piątek, 29 czerwca 2012

Rozdział 38

 * Viktoria *

 Kiedy się obudziłam spostrzegłam, że leżę w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Trochę czasu minęło zanim spostrzegłam, że to piwnica Brandona. Nie miałam pojęcia czemu on mnie tu więzi. Wszystko mnie bolało. Było mi zimno, nie było światła ani żadnego okna. Co gorsza nie miałam nawet swojej torby. Wymacałam w ciemności z tylnej kieszeni spodni telefon. Już chciałam go wyciągać gdy nagle usłyszałam kroki. Ktoś schodził do mnie po schodach. Brandon.
- Czemu mnie tu więzisz?! - wypaliłam.
- Nie pozwolę, żebyś poszła na policję. Wszystko sobie przemyślałem i przez jakiś czas będziesz tu siedzieć. - powiedział podchodząc bliżej i kładąc przede mną talerz z kanapkami i mleko w szklance. Wcześniej nie zwróciłam uwagi na to co miał w ręku.
- Ale dlaczego?! Co ja ci takiego zrobiłam???!
- Chcesz wyjawić mój sekret. - powiedział.
- To po huj mi mówiłes co ?!
- Myslałem, ze mogę ci zaufać.
- Najwyraźniej źle myslałeś! - dodałam.
Nic nie powiedział tylko spojrzał na mnie wściekle i wyszedł przewracając szklankę z mlekiem.
Krzyczałam. Jak najgłośniej i najdłużej potrafiłam. Schodził do mnie co jakiś czas i mnie uciszał. Nie dałam za wygraną i darłam się aż gardło mnie rozbolało. Poóźnym wieczorem wszedł jeszcze ktoś inny. Nie znałam tego chłopaka.. widziałam go raz w życiu. Kumpel Brandona z jego starego, złego towarzystwa. Ćpun i złodziej.
- Jeśli się nie zamkniesz będę zmuszony cię uciszyć. - powiedział.
Chłopak był brunetem. Oczy miał jakby był na haju. Nie miałam pojecia coo on tu robił.
- Co ty mi możesz zrobić?! - prychnęłam. Za chwilę jednak pożałowałam.
- posłuchaj - ryknął mi nad uchem. - Jeśli się nie zamkniesz to pożałujesz. - odrzekł i uderzył mnie w twarz.
Krzyknęłam.
- Wiesz co?? z drugiej strony. - powiedział przysuwając się do mnie i patrząc mi w dekolt - Jesteś całkiem niezła. Mała zabawa nie zaszkodzi
- Nawet nie próbuj ! - krzyknęłam.
Niestety było już za późno. Zaczął dobierać się do mojej koszulki. Krzyczałam bardzo głośno. Zdjął mi stanik i zaczął się ślinić do moich piersi. Brutalnie je obmacywał. Krzyczałam i próbowałam się wyrywać. Po chwili zdjął mi spodnie. Krzyczałam, nie mogłam mu pozwolić, zeby mi je zdjął. Niestety... zgwałcił mnie. Kiedy już się zabawił rzucił mnie w kąt i wyszedł jak gdyby nigdy nic. Nie mogłam powstrzymać łez. Nie dałam rady tego udźwignąć. Czułam się brudna. Zeszmaciała. Nie mogłam uwierzyć, ze to się stało mnie. Właśnie mi! Nigdy bym nie pomyślała.... Przez następne parę dni Brandon przychodził do mnie raz dziennie, czasami w ogóle. Jego kolegi też już nie zobaczyłam.Dzięki Bogu. I tak minał tydzień. Kiedy tak sobie leżałam przykryta koszulą, nagle spostrzegłam swój telefon w kącie. Myślałam, że mi go zabrali. Przyczołgałam sie do niego i szybko wybrałam numer Maksa. Był sygnał.
- Halo? Viki? Gdzie ty się podziewasz?! Co się dzieje? - wołał chłopak.
- Maks.. - zaczęłam. na dźwięk jego głosu zaczęłam płakać do słuchawki.
- Kochanie nie płacz. Powiedz co się stało? Gdzie jestes?
- Jestem w piwnicy Brandona. Proszę przyjedź. Błagam - łkałam. Kiedy nagle usłyszałam kroki. szybko się rozłączyłam i wyrzuciłam telefon w kąt z powrotem na swoje miejsce.

 * Maks *                                             


 Minął już tydzień a ona nie dawała znaku życia. Obdzwoniłem już wszystkich. Wszędzie jej szukałem.. a ona jakby się rozpłynęła.
Przez cały tydzień byłem przygnębiony, myślałem nad tym gdzie ona mogła się podziać. Po głowie chodziły mi najgorsze scenariusze. Nie mogłem wytrzymac tych myśli. Już nawet zacząłem się ciąć. To było ponad moje siły. Jakby ktoś zabrał mi sens życia.. istnienia. Nie miałem nic. Aż nagle któregoś dnia, leżałem na łóżku i przeglądałem nasze wspólne zdjęcia w laptopie zadzwoniła do mnie! Szybko odebrałem. Kiedy usłyszałem, że płacze wiedziałem, że coś jest nie tak. A gdy powiedziała mi, że jest w piwnicy Brandona przysięgłem sobie, że go rozjebie. Wsiadłem szybko w samochód i byłem w drodze do domu Brandona. 
                     

                     * Justin*

Kiedy wstałem Caitlin już nie było. Trochę posmutniałem, ze już poszła. Miałem jej tyle do powiedzienia. Jenak.. spostrzegłem kartkę na poduszce. ,, Nie chciałam cię budzić słodziaku. '' - a pod spodem podpis ,,Caitlin'' z serduszkiem. Poczułem motyle w brzuchu. Nigdy bym nie pomyślał, że się zakocham. Zawsze prowadziłem życie imrezowicza. Raz z ta raz z tamtą. Jeszcze niedawno będać z Caitlin w związku ,,toksycznym związku'' byłem na każdej imprezie w tym mieście. Nie pomyślałbym, że będę chciał być z jedną dziewczyną już do końca i to z Caitlin. Tak o niej rozmyślając zeszłem na dół. Zobaczyłem płaczącego Maksa. Siedział przy stole z głową opuszczoną. Zacząłem go pocieszac. Przez resztę tygodnia robiłem to samo. Próbowałem jakoś postawić go na nogi. Zapewniałem, ze Viki wróci. Jednak... sam w to nie wierzyłem. Oprócz tego, umawiałem się z Caitlin. Nie tylko na sex. Układało sie między nami świetnie. Jednak nie mogłem cieszyć się Caitlin widząc, ze Maks jest na skraju załamania nerwowego. I właśnie wtedy zdałem sobie sprawe, że on naprawdę kocha ta dziewczynę. Niewiele myśląc postanowiłem mu pomóc w poczukiwaniach. Jednak na marne. Minął tydzień a nikt jej nie odnalazł. Maks nawet bł na policji i to z 10 razy. Jednak policjanci byli bezradni. Któregoś dnia Maks do mnie zadzwonił. Krzyczał do słuchawki, ze Viktoria do niego dzwoniła. Byłem w tym czasie z Caitlin w łóżku, jednak szybko się ubrałem i pojechałem do domu Brandona, pod którym umówiłem się z Maksem za jego prośbą.
                                            

