niedziela, 18 listopada 2012

56



Cait

Justin stał i rozmawiał z nikim innym jak z Brianną. Nie mogłam uwierzyć, ze ona tu jest.. stała i świergotała do mojego Jusa. A on jak gdyby nigdy nic pozwalał jej na flirty. Podeszłam do nich.
- No cześć . - powiedziałam podkreślając te dwa słowa.
- O hej skarbie - powiedział Justin całując mnie w policzek.
- Zobacz kogo spotkałem - dodał po chwili.
- Hej... Brianna. - powiedziałam niechętnie.
- Czesc- powiedziała obojętnie. - Widzimy się tam gdzie się umówiliśmy . - to mówiąc  rozmierzwiła mu włosy i poszła.
- Co to miało być? - spytałam krzyżując ręce.
- Nic takiego - wzruszył ramionami.
- Jasne - powiedziałam. - mówiłeś, ze już nie będzie takich akcji.
- Ale jakich? O co ci znowu chodzi?- westchnął.
- Mi? - pokazałam palcem na siebie. - chyba raczej tobie. Najpierw mnie przepraszasz i mówisz, ze mnie kochasz a teraz co?
- Skarbie..
- Nie Justin. Mam już tego dosyć. Ciągle tylko przepraszasz, i przepraszasz. Jestem już tym zmęczona. Daj mi spokój. - powiedziałam zrezygnowana i odeszłam. Ironia... on nawet nie próbował mnie zatrzymać... żałosne.
Ze łzami  w oczach udałam się do swojego pokoju hotelowego.

Maks

- Ej Cait co jest? - spytałem.
- Nic. Daj mi spokój. - powiedziała ze łzami w oczach.
- ej ej ej czekaj - powiedziałem łapiąc ja za rękę. - Co jest? Mi możesz powiedzieć.
- No bo.. - i tu opowiedziała całą historię.
- Ale z niego dupek. - powiedziałem po usłyszeniu całej historii. Siedzieliśmy właśnie w jej pokoju na łóżku. Oparła głowę o moje ramię i zaczęła płakać. Przytuliłem ją a wtedy ona już na dobre się rozpłakała. Nie wiedziałem co powiedzieć, więc wolałem się nie odzywać. Nagle usłyszałem jak ktoś wchodzi do pokoju.
-  A co tuu sie dziejjjeee? - spytała Viki przeciągając litery .Odpowiedział jej szloch Caitlin.
- Pocieszam ja tylko - powiedziałem.
Viktoria podniosła jedną brew.
- Pocieszasz? - skrzyżowała obie ręce na piersi i oparła się o framugę drzwi.
- Pokłóciła się z Justinem i nie chciałem zostawiać jej samej. - wyjaśniłem szybko. Wiedziałem, ze wcześniej czy później Viki zrobi mi za to drobną awanturę.
- Aha, no to bawcie się dobrze - przewróciła oczami i wyszła.
- Idź za nią. - szepnęła Cait.
- Coo? - zdziwiłem się.
- No biegnij za nią - odsunęła się ode mnie. - Idź. - nakazała.
 Wybiegłem z pokoju. Na szczęście zauważyłem zamykane drzwi naszego wspólnego pokoju więc szybko do niego wszedłem.
- Skarbie to nie to co myślisz.
-  Nie ważne.
- Nie, właśnie, że ważne. Kocham Cię i tylko ciebie - powiedziałem przyciągając ją do siebie.
Ona tylko się uśmiechnęła i oddawała pocałunki.
- Też cię kocham - powiedziała między pocałunkami.
puk, puk.
- Proszę - dodałem kiedy siedziała na mnie okrakiem.
- No cześć... oooo , to może ja wpadnę później. - dodał Justin z bananem na twarzy.
- Nie, chodź. Co jest? - spytałem. Viktoria chciała zejść ale ją do siebie przytuliłem i pocałowałem w szyję. Uśmiechnęła się i objęła mnie w pasie.
- No bo... nie będziecie zadowoleni.
- Zaczynam się bać. - dodała Vik.
- Brianna tu jest.- powiedział cicho
- Co?! - krzyknęła moja dziewczyna. Ja też nie byłem tym zachwycony.
- Noo, gadałem z nią. Przyjechała tu z Brandonem i tymi swoimi wrednymi psiapsiółami.
- Kurwa - zakląłem.
- Spokojnie skarbie - zmierzwiła mi włosy Viktoria.  - Przecież nie musimy na nią reagować prawda?
- Prawda, prawda - powiedziałem i cmoknąłem ją w usta.
- Więc... co z tym zrobimy? - spytał Justn.
- A co mamy z tym robić? Czy nie dość zniszczyła nam życie? Ignorujmy ją. - powiedziała zdenerwowana Vik.
- Dokładnie. Omijajmy ją szerokim łukiem. - dodałem.
- Maks ale ja...
- Co znowu zrobiłeś? – spytała Vik.
- Umówiłem się z nią.
- Ty co?! Justn pogięło cię do reszty?!- krzyczała Viktoria.  Chciałem ją uspokoić jednak nie pozwoliła mi na to. Zeszła ze mnie i wstała podchodząc do Justina.
- Viki to nie to co myślisz. Spotkam się z nią i zapytam po co tu przyjechała. 
- Jasne! Mam już dość was wszystkich Najpierw psuje mnie i Maksa a potem ciebie i Cait! A teraz co?! Umawiasz się z nią?! Jesteś żałosny! Nie wiem jak Caitlin może z tobą chodzić! -  wydarła się i wyszła.
Nieźle mu nawrzucała. Mnie totalnie zamurowało. Nie spodziewałem się , ze kiedykolwiek powie mu coś takiego.

