poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Rozdział 23.

trzy tygodnie później.
Para zakochanych nadal mieszkała u Justina. Szatyn narazie przestał okazywać, ze czuje coś do Viktorii. Chodził na imprezy, zaliczał inne laski, wracał naćpany i najebany. Słowem - było tak jak zwykle. Niestety... to była cisza przed burzą.

Tego dnia obudził Maksa telefon. Dzwonił jego ojciec. Chłopak postanowił, ze nie będzie odbierał od niego żadnych telefonów. Jednak ojciec nie dawał za wygraną. W końcu Maks odebrał - zrobił to tylko dlatego, zeby nie obudzić Viktorii
- Halo? - spytał po wyjściu na korytarz.
- Maks gdzie ty się podziewasz?
- A co cię to obchodzi?
- A no obchodzi. Niedługo jedziemy wybrać sukienkę dla Brianny. Widać już brzuszek. - pochwalił się przyszły dziadek.
- Co? - krzyknął Maks ale szybko się opamiętał. - Co ty gadasz? Kiedy ty się w końcu opamiętasz? - powiedział już szeptem.
- To co słyszysz. Będziecie piękną parą.... - rozmarzył się.
- Ojciec...zmień tabletki.. Brianna nie jest moją dziewczyną już od kilku meisięcy.
- No i co z tego? Ale była nią aż 3 lata. Ta dziewczyna, ta latawica jak ona ma czekaj....a już wiem... ta latawica Viktoria ma wam zepsuć 3-letni związek.? - pytał ojciec.
- Co? Jak ty ją nazwałeś? Jesteś dla mnie nikim!. Nie istniejesz w tym momencie...
- Nie znam? Dobra.Ok. Może i nie znam. Ale sam mówiłeś, ze przez całą noc jak byliście na wypadzie ona spędziła z Justinem na jakiejś polanie...czy gdzies.
- To było nieporozumienie. Zresztą spójrz na Brianne. Kurewka za dyche. Dobra nie chce mi się z toba gadać. Cześć - pożegnał się szybko brunet
-Ale Maks... - ojciec nie dokończył bo chłopak się rozłączył.
Wszedł do pokoju i położył się do łózka.
 
                                       ***
Po obiedzie cała trójka poszła do skateparku. Na miejscu czekał na nich Brandon. Justin oczywiście był w towarzystwie jakieś nowej laski. Maks kontynuował naukę Viktorii. Gdy skończyli sam trochę pojeździł i pokazał jej kilka trików. Justin natomiast siedział i migdalił się z jakąs blond laską. Viktoria zauważyła, ze kątem oka ciągne spogląda w jej stronę. Nie chciała nic mówić Maksowi. Znowu by się pobili i Justin miałby złamany nos a Maks śliwę pod okiem. Blondyna po pewnej chwili złapała Jusa za rękę i poszli w stronę łazienki. ,,Wolę nie myśleć co się tam będzie działo'Brunet nie widział tego zajścia ponieważ cały czas jeździł po rampach na desce razem z Brandonem. W pewnym momencie telefon Justina zawibrował. Viktoria niczego nieświadoma pzeczytała nadawce: BRIANNA. Postanowiła przeczytać wiadomośc, która brzmiała następująco: ,,Dobra wszystko załatwione. Mam na nią plan'' . ,,Co to miało byc? On i ....Brianna? Przecież to nielogiczne....'' i w tym momencie usłyszała otwierane drzwi od łazienki. Szybko odłożyła telefon na miejsce i wróciła na swoje miejsce. Po pół godzinie Justin pożegnał się z blond ,,pięknością'' i wrócił do przyjaciół. Kiedy usiadł obok Viktorii i zagadał do niej ta posłała mu mroźne spojrzenie.
-Ej, co jest? - zapytał niczego nie świadom.
- Nic nie jest. - powiedziała chłodno.
- To czemu masz taką minę? - zapytał nie dając za wygraną.
- Domyśl się. - powiedziała mu prosto w twarz i poszła do Maksa, który właśnie zrobił sobie krótką przerwę, obserwując Brandona. Przytuliła się do niego mocno po czym pocałowała go namiętnie. Justin aż cały kipiał w środku ze złości. Nie mógł patrzeć na Viktorię i Maksa razem. I właśnie to był jego czuły punkt, z którego Viki miała zamiar dośc często korzystac. Justin udając, że tego nie widzi poszedł do Brandona.
Po mile spędzonym czasie w skateparku wszyscy razem wybrali się na lody. Kupili sobie po dwóch gałkach i usiedli na pobliskiej ławce w cieniu wielkiego drzewa, na którym była huśtawka z opony. Brandon od razu do niej wskoczył. On lubił się bawić pomimo tego, że miał 18 lat. Gdy tak sobie siedzieli zobaczyli zbliżającą się do nich Brianne razem z ojcem Maksa.
-Co wy tu robicie? - zapytał wkurzony Maks.
- My? Tylko spacerujemy... - powiedziała mile Brianna.
- Aha. Tylko? Tato daj mi wreszcie święty spokój.
- Synku nie gniewaj się. Patrz - po czym wyjął zdjęcie białej sukni. - Ładna nie? Twoja mama wybierała.
- Daj ty mi z tym święty spokój. - powiedział Maks wyrywając ojcu zdjęcie z rąk, rwąc je i wrzucając do kosza, który był obok ławki.
- Nic nie szkodzi. Mam odbitki.
Maks jęknął.
- Dobrze już dobrze. Nie będziemy ci ... to znaczy wam przeszkadzać. - spojrzał chłodno na Viktorię - Ale chce ci pokazać jeszcze jedno.
-Co znowu? - zapytał chłopak.
- Patrz to jest twój syn. - powiedział ojciec i podwinął koszulkę Brianny. - Za kilka tygodni będzie już kopał. Chcesz zobaczyć zdjęcia USG?
- Co? Daj mi w końcu spokój z tym bachorem! Nie! Nie chcę żadnych piepszonych zdjęć USG jakiegoś bachora! Kiedy to w końcu do ciebie dotrze?!!! - krzyczał Maks, tak że pół miasta go słyszało.
Gdy ojciec z Brianną po kilku krzykach Maksa odeszli, chłopak odwrócił się żeby wziąć Viki z powrotem na kolana ale nie było jej już na ławce.
- Gdzie ona jest? - zapytał chłopaków, którzy patrzyli na całą kłótnię w ciszy.
- Pobiegła w stronę parku. - odparł Brandon i pokazał palcem w lewo.
- O nie. ....y...Dobra. chłopaki spotkamy sie później. - pożegnał się i pobiegł za dziewczyną.
- Czemu mu powiedziałes? - zapytał Justin lekko wkurzony.
-A co? Miałem mu nie mówic? Dobra rozumiem ten wasz plan.... tylko, że ja nie chce w tym uczestniczyć. Maks to mój kumpel i chce dla niego jak najlepiej..... ja..- nie dokończył.
- Czyli ja kim jestem co? Obcym? - wciął Justin.
- Nie. Nie obcym tylko...jeny .....- jęknął Brandon. - Nie chcę mu tego robić. Widzisz ile ona dla niego znaczy. A ty.....ty...... zakochiwałes się nie raz i jeszcze prędzej odkochiwałeś....więc... no stary sam widzisz... - powiedział Brandon.
- Ale to co innego.! - wstał Justin, który nie mógł już wytrzymać.
- Ta...co innego.. Jak mniemam to tak samo mówiłeś o Caitlin. A teraz? Masz ją gdzieś bo pojawiła się jakaś młoda dupa. Stary sory ale mnie w to nie mieszaj. - dodał Brandon i odszedł.
Justin wkurwiony usiadł na ławce i wybrał numer Brianny.
- Halo? - zapytała dziewczyna.
- Musimy wdrążyć nasz plan trochę szybciej w życie. - powiedział Jus patrząć na blondyna, który odchodził.
- Ok, tylko muszę mieć trochę czasu.
- Dobra, ale postaraj się. Pamiętaj. Znam twój największy i najbardziej upokarzający sekret
- Dobra siedź cicho już. Muszę kończyć zadzwonie wieczorem. - rozłączyła się.
Justin chwilę posiedział i wrócił do domu. Czekali na niego Maks, który znalazł już Viktorię i razem siedzieli objęci w salonie.
- O..cześc stary! Już jesteś? Co tak długo? - zapytał Maks.
- Siemka. Zaszedłem jeszcze z Brandonem do sklepu...wiesz jak to jest.. - powiedział.
- A. Nie no spoko. Oglądamy właśnie Amierican Pie. Oglądasz z nami.? - zapytał brunet.
- Ok, a nie będe wam gołąbeczki przeszkadzał.? - zapytał i zaśmiał się pod nosem. - gołąbeczki.... juz ja wam pokażę. - dodał (pod nosem)
- Co? Mówiłeś coś?- spytał Maks.
- Ja? - udał zdziwionego . - Nie. Nic.
- Spoko. To siadaj.
- Ok.
I tak oglądali jeden z najbardziej popularnych filmów Ameryki. Po kolacji Maks postanowił, że pojedzie jutro z samego rana do ojca zabrać trochę swoich rzeczy. Niestety.... chłopak nie domyślał się co tam odkryje....

***********************************
Ps: Dziękuję moim wiernym czytelniczkom: Juliett i Anylkaa ♥ Dzięki, ze czytacie. :D

A co do tej ankiety, to chce znać wasz zdanie. Czy mam jeszcze dalej to pisac?
Mam jeszcze dużo pomysłów, ale zastanawiam się czy to ma sens. : d
Z góry dziękuję za odpowiedź. :)