środa, 27 czerwca 2012

Rozdział 37 :D

miesiąc później                                                         * oczami Viktori *Między mną a Maksem wszystko układało się świetnie. Maks w zeszłym tygodniu miał osiemnastkę. Jako prezent podarowałam mu siebie.. to znaczy mielismy swój pierwszy raz. Chłopak bardzo na to nalegał, chciał tego ale czekał aż będę gotowa. W końcu przełamałam się i.. było cudownie!
Dzisiaj właśnie umówiłam się z Brandonem w naszej kawiarni. Oczywiście chłopakom nic nie powiedziałam, blondyn nie chciał żebym z którymś z nich przyszła. Tak więc.. powiedziałam Maksowi, że będę u Caitlin. Wcześniej uzgodniłam moją wersję z dziewczyną na wypadek gdyby mój chłopak chciał mnie sprawdzić. No więc.. dochodziła 20 więc wyjechałam z podjazu samochodem Maksa. Czarnym Saturnem. Po pół godzinie byłam na miejscu. Zaparakowałam samochód przy parkingu przed księgarnią i udałam się do kawiarni, w której przy jednym ze stolików w kącie siedział Brandon z kapturem na głowie i opuszczoną głową.
- Brandon? - spytałam niepewnie.
Chłopak ostrożnie podniósł głowę.
- Czesc - odrzekł.
Usiadłam.
- Sory, ze tak długo ale były korki. - odrzekłam. - A wracając do tematu.. Co się z tobą dzieje?? - dodałam po chwili ciszy.
- Viki... ja zrobiłem coś strasznego.
- Co takiego? Pobiłeś się znowu o jakąś zdzirę z ulicy? - spytałam.
- Coś o wiele gorszego.
Spojrzał mi w oczy. Widziałam w nich żal, smutek, strach.. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Widać, że nie spał dobre kilka nocy. Oczy miał wyraźnie podkrążone. W pierwszej chwili lekko się go przestraszyłam.
Niezrozumiale zmarszczyłam brwi.
- Nie rozumiem. - odrzekłam.
- Zabiłem człowieka - powiedział drżąć.
Zaszumiało mi w głowie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie mogłam w to uwierzyć. Jak to zabił człowieka!? Jak to?! Nie miałam pojęcia co zrobic w tej sytuacji.
- Że co?! - krzyknęłam tak głośno, ze wszyscy w kawiarni spojrzeli na nas. Trudno.. nie mogłam panować nad emocjami.
- Ciszej.. nie chce żeby ktoś wiedział, ze to ja. Policja mnie poszukuje.
- Co?! - krzyknęłam już trochę ciszej.
- Viki słuchaj. Ufam ci i mam nadzieje, ze mnie nie wydasz. Chce tylko twojej pomocy.
Nic nie powiedziałam. no bo niby co miałam powiedzieć??
- Viki.. - szepnął Brandon.
- Brandon przepraszam.. ale nie moge tego urywać..
- Musisz. Nie wydaj mnie proszę.
- Przykro mi. - powiedziałam i wybiegłam z kawiarni.
Ruszyłam szybkim krokiem weszłam w pierwszą lepszą uliczkę i oparłam się o ścianę. Zaczęłam płakać.. jak Brandon mógł zrobić coś takiego!? Jak?! Nagle usłyszałam czyjeś kroki, ciche nawoływania. Zdałam sobie sprawę, że to Brandon woła mnie szepcząc. Nie chciałam mu się pokazywać, jeszcze mi by coś zrobil. Niestety pech chciał , że w tym momencie telefon mi zawibrował, szybko spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Maks. Zdążyłam się rozłączyć , poczułam ból i zobaczyłam ciemność.
 
* Oczami Brandona *
 Wybiegłem za nią z kawiarni. Nie mogłem dopuścić, zeby doniosła na mnie na policję. Myslałem, że mam w niej oparcie. Jednak myliłem się. Szeptałem cicho jej imię, przecież nie mogła uciec daleko. Gdy już miałem się wycofac usłyszałem wibracje czyjegoś telefonu, a po chwli światło, w którym ukazała się twarz Viktorii. Szybko do niej dobiegłem. Próbowałem ją jakoś przekonać, kiedy chciała wstać cisnąłęm nią w kąt. Przewróciła się, myślałem ze zemdlała. Jednak ona próbowała wstac. Prosiła mnie żebym dał jej spokój jednak ja nie mogłem ryzykować tego, że przez nią pójdę siedziec. Szybko rzuciłem w nią jakimś ciężkim przedmiotem, który wymacałem z ciemności. Po chwili spostrzegłem się, ze to był ciężki pręt. Viktoria osunęła się na ziemię i straciła przytomność. Szybko wziąłem ją na ręcę, wrzuciłem do bagażnika samochodu ( w razie gdyby ktoś mnie zatrzymał) , przed wrzuceniem jej tam wziąłem kluczyki z jej kieszeni i usiadłem za keirownicą odjeżdząjąc spod kawarani z piskiem opon.
 
 
    * Oczami Maksa *                                             
 ,,Nie odbiera telefonu. To zły znak. '' - myślałem. ,,Musiało coś sie stac. Przecież powinna już dawno być w domu.'' Dochodziła 22 a jej nadal nie było.
- Maks nie denerwuj się, zaraz się zjawi.
- A co jeśli nie? - po głowie chodziły mi najczarniejsze scenariusze.
- Spokojnie. Zobaczysz zaraz się pojawi. Lada chwila. Troche cierliwości. - zapewniał mnie szatyn.
- Boże, tak się o nią boję.. ...
Justin przewrócił oczami.
- Chłopie opanuj się. Nic jej nie jest. Jestem pewien, ze zaraz wjedzie na podjazd.
Myślałem intensywnie, i coraz bardziej miałem ochotę pobiec do tej kawarni i sprawdzić co się tam dzieje. Po chwili milczenia usłyszałem klakson samochodu szybko wybiegłem z salonu z myślą, ze to Viki i pobiegł do okna w kuchni. Niestety... to był tylko dźwięk przejeżdżajacego samochodu. Byłem starsznie zawiedziony. Łzy cisnęły mi do oczu. Jednak z pewnym wysiłkiem je powstrzymałem. Wróciłem do salonu, w którym Justin zajadał popcorn i oglądał jakiś horror.
- Stary nie denerwuj się.
- Łatwo ci mówic. A gdyby twoja Caitlin,....- przerwał.
- Mam! Przecież ona pojechała do Caitlin! Zadzwonię do niej i spytam co się tam dzieje.
- Pewnie u niej nocuje.. a ty się denerwujesz.
Maks trochę się rozpogodził. Wykręcił numer Caitlin. Był sygnał.
- Halo? - spytała dziewczyna.
- Hej Caitlin tu Maks. Dasz mi Viktorię do telefonu? - spytał z nadzieją w głosie.
- yyy..ja... no... ten.. . Viktoria bierze prysznic. - wymyśliła dziewczyna na poczekaniu.
- Jak to prysznic? O tej godzinie? - zdziwiłem się.
- Tak. Wiesz... zapomniała wcześniej. A poza tym byłyśmy zajęte wiesz.. babskie sprawy. - próbowała go zbyć.
- ahha. - odrzekł . - Przekaż jej , ża bardzo ją kocham i tęsknie. - odrzekłem
- Przekaże.
Rozłączyłem się.
- I co? - spytał Jus.
- Jest cała i zdrowa. Właśnie bierze prysznic.
- Prysznic? - podniósł jedną brew. - Nie za późno na to? Jest po dziesiiątej.
- Tak , wiem. Też mnie to zdziwiło, ale wiesz jakie są dziewczyny..
- No w sumie. - odrzekł Justin. Coś mu tu nie pasowało. Dobrze wiedział, że dziewczyny coś kręciły. Postanowil jednak nie dołowac kumpla swoimi podejrzeniami.
Po 10 minutach sięgnałem po telefon i znowu wykręciłem numer do przyjaciółki mojego skarba.
- Halo?
- Cześć Caitlin. Viki chyba już skończyła. Możesz mi ją teraz podać.?
- yy.. niestety nie. Viki jest zajęta,.
-A co robi?
Cisza.
- Caitlin?
Cisza.
-Caitlin no! - krzyknąłem głośniej.
- Ok, posłuchaj - mówiła cicho. -Viktorii u mnie nie ma..
- Co?! To gdzie jest ! -krzyczałem jak opętany. Justin podniósł się z kanapy az popcorn rozpypał mu się na kanapę.
- Pojechała na spotkanie z Brandonem. Do kawarni.
- Jak to?!! Dlaczego nic nie powiedziałaś?
- Viktoria mnie o to poprosiła.
- No i co ? ! Słuchaj ona nie wróciła na noc Rozumiesz?!
- Jak to??
- Tak to! Nie mam pojęcia co się z nią dzieje! Ma wyłączony telefon!
- Maks spokojnie na pewno się znajdzie..
- Tak na pewno.. - prychnąłem i rozłączyłęm się.
- ej stary co się tak darłeś?
- Viktori wcale nie było u Caitlin. Umowiła się z Brandonem.
-Że co?! - Justin aż otworzył buzię. - Ty mówisz poważnie?!
- A wyglądam jakby żartował?!
Szatyn nie musiał odpowiadac. Pożyczyłem od Justina samochód i czym prędzej pojechałem pod kawiarnie. Nie zwracałem uwagi na czerwone światła. Liczyła się dla mnie tylko Viktoria. Musiałem ją odnaleźć. Dojechałem na parking i pobiegłem do kawairni. Szybko zbliżyłem się do lady.
- Przepraszam widzieli państwo tą dziewczynę? - pokazałem im jej zdjecie wyciągnięte wcześniej z portfela. Byłem tak zdyszany ze łapczywie pozerałem powietrze.
- Tak, widziałam ją.
- i??
- I była tu z jakimś blondynem, byli dosyć głośno, aż ludzie się na nich patrzyli . Po jakimś czasie ta dziewczyna wybiegła z kawiarni a potem za nią ten chłopak, do którego tu przyszła.. Dalej ich nie widziałam.
- Dziękuję. - odrzekłem i wybiegłem z kawiarni do samochodu.
 