 Justin

 Tak wiem. Viktoria miała rację jednak co mogłem zrobić? Brianna jest bardzo atrakcyjna i podoba mi się. A Cait..? Ciągle zrzędzi i zrzędzi. Albo się kłóci o byle pierdołę. Wiem, że to przez to poronienie ale bez przesady...
Postanowiłem z nią skończyć. Okej, zapomnieć. Chociaż nie jest to łatwe. Zależy mi na nich obu. Pójdę do Scotta, on powinien mi dobrze doradzić. W końcu sam był kiedyś w takiej sytuacji.  Wyszedłem z pokoju zostawiając Maksa samego, i poszedłem do blondyna.
Zapukałem. Kiedy usłyszałem, że Scott mnie zaprasza wszedłem.
- No siema stary - powiedział . Był w samych bokserkach. Ashley natomiaast leżała okryta kołdrą.
- No hej. - powiedziałem i przybiłem mu piątkę. - Cześc Ash - pomachałem jej.
- Siemka. - powiedziała z uśmiechem.
- Widzę, ze u was wszystko w porządku.
- Jak najlepszym - uśmiechnęła się szeroko.
- No to co się stało? - zapytał.
- Musimy pogadać. - powiedziałem. - Na osobności. - dodałem po chwili.
- Jasne stary. Daj mi chwilę. -powiedział Scott. Ubrał spodnie, i bez koszulki wyszedł ze mną na korytarz.
- No co jest? - spytał.
- Bo widzisz.. spotkałem dzisiaj Briannę. - Mój przyjaciel mnie krył swojego zdziwienia.
- Tylko mi nie mów ze się z nią spotkasz.
- No właśnie tak. - powiedziałem zrezygnowany.
- Stary pogięło cię? Viki z Maksem się wściekną.
- Wiem, a propo.. już to zrobili. Viktoria mi tak nawrzucała , że nie pokażę się jej przez dobry tydzień.
- No widzisz, więc wiesz juz ze to nie jest dobry pomysł.
- Wiem ale... chyba... nie wiem ale chyba się w niej zakochałem. - powiedziałem.
Scotta wmurowało. Wpatrywał się we mnie. Ta cisza mnie przygnębiała.
- No powiedz coś. Scott. - ponagliłem.
Blondyn jakby się ocknął i zaczął.
- No wiesz...rozumiem cię, ale przez to możesz stracić przyjaciół. – zauważyłem, że próbuje wybić mi to z głowy.
- Wiem. I cholernie mi z tym źle. No ale Scott.. wiesz jak to jest prawda? No właśnie. Więc co mam zrobić?
- Nie mam pojęcia. Rób co uważasz za słuszne.
- Dzięki. Mam nadzieję, że TY się ode mnie nie odwrócisz. – zapytałem.
- Pewnie, że nie.  – uśmiechnął się i wszedł do swojego pokoju.
Teraz pozostało mi już tylko zobaczyć się z Brianną i o wszystko ją wypytać, a potem udobruchać jakoś Viktorię i Maksa. 


