sobota, 7 kwietnia 2012

Rozdział 5

Rano obudził Victorie dźwięk telefonu. To Maks napisał do niej smsa. Dziewczyna przetarła oczy i wyciągnęła telefon spod poduszki. Przeczytała. Maks napisał, czy się dzisiaj spotkają. Victoria na myśl o tym co stało się wczoraj nie miała najmniejszej ochoty widzieć się z przystojnym brunetem. Odpisała szybko krótką chamską wiadomość w stylu ,, a co Briannka już ci sie starcza? ''
Nie musiała długo czekać na odpowiedź. Zdezorientowany chłopak pytał się o co jej chodzi, ale Victoria nie miała zamiaru odpisywać zdrajcy (bo tak go od dzis nazywa). Poszła spać dalej.
                                                                           ***

Po południu Victoria szykowała się do wyjścia. Była bowiem umówiona z Justinem .Całą ostatnią noc z nim przepisała. Bardzo się zaprzyjaźnili mimo, że widzeli się dopiero ze dwa razy.
Ubrana zeszłą na dół. Wujek siedział z Ewą i małym na dworzu. Nie wiedział, że chrześniaczka już wstała.
Victoria była ubrana w czerwone conversy, czarne rurki i czarny T-shirt z napisem ,SO what'
 Zjadła dwie kanapki z pomidorem i wypiła szklankę soku jabłkowego.
Spojrzała odruchowo w okno ponieważ kiedy odkładała talerz do zmywarki zauważyła, że ktoś idzie. Był to Maks. Niósł w ręku czekoladki w kształcie serca.
Serce dziewczyny zaczęło bić mocniej. Nagle wczorajsza sytuacja nie miała znaczenia. Postanowiła jednak być twarda i nie dać się zwieźć jego brązowym oczom i zniewalającemu uśmiechowi. Z rozmyślań wyrwał ją dzwonek do drzwi.
Szybko pobiegła otworzyć.
- Cześć Viki - rzekł wesoło chłopak.
- Cześć.- odparła.
Nie patrzyła mu w oczy.
- Proszę to dla Ciebie - wręczył jej czekoladki.
-Dzięki. - odparła i zaniosła czekoladki na stół.
-Mogę wejść?
- Jak musisz.
Brunet zaśmiał się.
- No, muszę muszę bo inaczej nie dowiem się o co jesteś na mnie zła. - uśmiechnął się łobuzersko. Kiedy Viki się odróciła od razu zmiękły jej kolana. Miał na sobie białą koszulkę i koszule w kratę. Czarne trampki i ciemne spodnie. W dodatki ten uśmiech i to spojrzenie. Na samą ich myśl dziewczyna rozpływała się jak czekolada. Przyjęła jednak poważny wyraz twarzy i odrzekła:
- Jestem na Ciebie zła o to, że zostawiłeś mnie samą w samym środku Nowego Jorku. Przecież mogłam się zgubić! -krzyknęła.
- Justin i Brandon byli na miejscu. - rzekł Maks na swoją obronę.
- A co jakby ich nie było? Pomyślałeś o tym? A poza tym ... co to ma być! Co?! Masz dziewczyne?? Czemu mi nie powiedziałes??!!! Co!!? Słucham .- nie mogła opanować gniewu.
- Nie denerwuj się tak. Viki. Nie powiedziałem ci bo to skończona sprawa. Naprawdę.
- Tak? No to bardzo ciekawe.! Gdyby to była skończona sprawa to by nie skoczyła ci na szyję i nie zaczęła cię całować. Jeszcze ten tekst z 'wolną chata' co to w ogóle ma być co?! Nieźle się bawiłeś w nocy??- krzyczała
- Mała uspokój się. To nie tak. Ja nawet nie doszłem z nią do tego domu.... Ja...
-Nononono, to już z dojściem do domu nie mogliście zdążyć.? Nie pogrążąj się ! -przerwała mu- duży!
- Victoria! - teraz on nie wytrzymał
- Co?!
- Ja w połowie drogi wróciłem do domu. Chciałem do Ciebie przyjść ale Justin do mnie dzwonił i mówił, że nie chcesz mnie widzieć.
- Miał chłopak rację. - rzekła oschle. - a teraz wyjdź.- pokazała Maksowi drzwi.
- Ale....- zaczął.
- Wyjdź !! A i jeszcze jedno - poszła do kuchni po czekoladki - weź to , Briannie się przyda - podała mu czekoladki.
- Nie wezmę ich. One są dla Ciebie. - rzekł stanowczo.
- Ha! Wiesz co ja mogę z nimi zrobic.? - zniknęła na chwilę. Po czym Maks usłyszał klapę od śmietnika.
- Możesz juz iść. - powiedziała, kiedy wróciła.
- Nie zostawię tak tego... pamiętaj.
- Tak, tak.. papa miłej zabawy. Trzasnęła drzwiami prosto przed nosem chłopaka.
Smutny i wkurzony chłopak wyszedł z posesji na ulicę. Szedł przed siebie. po drodze zauważył  Justina.
 - Hej stary - przywitał się.
- No siema, siema - odparł wesoło Justin.
-Gdzie tak pędzisz?
- No właśnie umówiłem się z Victorią. Idziemy na szejki tam gdzie wczoraj.
- Byliście na szejkach ??????- spytał zdziwiony.
- Tak byliśmy... a co masz z tym jakiś problem.
- Nie, nie mam ale to trochę dziwne.....
- Dziwne?? Człowieku, dziwne to jest to, że mając taką dziewczynę jak Viki przy boku poleciałeś znowu za Brianna.
- Aha. Czyli to jest powód, żeby zabierac dziewczynę najlepszemu kumplowi?
- Nikt ci nikogo nie zabiera. Chce ci tylko uświadomić co tracisz przez tą pudrowwaną podróbkę lalki barbie. - rzekł. - Ogarnij się trochę stary!
Maks nie odpowiedział. Stali tak i przez chwile się na siebie patrzyli. Brunet wiedział,. że Justin ma rację jednak trudno mu było to przyznać. Nic nie mówiąc rozeszli się.

4 komentarze:

  1. super , super ;* ;) Genialna i już <3333 .

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie nowy rozdział ;) ;*
    +Obserwuje twój blog ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział <3 Ona muusi mu wybaczyć ;P Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Eeeeeeeextra !!! Zgadzam się ! Musi mu wybaczyć ! Rozdział genialny , no. ! xxx

    OdpowiedzUsuń