piątek, 27 kwietnia 2012

Rozdział 22

- No więc musimy porozmawiać o nadchodzącym slubie...- zaczął ojciec.
- Jakim slubie?! - zdziwił się Maks.
- No jak to jakim... Twoim i Brianny. - wyjaśnił ojciec.
-Co?!! - krzyknął Maks.
- No przecież ona nosi twoje dziecko. To do czegoś zobowiązuje synu. - powiedział ojciec lekko.
- To nie jest moje dziecko! - krzyczał Maks.
- Skarbie my z tatą wiemy jak to jest. Naprawdę. Ale nie można ciągle unikać konsekfencji swoich czynów. - powiedziała spokojnych głosem matka przytulając syna, na co ten ją odepchnął.
- Nie.! Wy nie wiecie jak to jest jak twoja była biega za tobą i próbuje ci zniszczyć życie dlatego, ze ją zostawiłeś! Nie ożenię się z nią to po pierwsze, a po drugie to nie moje dziecko.! Kocham Viktorię i to z nią się w przyszłości ożenię a nie z tą głupią suką!! Zresztą z nikim jeszcze tego nie robiłem! - Maks nie wytrzymał.
- Jak ty się wyrażasz o swojej przyszłej żonie?! CO? - matka zaczęła się denerwować.
-Nie tym tonem chłopcze.! - ryknął ojciec.
Maks opadł na krzesło , zkrzyżował ręce na piersi i zaśmiał się.
- Co cię tak śmieszy?- zapytała matka już trochę spokojniej.
-To, że wszyscy wierzą tej zdzirze a nie mi!. - odpysknął Maks.
- Ta ,,zdzira'' jak ją nazwałeś zaraz tu przyjdzie. - poinformował go ojciec.
-Że co? - wstał Maks. - Ty chyba żartujesz.! Zaprosiliście ją tu?!
-Tak. Zaprosiliśmy. Chcemy odbudować nasze relacje. Po waszym zerwaniu...- niedokończył ojciec.
-To ja ją rzuciem... - wtrącił Maks.
- Po waszym zerwaniu - kończył ojciec. - utraciliśmy z nią kontakt, więc zeby go teraz naprawić będzie częstym gościem w naszym domu. - skończył i uśmiechnął się do syna.
- Nie no kurwa! Was chyba do końca pogięło. - drwił dalej Maks.
- Uważaj sobie na słowa gówniarzu! - ojciec powoli wpadał w furię.
- Słuchaj mam propozycję. - zachylił się do stołu chłopak. - Jeśli tak bardzo chcesz zeby była w naszej rodzinie TO SAM SIĘ Z NIĄ OŻEŃ- te ostatnie słowa chłopak wykrzyczał ojcu w twarz.
- O nie! Tak nie będzie.! Na górę do pokoju! Zejdziesz dopiero gdy cię zawołam! Spieprzaj! - krzyknął ojciec pokazując palcem schody.
-Ani mi się śni! - krzyczał Maks. - To nigdy nie będzie moja żona rozumiesz?! Jesteś żałosny! Mam cię gdzieś! - krzyczał. Po czym wstając od stołu złapał Viktorię za ręke i poszli na górę. Zdezorientowana dziewczyna szła za chłopakiem po schodach. Nie wierzyła, ze to co teraz usłyszała wydarzyło się naprawdę.
- Maks i co teraz będzie? - zapytała gdy byli już w pokoju.
- Nie mam pojęcia skarbie. Ale jedno wiem na pewno, to nie jest moje dziecko i nie ożenię się z nią, choćby mnie mieli zaciągać na ten ołtarz nie zrobię tego. - powiedział. Przytulił czule Viktorię i zaczął ją uspokajać. Po kilku chwilach ojciec zawołał syna.
- Oho.. chyba ta zdzira już przyszła. - powiedział chłopak. - Nie mogę w to uwierzyć. Puściła się z kimś a teraz chce mnie obarczyć swoim bachorem.
-Nie denerwuj się Maks. Wszystko będzie dobrze zobaczysz. Tylko nie pokazuj jej, ze jej przyjście i obecność cię wkurzają. - powiedziała Viktoria.
- Nie dam rady. Ojciec wyprowadził mnie z równowagi tym całym swoim śmiesznym ślubem. - powiedział i na samą myśl o ich wcześniejszej kłótni zaśmiał się pod nosem.
- Zrób to dla mnie. - powiedziała dziewczyna i ujęła jego twarz w dłonie.
- Postaram się - uśmiechnął się i musnął delikatnie jej wargi.
Na dole Brianna już siedziała przy stole i gawędziła z ojcem Maksa.
-O! Pan młody już jest!- krzyknął widząc Maksa nie zwracając uwagi na Viktorię, która szła z nim za rękę. Zachowywał się tak jakby wcześniejsza kłótnia w ogóle nie miałą miejsca.
- Cześć Skarbie. - powiedziałą Brianna i posłałą Maksowi buziaka.
Chłopak się skrzywił. Usiadł do stołu. Gdy Viktoria chciała usiąść na krześle obok Maks złapał ją w talii i przyciągnął do siebie. Posadził sobie na kolanach po czym pocałował w policzek.
- Synu twoja narzeczona tu siedzi.. - ojciec odchrząknął i zwrócil uwagę synowi.
- Narzeczona?! Nie oświadczyłem się jej! - krzyknał. Ale szybko się po chwili uspokoił ponieważ Viktoria mocno wtuliła się w jego tors. Objął ją czule.
- Ty może nie. Ale ja tak. Kupiłem pierścionek, który mama wybrała i daliśmy go Briannie jako, ze ty nie raczyłeś tego zrobic.
Viktoria była zdziwiona aż otworzyła usta. Maks zresztą to samo.
- Ty sobie chyba żartujesz! Nie będzie żadnego ślubu.!
- Oj Maksiu, Maksiu, nie denerwuj się tak. Wszystko się ułoży. - uspokajała go blondynka.
- Ty to się w ogóle nie odzywaj. Dałaś komuś dupy a teraz chcesz wszystkim wmówić, ze to moja sprawka.! - krzyknął.
- Zapomniałeś, ze to ty ją wziąłeś? A te wszystkie deklaracje, ze zostawisz Viki, ze będziesz mój a ja twoja, ze chcesz abym ci urodziła więcej dzieci. O..oo .. a to jak pękł nam kondom.? Tego też nie pamiętasz??! Tak mocno to robiłeś więc..... Musiało się stać to co się stało. - powiedziała Brianna patrzą czule na Maksa.
- CO? Skąd ty wzięłaś takie głupoty? Przecież to nie prawda! Dziewczyno! Ogarnij się!. Nigdy z tobą niczego nie robiłem! A już na pewno nie mocno.... I wiesz co ci powiem..?- Wstał łapiąc Viktorię w talii. - Nie mam zamiaru w tym uczestniczyć! - złapał Viktorię za rękę. - A i mało tego! Dopilnuje, zebyś zrobiła testy DNA! Wtedy moi głupi rodzice uwierzą mi a nie tobie! Na razie! - krzyknął i poszedł w stronę wyjścia.
- Maks, Maks nie masz prawa stąd wyjść! Chodź tu do nas! Maks! - krzyczała matka.
-Jeśli teraz wyjdziesz, mozesz już nie wracac! - krzyczał zdenerwowany ojciec.
- Pieprzcie się wszyscy! - krzyknął Maks na odchodne i pomachał ręką.
Szybko wybiegł z Viktorią na chodnik. Gdy szli w stronę Times Square Maks zadzwonił do Justina, prosząc by przenocował ich na dwie,trzy noce. Justin się zgodził bez żadnego ale. Trochę go to zdziwiło. I właśnie wtedy przypomniał sobie, ze jego kumpel kocha jego dziewczyne.. Dlatego tak szybko się zgodził. Maks spojrzał troskliwie na Viktorię, z którą szedł za rękę. Dziewczyna rozglądała się uważnie po ulicy. Zachowując się jak turystka i pokazując różne rzeczy palcem rozbawiła Maksa. Chłopak dzięki temu chociaż na chwilę zapomniał o problemach. Przytulił ją mocno znienacka i czule pocałował. Niestety to był dopiero początek ich wspólnych kłopotów...

*******************************
Tak wiem. Rozdział trochę słaby ale nie miałam zbytnio dzisiaj czasu. Postaram się więcej wysilić przy następnym ;D

środa, 25 kwietnia 2012

Rozdział 21

Wracali do domu. Maks był nieźle wkurzony na Viktorię. Siedział właśnie w samochodze obok niej i miał słuchawki na uszach. Nie chciał z nią rozmawiać ani na nią patrzec. Nie mógł przecież powiedzieć jej, ze widział jak całuje się z Justinem...
Viktoria tak patrzyła na niego. Myślała o tym czemu Maks się taki zrobił. Szczerze mówiąc, to nie chciała go zostawiać, brakowałoby jej go. Gdy rozmyślała i wyobrażała sobie to jak będzie z Jusem a Maksa już nie będzie to czuła dziwne ukucie w sercu. Nie wie kiedy i jak ale przytuliła się do Maksa. Chłopak nie drgnął. Dziewczyna zdjęła mu słuchawki z uszu.
- Co chcesz? - zapytał szorstko. Był zły na dziewczynę za to co mu zrobiła. Jeszcze niedawno sama się na niego złościła a teraz...?
- To nie mogę już pogadać ze swoim chłopakiem? - zapytała.
- Chłopakiem? Dobre sobie. Teraz ci się o mnie przypomniało.? - zapytał patrząc jej w oczy.
- Co? O czym ty mówisz? - zapytała. Gdy spojrzała mu w oczy poczuła, ze nie chce go zostawiać dla Justina, choć z drugiej strony....
- Widziałem was - powiedział chłodno i odwrócił głowę w stronę okna zakładając słuchawki na uszy.
Viktoria była zdziwiona. Przecież było ciemno , a poza tym byli za budką.... Sama już nie wiedziała co ma teraz zrobić, co powiedzieć.
Zdjęła mu słuchawki ponownie.
- Posłuchaj, to nie tak jak myślisz ja,... -zaczęła.
-Daruj sobie. Mam to gdzieś. - odrzekł sztywno.
Dziewczyna jeszcze pare razy próbowała jakoś mu to wytłumaczyć aż w końcu nie wytrzymała. Rozpięła swoje pasy i weszła chłopakowi na kolana. Na co ten przybrał zdziwioną minę. Zdjął słuchawki i zapytał co robi
- Co ty wyprawiasz? - zapytał.
- Próbuje z tobą porozmawiać, ale ty mnie olewasz więc postanowiłam jakoś zwrócić twoją uwagę. - powiedziała jednym tchem.
- Aha. A więc ....wytłumacz mi jedno. Czemu ?.... Dlaczego? ....Znudziłem ci się już?. -zapytał.
-Nie... ja... hm.. nie wiem jak ci wyjaśnić, ale nie umiałam inaczej naprawdę.... stałeś się taki chamski i bezczelny.... ja.. -
- Dobra nie tłumacz się już tym, ze to moja wina..- odrzekł.
-Nie mówię, zę to twoja wina ... ja tylko.... - przerwała. Nie wiedziała co dalej mówić.
- Dobra... nie ważne. - odrzekł chłopak widząc, ze dziewczyna nic lepszego nie wymyśli.
-Maks ja naprawdę... - zaczęła.
-Przestan.... - szepnął.
Viktoria widziała w jego oczach ból, nie chciała go ranić. Postanowiła, że przestanie za jego plecami bajerować z Justinem. A gdy wrócą do domu zdecyduje się kogo wybrać. Zadanie nie będzie łatwe... ale spróbuje.
Całą drogę siedziała na kolanach Maksa wtulona w chłopaka. Ten niestety miał słuchawki i zachowywał się tak jakby dziewczyny tam nie było. Nawet jej nie objął. Co bardzo ją zmartwio. Właśnie tego się bała. Nie chciała go tracić.
Gdy dojechali pod dom Brandona Maks przeniósł Viktorię na jej wcześniejsze miejsce i bez słowa wysiadł. Wyciągnął małą walizkę z bagażnika, pozegnał się ze wszystkim oprócz Viki i ruszył w stronę domu. Zaraz po nich, nadjechał drugi samochów, w którym byli: Caitlin i Justin. Viktoria szybko wysiadła i pobiegła za Maksem. Nie chciała wracać sama. Nie znała jeszcze dobrze drogi ale to nie o to chodziło. Po prostu, czuła, ze jeśli teraz nie pobiegnie za brunetem to go straci.
- O widzę, że Justin już cię zostawił.. Szybko jak na niego - powiedział gdy zobaczył Viki obok siebie.
- Nie, nie zostawił mnie. To ja jego. Maks nie chce się kłócić. Serio. - powiedziała.
- Taa.
- Serio. - dodała i stanęła na przeciwko torując mu drogę przez co ten musiał się zatrzymać. Spojrzał jej w oczy.
- Nie chcesz się kłócić, bo nie masz się gdzie podziać. Taka jest prawda! Nie kochałaś mnie! Jednak ojciec miał rację! Widziałaś we mnie tylko łatwego idiotę, którego ojciec jest wielką szychą i załatwi ci obywatelstwo! Co?! Zadowolona! - zaczął krzyczeć.
- Co? To nie tak. Maks! Serio. I nie drzyj się na mnie! - odkrzyknęła mu.
- Bo co? Co ty mi możesz zrobić co? - zapytał.
Dziewczyna prychneła.
- Jakby chciał to bym mógł cię wyrzucić z domu. Wiesz? Ale ciesz się. Nie jestem aż taki zły. - powiedział podchodząc bliżej.
- Co? Spoko ja się mogę wyprowadzić..... Powiedz tylko słowo.. - odrzekła patrząc mu głęboko w oczy.
- No i gdzie pójdziesz co? No gdzie? Do Justina? - zaczął się smiać. - Serio ty myślałaś, że on cie kocha? Chce tylko cie przelecieć. Tyle. Znam go od podstawówki i zawsze chodziło mu o to!. Zabierał dziewczyny w jakieś miłe miejsca całował... składał różne deklaracje.. potem pukał i zostawiał. Dziwię się tylko Caitlin, ze jest z nim i to wszystko znosi.. - wyśmiał ją i odszedł.
Viktoria była zdezorientowana. Rzeczywiście za każdym razem jak była z Justinem to od chciał rozpiąc jej stanik , rozbierał koszulkę albo wkładał pod nią ręce. Nie mogłą teraz o tym myśleć. Pobiegła za Maksem nie chciała być sama. Bez słowa szła obok niego aż doszli do domu...
Gdy wchodzili Maks złapał ją za rękę. Viktoria na początku się ucieszyła ale potem zrozumiała, że to dlatego żeby rodzice nie nabrali podejrzeń bo dopiero zaczęło by się gadanie.
- No, w końcu.... nasi zakochańcy przyszli. - krzyknęła mama od progu przytuliła ich.
- Taaa, zakochańcy - mruknął Maks i spojrzał chłodno na Viktorię.
Dziewczyna posmutniała.
-Tak, już jesteśmy - uśmiechnęła się sztucznie. - Było naprawdę fajnie. Świetnie się bawiliśmy. - dodała po czy wtuliła się w tors Maks. Chłopak objął ją w talii. Wtedy Vikitoria zrozumiała, ze nie chce tego tarcić. Z Justinem się tak nie czuła. Z nim było zupełnie inaczej. Chociaż...gdy siedzieli w tarwie i się całowali......
Gdy matka poszła do kuchni Maks odsunął się od Viktori i zaniósł na gorę do ich wspólnego pokoju walizkę. Dziewczyna pobiegła z nim.
- Maks co ty wyprawiasz? -zapytała.
- Co? Przecież nie powiem im teraz prawdy. Zrobię to jutro wieczorem. - odrzekł, wziął laptopa usiadł na łóżku opierając się o ścianę.
- I co im powiesz?
-Prawdę. - powiedział krótko.
- Maks... proszę cie... to był tylko raz serio.... - powiedziała i usadowiła się obok. - Serio - dodała i przysunęła swoją twarz do jego twarzy. Spojrzeli sobie w oczy. Maks prawdę mówiąc nie mógł się długo na nią gniewać. Pocałował ją... bał się, ze ją straci. Viktoria odwzajemniła buziaka. Maks odłożył laptopa obok i posadził ją między nogami cały czas całując. Gdy już skończyli dziewczyna powiedziała, że Justin był pomyłką, której więcej już nie popełni. Przytulili się do siebie.
Zapadł wieczór, a oni siedzieli przytuleni i przeglądali internet. Viktoria siedziała tyłem do chłopaka między jego nogami, on mocno ją do siebie przytulał i szperami po internecie. Po chwili usłyszeli pukanie.
- Dzieciaki, chodźcie na kolację. - powiedziała mama. - Widzę, ze nie nacieszyliście się sobą na tym waszym wypadzie. - dodała.
- No niestety nie.. - odrzekł Maks i mocno przytulił się do pleców Viktori.
- No to nacieszycie się później, a teraz chodźcie zjeść bo wam ostygnie. Zaraz tata wróci z pracy i będzie chciał z wami pogadać. - powiedziała.
- Spoko, już schodzimy. - zapewnił matkę Maks.
- Ok, czekam. - po tych słowach zamknęła drzwi i zeszła na dół.
- Twoja mama jest bardzo fajna. - powiedział Viki.
-Wiem. Bardzo ją kocham choć czasami.... mam jej po prostu dośc. Jak każdy swojej matki. - powiedział.
- Mam nadzieję, ze nie kochasz jej mocniej ode mnie.. - zaśmiała się odwracając głowę w jego strone.
- Oczywiście, ze nie. - odparł całując ją. Lubiła tak sobie z nim żartować.
Po 10 minutach i kilku wołaniach matki para zeszła na dół na kolację.
- Cześc dzieciaki! - krzyknął na powitanie ojciec.
- Cześc- odrzekł Maks
- Hej. - dodała Viki.
Usiedli do stołu i zaczęli jeść.
- No więc, mama mówiła, ze chciałes z nami o czymś pogadac? -zaczął Maks.
- Tak , - odparł. -Powiedziałaś im o czym? -zwrócił się do matki.
- Nie. Nie mówiłam im.
- To ja im powiem.
- Ej o co chodzi? My tu jesteśmy jakbyście nie zauważyli. - powiedział wkurzony lekko Maks.
-No więc musimy porozmawiać o nadchodzącym ślubie.... - zaczął ojciec.
- Jakim slubie?! - zdziwił się Maks..

