właśnie jechałam do mojego oprawcy sama z własnej woli. Żeby nie myśleć co za chwilę zrobię wyobrażałam sobie jak Maks wychodzi na wolność. Jak idę pod zakład karny i czekam. Po chwili on wychodzi, rzuca mi się na szyję i wracamy szczęśliwi do domu.
Na nieszczęście dla mnie podróż szybko minęła. Zanim się obejrzałam byłam już pod domem Josha. Ugh..... Josh.
Bardzo niechętnie wyszłam z samochodu. Skierowałam się do drzwi. Baaarrrddzzzooo powolnym krokiem. Nie miałam najmniejszego zamiaru tego robić ale musiałam, w połowie drogi do drzwi trochę przyśpieszyłam. Chciałam to mieć jak najszybciej za sobą. Zapukałam.
Cisza.
Znowu zapukałam. Ktoś w środku krzyknął ,,Chwilę''. Zgaduję, że to Josh.
Po kilku chwilach ktoś otworzył drzwi. To był Josh.
- Hej. - uśmiechnął się.
- Cześć. - odrzekłam ponuro.
Zaprosił mnie gestem ręki do środka a ja przeszłam obok niego jak na ścięcie.
- Chodź do salonu. Właśnie jadłem pizzę. Chcesz trochę? - spytał.
Nie rozumiałam go. Najpierw mnie gwałci, chce mnie wykorzystać a teraz jest miły?? Nie rozumiem. Zrozumiałam gdy weszłam do salonu. Siedziało w nim dwóch chłopaków. Byli straszni, jeden był łysy a drugi gapił się na mnie łapczywie, aż mu ślina poleciała z pyska. Przestraszyłam się. Od razu się domyśliłam, że ci dwaj też będą brali w tym udział. Cała zdrętwiałam i nie mogłam się ruszyć. Stałam w progu i patrzyłam na tych dwóch typów. Odruchowo spojrzałam na Josha. Gdy nasze spojrzenia się spotkały zobaczyłam, że uśmiecha się pod nosem.
- To jest ta twoja zdobycz? Niezła sztuka. - powiedział ten łysy.
- Widać, ze niezła z niej suka. - dodał ten od śliny.
- Ej ej ej dobra koniec tych komentarzy. - przerwał im Josh. - Wyjdźcie już.
Coo? Czyli, że nie będę musiała robić tego tez z nimi? Ufff..... .
Dwóch wyrostków wyszło, po drodze jeden z nich puścił mi oczko na co ja się wzdrygnęłam.
- Spokojnie - zaśmiał się Josh widząc mój wstręt. - To tylko znajomi. - i objął mnie ramieniem. Przestraszyłam się. Nie zdawałam sobie sprawy w co ja się wpakowałam, aż do teraz. Jego dotyk.... pod jego dotykiem moja skóra krzyczała. Bała się jego i tego co zrobił ze mną ostatnim razem w piwnicy.
- Chodź. - powiedział. Posadził mnie na wygodnym fotelu i postawił na przeciwko mnie na stole talerz z kawałkiem pizzy. ,, Moja ulubiona'' - pomyślałam ale powstrzymałam się w porę i nie wzięłam kawałka. Kto wie.. może nafaszerował ją czymś żeby szybciej się do mnie dobrać?