 * Oczami Justina *    
 Po wyjeździe Maksa usłyszałem dzwonek do drzwi. Byłem zdzwiony kiedy zobaczyłem Caitlin. Nie widziałem jej od czasu naszego zerwania 3 tygodnie temu.
- Cześc. - powiedziała niepewnie.
- Hej. - odrzekłem ponuro.
- Mogę wejśc?
- Jasne. - dodałem.
Poszła za mną do salonu i usiadła na fotelu przy stoliku.
- Czyli.. Viktorii nadal nie ma? - spytała.
- Nie, nie ma.
Cisza.
- Nie wiem jak mogłaś wpaść na to, zeby ją kryć. Jeszcze jak wiedziałaś, z kim się chciała spotkać.
- A co miałam robić? - próbowała się bronić. - No co? Przeceż jest moją najlepszą przyjaciółką. Nie mogłam jej odmówić.
- Ale mogłaś przynajmniej MI coś powiedziec.
Caitlin prychneła.
- Co ci tak do śmiechu? - zmarszczył brwi Justin
- Nie jesteśmy już razem, więc nie musze ci się ze wszystkiego zwierzac. - powiedziała i odwróciła się plecami do mnie.
Zgasiła mnie. Dobrze wiedziała, ze ja nadal ją kocham ja wariat. Niestety nie mogłem tego okazać. Wyszedłbym na totalnego idiotę. Miała satysfakcję zrywajac ze mną. Nie mogłem tego pojac, jak można być kimś takim jak ona. Była idealna w każdym calu. Miałem tylko ochotę na złączenie swoich ust z jej. Na szczęscie z tego błogiego stanu obudził mnie dźwięk mojego telefonu - jeszcze chwila a na prawde zrobiłbym bym to o czym myślałem - dzwonił Maks.
- No siema, i co masz coś?
- Nic. - usłyszałem w jego głosie zawód.
- Spoko, jeszcze się znajdzie.
- Mam nadzieję. Nie pokazała się w domu?
- Nie.
- Ok, - Maks się rozłączył.
- I co znalazł ją? - spytała brunetka.
- Niee, ale nie przestanie. Musi ją znaleźć bo inaczej zeświruje. Wiesz jaki on jest. - podszedłem bliżej.- Świata poza nią nie widzi. - przysunąłem się blizej i musnąłem wargami jej policzek. Zadrżała. Złapała moją głowę w ręce i zaczęła mocno i namiętnie mnie całowac. Po kilku chwilach straciliśmy nad sobą kontrolę i wylądowaliśmy w łózku.

*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Nie wiem czy bd miała czas żeby teraz coś wstawić ale postaram się.. wyjeżdzam we wtorek do NY :D:D Będe miała mało czasu na nowy rozdział, ale myśle ze sie uda :P

                                            
                                   

sobota, 16 czerwca 2012

Rozdział 36.

Brandon przez cały czas był jakiś nieobecny. Wyglądało to tak: ja z chłopakami ( Max, Jus, ) siedzieliśmy z Brandonem przy jednym stoliku. Śmialiśmy się, przekrzykiwaliśmy się nawzajem, żartowaliśmy  z ludzi przechodzących ulicą a Brandon... Brandon był jakby ciałem z nami  a wszystkim innym gdzie indziej.
- Ej stary? Wszystko gra? - spytał Max.
Brandon nie odpowiedział. Nawet nie spojrzał na kumpla. Cały czas był nieobecny.
- Ej Brandon - powiedziałam po chwili ciszy.
Nic.
- Stary co jest ? - spytał Justin szturchając kolegę.
- Ej ! – krzyknął
- Coo?! O co ci chodzi?
- O nic - prychnął blondyn.
Następne minuty ciszy były dla naszej 4 niewiarygodnie długie i krępujące. Nikt nie wiedział co się dzieję z chłopakiem. No bo gdyby chodziło o jakąś dziewczynę to okazywał by to chociaż w najmniejszym stopniu. Przecież ludzie zakochani... widać po nich, że są wpatrzeni w kogoś jak w obrazek. A tu nic.
Po niezręcznej ciszy nagle zadzwonił telefon Brandona. Chłopak szybko przeczytał sms'a i wstał od stolika kierując się w stronę wyjścia.
- Ej stary a ty dokąd? - spytał Jus.
- Nie twoja sprawa! – krzyknął przez ramię.
- Co się z tobą dzieje Brandon ? - spytałam ja tym razem siedząc Maxowi na kolanach.
- Ty sie zajmij lepiej tym swoim kochasiem - pokazał brodą na Maxa - bo nie był bym pewien jego wierności. - odrzekł odwracając się i po krótkiej chwili wyszedł.
Znowu niezręczna cisza.. ugh.. jak ja tego nienawidzę.
- Ej o co mu chodziło? - spytałam po chwili sama nie wiem czemu. - Max? - dodałam.
- Nie mam pojęcia. - odrzekł.
- Na pewno? - podniosłam jedną brew.
- Tak na pewno. Skarbie przecież dobrze wiesz, że bym cię nie zdradził, prawda ?
 Nic nie odpowiedziałam tylko przytuliłam bruneta.
Chwilę jeszcze komentowaliśmy zachowanie naszego przyjaciela aż w końcu wszyscy razem wyszliśmy z kawiarni.


3 dni później


Siedziałam z Maxem w uroczej restauracji. Sam mnie do niej zaprosił. To nasza taka rocznica. Jesteśmy ze sobą już 6 miesięcy i strasznie się  z tego cieszę. Siedzieliśmy właśnie przy stoliku, na którym był piękny czerwony obrus, na środku stolika były dwie świece - tak dla romantycznej atmosfery – ja siedziałam na przeciwko mojego chłopaka. Jedliśmy jakieś dobre danie o dziwnej nazwie. Przesiedzieliśmy w tej restauracji dużo miłych chwil. Patrzeliśmy sobie w oczy,  całowaliśmy się, śmialiśmy. Usiadłam chłopakowi na kolanach i tak już siedziałam do końca spotkania.
- Kocham cię wiesz? - spytał wtulając się w moją klatkę piersiową.
- Ja cię też - odparłam i pocałowałam go we włosy.
Chwilę tak jeszcze posiedzieliśmy wtuleni w siebie aż w końcu zaproponowałam powrót do domu ale przed tym zajście do wypożyczalni po jakiś fajny film na wieczór. Max bardzo się ucieszył z tego pomysłu.
Poszliśmy więc do tej wypożyczalni. Film wybieraliśmy dobre 15 minut. Nie mogliśmy się zdecydować. Max chciał jakiś film akcji a ja romansidło ( jak to dziewczyna ) . W końcu wybraliśmy jeden film w typie Maxa a drugi w moim. Ja wybrałam ,,Uciekająca panna młoda’’ a Max jakiś film, którego nazwa była w innym języku. Gdy wyszliśmy z wypożyczalni zaczął padać deszcz. Na początku była lekka mżawka ale potem gęsty deszcz. Max od razu ściągnął swoją czarną marynarkę i założył ją na mnie. Początkowo protestowałam ale Max wygrał. Jak zawsze. Nie pozwolił mi nic powiedzieć, tłumacząc, że martwi się o moje zdrowie. Zamknął mi usta namiętnym pocałunkiem. Wyglądało to jak jakaś scena z filmu. Dwoje zakochanych osób całuje się na środku chodnika w deszcz. Po oderwaniu się od siebie pobiegliśmy złapani za ręce do domu.