**********************
Wiem, zę trochę to pogmatfane bo raz z jednym raz z drugim... ale nie wiem na jakiego się zdecydowac.
Na szczęscie mam jeszcze trochę pomysłów na tą trójkę. ;D
Dzięki za miłe komentarze.

Rozdział 20

W domku czekali z niecierpliwiem znajomi. Nie wiedzieli co dzieje się z Justinem i Viktorią. Caitlin nabierała coraz większych podejrzeń wzgędem tej dwójki.
- Wiecie co? Oni chyba nie zabłądzili, tylko celowo chcieli pobyć sami. - zaczęła Caitlin
- Co? O czym ty znowu gadasz? - zdziwił się Maks.
- Ja?! O czym ja gadam?? To ty ślepy jesteś?! Nie widzisz, że ona cie nie kocha?? - zapytała Caitlin.
- Kocha mnie, przecież gdyby mnie nie kochała to..
- To co? Gdyby cię kochała to by tu teraz była.- przerwała mu Brianna.
- A ty akurat najwięcej wiesz na ten temat.. - prychnął Maks.
Pogadali jeszcze chwilę gdy w drzwiach zobaczyli Justina z Viktorią na rękach. Dziewczyna udawała, że śpi, żeby znajomi nie nabrali podejrzeń. Maks od razu podszedł do przyjaciela i wziął dziewczynę na swoje ręce. Gdy Viki to poczuła obudziła się, Maks się uśmiechnął i pocałował ją u usta. Położył ją na łóżku i usiadł obok gładząc jej włosy. W tym czasie Caitlin robiła awanture Justinowi.
-No ... gdzie byłeś? - zapytała.
- Ja? Poszedłem szukać Viktorii. Nie chciałem żeby coś się jej stało przez te wasze głupie kłótnie o Maksa. - wyjaśnił.
-Ja się o niego nie kłócę...
-No ty może nie ale Brianna tak. - powoli Justin wkurzał się na swoją dziewczynę.
Podczas następnej krókiej rozmowy do której wszyscy w domku się włączyli Justin zdał sobie sprawę, jak wielka różnica jest między Caitlin a Viktorią. Miał wielką ochotę wykrzyczeć wszystim, że kocha Viki i że ona go też. Ale niestety obiecał ukochanej, ze narazie nie będą się ujawniać. Przez to co stało się tego dnia Justin czuł obrzydzenie na samą myśl, że będzie musiał całować się z Caitlin. On nie miał zamiaru tego robić, więc szybko położył się spać udając ból głowy. Specjalnie położył się na brzuch, leżąc nosem do poduszki.
Caitlin wyszła na dwór się przewietrzyc, to samo zrobiła Brianna z Brandonem. Maks został przy Viktorii, a Jus udawał, że śpi patrząc ukradkiem na nich. Viktoria marzyła teraz tylko o tym, żeby wskoczyć w ramiona ukochanego. Chciała, zeby Maks sobie stąd wyszedł tylko nie wiedziała jak ma to zrobić. Chłopak nie odstępował jej ani na krok.

Dopiero rano Viktoria mogła pobyć sama z Justinem, bo Jus zaproponował, żeby Brandon z Maksem poszli po drewno na ognisko. Brianna oczywiście pobiegła z chłopakami, a Caitlin siedziała nad jeziorem rozmyślając. Miała słuchawki w uszach i słuchała muzyki. Kiedy Viktoria stała przy oknie i zaobaczyła, ze chłopaki zniknęli za zakrętem weszła Justinowi do łóżka na co chłopak bardzo się ucieszył.
-No w końcu możemy pobyć trochę razem. - powiedział i pocałował ją w usta. Viki odwzajemniła.
- Tak. Od wczorajszego dnia cały czas o tobie myślę - wyznała.
- Ooo, hehe ja o tobie myślę już od dawna. - powiedział i znowu się pocałowali . Objął ją przy tym w talii i przysunął do siebie. Niestety gdy usłyszeli, że ktoś się zbliża Justin szybko usiadł na łóżku i wyciągnął telefon udając, że coś na nim robi. Vikoria w tym czasie udawała, że śpi.
- Jak ona się znalazła w naszym łóżku? - zapytała zdziwiona Caitlin po wejściu do domku.
- Cichoo bądź bo ją obudzisz.. Niewygodnie się jej spało więc weszła na łóżko. - powiedział szeptem Jus.
- Taa niewygodnie.. Chciała się do ciebie dosiąść. Fajnie się wczoraj bawiliście? zapytała z ironią w głosie Caitlin.
- Co? O co ci znowu chodzi?
- O to, ze widze jak na nią patrzysz i jak zachowujesz się w stosunku do mnie kiedy ona jest w pobliżu. - powiedziała smutna
- W naszym związku owszem jest kryzys ale to chyba nie znaczy, ze będę zarywał do laski mojego kumpla tak? - powiedział i przytulił Caitlin.
Viktoria wszystko widziała i słyszała bo nie spała naprawdę. Sama nie wiedziała jak to określić, ale gdy zobaczyła jak Jus przytula Caitlin to poczuła..... zazdrośc? Tak to była zazdrośc. Była zazdrosna. Miała ochotę podejść do nich i ich rozdzielić.
                          