*autorka*

- Co jest ? Nie lubisz pizzy? - spytał przerywając jednocześnie rozmyślania dziewczyny.
- Nie o to chodzi. Po prostu nie chce mi się jeść.
- Spokojnie, mamy dużo czasu.
- Niestety taaa. - odparła Viki.
- Ej, co jest?
- Czemu to robisz?
- Co robię? - zdziwił się. Albo był tak świetnym aktorem albo serio nie wiedział o czym mówię.
- No to wszystko. Ta gościnność, teraz pizza. Nie możesz po prostu zaprowadzić mnie na górę i wykorzystać??
- Ale nie chodzi mi o sam seks.
- Co?! To po cholerę mnie tu zwabiałeś.
- posłuchaj Viki.... chce z tobą pogadać. Przeprosić cię za ............tamto- dodał po chwili ciszy.
- Ty sobie żartujesz prawda!? Zgwałciłeś mnie a teraz co??!! Chcesz mnie przepraszać?!
- Uspokój się. - uniósł się lekko. - Nawet nie wiesz czemu to zrobiłem.
- I jakoś nie mam ochoty!! Nienawidzę cię wiesz?! Po prostu cię nienawidzę.!! - krzyczała mu w twarz.
Josh się wkurzył. Złapał ją za nadgarstki i wbił je w fotel. Spojrzał jej głęboko w oczy po czym wziął ją na ręce i poszedł na górę. Viktoria bała się. Przeczuwała najgorsze, że znowu ją zgwałci. Łzy popłynęły jej po policzkach. Tak cholernie się go bała. Usłyszała trzask drzwi i po chwili pod swoimi plecami miękkie łóżko. - Posłuchaj - powiedział leżąc na niej. - Nie chciałem tego. Nie chciałem cię..... zgwałcić ok?? Po prostu.. to był jedyny sposób..
- Jedyny sposób na co?! - przerwała mu.
- Żeby się do ciebie zbliżyć. - szepnął i przysunął swoją twarz jeszcze bliżej.
- CO?! - krzyknęła a on momentalnie odsunął swoją twarz jednak ciągle jeszcze ugniatał ją własnym ciałem.
- Posłuchaj. Ja....Kocham cię. - spojrzał jej w oczy.
Viki zaniemówiła.
- Co...al...al.alle...
- Tak wiem to głupie. Ale ja szaleje na twoim punkcie bardziej niż Maks.. niż ktokolwiek. Wiedziałem, ze nie zostawisz Maksa. Więc postanowiłem cię zgwałcić. Miałem nadzieję, że jak zrobię ci krzywdę to znienawidzisz mnie i przez to ja ciebie. Ale nie wyszło. Ile razy widziałem w twoich oczach łzy tyle razy bolało mnie serce. Nie mogłem patrzeć na to jak cierpisz i to z mojego powodu. Viki wiem, tak wiem jestem totalnym idiotą ale zrozum.. Kocham cię. Nic tego nie zmieni. - westchnął kończąc swoją przemowę.
Viktoria zesztywniała. Nie miała pojęcia co teraz zrobić. Przecież to nie możliwe...On...,, Muszę przyznać, podoba mi się i to bardzo, ale.... zgwałcił mnie. Nie potrafię mu wybaczyć. Nie teraz.. Może za parę lat.. Nie wiem czemu, ale miałam ochotę go pocałować. Tak wiem, głupie chciałam całować swojego gwałciciela. Ale co ja na to poradzę. Był taki przystojny.''
- Viki? - przerwał jej rozmyślania. - Powiedz coś.
- Co mam powiedzieć.? - ledwo wychrypiała.
- Cokolwiek.
- Nie wiem co. - powiedziała.
Na co chłopak się uśmiechnął. Dziewczyna spojrzała mu w oczy, w których widziała ból i cierpienie. Od razu zrobiło się jej go szkoda, pomimo tego co sama niedawno przez NIEGO przeszła.
- Josh.... - ale nie dał jej dokończyć ponieważ ich usta złączył się w namiętnym pocałunku. Viktoria na początku się opierała ale potem nie miała już siły. Jej rozum analizował to co przed chwilą powiedział Josh, nie skupiał się na tym co robiło ciało. Zanim się spostrzegła byli już nadzy. Leżała pod kołdrą a na niej brunet. Całował jej szyję, biust, brzuch, schodził coraz niżej. Po kilku minutach wstał i podszedł do szafki nocnej. Wyciągnął z niej. prezerwatywę, założył ją. Spojrzał na Viki, na której twarzy nie było żadnych emocji. Powoli i delikatnie w nią wchodził.  Przez całą noc był bardzo delikatny.
Gdyby ktoś patrzył na to z boku, nie przypuszczałby, ze ten chłopak mógł kiedyś kogoś zgwałcić.