W domu od razu Max zaciągnął mnie do łazienki i kazał mi się przebrać w jakieś suche ciuchy. Przyniósł mi na szybko swoją koszulę i jakieś krótkie spodenki.
- A bielizna to gdzie? – spytałam patrząc na rzeczy, które przyniósł.
- Dzisiaj niepotrzebna . – odrzekł uśmiechając się do mnie i dając mi buziaka w policzek.
- Maaaxx – westchnęłam.
- Tak kochanie? – spytał rozbierając mnie z podkoszulka.
- Co ty robiisszz? – spytałam lekko przeciągając sylaby.
- Rozbieram cię – odrzekł uśmiechając się jeszcze bardziej.
Gdy doszedł do zapięcia stanika lekko się odsunęłam protestując. Max zrobił minę smutnego psiaka. I jak tu takiemu nie odmówić. Pozwoliłam mu rozpiąć w końcu ten stanik ale pod warunkiem, że  nie zrobi nic bez mojej zgody. Ten od razu się zgodził. Szybko ubrałam koszulę czując się trochę niekomfortowo. Chłopak jednak powiedział, ze nie muszę się przy nim niczego wstydzić. Uśmiechnęłam się i pocałowaliśmy się. Zaczęłam rozbierać spodnie. Zdjęłam skarpetki, Max dokładnie wszystko porozwieszał  na sznurku. Zanim się spostrzegł miałam na sobie te spodenki, które mi przyniósł a majtki w ręku.
- Ej noo. – powiedział zrezygnowany.
- Aaa chciałbyś co? – spytałam.
- No pewnie, że tak – odrzekł podchodząc i całując mnie namiętnie. Objął mnie mocno przy tym w pasie – co mi się bardzo podobało – jakby bał się, że mu gdzieś ucieknę.
Po namiętnej chwili w łazience zeszliśmy na dół. Znaczy Max zszedł ja znalazłam się w pokoju na jego rękach. Posadził mnie sobie na kolana i przytulił w pasie.
- Maxx.
- Tak kochanie ? –spytał.
- A co z filmem?
Max spojrzał na mnie pytająco.
- Osz kur.. – odrzekł. Niestety ale musiał wstać i włożyć kasetę do odtwarzacza.
Siedzieliśmy tak i oglądaliśmy. Oczywiście pierwszy był film, który ja wybrałam. Siedziałam między nogami Maxa i głowę miałam na jego torsie. Była już dobra połowa filmu, jednak brunet w ogóle nie był skupiony na nim tylko na mnie. Powoli wkładał  swoją rękę pod koszulę, którą oczywiście zapięłam. Zaczął dotykać i  bawić się moim dekoltem. Po kilku chwilach spostrzegłam, że nie mam na sobie koszuli. Max leżał na mnie i całował mój biust, szyję i brzuch. Nie powiem.. podobało mi się to i to bardzo. Chłopak był w samych bokserkach. Kiedy on był zajęty mną ja niepostrzeżenie ściągnęłam mu je. Chłopak lekko się zawstydził na początku ale kiedy spojrzał na moją uśmiechniętą minę przestał być taki nieśmiały. Zdjął ze mnie spodenki i leżeliśmy na sobie całkiem nadzy. Spędziliśmy kilka cudownych godzin. Oczywiście nie uprawialiśmy seksu . Nie byłam jeszcze gotowa a Max to zaakceptował. Dzisiaj były same pieszczoty. Max był delikatny i czuły z każdą chwilą kiedy schodził coraz niżej. Aż w końcu jego głowa znalazła się w moim kroczu. Od razu zaczęłam piszczeć. Było cudownie. To samo zrobiłam kiedy ja leżałam na chłopaku. Nie widziałam go jeszcze takiego podnieconego. Cieszyłam się, że to ja w nim to wywołałam. Było dużo namiętnych pocałunków i innych miłych pieszczoot ze strony chłopaka. Po cudownych chwilach okryliśmy się kocem i zasnęłam na Maxie. Głowę miałam przy jego lewym uchu. Szepnął mi jeszcze na dobranoc jak mocno mnie kocha i zasnęliśmy.


Rano obudził nas dźwięk otwieranych drzwi.. właściwie to nad ranem. Podniosłam głowę i usłyszałam głosy rodziców Maxa.  ( znaczy jego matkę i jej nowego faceta ) O  nie.. pomyślałam, oni już wrócili. Szybko obudziłam bruneta. Chłopak też czuł się niekomfortowo. Leżał nagi ze swoją dziewczyna w salonie.. nie chciał, żeby rodzice ich nakryli ale było już za późno.
- Co tu się dzieje ?! - krzyknęła matka już od progu. - Dzieciaki co się z wami dzieje!?!
- Mamo nic. Nie krzycz tak głośno. - odrzekł Max.
 Ja oczywiście spaliłam buraka. 
- Czy wyście juz do reszty powariowali?! Zabezpieczaliście się chociaż ?! - krzyczała.
- co?! My nie uprawialiśmy seksu, mamo. Uspokój się - odrzekł Max zapinając mi stanik.
- No ja mam nadzieję, bo inaczej zajęłabym się wami porządnie - odrzekła.
- A co wy tu wyprawiacie?! – krzyknął ojczym ( Tom ) wchodząc do salonu z walizkami.
- To nie tak jak myślisz. Nic się nie dzieje  - odrzekł brunet.
- przepraszam za nich - szepnął.
Ja się tylko uśmiechnęłam i powiedziałam mu na ucho, że nic się nie stało.
,,Rodzice’’ chłopaka jeszcze chwilę zrobili awanturę tej dwójce, potem poszli do kuchni dać chwilę na doprowadzenie się do porządku nastolatkom. Viktoria szybko się ubrała z powrotem w spodenki i koszulę bruneta. Max natomiast  założył bokserki.
- Juz? - krzyknęła matma z kuchni.
- już dawno! - odkrzyknął Max.
- Naprawdę przepraszam cię za nią. Mama jest przewrażliwiona na tym punkcie.
- Spokojnie Max. Wszystko gra - odrzekłam i pocałowałam chłopaka w usta.
- Nooo oo jeszcze wam mało ? - spytał ojczym widząc jak para się całuje.
- Oj  Tom daj spokój. – jęknął Max.
- Dobra już dobra. A teraz zmiatać mi do pokoju ale już – powiedział pół żartem. Sam niedawno był nastolatkiem więc wiedział co to znaczy zakochać się. Tom ( tak miał na imię przyszły ojczym Maxa) miał 24 lat. Matka bruneta miała 33. Była starsza od niego o kilka lat.. No ale kochali się wiec..
- a propo – odrzekł Tom.
- Tak? – spytał Max.
- Widziałem tego twojego blond kumpla.
- Brandona?
- Tak jego.
- I co z nim? Coś nie tak?
- No … coś nie tak to mało powiedziane.
Max zmarszczył  brwi.
- O co chodzi?
- Chłopak był tak naćpany, że o mały włos a bym go przejechał.
- Że co??! – krzyknął chłopak.
- noo. Musieliśmy z twoją matką nieźle się natrudzić, żeby wciągnąć go do samochodu i odwieźć do domu.
- Coś mu jest ?
- Raczej nie. Wszystko jest w porządku, ale gdy siedział w naszym samochodzie coś dziwnie bełkotał o jakiejś dziewczynie.. No ale nie ważnie .. wyjaśnicie to jutro. Miłych snów. – zakończył Tom.
Max tylko chwilę na niego spojrzał a potem poszedł z Viktoria do swojego pokoju i zasnęli.


_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*
Przepraszam, wiem rozdział miał być w poniedziałek ale niestety nie dałam rady na czas :D

sobota, 9 czerwca 2012

Rozdział 35..