                                                         ***

Siedzieli przy stole na tarasie i gadali. Zrobili grilla oczywiście Brandon stał przy girllu i nim operował. Był w tym o wiele lepszy niż reszta znajomych. Viktoria siedziała między Justinem a Maksem. Ironia prawda? Kiedy Brandon przyniósł pierwsze ,,wypieki'' - tak to nazwę, wszyscy zaczęli sobie po mału nakładać. Kiedy upiekł już wszystko usiadł między Brianna a Caitlin na przeciwko reszty. Wszyscy zajadali się i rozmawiali. Było naprawdę przyjaźnie i sympatycznie jakby ta dzisiejsza kłótnia między Justinem a Caitlin nie miała miejsca. Gdy tak Brandon gadał z Maksem o najbliższym turnieju piłki nożnej ( są razem w drużynie ) Justin złapał pod stołem Viktorię za kolano. Dziewczyna lekko podskoczyła, nie spodziewała się tego, ale na szczęście nikt nie zauważył. Justin bawił się jej nogą, dziewczynie ta pieszczota sie podobała, tymbardziej, że byli tak blisko Maksa i Caitlin. Pogadali jeszcze chwilę a potem poszli nad ,,jeziorko'' za domkiem. Viktoria oczywiście siedzała Maksowi na kolanach, ale cały czas patrzyła i myślała o Justinie, o jego pocałunkach, deklaracjach. Mogłaby z nim być. Choćby od teraz ale bała sę jednej rzeczy. A mianowcie tego, że Justin będzie ją traktował tak jak Caitlin. Będzie chodził na imprezy a wracał najebany do domu, będzie ją totalnie olewał gdy nadarzy się okazja. Nie chciała tak żyć. Maks też się jej podobał. W sumie to dzięki niemu tu jest. Przecież to jego ojciec załatwił jej legalny pobyt tutaj. Jeszcze sam mówił na początku, że Viktoria mu się znudzi i co zrobią? Ale tego, że on się jej znudzi nie brał już pod uwagę. Z rozmyślań wyrwał dziewczynę pocałunek Maksa. Nie wiedziała co do niej mówił, ale odwzajemniła pocalunek. Justin zresztą też ciągle o niej myślał. Tak bardzo jej pragnął, jej dotyku, jej zapachu. Miał w głowie ich wspólną przyszłośc, w której przestaje chodzić na imprezy a zostaje w domu z Viktorią, albo będzie brał ją ze sobą. Przez ten cały czas kiedy Viki została w NY bardzo się zaprzyjaźnili, Viktoria bała się trochę stracić jego przyjaźń. Mogła mu powiedzieć o wszystkim.., o wszystich swoich przemyśleniach, myślach wszystkim.. .
Całą paczką poszli się przejsć tam gdzie wczoraj była Viki z Jusem. Gdy doszli na górę parze kochanków przypomniały się miłe chwile spędzone tam wczorajszego wieczoru. Wszyscy zeszli... zbiegli na dół nad jezioro, na którym była kładka. Weszli na nią, nie wszyscy oczywiście. Pierwszy szedł Brandon, potem Maks , za nim Brianna i Caitlin. Viktoria nie miała zamiaru na nią wchodzić. Pamiętała jak była z ojcem na rybach, ten wszedł na sam koniec a kładka się załamała. Nie chciała żeby ją to spotkało. Gdy Jus zobaczył, ze dziewczyna nie wchodzi postanowił tez tego nie robić.
- Czemu nie wchodzisz? - spytał podchodząc.
- Boję się, ze się zawali . -odrzekła.
- Aż taka ciężka nie jesteś. - powiedział.  - Coś o tym wiem - dodał puszczając do niej oczko  - Chodź - i nic nie mówiąc złapał ją w pół, przerzucił przez ramię i wszedł z nią na kałdkę. w końcu mógł poczuć jej zapach, dotknąć jej ciała. Tylko o tym marzył od wczorajszego dnia. Na dźwięk krzyku dziewczyny przyjaciele na kładce szybko odwrócili głowę w ich kierunku. Zobaczyli Justina, który śmiał się i niósł Viktorię a ta z kolei kopała i waliła chłopaka pięśćmi krzycząc. Gdy byli w połowie kładki Jus szepnął, ze nie musi się bać bo jest przy niej. Jakby co to spadną razem. Dziewczyna po chwili uspokoiła się trochę i dała się nieść. Maks był w duchu wkurzony, ,,Justin pozwala sobie na zbyt wiele'' - myślał. Gdy roześmiany szatyn doszedł do przyjaciół, spojrzał na Caitlin, która miała lodowaty wzrok, szybko puścił Viktorię na ziemię. Postali tak w ciszy wszyscy razem. Caitlin postanowiła, że gdy tylko wrócą do domku, ta spakuje swoje rzeczy i wróci do domu. Nikt z przyjaciół nie wiedział o jej postanoweniu. Gdy wracali z kładki Viktoria wskoczyła Justinowi na barana, czego ten kompletnie się nie spodziewał, ale i się z tego ucieszył. Wyprzedził znajomych i biegiem zeskoczył z kładki. Bez zbytniego zmęczenia wszedł razem z Viktorią na plecach po górce. Na samej górze czekał na znajomych. Gdy doszli do nich, Maks posłał Viktorii spojrzenie pełne gniewu, na co dziewczyna trochę się zawstydziła, ze zrobiła coś takiego, ale i cieszyła się z reakcji Justina. Zeszła z niego i wszyscy razem poszli do domku.


Trochę im zajęło proszenie, błaganie wręcz, żeby Caitlin została. Maks tez się w to wkręcił, ponieważ jak Caitlin pojedzie do domu to Jus będzie zarywał do Viki a tego nie chciał. Justin siedział na ławce i popijał sok ze szklanki. Cieszył się w duchu, że brunetka wróci do domu. Nie miał zamiaru dłużej na nią patrzeć. Ciagle w ich związku tylko były kłótnie i kłótnie. Miał już tego dosyć.
Po długich namowach przyjaciół dziewczyna została. Chłopakowi zrzedła mina gdy to usłyszał ale nie dał tego po sobie poznać.
Wszyscy przygotowywali się na ognisko, ponieważ zapadał już wieczór. Maks z Brandonem ułożyli znalezione gałęzie i drewna na ognisko i podpalali. Caitlin z Brianna rozmawiały na ławce. A Viktoria siedziała na jednym z dużych konarow drzewa, który miał służyć z ławkę. Justin siedział po drugiej stronie na drugim, co jakiś czas puszczał oczko do Viktorii co dziewczynę bardzo cieszyło, uśmiechała się co Justina wprowadzało w wyśmienity humor. Gdy wszystko było już zrobione chłopaki doszli do reszty i zaczęli piec kiełbaski na patykach. Śmiali się przy tym i rozmawiali. Było dosyć głośno. Maks oddał Viktori swoją bluzę bo było jej zimno. Po zjedzeniu kiełbasek zaczęli śpiewać i drzeć się w niebogłosy. Znowu Brianna zaczęła niefortunny temat z ciążą, Maks zaczął się z nią kłócić, Brandon też dodawał swoje dwa grosze, nikt - oprócz Jusa - nie zauważyli, ze Viktoria zniknęła. Szatyn w pośpiechu zaczął szukać jej wzrokiem, odnalazł ją szła w stronę łazienki. Dobiegł do niej. Gdy się zbliżał krzyknął Bu! na co dziewczyna sie przestraszyła.
- Tu głupku! To nie było śmieszne - powiedziała śmiejąc się
- Jakoś mnie bawi. - mówił też śmiejąc się Justin.- Nie boisz się tak sama iść do łazienki? - spytał po chwili.
- Nie.. czego miałabym się bac? Jakby trzeba było przybiegłbyś i mi pomógł prawda? - zatrzymała się i podchwytliwie spojrzała mu w oczy.
- Ależ oczywiście - odparł chłopak. Nie pamiętając o tym, że ktoś może ich zobaczyć, przyciągnął dziewczynę do siebie i namietnie pocałował.
- Co ty robisz? Przecież ktoś może nas zobaczyć. - przerwała pocałunek dziewczyna.
- To co? Mam już dosyć tego ukrywania się. Chcę powiedzieć im prawdę. - powiedział obejmując ją w tali.
- Ja też bym chciała. Ale zróbmy to dopiero po powrocie do domu. - powiedział i pocałowała chłopaka w policzek.
- Tak tylko że ty wrócisz do domu, w którym będzie Maks... - dodał.
- Wiem, ale to ci chyba nie przeszkadza.... - pocałowała go czule.
- Szczerze to bardzo na samą myśl o tym, ze od może cie dotykać ja... - odparł.
- Oj spokojnie, niedługo będziemy już razem. - dodała przytulając się do niego.
Najpierw Viki weszła do łazienki, Jus czekał posłusznie przez wejściem. Gdy wyszła złapał ją za rękę i pociągnął za budkę.
Tam zaczęli się namiętnie całować, najpierw w usta, zaczęli bawić się swoimi językami, później Justin zjechał trochę niżej. Było im razem cudnownie. Nim się spostrzegła nie miała na sobie koszulki, Justin chciał już rozpiąc jej stanik, ale dziewczyna zaprotestowała. Nie mogła pozwolić na to, żeby chwila pożądania ich wydała. Justin był w duchu zawiedziony i ociężale pomagał Viktori założyć z powrotem koszulkę.
Wyszli razem niepostrzeżenie zza budki, gdy byli juz przy ognisko znajomi zaczęli się pytać gdzie byli i patrzyli zdziwieni.
- Viktoria chciała iść do łazienki, a że się bała poszedłem z nią dla towarzystwa -zaczął Justin.
- Nie mogła mi o tym powiedzieć? - zapytał Maks.
- Nie, bo byłes zajęty Brianną jak zwykle zresztą. - odciął się Jus.
Chwilę się poprztykali aż w końcu Viki usiadła na kolanach Maksa i uspokoiła go zapewniając, że nic między nimi nie zaszło.
Po ognisku cała szóstka poszła spać. Justro rano mieli wracać do domu..

*********************************
Przepraszam za małą czcionkę.
Ps: Dziękuję za ponad 1000 wyświetleń. ;D

wtorek, 24 kwietnia 2012

Rozdział 19

Przez to całe zamieszanie z ciążą Brianny Viktoria coraz więcej czasu spędzała z Justinem, co chłopakowi bardzo odpowiadało.
Tym bardziej, że jutro wyjeżdzają na dwa dni za miasto. Świetnie się razem dogadywali. Oczywiście Jus nie powiedział dziewczynie o swoich uczuciach do niej. Viktoria co prawda domyslała się czegoś, ale potem jednak przestała się o to martwić ponieważ szatyn często był widywany w towarzystwie Caitlin.
                                          ***

Maks pomagał spakować wszystkie potrzebne rzeczy Viktorii. Rodzice chłopaka zgodzili się, myśląc, że będzie tam ktoś z dorosłych.
Właśnie gdy Viki wyszła z łazienki zadzwonił do niej telefon.
- Halo? - zapytała dziewczyna.
- Cześć Viki. - powiedział radośnie Justin.
-A hej Justin. Co jest? - spytała.
- No właśnie czekamy już na was przed domem w samochodzie. - odrzekł.
- Ok, my już schodzimy. - to mówiąc rozłączyła się i łapiąc Maksa za rękę zeszli na dół.
- OO nasze gołąbeczki idą. - powiedziała mam gdy zobaczyła schodzącą parę. - Aż miło na was patrzeć.
- Dziękuję. - uśmiechnęła się Viktoria. Rodzice Maksa nic nie wiedzieli o historii Brianny z ciążą. Może to i lepiej bo suszyli by głowe Maksowi.
- Znajomi na was czekają przed domem. - poinformowała ich.
- Tak wiem, właśnie dlatego między innymi zeszliśmy. - powiedział z ironią Maks.
Odkąd Brianna powiedziała Viktori ta historyję z nią i Maksem, dziewczyna odsunęła się od chłopaka, Maks przez to stał się markotny i bezczelny w stosunku do innych. Nie był już taki pogodny bo myśl, że może przez taką głupotę - i to do tego nieprawdziwą - staracić Viktorię przerażała go i nie umiał sobie z nią poradzić w inny sposób.
Gdy pożegnali się z rodzicami wyszli do znajomych. w samochodzie byłi: Justin, Caitlin, Brandon i Brianna. Viktoria na sam jej widok wzdrygnęła się. Justin szybko gdy ich zauważył wyszedł z samochodu i pomógł Viki z walizką. Otworzył jej drzwi do samochodu i zamknął na co Caitlin trochę się zdziwiła. Nie chciała jednak znowu robić chłopakowi awantury o Viktorię.
 