* Następnego dnia*

Dochodziła 9  a Viktoria jeszcze spała. Pewnie dlatego, że w nocy budziła się co chwilę i nie mogła spokojnie zasnąć. Kiedy się na dobre ocknęła była 9:45. Odruchowo przekręciła się w lewą stronę i zobaczyła twarz Josha.
- Cześć mała - powiedział.
- Hej. - odrzekła i mocniej opatuliła się kołdrą.
- Spokojnie, nie musisz się chować.
- Owszem muszę.
- Widziałem już wszystko - uśmiechnął się.
Viki zmroziła go wzrokiem i wstała do pozycji siedzącej.
- Co to za zapach?? - zmieniła temat.
- Twoje śniadanie. - odrzekł i podszedł do biurka. Miał na sobie same bokserki. Gdy odwrócił się do niej przodem zaparło jej dech w piersiach. Był bardzo przystojny. Szybko odwróciła wzrok żeby nie dać po sobie poznać tego, ze spodobał jej się jego pół nagi tors.
- Proszę - powiedział uśmiechnięty.
- Dzięki ale nie jestem głodna. - skłamała.
- Jesteś, jesteś. Spokojnie niczego tam nie dosypałem. - powiedział. Viki spojrzała mu w oczy. Malowała się w nich szczerość. Po chwili mierzenia go wzrokiem w końcu zatopiła zęby w kanapce. Kątek oka przyglądała się co chwilę brunetowi. Chciała zobaczyć, czy coś z jego zachowania go sprzeda. Niestety tak się nie stało. Podczas gdy ona delektowała się dość dobrą kanapką on przyglądał się jej uważnie. Był w nią wpatrzony jak w obrazek. Nie mógł oderwać od niej wzroku. Dziewczyna widząc to zarumieniła się.
- Jesteś taka piękna. - powiedział. I od razu się zawstydził. Nie mógł uwierzyć, ze powiedział to na głos. - Przepraszam - odburknął szybko.
- Nic się nie stało.
Po skończonym śniadaniu chciała się ubrać. Jednak fakt, ze była naga a obok siedział Josh ......nie mogła przecież tak po prostu wstać i iść po ciuchy leżące na podłodze. Udała, ze jeszcze jest trochę śpiąca i położyła się w nadziei , ze Josh będzie musiał wyjść po coś z pokoju a ona w tym czasie się ubierze . Jednak Bóg nie wysłuchał jej modlitw. Chłopak położył się obok.
- I jak było? - spytał.
- Ale co?
- No wiesz. Podobało ci się trochę??
- Może być. - odrzekła i wtuliła się w poduszkę pokazując chłopakowi swoje plecy.
- Ja się czułem jak w raju - nachylił się do niej i szepnął.
Viktoria znowu się zarumieniła. ,, Dobrze, ze tego nie widział’’ – pomyślała. Jeszcze nikt nie powiedział jej takich rzeczy , nawet Maks. Ale on używał za to innych miłych słów.
- Dobra, to ty się ubierz a ja pójdę zrobić coś do picia. Co ty na to? - spytał.
- Okej - odrzekła dziewczyna. Ucieszony chłopak zszedł na dół . Viktoria szybko złapała za rzeczy i poszła się ubrać. Zrobiła poranną toaletę i stwierdziła, ze nie ma na zmianę majtek. Zdecydowała się ,ze weźmie bokserki chłopaka.
Nie miała innego wyjścia. Jak wróci do domu to szybko je spali. Na razie jednak były jej potrzebne.