Viktoria wychodząc do łazienki obudziła Maksa. Chłopak już nie zasnął. Po 5 minutach dziewczyna wróciła i przytuliła się do bruneta.
- Hej skarbie. - odrzekł chłopak całując ją w czuprynę.
- Cześć. - odrzekła i podniosła głowę spoglądając mu teraz w oczy.
- Jak się spało ? - zapytał.
- A dobrze - odrzekła i szeroko się uśmiechnęła.
Maks nie mógł się powstrzymać i namietnie ją pocałował. Dziewczyna odwzajemniła. Nagle do pokoju wparował Justin.
- Ej gołąbeczki ruszcie się w końcu! - krzyknął.
- Co jest? - spytał Maks podnosząc się lekko w stronę przyjaciela.
- No właśnie w tym problem. Szef do was dzwonił z milion razy a wy nawet nie raczyliście odebrać. Jest ostro wkurwiny. Lepiej się ruszcie.
- Jak to ? Przecież dzisiaj mamy wolne. Jest niedziela człowieku. - odrzekł i przytulił się do Viktorii.
- Tak jest niedziela. Tylko przeciez wczoraj wieczorem dostałeś esa od Jerrego, że jest próba prawda?? - spytał Jus stojący nadal w drzwiach.
- Miałem wyłączony telefon. - odrzekł Maks po chwili.
- No właśnie a to dlaczego?? - spytał Justin.
Maks odruchowo spojrzał na Viktorię, ona na niego i odruchowo się uśmiechnęli. Szatyn dopiero teraz zauważył, że przyjaciele są w samej bieliźnie. Trochę się speszył na ten widok. Jednak zrozumiał o co chodziło znajomym kiedy się na siebie spojrzeli.
- aaaaaa.... czyli już wszystko jasne. - odrzekł. Zaśmiał się pod nosem i wyszedł.
Po chwili znowu wszedł i pośpieszył dwójkę zakochanych. Viktoria zaczęła wstawać z łóżka i iść w stronę torby. Maks jednak złapał ją w pasie i mocno przytulił. Chwilę się pomiziali aż w końcu Viktoria stanowczo powiedziała, że idzie się ubrać. Wzięła rzeczy i posyłając chłopakowi całusa wyszła do łazienki. Maks był wniebowzięty. Pierwszy raz od bardzo dawna poczuł, że w końcu będzie szczęśliwy. Razem ze swoją dziewczyną. Czuł, że już nigdy nie pozwoli nikomu ich rozdzielić. Po chwili rozmyślań wziął swoje spodnie z podłogi i założył je. Po chwili także i koszulkę. Viktoria przyszła ogarnięta i dorpowadzona do porządku, w przeciwieństwie do Maksa włosy miała ładnie spięte w niesfornego koka.
- Maks... - powiedziała podchodząc do niego i łapiąc go za szyję.
- Tak?? - spytał nachylając swoją twarz do jej i łapiąc ją za biodra.
- Uczesałbyś się co?? - spytała robiąc niewinną minę i czochrając go jeszcze bardziej. - Pomóc ci ? - spytała.
- A chcesz ?
- Mhhmm. - odrzekła i musnęła jego wargi swoimi.
- To dawaj - odrzekł. Usiadł na krześle przy biurku i czekał.
Viktoria tylko się zaśmiała i poszła po szczotkę do łazienki. Po chwili wróciła i zaczęła czesać niesforną czuprynę swojego chłopaka. Maks w tym czasie gdy dziewczyna była w łazience wyciągnął prostownicę z jej torby i podłączył ją do gniazdka. Brunet nie był ,,lalusiowaty''. Jednak.. lubił dobrze wyglądać. Miał piękne, brązowe proste włosy. Grzywka z reguły bardzo ładnie opadała mu na czoło. Po dokładnym rozczesaniu i wyprostowaniu włosów dwójka pomału zaczęła się zbierać. Justin na dole czekał na przyjaciół. Brandon miał dojść do nich na miejscu.
- No nareszcie! - krzyknął szatyn gdy zobaczył schodzących znajomych ze schodów.
- To przez Maksa - odrzekła uśmiechnięta
- Co? Że niby co przeze mnie? - spytał chłopak patrząc na nią.
- Oj nic, nic. - odrzekła całując go prosto w usta.
Chłopak nie miał już więcej pytań i posłusznie poszedł za brunetką do samochodu.
Na miejscu byli 40 minut później. Strasznie długo jechali. Niestety.. były korki i to dość spore. Wchodząc do studia Viktoria już w progu zobaczyła wkurzonego Jerrego krążącego po pokoju.
- No! - krzyknął. - W końcu się zjawili! - dodał.
Stali tak we czwórkę ( Brandon doszedł przed wejściem) i nie wiedzieli co powiedzieć.
- Dłuzej się nie dało? - spytał Jerry. - No nic. Chodźcie. - pokazał gestem ręki. - Mam dla was nowe teksty. A właśnie Viktoria - przywołał ją gestem ręki - podejdź do mnie na chwilę.
- Tak ? - spytała
- Słuchaj co do tego filmu w Australii to narazie musimy przesunąć nagrania. Scott złamał rękę i nie będzie w stanie grać przez najblizszy miesiąc. Dam ci znać kilka dni przed wyjazdem jak już wszystko będzie ok.
- Dobrze - powiedziała uprzejmie brunetka.
Jerry z Viktorią podeszli do reszty. Maks od razu złapał dziewczynę w pasie w pociągnął dośc mocno w kąt studia.
- Co on chciał? - spytał już bardziej delikatnie.
- Nic takiego. Rozmawialiśmy o tym filmie w Australii.
- I jak? Co z nim? - spytał chłopak.
- Są przełożone na przyszły miesiąc - odrzekła.
- Jak to przełożone?? Czyli, że będziesz tam jeszcze leciała?? - spytał
- Yy... no tak. Przecież przylecieliśmy tu na kilka dni. Ale teraz to jeszcze na miesiąc. A co ? Coś nie tak?
- Nie. Wszystko ok. Tylko, że ten cały film źle wpływa na nasz zwiazek. Ja...
- Maks ty chyba nie chcesz ze mną zerwać prawda ? - spytała dziewczyna z żalem w głosie
- Nie no co ty. Za mocno cię kocham . - uśmiechnął się. - Problem w tym, ze nie chce znowu takich sytuacji jak ta ostatnio.
Viktoria ucichła. Nie wiedziała co powiedzieć. Wiedziała, że granie w tym filmie źle wpływa na nią i na Maksa. Musiała to przyznać.. chłopak miał rację. Jednak co ona mogła zrobić? Nie miała pieniędzy na zerwanie kontraktu.. a poza tym to chciała zagrać go do końca. No bo w końcu to jej pierwszy film, w którym gra główną rolę.
- Masz rację. - dodała po chwili myslenia. - Jednak ja.. Maks ja nie mogę z niego zrezygnować. - odrzekła ze smutkiem w głosie. Oparła głowę o jego ramię.
- I nie musisz skarbie. Mam tylko nadzieję, ze po twoim powrocie nie będzie już nieprzyjemnych sytuacji. - odrzekł - Będzie dobrze -dodał po chwili. Złapał dziewczynę za ręce, pocałował i zaprowadził do studia nagraniowego. Dziewczyna usiadła za mokrofonem a chłopacy wzięli swoje instrumenty.
 
 
Nagrywanie zeszło im do późnego wieczora. Brandon ( perkusista) nie mógł się skupić na swojej kwestii w melodiach. Przyjaciele nie mieli pojęcia dlaczego. Postanowili z nim pogadać po wyjściu ze studia.
- Ej stary? Co to miało być? - spytał Jus prosto z mostu kiedy już wyszli ze studia. Maks z Viktorią stali trochę przed nimi objęci i słuchający przyjaciela.
- A co ma być? Nic. - odrzekł oschle Brandon.
- Jak to nic?? Przecież widzę. Stary co jest ? -spytał Justin.
- Guwno cię to obchodzi! - krzyknął Brandon po czym zniknął za rogiem.
Viktoria była wstrząśnięta zachowaniem blondyna. Nigdy by się nie spodziewała po tak roześmianym i pogodnym chłopaku takiego tonu.
Była mocno zdziwiona. Zresztą jak cała reszta.
- Co w niego wstąpiło? - przerwał ciszę Maks.
- Nie mam zielonego pojęcia. Ale źle to widzę. Myślę, że w to wchodzi jakas dziewczyna.
Justin nie miał pojecia jak bardzo miał racje... Niedługo miała się o tym przekonać cała trójka.
 