Na miejsce dojechali w ciszy i spokoju. Miejsce było cudowne. Jak z obrazka. Stał tam mały domek - altanka - z tarasem przed wejściem, na którym stał drewniany stół z krzesłami. W koło były drzewa i krzewy a za domkiem jezioro. Nie aż takie wielkie ale zawsze jakieś.
Wszyscy powoli weszli do domu, położyli bagaże tak gdzie będą spać. Justin będzie z Caitlin na materacu, który nadmuchają później, bliżej spania. Caitlin upierała się, ze chce spać na łóżku ( było jedno) ale Jus zaprzeczył. Tak szczerze to chciał, zeby na łóżku spała Viktoria, żeby się wyspała i w ogóle było jej tu dobrze, a to że razem z Maksem... trudnoo. ,,Najważniejsze, że jej będzie dobrze'' - pomyślał.
Po rozłożeniu się na swoich miejscach, chłopaki postanowili pójść nad jezioro i rozejrzeć się trochę po okolicy. Dziewczyny zostały same w domku.
- I co? Jak ci się układa z Maksem? Widzę, że nie za ciekawie. - od razu po wyjściu chłopców zaczęła Brianna.
- To nie jest twoja sprawa.! Nie wpierdalaj się w czyjeś związki tylko dlatego, że nie masz swojego! - odpysknęła Viki. Miała już po dziurki w nosie tej całej Brianny.
- Nie denerwuj się młoda. Złośc piękności szkodzi. - zaśmiała się.
- Ej Brianna, przestań. Zaraz chłopaki przyjdą a wy się tu kłócicie. Udawajcie chociaż koleżanki. co? - wtrąciła się Caitlin. Miała już dosyć kłótni dziewczyn, które zresztą ciągle były o tym samym.
- Ale to ona zaczęła - broniła się Viktoria.
- Dobrze.. Słyszałam tak? Tylko, że nie potrzebnie jej odpowiadasz. - powiedziała Caitlin.
- Nie kurwa, będę siedziała jak szara myszka i udawała ciebie.. - powiedziała ledwie opanowując nerwy Viktoria.
- Wiesz co ja przynaj... - zaczęła Caitlin ale nie dokończyła.
- Dobra spieprzaj! - przerwała jej Viki i wybiegła z domku.
Chciała być sama choć przez chwilę. Postanowiła wyjść z posesji i przejść się. Nie ważnie gdzie.. gdzieś przed siebie. Zamykała furtkę gdy chłopaki wracali, na szczęście tylko Jus ją zauważył. Gdy chłopaki wchodzili do domku, powiedział im, ze zapomniał czegos z nad jeziora, niepostrzeżenie biegnąc do dziewczyny. Viktoria na dźwięk czyichś szybkich kroków odwróciła się. W duchu czuła, że cieszy się z tego, ze to właśnie Justin za nią biegł.
-Ej co się stało? - spytał troskliwie gdy już ją dogonił.
- A nic.. po prostu Brianna ciągle gada o tej jej ciąży i w ogóle. - zaczęła się żalić Viktoria.
- E tam.. olej ją. Pogada, pogada i przestanie. A gdzie tak szłaś? - spytał zmieniając temat. Chciał trochę rozweselić Viktorię.
- Przed siebie... - powiedziała cicho.
-Mogę iść z tobą.? - spytał patrząc jej w oczy.
-Jeśli chcesz- odparła.
Szli tak w ciszy i spokoju, nigdzie się nie śpiesząc. Doszli do wysokiej góry, gdy weszli na nią zobaczyli, ze widać stąd cudownie pobliskie jezioro. Jest o wiele większe od tego za ich domkiem. Justin wyszukał wzrokiem jakieś fajne miejsce. Po chwili zobaczył w trawie takie średnie wgłębienie przy której była jakby wyrośnięta ściana. Złapał Viktorię za rękę i zaprowadził tam. Na samą myśl jej dotyku serce biło mu mocniej. Z trudem się opanowywał , gdy byli sam na sam. Kiedy doszli przez wysoką trawę do tego miejsca usiedli obok siebie. Dziewczyna usiadła Justinowi między nogami, ponieważ było zimno a ona była na krótki rękaw. Chłopak od razu to zauważył i troskliwie i szybko ściągnął swoją bluzę okrywając nią Viktorie na co ta się uśmiechnęła. Uwielbiał kiedy się uśmiechała. Miała wtedy takie słodkie dołeczki. Gdy tak siedzieli powoli się ściemniało. Po chwili rozmowy zadzwonił telefon Justina to Maks, chłopak postanowił wyłączyć telefon.
- Hehe, ja tez tak zrobiłam - zaśmiała się Viki.
-Serio? Też wyłączyłaś? - spytał zdziwiony.
-Tak - powiedziała i wtuliła się bardziej w tors chłopaka. - Żeby nam nikt nie przeszkadzał. - dodała. Jus na samą tą myśl zarumienił się. Dobrze, ze Viktoria nie widziała jego rumieńca.
- Słuchaj Justin, sory ale muszę poruszyć ten temat. - powiedziała po dłuższej chwili ciszy.
-Słucham. Jakii? - spytał.
- Co ty czujesz do Caitlin? - spytała wstając do pozycji siedzącej, tak żeby spojrzeć Justinowi w oczy.
- Yyy. co ja do niej czuje? Znaczy się.....yy.....lubie ją .... - mówił niepewnie patrząc jej w oczy.
-Lubisz? Jak można lubić kogoś z kim się jest od trzech lat? - zapytała zdziwiona.
- Normalnie. Może ta osoba spotkała inną osobę...? - powiedział.
- A czy ty kogoś takiego spotkałeś? - zapytała przysuwając swoją twarz bliżej jego.
- yyy....można......mozna tak powiedzieć - uśmiechnął się. Serce biło mu jak szalone, nawet dziewczyna je słyszała. Cieszyła sie w duchu, nikt jeszcze nie zachowywał się tak w jej towarzystwie.. Nawet Maks...
I wtedy właśnie gdy Justin otworzył buzię chcąc coś powiedzieć niestety nic nie powiedział ponieważ Viktoria pocałowała go. Chłopak był zdezorentowany ale i szczęsliwy. Odwzajemnił pocałunek. Całowali się namiętnie, tak jakby miał ich zaraz ktoś rozłączyć. Żadne z nich nie chciało przerywać tej miłej dla obojga chwili. Chłopak niepewnie, włożył dziewczynie rękę pod koszulkę i zaczął jeździć ręką po jej plecach. Viktoria czuła miłe wibracje pod dotykiem jego ręki. Siedziała teraz na nim okrakiem co chłopakowi się bardzo podobało. Byli bardzo blisko siebie, ponieważ Jus objął ją w tali i mocno przytulił. Dzięki temu pocałunkowi pokazali sobie nawzajem jak mocno się kochają. Całowali by się tak chyba do upadłego gdyby nie dźwięk wołajacych ich znajomych. Od razu przerwali swój namiętny pocałunek.
- O nie... Zaraz nas znajdą. - szepnęła przestraszona Viktoria.
-spokojnie, nie znajdą nas. Chodź - wstali i złapał ją za ręke.
Pochylili się i przeszli za tą ,,ścianę'' przy której siedzieli. Justin cały czas trzymał Viktorie za rękę. Zeszli w dół i poszli w lewo. Po kilku minutach drogi znaleźli się po drugiej stronie jeziora. ,,Tu już na pewno nie będą nas szukać'' - pomyslał szczęsliwy Justin. Schowali się pod gałęziami leszczyny. Była ogromna więc bez trudnu usiedli pod nią. Viktoria usiadła chłopakowi na kolana, wtuliła się w niego, ponieważ bała się. Było ciemno i nie znała tej okolicy.
- Spokojnie Viki, nie bój się. Jestem tutaj. - powiedział i pocałował dziewczynę w głowę gdy poczuł, ze cała się trzęsie.
Posiedzieli jeszcze chwilę całując się. Justin wyznał swoje uczucia względem niej. Powiedział, że jest dla niego najważniejsza, że zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia gdy zobaczył ją razem z Maksem i dlatego wtedy zaprosił ją na szejki , gdy Maks poszedł z brianną, że zrobiłby dla niej wszystko, ze od początku czuje, ze Viktoria to ta jedyna. I w końcu, że zerwie dla niej z Caitilin. Brunetka nie wiedziała co powiedziec, gdyby Jus zerwał z Caitilin dla niej to dopiero by się zaczęło. No ale.. dla Justina jest gotowa na wszystko,. Gdy całował ją po szyi i w okolicach dekolu dziewczyna była wniebowzięta. Mogła by tam zostać do rana ale niestety było zimno i Justin nie pytając o nic wziął ją na ręce i zaniósł do domku, do przyjaciól, nie chcąc żeby zmarzła lub się przeziębiła...

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Rozdział 18.

Maks z niecierpliwieniem czekał na Viktorię w domu. Bał się, że w każdej chwili Brianna może wyjawić dziewczynie prawdę.
Gdy w końcu samochód podjechał, Maks wybiegł z domu do niego. Viki własnie wysiadła i wpadła wprost w ramiona chłopaka. Brakowało go jej. Szybko wciagała jego cudowny zapach perfum za którymi się mocno stęskniła. Maks pocałował ją czule i zaprowadził za ręke do domu. Wypytywał ją o to jak było w Waszyngtonie, a tymbardziej na spotkaniu z producentem.
- No więc.., Viktoria zaczęła opowiadać siedząc wtulona w Maksa  - Po tym jak zaśpiewałam naszą piosenkę z płyty demo Jerry ( producent muzyczny) powiedział, ze mam bardzo dobrą barwę głosu. Nadaje się do punkowego zespołu. Opowiedziałam mu o was - czyli o reszcie osób, O tobie, Justinie i Brandonie. Nasz manager ma 21 lat, jest bardzo ładnyy....ma ciemne włosy, chodzi w rurkach i conversach jest taki..... - wzdychała
Maks zakaszlał.
- Sorki, to tak specjalniee wieszz....
- yhyyymm. Tak, tak.. No ale mów dalej - powiedział.
- No więc, własnie na czym to ja skończyłam? A.. no. No i będziemy mieli tego producenta i Jerry zaprosił nas wszystkich razem na pierwsze spotkanie za dwa tygodnie w wtorek, chce zobaczyć nasz cały skład razem.
- aha.. to powiemy chłopakom na wypadzie. Przez ten twój wyjazd musieliśmy go przełożyc.
- Oj, przepraszam, przepraszam. - powiedziała i pocałowała go namiętnie.
Chłopak oczywiście odwzajemnił.

 -No tak lepiej, - uśmiechnął się.
Ich wypad został przesunięty. Odbędzie się w niedzielę i poniedziałek a we wtorek wrócą do domu. Maks postanowił nie iść do szkoły w tym tygodniu. Woli go spędzić z Viktorią. Oczywiście rodzice nic nie wiedzą o jego planach. ... to tylko kwestia czasu.
Po rozmowie z chłopakiem Viktoria poszła się wykąpać i przebrać, Maks w tym czasie miał zrobić dla niej coś do jedzenia. Gdy wyciągnął wszystkie potrzebne rzeczy z lodówki , zadzwonił dzwonek do drzwi.