Na dole Josh oglądał TV.
- O już się ubrałaś.
- Mhm - mruknęła i nalała sobie do szklanki wody  z kranu.
- Tam masz herbatę. - pokazał palcem na stół. - Jeszcze ciepła. – dodał oparty o framugę drzwi dzielących salon z kuchnią.
Zrezygnowana brunetka odstawiła kubek z wodą do zlewu i wzięła do ręki szklankę z herbatą. Na jej szczęście była całkiem dobra. Kiedy odnosiła szklankę do zlewu upadła jej łyżeczka, schyliła się żeby ją podnieść . Pech chciał, ze Josh zobaczył swoje bokserki na jej tyłku.
Odchrząknął - Yy.... Viki? - spytał.
- Tak? Co jest?
- Słuchaj czy ty... czy ty masz może moje bokserki?
Viktoria widocznie się zaczerwieniła. Josh na ten widok się usmiechnąl i podszedł do niej. Objął ją w talii.
- Oj nie szkodzi. - zaśmiał się. - Widocznie tak bardzo ci się podobają. Rozumiem. - dodał i po chwili ją przytulił.
Pierwszy raz od nigdy nie bała się go.  Jednak teraz o tym nie myślała, bowiem była bardzo zawstydzona tym co przed chwila zobaczył Josh.
- Ja naprawdę przepraszam... po prostu nie wzięłam swoich no i..
- Nic nie szkodzi. - powiedział i spojrzał jej w oczy.  - Od teraz to są moje ulubione bokserki - odrzekł.
Viktoria poczuła dziwne uczucie. Nie był to strach ani żal, raczej lekkie podniecenie. Sama nie wiedziała co się z nią dzieje..... Odruchowo pocałowała go. Nie wiedziała jak ale to zrobiła. Na początku był to zwykły pocałunek, Josh oczywiście z chęcią je oddawał, potem było juz coraz namiętniej. Gdy w końcu się oderwali do siebie żadne z nich nie oddychało równo miernie. Oboje oddychali szybko i krotko. Viki spojrzała brunetowi w oczy i zobaczyła w ich błysk i tańczące iskierki. Wiedziała , ze mu się to podoba. Szybko przeprosiła i poszła do łazienki.

,, Dlaczego to zrobiłam?! Dlaczego?’’ – myślała. ,, Jaka ja jestem głupia, przecież ten koleś mnie zgwałcił a ja co… zakochałam się w nim!? Przecież to nie możliwe.. ale.. niestety taka była prawda. Muszę się stąd jak najszybciej wydostać.  Nie mogę tu dłużej zostać.  Po prostu nie mogę. ‘’ – jej przemyślania przerwało pukanie do drzwi.
- Viki nic ci nie jest? – spytał Jose.
- Wszystko w porządku. – otwarła łzę. – Czemu pytasz?
- Bo siedzisz tam już dobre pół godziny. Otwórz.
Nie chciała otwierać, jednak nie miała innego wyjścia. Gdyby tego nie zrobiła to on stałby tam pewnie cały czas.
Otworzyła.
- Boże Viki. Ty płakałaś? – spytał.
- Nie. Nic mi nie jest.
- Przecież widzę.
- Wszystko jest w porządku – upierała się.
- Nie wierzę ci.
- Trudno. Chce już wracać do domu.
Już skierowała się do wyjścia gdy nagle chłopak zagrodził jej wyjście.
 -Josh co ty robisz… - łkała.
- Nie płacz. Viktoria co się dzieje.
- Ja…ja… - już miała mu powiedzieć gdy nagle powstrzymała się. – Chcę do domu.
- Trzeba było tak od razu. – powiedział. – Chodź. – złapał ją za rękę i zaprowadził na dwór. – Zawiozę cię swoim autem a twoje przywiozę później ok.?
Dziewczyna pokiwała głową i wsiadła do samochodu. Był to piękny czarny, luksusowy samochód. Sportowy.
Gdy dojechali do domu Viktoria chciała już wysiąść.
- Zaczekaj. – złapał ją za rękę Josh. – Chciałem cię jeszcze raz przeprosić. Naprawdę byłem frajerem i idiotą. Przepraszam.
Nie wiadomo skąd Viki pocałowała go w policzek i pośpiesznie wysiadła z auta. W oknie zobaczyła Kait i Jusa.
,, No pięknie’’ – pomyślała. ,,Teraz będę się musiała tłumaczyć’’ – dodała i pośpiesznie weszła do domu.

*_*_*_*_*_*_*_*_****_*_**_*_
Rozdział trochę oklepany no ale jest. :D