*__*__*__*__*__*__*__*__*__*__*__*__*__*__*__*__*__*
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Niestety znowu trochę namieszam. ;P
Następny w poniedziałek :DD
 Ps: Od następnego rozdziału będę pisać tak, ze to tak jakby ja będę tą Viktorią. Tak będzie łatwiej i dla mnie pisać i dla was czytać :D

piątek, 8 czerwca 2012

Rozdział 34

Stali właśnie przed domem bruneta. Viktoria w ostatniej chwili przed drzwiami zaczęła się wahhać.
- Wiesz co może to nie jest najlepszy pomysł? - spojrzała na Jusa.
- W końcu będziesz musiała z nim pogadać.
- Wiem. - powiedziała cicho. - Może lepiej będzie potem. - już zaczęła się cofać gdy nagle Justin złapał ją za rękę, przyciągnął obok siebie pod drzwi i zadzwonił dzwonkiem. Viktoria posłała mu mrożące spojrzenie na co chłopak uśmiechnął się pod nosem. Gdy tylko usłyszeli, że Maks schodzi po schodach i idzie otworzyć Justin szybko się ulotnił.
- Jus... co ty.. - zaczęła szeptać lecz nagle przerwała bo drzwi się otworzyły i stał  przed nią Maks. Był ubrany w bokserki w kratkę  i koszulkę biała na ramiączka. Świetnie opinała mu tors. Miał lekko rozczochrane włosy, które dodawały mu męskości.
- Cześć. - powiedziała niepewnie dziewczyna
- Hej. - odrzekł chłopak uśmiechając się szeroko i pokazując rządek białych zębów.
- Mogę wejść? - spytała po chwili ciszy.
- Jasne, wchodź - odrzekł zapraszając ją gestem ręki do domu.
- Sama przyszłaś? - spytał zamykając drzwi za dziewczyną.
- A coo? Spodziewałeś się kogoś? - spytała podejrzliwie.
- Taaa ciekawe kogo. - odrzekł.
Stali tak przed chwilę cicho. Viktoria stała przed chłopakiem. Maks patrzył się na nią bardzo uważnie. Po chwili dziewczyna z wahaniem ruszyła do salonu i usiadła na sofie. Chłopak zrobił to samo.
- Toooo... co cię do mnie sprowadza? - spytał.
Dziewczyna lekko westchnęła
- No więc... ja... chciałam z tobą wyjaśnić ... yy.... no ... no wiesz.. tamto..
- Tak wiem - uśmiechnął się. - Czyli..... yym... Justin powiedział ci jak było?
- Tak.
- Iiii..?
- Iii.. Przyszłam cię przeprosić za to, ze ci nie uwierzyłam od początku. - to mówiąc niepewnie odwróciła głowę w jego stronę i spojrzała w jego orzechowe oczy. Zauważyła w nich iskierki nadzieji. Poczuła motylki w brzuchu kiedy chłopak przysunął swoją twarz do jej twarzy.
- Widzisz? Mówiłem prawdę od samego początku. Nigdy bym cię nie zdradził. Za dużo dla mnie znaczysz. - szepnął.
Dziewczyna się uśmiechnęła na te słowa i sama nie wie czemu ale musnęła lekko jego wargi. Od razu zadrżała. Chłopak to poczuł i ujął jej twarz w dłonie a następnie namiętnie pocałował. Całowali się bardzo długooo.  Gdy w końcu się od siebie oderwali Maks złapał dziewczynę w pasie i posadził sobie na kolanach. Viktoria nie protestowała. Bardzo się jej podobała ta sytuacja.
- Mocno za tobą tęskniłem - odrzekł wtulając się w nią.
- Ja za tobą tez. - odrzekła. Pocałowała go w jego czuprynę prostych włosów i objęła rękami.
- Kocham cię - szepnął i delikatnie musnął wargami.
- Ja ciebie też - odrzekła i zrobiła to samo.
Przesiedzieli tak dobre kilka godzin. Rozmawiali o tym co czuli przed ostatnie dni, o swoich uczuciach, o tym co się działo przez ten czas gdy nie byli razem. Maks wyznał dziewczynie swoje uczucia względem niej. Viktoria zrobiła to samo. Brunet w pewnej chwili złapał dziewczynę w pół i przerzucił sobie przez ramię. Viktoria była dość zdziwiona całą tą sytuacją.
- yyy... Maks..? Co ty wyprawiasz?
- Niosę cię  do samochodu. W końcu ktoś musi jechać po twoje rzeczy - uśmiechnął się.
Wyszedł z domu i wsadził dziewczynę do samochodu. Zapiął ją pasami i pobiegł do domu. Wrócił w bluzie i kremowych rurkach.
Wsiadł do samochodu, włożył kluczyki do stacyjki i spojrzał uśmiechnięty  na Viktorię.
- To co jedziemy? – spytał.
- Tak. – odrzekła.
Maks się uśmiechnął i ruszył z podjazdu. Po 30 minutach byli na miejscu. Weszli do domu i zastali Justina oglądającego telewizję.
- oooo czyli ja tu się trudzę…. w poważnej rozmowie z Maksem a ty co?? Rozsiadłeś się na kanapie i oglądasz jakieś głupie kreskówki?
- A co.. – zaśmiał się. – Nie można?
- No można tylko mogłeś chociaż na mnie zaczekać. A gdybym nie pogodziła się z Maksem to co??
- Ale się pogodziłaś.
- A gdyby nie?
- Ale się pogodziliście.
- A skąd ty to wiesz??
- Bo widzę po Maksie. Jest szczęśliwy jak dziecko. – wskazał palcem na chłopaka.
 Viktoria odwróciła się do chłopaka, który trzymał ją od tyłu w pasie i spojrzała na niego.
- Nooo, rzeczywiście. Jak małe dziecko – zaśmiała się na co Maks złapał ją w ramiona i namiętnie pocałował.
- Ejejeej ogarnijcie się trochę co?! Nie chcę znowu wymiotować! – krzyknął. W jego głosie dało się słyszeć żart i radość, że przyjaciele znów są razem. A swoją drogą to jego uczucie do Viki powoli gasło. Może dlatego, że szatyn wcale nie nadaje się do poważnego związku.
- A coo? Aż tak cię to obrzydza? – spytała dziewczyna po namiętnym pocałunku.
- Noo raczej.. – odrzekł.
- To patrz – wytknęła mu język po czym złapała Maksa i zaczęła się z nim namiętnie całować. Justin tylko się skrzywił i wyszedł z salonu. Viktoria pod oderwaniu się od ukochanego przytuliła go mocno. Chłopak złapał ją w pasie i wtulił twarz w jej włosy. Po chwili wziął ją na ręce i zaniósł do pokoju na górę. Pomógł w pakowaniu się. Trwało to dosyć długo ponieważ nie stronili od namiętnych czułości.  W końcu wylądowali w samej bieliźnie w łóżku. Maks całując ją w usta schodził coraz niżej. Szyja….. dekolt…. brzuch… Dziewczyna była wniebowzięta. Maks pieścił ją bardzo delikatnie i czule. Przez cały czas oboje czuli motylki w brzuchu i lekkie podniecenie.  Viktoria po namiętnych pocałunkach Maksa na całym swoim ciele wtuliła się mocno w jego nagi tors  i zasnęła. Chłopak nie miał zamiaru jej budzić. Odgarnął jej włosy z twarzy i pocałował w czoło. Po czym mocniej objął ją ramieniem i zasnął czując jej oddech na swojej twarzy.

środa, 6 czerwca 2012

Rozdział 33

Dzisiaj rano Maks nawet nie chciał wstać z łózka. Po wczorajszej rozmowie w toalecie z Viktorią nie miał już siły ani ochoty na nic. Jego myśli krążyły ciągle wokół tego co powiedziała: ,,Już mnie nie obchodzisz. Rób co chcesz '' - te słowa go dobijały z każdą chwilą kiedy o nich myślał. ,, To wszystko wina Justina. Idiota! Na co mu były te dziwki? I to jeszcze u mnie w domu!! O nie! Musze się z nim rozmówić! '' I tak Maks zaczął swój dzień. Wstał z ociąganiem i niechceniem z łózka, przebrał się w czarne rurki, czarne conversy, koszulę z napisem ,, Fuck All'', na to nałożył sportową bluzę z kapturem i do tego full-capa. Siedział w kuchni na krześle przy stole opierając się łokciami o blat. Nie wiedział co miał ze soba począć. Tak bardzo brakowało mu Viktorii. Jej śmiechu, zapachu, głosu... Po chwili coś go drgnęło i wziął do ręki telefon. Zaczął oglądać ich wspólne zdjęcia. ,, Jaki byłem wtedy szczęsliwy'' - pomyślał. ,, Ona zmieniła całe moje życie '' . Teraz siedział i wpatrywał się dobre kilka minut na zdjęcie, na którym całuje dziewczynę w usta.
 