- Czego tu szukasz? - zapytał chłodno widząc Brianne.
- Miłe powitanie nie ma co. Mogę wejść. - zapytała mile.
-Nie - odrzekł krótko i stanowczo.
- Ae ja chce porozmawiać z moją koleżanką Viktorią. - nie dawała za wygraną blondyna.
- Viki nie jest twoją przyjaciółką to po pierwsze, a po drugie to nie będziesz z nią o niczym gadać. - powiedział i chciał już zatrzasnąć drzwi kiedy Brianna przytrzymała je i zaczęła wołąć Viktorię na co dziewczyna nic nie świadoma zeszła na dół.
- Co się stało, że tak krzyczycie? - spytała gdy zeszła ze schodów.
- Nic skarbie, tako tylko sobie gadamy - powiedział i przytulił ją zakrywając jej Brianne w drzwiach.
-Ej.. ja tu jestem - odrzekła bondynka.
- A własnie, po co przyszłaś? - spytała Viki i wychyliła się trochę znad Maksa.
- No musimy pogadać. Wyjdziesz na zewnątrz. - spytała.
-Ok, Maks zaraz przyjdę - powiedziała i dała mu buziaka.
Kiedy Viktoria przymknęła drzwi Brianna już zaczęła mówić swoją historię.
- No więc, słuchaj ja ... nie wiem jak ci to powiedzieć..... - przybrała minę pokrzywdzonej. - ale.... jak wyjechałaś to.... to... to Maks do mnie przyszedł.... i....no i nie umiałam się powstrzymać.. wiesz jaki on jest... umie zbajerowac dziewczyne....no więc... uległam mu i.... zrobiliśmy to....a teraz..... teraz jestem z nim w ciąży...... - powiedziała dalej udając pokrzywdzoną. Była całkiem dobrą aktorą.
-CO?!!! - krzyknęła Viktoria.- To niemożliwe!! Coś ci się chyba przyśniło! - krzyczała.
- Nic mi się nie przyśniło. a po pierwsze to uspokój się... - mówiła spokojnie, położyła rękę na ramieniu Viktori ale ta ją zepchnęła.
- Nie! Nie kłam! Nie wierze ci! Maks nie jest taki! - krzyczała Viktoria a po polikach spływały jej łzy. Nie mogła w to wszystko uwierzyć. Na samą myśl o tym, że Maks mógł pożądać inną dziewczynę, że poszedł z nią do łózka, ze całował ją, a tymbardziej ze zdradził ją- Viki, dziewczyna miała ochotę się zabić. V To ona miała być tą pierwszą, z którą to zrobi…. Niestety teraz już za późno..
Nie wiedziała, ze chłopak tyle dla niej znaczy póki nie zrobił tej ochydnej rzeczy...
- Jak mam się uspokoić ? - dławiła się łzami. - No jak??
- Słuchaj rozmumiem, to trudne. Ale przecież nie pamiętasz?.. Na samym początku ci mówiłam jaki to jest typ. A ty mnie nie słuchałaś. Lepiej daj szansę Justinowi... on..
-Co? - przerwała  kompletnie zdziwiona brunetka. - O czym ty mówisz?
- To ty nic nie widzisz? Justin jest wpatrzony w ciebie jak w obrazek. Mógł by zerwać z chodzenia na dyskoteki, ostrego imprezowania dla ciebie. - powiedziała. Tym razem brianna mówiła prawdę, Justin naprawdę kochał Viktorię, nie chciał jej o tym mówić, bo wiedział, ze dziewczyna kocha jego kumpla. Zresztą będzie z nim szczęsliwsza. - przynajmniej zawsze tak myslał.
- Teraz to juz w ogóle nie wiem co mam o tym wszystkim mysleć. - powiedziała Viki.
- No ... ja tylko chciałam ci powiedzieć jak było wczoraj w nocy, ale szkoda, że nie robiłaś z nim tego jeszcze, jest w tym serio zajebisty... - powiedziała Biannna.
Viktoria posłała jej chłodne spojrzenie na co blondynka pożegnała się i odeszła. Niebieskooka nie wiedziała co robić, .. postała jeszcze chwilę na dworze aż w końcu weszła do domu. Maks stał oparty o ścianę. ,, on jest taki przystojny’’ – pomyślała. ,,Nie stop! Otrząśnij się! On cię zdradził nie daj się zwieść jego ślicznym oczkom’’ – myślała dalej.
- Viktoria słuchaj, ja ci to wszystko wytłumaczę- zaczął Maks.
- Nie chcę twoich wyjaśnień,. Jesteś nikim rozumiesz? Jesteś dla mnie nikim!! – krzyknęła i odepchnęła Maksa, który chciał się do niej przytulić i ją uspokoić. Gdy Viki chciała wbiec na górę Maks szybko złapał ją za rękę przy czym dziewczyna się okręciła i wpadła w jego objęcia. Chłopak za nic jej nie puszczał. Viktoria krzyczała, żeby ją zostawił.. Ale on jej nie słuchał. Trzymał ją mocno, coraz mocniej, aż w końcu brunetka się poddała. Wiedziała, ze z Maksem nie wygra. Postanowiła posłuchać co ma do powiedzienia.
- Słuchaj Viki, wiesz dobrze, że nigdy bym cie nie zdradził.. To po pierwsze. a po drugie to Brianna to sobie wszystko wymyśliła. Ona chce nas rozdzielić, nie pamiętasz poprzednich sytuacji. Skarbie, przecież ja cię kocham i nie chce cie stracić. Jesteś dla mnie wszystkim.. Nie mógłbym...... - tu jego głos się załamał. On też był cały w łzach. Nie rozumiał jak podłym człowiekiem trzeba być, zeby wymyslić coś takiego i przy tym zniszczyć życie dwojgu osobom. - Posłuchaj, ja naprawdę nie zdradziłem cię..... kochanie proszę uwierz mi.. -błagał. Viktoria przez cały ten czas patrzyła mu się prosto w oczechowe oczy, zobaczyła w nich... - sama nie wiem jak to ujać- ale takie coś, ze poczuła iż chłopak naprawdę mówi prawdę. Poza tym... hm.. czemu miałaby mu nie wierzyć... przecież wszyscy wiedzą do czego potrafi posunąć się Brianna gdy na czymś jej zależy. A na Maksie jej zależało. I to mocno, bez dwóch zdan. Więc po błaganiach Maksa, dziewczyna patrzyła mu przez chwilę w oczy, po czym sama nie wie jak ale pocałowa chłopaka.
- Jeśli mnie okłamałeś i naprawdę z nią spałeś albo z kim kolwiek to niewybacze ci teg nigdy. Pamiętaj - powiedział gdy go od siebie oderwała.
- Dobrze skarbie. Nie mam się czego bać, nie zdradziłem cię. Serio. - to mówiąc musnął jej wargi swoimi i mocno do siebie przytulił. W jego ramionach dziewczyna czuła się bardzo bezpiecznie i ciepło.; Nie wie nawet kiedy ale przez te wydarzenie i męczący powrót do domu zasnęła w jego ramionach. Maks gdy to zobaczył zaśmiał się lekko, pocałował ją w czoło i zaniósł na górę do łóżka, kładąc się obok i obejmując ją..

sobota, 21 kwietnia 2012

Rozdział 17


Siedziały w skateparku i patrzyły na swoich chłopaków, którzy jeździli po rampach. Było bardzo gorąco. Dziewczyny postanowiły pójść po szejki. Gdy wróciły z szejkami chłopaki zrobili sobie przerwę. Maks oczywiście bardziej niż szejkiem zajmował się Viktorią, co dziewczynie bardzo odpowiadało. Tak mocno ją kochał, że nie umiał się od niej dość często oderwać. Po kilku chwilach Maks uczył Viktorię jeździć. Zawsze chciała się nauczyć więc chłopak zaproponował jej naukę. Pierw pomógł jej utrzymać równowagę na desce.  Marnie jej szło, ciągle zpadała z deski wprost w ramiona  Maksa, z których chłopak  niechętnie ją wypuszczał. Kiedy już opanowała tą całą równowagę zaczęła się uczyć pierwszych trików. Tak źle jej szło, że śmiali się  z niej Justin i Caitlin. Nawet Maks, co dziewczynę lekko wkurzało.
Po udanej zabawie zrobili sobie przerwę. Temat znowu kręcił się wokół Brandona i jego nowej dziewczyny. Justin nie mógł pojąć co Brianna chce tym osiągnąc. Przecież jakby Maks nie był z Viktorią to z nią tym bardziej. Po chwili zadzwonił telefon Justina. To Brandon.
- No siema stary, co tam?
- No cześć. Nic ciekawego. Nie widziałeś może dzisiaj Brianny? Zostawiła telefon w domu, a nie znam jej znajomych. - powiedział Brandon.
- Nie, nie widziałem jej. Jestem z Maksem, Viktorią i Caitlin w skateparku. Chcesz dołączyć? - spytał Jus
- Nie dzięki. Muszę znaleźć Briannę. - powiedział.
- A. To spoko. siema. - pożegnał się Justin. Nie czekając na odpowiedź ze strony Brandona rozłączył się.
- Co się stało? - spytał Maks.
- Brandon zgubił swoją nową dziewczynę. - prychnął Justin.
- He..czemu mnie to nie dziwi - zaśmiał się Maks.
- Mnie jakoś też nie. - dodał Justin.
 -Dobra chłopaki nie przyszliśmy tu gadać o naszej nowej nieudolnej parze. Prawda? - wtrąciła Viktoria.
- No w sumie to nie. - powiedział Jus.
- No właśnie. To chodźcie pojeżdzić a nie, będziecie się teraz zastanawiać nad ich związkiem. Dajcie już spokój. Maks ma jutro zawody i musi się przygodować. Chodź - zwróciła się do chłopaka i złapała go za rękę - musisz jeszcze poćwiczyc.
- Jaką ja mam mądrą dziewczynę - powiedział i pocałował Viktorię czule w usta.
- Przecież wiem. - zaśmiała się.
Czas w skateparku minął im bardzo szybko. Nie obejrzeli się a już byli w domu i jedli kolacje.
- Dobra stary to powodzenia jutro. - powiedział Justin, żegnąjąc się. Było już grubo po 21 więc wypadało wracać do domu, tym bardziej, że Maks musiał się wyspać.
 - Dzięki na razie. - pożegnał się chłopak.
Poszedł dojeść kolacje, wykąpał się i razem z Viki poszli spać.