Po południu wpadli do niego rodzice. Chłopak niechętnie ich wpuścił wykręcając się nauką. Mama jednak weszła zapewniając, że wpadli tylko na chwilę - małowiarygodne, żadna wizyta nie kończyła się po 1h conajmniej po 3 - i weszła do kuchni a za nią ojciec.
- Ooo widzę, że ciągle o niej myślisz - odrzekła matka biorąc telefon syna do ręki ze stołu.
- A czemu miałbym nie myśleć?? - spytał
- No nie wiem. Myślałam, że po tym co jej zrobiłeś .. to..
- Co? Co ja jej zrobiłem?? Nic! To Justin wprowadził tu te wszystkie kurwy ja z żadną nie spałem!! - wybuchnął brunet.
Matka chciała go objąc ale on się wyślizgnął. - Nawet właśna matka mie nie wierzy! Zajebiście !! - krzyczał.
- Maks uspokój się w końcu! I nie tym tonem do matki! - wtrącił się ojciec.
Chłopak tylko prychnął.
- Wiecie co? Mam to wszystko gdzieś. Idę na górę. - to mówiąc wstał od stołu, wziął telefon i poszedł na górę zamykając za sobą drzwi na klucz. Rodzice wołali go, dobijali się do drzwi jednak Maks był nieugięty i nie wpuścił ich. Po prostu ich olał.
Zrezygnowani rodzice pozbierali swoje rzeczy i wrócili do siebie. Brunet w końcu trochę odetchnął. Położył się i zamknął oczy. Nagle po policzkach zaczęły mu spływać łzy. Płakał. Nie mógł pogodzić się z faktem, że stracił ją na zawsze. Tak bardzo jej pragnął, tak bardzo chciał ją teraz przytulić, pocałować, spojrzeć w jej niebieskie oczy, w które uwielbiał się wpatrywać i mógłby to robić godzinami. Po kilku chwilach odwrócił się na brzuch i zaczął ryczeć do poduszki. Krzyczał, walił pięściami, chciał wyładować stres i ból po stracie Viktorii. Płakał dobre pół godziny. I płakał by dalej gdyby nie dźwięk telefonu. Od razu na myśl przyszła mu Viktoria jednak to był Justin. Maks nie chciał z nim gadać. Odrzucał połączenia, jednak widząc, ze kumpel nie przestanie odebrał.
- Czego?! - krzyknął.
Cisza.
- Czego chcesz??!
- Maks to ty? - spytał zdziwiony Jus.
- A to kogo dzwonisz dałnie?!
- Ej ej ej trochę grzeczniej co?
- A co?! Już i tak wszystko mi odebrałeś!!
- Co? Co ty pieprzysz??
- Ja pieprze tak??! A przez kogo Viktoria mnie zostawiła co??
- No może przeze mnie?
- No nie kurwa przez Świętego Mikołaja! Jasne, że przez ciebie!
- Że co?!
- A kto zaprosił te suki co?!!
Cisza.
- Chodź, zabaw się.. Zapomnisz o niej. Noo kto tak mówił co?! No kto kurwa!? Od początku mówiłem, ze nie chcę a ty co?!!  

- Stary poczekaj bo czegoś nie rozumiem. Nie jesteście już razem? - spytał.
Maks nie wytrzymał i się rozłączył. W ostatnich słowach przyjaciela... przepraszam byłego przyjaciela wyczuł coś w rodzaju zadowolenia. ,, Jasne, teraz w końcu będzie miał ją tylko dla siebie'' - pomyślał Maks i na samą myśl rozpłakał się.




Wieczorem ktoś zapukał do drzwi Viktorii. Dziewczyna poszła otworzyć. Była w złym stanie. Cała zapłakana, oczy się jej kleiły od łez, twarz była cała czerwona. Była w niechlujnym ubraniu. Gdy Justin ją zobaczył to zaniemówił.
- e.... Viki? Co ci jest?
- Nic - pociągnęła nosem.
- Mogę wejść?
- Ta. - odrzekła zamykając za nim drzwi.
- A gdzie wujek?
- W pracy. Będzie dzisiaj do późna. Po co przyszłes?
- Chciałem zobaczyć co u ciebie. Jak się czujesz?
- Źle. - odrzekła dmuchajac nos w chusteczkę.
- Przykro mi z tego powodu. Naprawdę nie chciałem żeby Maks miał problemy przez to.
- Nic się nie stało - odrzekła wymuszając uśmiech. - W końcu nie zmuszałeś go do zdradzenia mnie. - dodała.
- Co? Czekaj, czekaj . Jakiej zdrady? Kto ? Z kim?
- No Maks z tamtą blondynką.
- Że co?? - Justin zaczął się śmiac.
- Z czego się tak śmiejesz??
- Przecież on cię nie zdradził. Dziewczyno! On tak za tobą szaleje, ze nawet nie zwrócił na nie uwagi a co dopiero....
Viktoria nie wiedziała co ma powiedzieć.
- C..c...co? Czyli on mnie nie zdradził?
- Oczywiście, że nie.
Po chwili ciszy dodał.
- Jak w ogóle mogłaś tak pomyśleć co? Nie znasz go? Przecież on ma ochotę tylko na ciebie. Chce się kochać tylko z tobą. Ostatnio... znaczy jak jeszcze byliście razem to mówił mi, że chce z toba przeżyć ten pierwszy raz. On marzy tylko o tobie. Naprawdę. Uwierz mi.
Brunetka słysząc te słowa przestała płakać i uśmiechnęła się od ucha do ucha.
- Serio? - spytała.
- No jasne, że tak. A tak w ogóle to on też jest w nienajlepszej formie.
- To znaczy? - nierozumiała dziewczyna.
- No to znaczy, że wygląda jeszcze gorzej od ciebie. Serio. Ale wiesz co ci powiem? Szkoda mi was. Naprawdę mi was szkoda. Tak mocno się kochacie ale każdy uparcie czeka na ruch tego drugiego.
Dziewczyna się zaśmiała.
- Poważniee. Gdybyś tak popatrzyła na was z boku to zobaczyłabyś, ze oboje poza soba swiata nie widzicie. Jesteście dla siebie po prostu stworzeni. Mówię ci, jedź do niego. Pogadaj z nim.
Viktoria trochę się zawachała. Justin pomógł jej podjąć decyzję i po 30 minutach byli już w drodze do domu Maksa.




*_*_*_*_**_*__*_*_*_**_*_*_*_*
Trochę krótki ale mam nadzieję, ze wiele się już wyjaśniło :d
xoxo
Ps: Dawajcie mi znać czy ktoś czyta mojego bloga, bo zauważyłam ostatni, ze z każdym kolejnym postem jest mniiej komentarzy. Aż tak źle mi iidzie??? :D

sobota, 2 czerwca 2012

Rozdział 32

2 tygodnie później

Pierwsza część z filmu była już nagrana. Wszyscy uwinęli się z tym szybciej niż Steven myslał. Przez te dwa tygodnie Viktoria nie miała żadnego znaku życia od Maksa. Za to bardziej zaprzyjaźniła się z Ashley. Jednak ta dziewczyna nie była taka zła jak brunetka na początku myślała. Ze Scottem też dobrze się dogaduje.  Po pierwszym tygodniu nawet dzwonił do niej Jus spytać co słychać na planie. To było bardzo miłe z jego strony. Jednak kiedy rozmawiali o Maksie chłopak nie był już tak wesoły. Opowiedział dziewczynie, jak Maks zabawia się w domu z innymi laskami. Chodzi na imprezy, upija się, jest jeszcze gorszy od Justina. Ale on tak maskuje swój ból po zerwaniu z Viktoria. W ogóle to kiedy tamto pisał był trochę naćpany, ale tak odrobinę, myślał jeszcze trzeźwo.

Viktoria siedziała już z Jerr'ym w samolocie.  Oni jechali pierwszą klasą a reszta postanowiła przylecieć po południu. Kiedy dolecieli pierw pojechali do studia. Dziewczyna tam rozpakowała swoje bagaże, ponieważ po zerwaniu z Maksem nie bardzo miała po co tam wracać. Postanowiła jednak, że odwiedzi go. Spróbuje wytłumaczyć całą sytuacje z sms'ami i resztą.  Po 11 Jerry zawiózł ją najpierw do wujka. Dawno się z nim nie widziała.
- Cześć chrześniaczko! - krzyknął już od progu.
- Cześc wujek! - przywitała się z nim brunetka.
- Co u ciebie? Jak było na planie?? Opowiadaj.
- A dobrze, jakoś poszło. Przyjechaliśmy tylko na 3 dni. Potem znowu wracamy do Australii. Została nam jeszcze większa połowa filmu. - powiedziała siadając na kanapie. - a co u was?
- U nas jak to u nas. Wszystko po staremu. Mały w szkole, Ewa w pracy, a ja mam dzisiaj wolne. A co u Maksa? Dawno go nie widziałem.
Viktoria westchnęła.
- No bo my....
- Aaa. rozumiem. Zerwaliście?
- Tak. Znaczy nie. Znaczy... to on ze mną zerwał bo .... - i dziewczyna opowiedziała mu wszystko dokładnie.
- Czyli co? Czyli on myślał, że ty to specjalnie zrobiłas?? - spytał bo uważnym wysłuchaniu dziewczyny.
- Najwyraźniej tak.
- Ale przecież to śmieszne- prychnął wujek.
- No nie? - odrzekła - Też tak sądze. Justin mi mówił, że Maks zaczął zabawiać się z jakimiś laskami z klubów.
- A..bo...to.... wiesz no... nie chciałem ci mówić tego tak od razu ale...
- Ale co? - spytała podejrzliwie patrząc Viktoria.
- Bo to w sumie prawda.... Ostatnio widziałem go nad ranem jak szedłem do sklepu. Był nawalony, naćpany, toczył się po chodniku.
Viktoria patrzyła wytrzeszczonymi oczami. Nie mogła uwierzyć, że Maks naprawdę tak się zachowywał. Przecież mówił, ze nie będzie pił. Dlaczego on jej to robił?
- Dlaczego on to robi? - spytała dziewczyna. Bardziej sama siebie ale wujek odpowiedział.
- Myslę, że dlatego, że zerwaliście.
- Ale to przecież on ze mną zerwał! - uniosła się dziewczyna -  I to przez sms'a! - krzyknęła.
- Wiem, uspokój się. Wszystko będzie dobrze. Po prostu pojedź do niego i sobie wszysto wyjaśnicie.
- Tak sądzisz?
- Tak - odrzekł i przytulił dziewczynę.
Zaproponował podwieźc ją do Maksa, na co ta się zgodziła. Po 20 minutach byli na miejscu. Dziewczyna ruszyła przed dom, a wujek został w samochodzie za zakrętem. Viktoria z bijącym sercem zapukała.  Usłyszała w głębi czyjeś kroki. Po chwili stał przed nią Maksa, ze zmierzwionymi włosami jakby dopiero wstał i był w samych bokserkach.
- Cześć. - powiedziała nepewnie Viktoria.
- Hej.- mruknął Maks. - Po co przyszłaś?
- Chciałam z tobą porozmawiać o tym co... - Niestety dziewczyna nie mogła dokończyć ponieważ z głębi wyłoniła się jakaś blondynka. Była w samym staniku i majtkach. Podeszła do nich i pocałowała w policzek Maksa.
- Skarbie chodź już do łóżka - odrzekła.
Viktoria poczuła się nie pewnie. Wzbierała w niej złość. Czemu on jej to robi? Co chce tym udowodnić?? Brunetka odchrząknęła.
Przez to blondyn dopiero teraz zwróciła na nią uwagę.
- Ooo twoja eks - powiedziała, a w jej głosie dało się słyszeć wyższość i pogardę.  - Czego chcesz ?
Viktoria stała cicho. Spojrzała na Maksa, który przez ten cały czas nie powiedział ani słowa.
Dziewczyna ostatni raz spojrzała na blondynke a potem na Maksa i odeszła. Kidy już była odwrócona do nich plecami łzy pociekły jej po policzkach. Nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła.

                                                   < z punktu widzenia Maksa >

,,Nie moge uwierzyć, że Viki tak mnie wykorzystała. Jednak Brianna miała rację. Ta dziewczyna leciała na mnie tylko dlatego, zeby zostać w NY i być sławna.'' Maks siedział na kanapie przed telewizorem i myślał o tym co napisał dwa tygodnie temu Viktorii. Z zamyśleń wyrwało go pukanie do drzwi.
- Niepsodzianka! - krzyknął Jus.
- Co jest?? - spytał chłopak. Stał w samych boskerkach poniewaz nie dawno wstał.
- Przyprowadziłem dziewczyny.
- Jakie?
Justin nie odpowiedział ponieważ od razu za nim weszły 3 striptizerki. Maks nie był w nastroju do zabawy. Tymbardziej z jakąs obcą laską. Ruszył schodami na górę jednak jedna z nich - wysoka blondynka- go zatrzymała. Maks niechętnie wrócił na dół, jednak oglądał telewizję. Nie zwracał najmniejszej uwagi na laski kręcace dupami w stringach. Miał w myślach tylko Viki. Justin za to bawił się świetnie. Widać było, że lubił takie klimaty. Po godzinie Maks zrezygnowany wstał z kanapy i już miał iść na górę gdy ktoś zapukał do drzwi. Jego oczom ukazała się Viktoria. Od razu miał ochotę podejść i wziąść ją w ramiona jednak szybko się opamiętał.
- Cześć. - odrzekła nie pewnie dziewczyna
- Hej - mruknął chłopak - Po co przyszłaś?- sam nie wiedział czemu to powiedział.
- Chciałam z toba porozmawiać o tym co.. - jednak nie dane jej było skończyć. Bowiem z głebi wyłoniła się blond striptizerka i podeszła do Maksa. Chłopak nie wiedział co ma zrobić, stał jakby był unieruchomiony. Zdał sobie sprawę z tego jak to wyglądało dopiero wtedy gdy był już na górze i patrzył w niebo myśląc o niebieskich oczach Viktorii kiedy to ujrzała go i tą striptizerkę. Musiał to jakoś naprawić.

            Tymczasem u Viktorii.

 Dziewczyna była już w studiu. Siedziała na krawędzi sceny i płakała. Jej płacz usłyszał Jerry, który właśnie skończył porządkować papiery na biurku.
- Ej mała co jest? - spytał podchodząc bliżej.
- Maks. - odrzekła dziewczyna płacząc.
- Co znowu zrobił ten palant?
- Kiedy poszłam porozmawiać z nim otworzył mi drzwi. Spytał po co przyszłam i już miałam odpowiedzieć kiedy nagle nie wiem skąd pojawiła się blond dziwka w samej bieliźnie i zaczęła go wołać żeby wrócił do łózka.
Jerry otworzył buzię. Nie wiedział co powiedziec. Nigdy by się nie spowiedział takiego czegoś u Maksa. Do końca dnia pocieszał dziewczynę. Pod wieczór zjawili się Scott, Ashley, Steven i cała reszta ekipy. Spielberg chciał, zeby Viktoria oprowadziła ich po Nowym Jorku. W ten sposób zapomni o wcześniejszych problemach. I miał rację. Dziewczynie od razu poprawił się humor. Żartowała sobie ze wszystkimi, śmiała się. Jednak kiedy poszli do jednej z restauracji coś zjeść zauważyła przy jednym ze stolików Maksa z Justinem i Caitlin. Brunetka do razu pobiegła do Viki się z nią przywitać. To samo zrobił Jus. Maks natomiast nie ruszył się z miejsca.
Siedzieli tam dobre 1,5 godziny. Co jakiś czas Viktoria spoglądała w stornę Maksa, chłopak robił to samo. W końcu ich spojrzenia się spotkały. Patrzyli na siebie przez chwilę. Jednak Viktoria wcześniej odwróciła wzrok. Nie chciała patrzeć na jego piękne orzechowe oczy.  W końcu postanowiła, że pójdzie do łazienki się trochę ogarnąć  , Maks poszedł w jej ślady. Miał gdzieś, że to damka łazienka. Musiał w końcu wszystko wytłumaczyć. Wszedł kiedy Viki myła już ręce. Zobaczyła w lusterku, że za nią stoi.
- Co chcesz?
- Chce wszystko wyjaśnić.
- Ale co wyjaśnic? To, że przespałeś się z jakąs laską, która kazdemu zrobi loda za kasę tak? To mi chcesz wytłumaczyc?!!
- To nie tak. Nie spałem z nią. Przysięgam.
- Nie chce tego słuchać. Już mnie nie obchodzisz. Rób co chcesz. - odrzekła ze wściekłością i wyszła z toalety.


*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. 
Ps: Zajrzyjcie na ten blog: zapowiada sie ciekawie ale ma bardzo mało czytelników : http://my-heroo.blogspot.com/

Z góry dziękuję. xoxo