                              ***

Dzień zawodów. Maks trochę się denerwował. Będzie tam dużo chłopakow takich jak on, którzy chcieli spełnić swoje marzenia ćwicząc raem z Tonym Hawkiem - to była nagroda główna. Chłopak czekał, aż zajdzie po niego Josh, z którym będą w duecie. W tym czasie poszedł się ubrać. Założył koszulę w kratkę, biały T-shirt, czarne rurki i trampki. Kiedy już Josh po niego zaszedł, razem z deskami poszli do skateparku. Gdy weszli do środka, trochę się przerazlili. Pełno było tam kamer, dziennikarzy, fotografów. Nie spodziewali się takiego rozgłosu.
Gdy już wszyscy byli ustawieni na swoich miejscach chłopaki czekali na swoją kolej,. Byli 4, a teraz właśnie druga para pokazywała swoje umiejętności skaterskie.  Chłopaki mocno się denerwowali. Chcieli jak najlepiej wypaść. Maks jeszcze przed ,,występem'' napisał smsa do Viktori, że za chwilę będzie ich kolej. ..
Zaczęło się. Najpierw wystartował Maks, zrobił trzy przewroty, DarkSlida i frontflip to 50-50. Dostał 10/10. Teraz przyszła kolej na Josha. Szatyn też dostał 10/10. Był to całkiem niezły wynik, ponieważ nasza dwójka dostała się do półfinału. ,,ELiminacje odbędą się w przyszłym tygodniu w czwarek'' - powiedział głos przez głośniki. Gdy wszyscy się zbierali Maks zobaczył Justina, który przepycha się przez tłum wychodzących.
-Ej, Maks! - krzyczał.
-Co jest? - zapytał chłopak gdy już Jus się do nich przepchał.
- Viktoria pojechała z wujkiem do Washingtonu. - powiedział zdyszany chłopak.
-Że co?! - powiedział zdenerwowany Maks. - Jak to do Washingotu?? Po cholere??! - zapytał.
- Dostała propozycję od... znaczy my wszyscy, cała nasza 4 od studia nagraniowego. Viktoria musi tylko pokazać jak śpiewa i mozliwe, ze już niedługo będziemy sławni. - cieszył sie Justin.
- Ale jak to pojechała?! Nic mi nie powiedziała. - odrzekł zły chłopak.
- Dzwoniła do Ciebie chyba z milion razy a ty nie raczyłeś odebrać. To co miała zrobic? Zaprzepaścić taką szansę. Spokojnie będzie na jutro w domu. - tłumaczył Justin.
Maks wyciągnął telefon z kieszeni. Zdziwił się gdy zobaczył 16 nieodebranych połączeń. Wszystkie od Viktori.
- Miałem wyciszony telefon. Ale czekaj, czekaj... jak to będzie dopiero jutro. Co??! - zapytał znowu.
-  No nie wiem, zadzwoń do niej i się spytaj czemu dopiero jutro wróci. - powiedział.
Maks postanowił zadzwonić jak będzie w domu. Na Timer Sqaure Maks pożegnał się z chłopakami i wrócił do domu.
Oklaskami przywitała go mama, do której dzwonił po zawodach.
- Brawo Maks, jestemz  ciebie taka dumna. - powiedziała, gdy jej pociahc wróciła domu.
- Dzięki mamo, dzięki. A wiesz przypadkiem gdzie jest Vitoria? - zapytał.
 - Tak, pojechała ze swoim wujkiem do Washingtonu,  dostała jakąś propozycję od studia muzycznego... Nie wiem. - powiedziała.- Jesteś głodny. - zapytała.
-Nie ,dzięki - odpowiedział chłopak i wbiegł po schodach do swojego pokoju. Gdy tylko zamknął drzwi, ustał przy oknie i wybrał nuemr Viki w telefonie.
-Halo? - zapytała dziewczyna.
- Viki, skarbie gdzie ty jestes?- zapytał Maks.
- W Washingtonie. Justin miał ci powiedzieć. Dostaliśmy propozycję od znanego producenta, przejrzał nasz am amatorski filmik i chciał się z nami spotkać, a że byłeś na zawodach, Justin wysłał mnie, żebym reprezentowała nasz zespół. - wytłumaczyła jednym tchem.
- A keidy wrócisz? - zapytał. - Tęsknię za toba. - dodał.
- Ja za toba też. Niedługo. Jutro po południu już będę. - powiedziała.
-Dopiero? Szkoda. - odpowiedział. ja...
- Dobra wiesz co Maks, musze już kończyć.  Zadzwonie wieczorem. Pa - odpowiedziała i się rozłączyła.
Przez cały wieczór Maks myślał tylko o Viktori. Chciał ją już mieć przy sobie, przytulić pocałować. Lecz niestety musiał zaczekać do jutra. W nocy spał z jakieś 3 godziny. Kręcił się i przekręcał z boku na bok. Nie mógł zasnąć.
Wstał dosyć wcześnie bo aż o 5 rano. Postanowił, że już nie będzie spać. Siedział na łóżku, pod kołdrą w camych bokserkach - ponieważ było gorąco - i trzymając telefon w ręku myślał o tym co robi tera Viki. Chciał do niej zadzwonić, ale pomyślał, ze jest za wcześnie i nie chciał jej obudzić, jeśli spała. Odłożył telefon na poduszkę i wyszedł do łazienki. Gdy wrócił z daleka zobaczył świecący ekran. Czym prędzej rzucił się na łóżko. Rozczarował się gdy sms przyszedł od Brianny. ,,Czego ona znowu chciała'' - pomyslał. Nie zastanawiając się długo odczytał treść, która brzmiała następująco:  Jak tam poranek? Musimy pogadać o bardzo ważnej sprawie. ,,'' o czym ona znowu chce gadac'' - myślał. Odpisał jej, że o co znowu chodzi. Ona w odpowiedzi napisała, ze o nich dziecko. Maks był zdziwiony na maxsa, jakie do cholery dziecko??!! pomyślał znowu. Przeciez jeszcze tego z nią, ani z nikim nie robił. Miał zamair swój pierwszy raz zrobić z Viktorią. Pomyślał, ze to znowu jakiś wkręt z jej strony i nie zastanawiając się zadzwonił do niej.
- O co ci chodzi? Jakie dziecko?! - zapytał.
- O nasze dziecko m chodzi.. Jestem w ciąży.! - krzyknęła uradowana.
-Że co?? Nie wrobisz mnie w dziecko moja droga - odrzekł.
- Ciebie moze nie, ale Viktoria uwierzy we wszystko co jej tylko powiem.! - rzekła.
- Chyba nie mówisz poważnie?! - nie mógl wytrzymać nerwów Maks.
- Mówię całkiem poważnie. Ten jej cały wyjazd to dla mnie jak znak od Boga, zeby zniszczyć wasz związek. - syknęła.
- Nie uda ci się. Będzie widać, ze nie masz brzucha z kolejnymi miesiącami.
- Wiesz zawsze moze zapłodnić mnie ktoś innyy.. - dodała.
- Jesteś ochydna..... - wzdrygnął się Maks.
-  Tak tylko, ze wcześniej ci to nie przeszkadzało skarbie. - powiedziała czule.
Tego już było za dużo Maks nie wytrzymał i rzucił telefonem w sąsiednią ścianę. ,, Nie nawidzę jej. Wredna suka!. Jak ja to wytłumacze Viktori.. Przecież ona jej uwierzy. O nie... To koniec...''  Z rozmyślał wyrwał go dźwięk telefonu. Dzwoniła Viktoriaa. Maks był zdenerwowany, ,, czy możliwe żeby Brianna w tak szybkim tempie nagadała jej tych głupot?''
- Halo? - spytał niepewnie chłopak.
- Hej skarbie, jak tam? Co słychac? - zapytała Viki.
Chłopak odetchnął. ,,uf... skarbie.. czyli jeszcze Brianna jej nie nagadała tych bzrud''
- No cześc, misiek tęsknię za tobą. Kiedy wracasz? - zapytał troskliwie.
- Za jakieś dwie godziny będe wyjeżdżac stąd. Napisze ci  jak będę już w Nowym Jorku. - powiedziała.
- Kocham cię. - rzekł Maks.
- Ja ciebie też. - odpowiedziała.
Maks się uśmiechnął.
-A jak tam w ogóle było? Przyjął cię? - zapytał.
- Nas. Tak przyjął. Powiedział, ze bardzo fajnie śpiewam i mam dobra barwę głosu. - pochwaliła się Viki.
- He.. no to bardzo się cieszę. Zawsze mówiłem, ze masz talent. - powiedział.
 - No wiem, wiem. Tez cię kocham. Dobra ja kończę bo wujek mnie po coś woła. Papa - pozegnała się.
- Hej.
Maks zastanawiał się jaka będzie jego przyszłość kiedy Brianna powie Viktorii o tej historii z dzieckiem. Jeszcze ten przysżły weekend z miastem....  Bał się trochę, że dziewczyna uwierzy Briannie a nie mu.. ale nie długo przekona się o tym na własnej skórze....


czwartek, 19 kwietnia 2012

Rozdział 16

Dzisiaj Justin wstał wcześnie rano. Viktoria jeszcze spała. Zadzwonił do Maksa, i opowiedział mu, że dziewczyna chce wrócić do Polski. Chłopak był zdziwiony ale i bardzo posmutniał. Postanowił, że zatrzyma ją jakoś i nie pozwoli jej odlecieć.
Gdy popołudniu Justin oglądał coś w telewizji, weszła do salonu przebrana Viki. Niosła ze sobą torbę, którą postawiła obok kanapy.
- Czyli jednak naprawdę wylatujesz? - zapytał.
- Tak, naprawdę. Nic tu po mnie.
- Viki nie wracaj do domu. Zostań tutaj. Przecież wiesz, że możesz u mnie mieszkać ile tylko będziesz chciała. - powiedział.
- Wiem i dziękuję ci za to Jus naprawdę, ale nie chce ci ciągle siedzieć na głowie. Poza tym masz dziewczynę, Caitlin będzie zła, że mieszkam z jej chłopakiem.
- oj tam, nie przejmuj się Caitlin.
- Dzięki, ale niee skorzystam. - odrzekła i poszła do kuchni coś zjeść. Samolot miała za półtorej godziny.
Justin  napisał umówionego smsa do Maksa, że Viki będzie zaraz na lotnisku. Brunet już tam czekał. Siedział na ławce i czekał na kolejne sygnały od  przyjaciela.
W tym czasie w domu Justina Viktoria kończyła się ubierać do wyjścia. Była zdziwiona tym, że nikt z przyjaciół nie przyszedł się z nią pożegnać. Ale narazie się tym nie przejmowała.  Nie powiadomiła mamy o swoim powrocie. Chciała jej zrobić niespodziankę.

Po kilkunastu minutach dojechali na lotnisko. Było ogromne. W szwach wypełnione ludźmi po brzegi.  Niektórzy żegnali swoich bliskich inni zaś witali. Samoloty odjeżdżały a nowe się pojawiały. Kiedy Viktoria z Justinem weszli na lotnisko poszli przeczytać za ile dokładnie będzie startował samolot dziewczyny.  Kiedy brunetka  przeglądała loty Justin niespokojnie rozglądał się za Maksem. Gdy już go znalazł zaproponował dziewczyne usiąść na jednej z ławek,ponieważ samolot miał startować dopiero za 13 minut. Zbliżając się do ławki  Viktoria zdziwiła się na widok chłopaka siedzącego na niej. Na pierwszy rzut oka przypominał jej Maksa. Ale nie.... przecież to nie może być on... Nie to niemożliwe..... A jednak!.. To był Maks odwrócił się do nich i przywitał się z nimi. Poprosił dziewczynę o chwilę rozmowy, na co ona zgodziła się niechętnie. Gdy zostali sami Maks zaczął:
- Słuchaj, Viktoria. Wiem jak to wszystko wygląda.. ale to nie jest tak jak myślisz. Po pierwsze ..to w kawiarni.. My... my tylko rozmawialiśmy o tym, że nas już  nie ma,.... znaczy mnie i Brianny- szybko poprawił się. - Chciałem ją uświadomić ..tak jak ci mówiłem. Ale ona nie chciała o tym rozmawiać. Potem zobaczyłem cię z Justinem... pomyślałem, że nie będę do ciebie wtedy podchodził i nie będę ci tego tłumaczył  bo będzie jeszcze gorzej. A ten post na fejsie... Brianna zmieniła mi hasło i sama zmieniła mój statut... ja nie byłem na nim od dwóch tygodni... Naprawdę uwierz mi... - Viktoria siedziała i w ciszy słuchała chłopaka w skupieniu. Kiedy skończył miała ochotę mu się rzucić na szyję, ale postanowiła wyjaśnić z nim jedną kwestię.
-A ten pocałunek na imprezie? - zapytała.
- Aaa, to. To nic nie znaczyło. Byłem pijany... i to bardzo. Kiedy następnego dnia Justin powiedział mi co zrobiłem wyśmiałem go i nie chciałem mu uwierzyć... Viki naprawdę, bardzo, ale to bardzo przepraszam... Nie możesz wrócić... Proszę cię... Zostań. - powiedział i przytulił ją. Dziewczyna odwzajemniła to. Stali tak przez chwilę. Kiedy chłopak wypuścił ją z ramion nic nie mówiąc wziął jej walizkę, złapał ją za ręke i zaczął prowadzić do wyjścia.
 - Ej Maks, czekaj, czekaj. Nie za szybko? - spytała.
- Niee, czemu - zaśmiał się. - Wszystko sobie wyjaśniliśmy prawda? - zapytał i spojrzał jej w oczy.
- y..ta...t..tak - odpowiedziała dziewczyna.
 Nie mogła nic więcej powiedzieć bo Maks pocałował ją. Następnie razem za ręke wyszli z lotniska.

                                ***

Maks chciał jakoś zrekompensowac się Viktorii za ten incydent na imprezie. Postanowił, że zabierze ją na dwa dni za miasto. Zaprosił znajomych, : Justina , i Brandona... Chłopaki wpadli na pomysł, ze przy okazji tego wypadu zesfatają Brandona z kuzynką Justina, która od jakiegoś czasu durzy się w blondynie.
Obecnie Maks siedział z Viktorią i Justinem w kuchni, omawiali swój wypad, gdy nagle ktoś niespodziewanie zadzwonił do drzwi. Justin poszedł otworzyc.  O mało się nie przewrócił gdy w drzwiach zobaczył Brandona trzymającego za rękę Brianne.
- Cześć, stary, dobrze się czujesz?- spytał brandon.
-Tak, tak . wszystko w porządku - rzekł oszołomiony chłopak. - wszyscy są w kucni . Chodźcie. - zamknął drzwi i zaprowadził ich do kuchni.
Viktoria siedziała na krześle wtulona w Maksa. Gdy zobaczyła Brandona z Brianna szybko uniosłaa głowę.
 - Ej..co jest? Wy jesteście razem? - spytała.
- Tak, od dwóch dni... - powiedział dumny z tego Brandon.
- Bardzo się z tego cieszę. Fajnie będzie na obozie. - powiedziała Brianna i puściła dyskretnie oczko do Maksa. Viktoria to zobaczyła, więc szybko spojrzała na rekację chłopaka, który się skrzywił. Dała mu za to buziaka i mocno go przytuliła.
Podczas rozmowy Brianna ciagle prowokowała Maksa, ale ten na szczęście już nie zwracał na nią najmniejszej uwagi. Celem ich spotkania był wypad za miasto. Mieli spać w domku, który ma dwa łóżka i materac. W drugą noc wymyślili, że będą spać w namiotach i zrobią ognisko.
Viktori bardzo przypadł ten pomysł do gustu, ponieważ będzie mogła pokazać jak śpiewa -co chłopaki zawsze chcieli usłyszec, szczególnie Maks - , Viki chciała założyć zespół. Dlatego bardzo zależało jej na tym, zeby zostać w Usa. Po skończonej rozmowie przyjaciele zaczęli się rozchodzić. Maks z Justinem wzięli na bok Brandona, żeby wyjaśnić z nim tą ,,wpadkę'' z Brianną.
- Ej stary co ty wyprawiasz? - zapytał wkurzony Maks.
 - Właśnie . Nie dość mieliśmy przez nią problemów? - zapytał również zły Justin.
- Ej , wyluzujcie trochę.Brianna naprawdę mnie kocha. Sama mi to ciągle powtarza. - powiedział blondyn
- cO?! Ciebie chyba do reszty pogięło. Dobrze wiesz jaka ona jest! Specjalnie wzięła sobie ciebie za cel, żeby zbliżyć się do  Maksa. Nie znasz jej!? - krzyknał coraz bardziej wkurzony Justin.
 -Wiem jaka ona była. Ale zmieniła sie.. serio. Jest teraz całkiem milsza.. I w ogóle. zresztą sami chceliście żebym sobie w końcu znalazł jakąś dziewczynę. - odkrzyknął Brandon.
- No dobra, a co z Emily? - zapytał Maks.
 - Emily to zamknieta sprawa. - odrzekł blondyn i poszedł do Brianny.
,, Ten weekend zapowiada się koszmarnie'' - pomyślał Maks i wrócił z Justinem do Viktori..


środa, 18 kwietnia 2012

Rozdział 15

Viktoria nie wychodziła z domu Justina przez dwa dni, chłopak był dla niej bardzo miły. Polubiła go jeszcze bardziej , można powiedzieć ze miedzy tą dwójką zaiskrzyło. Dzis Viki obudziła się w objęciach Justina, który spał. Dziewczyna spojrzała na niego i pomyślała, że jest taki słodki kiedy śpi. W ogóle jest słodki, jeszcze te jego czarne włosy. Marzenie nie jednej dziewczyny. Wtedy pierwszy raz złapała się na tym, że podoba jej się przyjaciel jej chłopaka....A nie,... chwileczkę, jej eks.... .Ale niee, nie chciała nawet próbować bycia z Justinem. Przecież to był babiarz dla niego dziewczyna to na jedną noc. Nic na dłuższą metę. Kiedy tak patrzyła na niego, on właśnie się obudził. Uśmiechnął i przywitał się z nią.:
- Hej - uśmiechnął się.
- Cześć. Słodko spałeś - wyrwało się jej.
- Dzięki. - uśmiechnął się jeszcze szerzej. Miał bardzo ładne i proste zęby.
- Jak się spało śpiochu? - spytała ponownie dziewczyna.
- A dzisiaj jakoś wyjątkowo dobrze. A ty? Wyspana? - zapytał.
- Ja? Bardzo... dobrze mi się spało. - odrzekła uśmeichnięta.
Dopiero teraz kiedy chciał się podnieść spostrzegł, że objął Viktorię. W pośpiechu ( i niechętnie w myślach) zabrał ręcę.
- Przepraszam... - odrzekł i usiadł.
- Nic się nie stało. - powiedziała i położyła mu rękę na kolanie.
Chłopak bardzo w duchu się z tego ucieszył. Lubił jej dotyk. Lubił jej obecność ..W ogóle lubił ją całą. Uwielbiał wręcz.
Chwilę pogawędzili i zeszli na dół robić śniadanie. Zjedli gofry z bitą śmietaną i poszli oglądać telewizję. Świetnie się czuli w swoim towarzystwie. Śmiali się i rozmawiali jakby znali się już od paru lat. Jak prawdziwi przyjaciele. I wtedy właśnie kiedy Viktoria siedziała obok i miała rękę położoną obok swojego kolana na kanapie Justin ,,niechcący'' dotknął jej swoją ręką. Dziewczyna (niestety dla chłopaka) odsunęła rękę. Czując się niezręcznie Jus przeprosił i powiedział, że to nie chcący. Dziewczyna powiedziała, że nic się nie stało.
Chłopak przez całą resztę filmu patrzył się na Viktorię. Chciał jak najwięcej zapamiętać z tego dzisiejszego seansu filmowego, ponieważ bał się, że przyjdzie Maks i dziewczyna mu wszystko wybaczy. Niestety chłopak bardzo się mylił ponieważ Viki wcale nie miała zamiaru mu wybaczać. Nie tolerowała zdrady, a to była -może lekka- ale zdrada. Viki po jakimś czasie kątem oka spostrzegła, że szatyn co jakiś czas spogląda na nią. Postanowiła przerwać to, gdyż czuła się bardzo niezręcznie. Zaproponowała wyjście na miasto. Justin nie miał nic przeciwko, zgasili wszystko i wyszli. Poszli tam gdzie zawsze.... na szejki. Niestety w sklepie spotkali Briannę..... o dziwo... z Maksem. Siedzieli i rozmawiali nachyleni do stolika Widać było, że chcieli aby inni jak najmniej słyszeli z ich rozmowy.
Viktoria poczuła się urażona. Jeszcze wczoraj Maks dzwonił do niej, przepraszał, mówił że już nie chce znać Brianny, ze jest taka i taka... a dzisiaj? ?? Dzisiaj sobie siedzą i popijają szejki. Viki specjalnie usiadła przy stoliku obok, żeby dobrze słyszeć ich rozmowę. Justin zauważył to ... z jednej strony było mu na rękę, że Maks zobaczy go z Viktoria, ale z drugiej to że Viki wybrała taki stolik oznaczało, że zależy mu na nim.... Zresztą co się dziwić? Minęły dopiero dwa dni...
Kiedy w końcu usiedli Viki usłyszała kawałek ich rozmowy.:
- No tak wiem.... miałem to skończyć..... - rzekł chłopak. Niestety Viki słyszała tylko częsci zdania. Ale szybko się domyśliła, że mowa tu o niej.
- No właśnie, właśnie . Mówiłam ci już........ nie zrezygnuje......... - rzekła w przerwach Brianna.
- No ale........ o tym........ chce.... - mowił chłopak.
Co???!! Czy on chce do niej wrócić? Nie, Viki nie mieściło się to w głowie. Postanowiła więcej nie słuchac. W sumie wyszło jej to na dobre, bo właśnie wtedy Brianna zauważyła ją i powiedziała Maksowi, że idzie do łazienki. Gdy przechodziła obok stolika Justina i Viktoria szepnęła jej na ucho,,On jest mój'' i odeszła. Dziewczyna cała kipiała w srodku ze złości. Gdy Maks się odwrócił w stronę łazienki , zobaczyć czy Brianna już idzie - dosyć długo tam siedziała - dopiero wtedy zauważył, przy sąsiednim stoliku Justina i Viktorię. Odruchowo pomyślał o podejściu do nich, ale jednak postanowił że zachowa się tak jakby ich nie widział. Sam nie wiedział czemu. Gdy Brianna wróciła na miejsce, posiedzieli jeszcze chwilę i wyszli. Gdy wychodzili Maks odruchowo spojrzał w stronę Viktori, pech chciał, że patrzyła w prost na niego. Ich spojrzenia się spotkały. Maksw widział, że Viki jest wściekła... Niestety nic nie mówiąc wyszedł.
 
                                                      ***
 
W drodze powrotnej dołączyła do nich Caitlin, z czego Justin nie był zachwycony bo chciał spędzić jak najwięcej czasu z Viktorią sam na sam. Gdy weszli do domu Caitlin od razu poczuła się jak u siebie. Kiedy Jus wrócił z łazienki, podeszła do niego i usiadła mu na kolana, namiętnie go całując. W tej chwili weszła do salonu Viktoria po swój telefon, który zostawiła na stole podczas oglądania filmów.
Justin bardzo się speszył jej wejściem, więc szybko zakończył pocałunek, mówiąc ze musi złapać oddech. Caitlin nieświadoma niczego przytuliła się do chłopaka. Na górze Viki weszła fejsa. Chciała sprawdzić, czy nie dostała żadnej wiadomości od rodziny z Polski. Nie. Nic nie było. Nic dziwnego, w końcu mama była na nią wściekła, że wolała zostać u ,,obcych ludzi'' - jak to się wyraziła przez telefon. Gdy przeglądała posty znajomych na tablicy. Zauważyła bardzo ciekawą rzecz. Zmianę statusu Maksa i Brianny. Wynikało z tego postu, że są w związku. Dziewczynie zaczęły napływać łzy do oczu. A jednak. Jednak Justin i wujek mieli rację. Nawet ojciec Maksa ją miał. Dziewczyna już mu się znudziła i wrócił do poprzedniej. Gdy tak siedziała i płakała do pokoju wszedł Justin. Dziewczyna bez słowa pokazała mu palcem co jest powodem jej płaczu, Justin przeczytał i w ciszy uspokajał dziewczynę. Przytulił ją i obiecał, ze to wyjaśni. Zostawił Viktorię samą - ponieważ chciała - a sam postanowił zadzwonić do Maksa i się z nim rozprawić.
- Halo?- zapytał chłopak po drugiej stronie.
- Maks kurwa co ty odpierdalasz??! - krzyknął Justin.
- Co? Ale o co ci chodzi? - zdziwił się Maks.
- Co?! Czemu zostawiłeś Viktorię i wróciłeś do Brianny?!! - krzyczał. Nie wiedział, ze Viktoria wszystko słyszy.
- Nie wróciłem do Brianny.! Kto ci nagadał takich głupot?! - zbulwersował się brunet.
- Kto? Viktoria przez to płacze. Pokazała mi wasz wspólny post na fejsie.
- cO ? No chyba cię pogięło!? Przecież ja nie wchodziłem na fejsa od jakiegos tygodnia...Ktos mi zmienił hasło. - bronił się.
- Ktoś?? A jak myslisz kto? Kto jak nie Brianna? - zapytał.
- Ona nie jest taka. - rzekł Maks.
- Ty jej jeszcze bornisz? KUrwa chłopie przejrzył na oczy... - odpowiedział Jus.
Po tym zdaniu Viki nie chciała już więcej tego słuchać. Postanowiła, ze spakuje się i rano kupi bilet do Polski. Po paru minutach Jus wszedł do pokoju.
-Co robisz? - spytał.
-Nie widać? Pakuję się. - odrzekła.
-Co? Ale dlaczego? Przez głupiego Maksa będziesz wracać do domu, z którego uciekłas?
- A mam inne wyjście? Justin przepraszam ale nie chce ci siedzieć na głowie. - powiedziała i łzy napłynęły jej do oczu.
Justin dał jej chusteczki i powstrzymał od dalszego pakowania się. Posadził na krześle i pocieszał. Chciał jej powiedzieć, że może zostać u niego. Że on się nią zaopiekuję, Że nie zostawi jej . Nigdy. Że nie chce, żeby wracała. że będzie tęsknił. ... że jest dla niego wszystkim. Że ją kocha...... Chłopak nie lubił patrzeć jak Vikitoria płacze. I toc jeszcze przez Maksa i Brianne. ( Cailtlin dawno wyszła-na prośbę Jusa)
Niestety nie mógł teraz tego powiedzieć, bo dziewczyna całkowicie zamknęła by się w sobie przed nim. Po nieudolnym skończeniu pakowania się dziewczyna zeszła na dół. Justin zrobił jej herbatę. Pogadali o jej wyjeździe. Viktoria postanowiła kupic bilet jeszcze dzisiaj na najbliższy lot. Justin zaproponował jej towarzystwo w czasie kupna biletu. Dziewczyna się zgodziła i razem poszli do biura podróży. Wrócili godzinę później, po czym dziewczyna od razu położyła się spać. Justin okrył ją kcoem i przytulił do siebie. Nie chciał żeby wracałado Polski. Niestety.. Nie mógł nic z tym zrobić... Chociaż.... Chwilę! Wpadł na super pomysł. .. ... do tego planu potrzebna mu będzie pomoc Maksa.
Tak rozmyślając zasnął..

*************************
Piszcie w komentarzach czy wam się podoba. Chce znać waszą opinię.
Bo nie wiem czy ma sens pisanie tego wszystkiego dalej.. :-)