Tak wiem. Nawaliłam trochę. Rozdział miał być wczoraj ale nie miałam siły go dodać. Nie podoba mi się on, ale musiałam coś napisać xD
 a Nie miałam czasu na poprawę
Z góry przepraszam , następny będzie lepszy :PP
Pojawi się za tydzień w sobotę :D

piątek, 9 listopada 2012

55.

Caitlin

Boże, gdzie on znowu jest?! Pewnie znowu się upił i zabawia z jakąś panną. Szlag... już 11!
Czym prędzej zeszłam do restauracji hotelowej. Wszyscy już tam byli.
- Cześć wszystkim! - powiedziałam i przywitałam się ze wszystkimi po kolei.
- A co ty tak późno dzisiaj? - zagadnęła Viktoria karmiąc Maksa frytkami.
- A tak jakoś. Zaspałam. Co jecie?
- Frytki z sałatką . I colę. - wyszczerzyła się Ash.
- Ahhhm. No to smacznego.
- Chcesz trochę? - zapytała Viki. - Maks trochę przegiął z ta porcją.
- Skarbie, chciałem tylko żebyś się najadła. - próbował się tłumaczyć
- Chyba raczej utyła - skwitowała Vik.
Maks tylko pocałował ją w ramię i wziął do ręki szklankę z colą.
- Siadaj Cait. - odezwał się Justin pokazując krzesło obok siebie.
- Dzięki. - mruknęłam i usiadłam.
- Będziemy musieli pogadać. - szepnął jej do ucha.
Przytaknęłam głową i zaczęłam jeść frytki, które Justin podsunął mi pod nos.

Godzinę później.

Viktoria.

- Kotek, gdzie moja koszulka?
- Która? - zapytał Maks leżąc na łóżku.
- Ta z tym takim fajnym napisem! - odkrzyknęłam z łazienki.
- Która? - powtórzył
- Ta którą zawsze noszę po .. no wiesz.  - powiedziałam wychodząc z łazienki.
- aaaaa. Ta moja? - podparł się na łokciu.
- A właśnie, że nie bo moja. - pokazała mu język.
- Wątpięę. - powiedział po czym wstał z łóżka i objął mnie w pasie.
- Nooo weeeeź, wiesz gdzie ona jest?
- Może. - zaśmiał się.
- No Maks noo. - niecierpliwiłam się.
- Też cię kocham . - po czym zaczął mnie namiętnie całować.
Kiedy się od siebie odkleiliśmy nie mogłam uspokoić oddechu. Trochę to zajęło zanim się uspokoiłam. Uśmiechnęłam się i potargałam go po włosach kiedy wskazał koszulkę na fotelu. Założyłam ją i poszłam się dalej ubierać. Maks zrobił to samo . Po 20 minutach byliśmy już przed hotelem gdzie czekała Caitlin z Justinem. Zdziwiło mnie trochę,  kiedy widziałam jak się całowali. Myślałam, ze wcześniej czy później to zakończą.

Caitlin

- To o czym chciałeś ze mną pogadać? - zapytała kiedy już byli w swoim pokoju.
- Chciałem cię przeprosić za swoje zachowanie przez ostatnie kilka tygodni.
Zaniemówiłam. Nie miałam pojęcia, ze kiedykolwiek ON mnie przeprosi. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Wiem, ze przez ostatnie dni zachowywałem się jak palant. Naprawdę cię kocham, i przepraszam. - powiedział po czym podszedł do mnie z zamiarem przytulenia mnie. Nie odsunęłam się. Wręcz przeciwnie, wtuliłam się w jego tors. Kiedy poczułam jego zapach i przypomniałam sobie te wszystkie cudowne chwile, złość na niego momentalnie mi przeszła. Podniosłam lekko głowę, a wtedy Jus spojrzał mi w oczy i niepewnie mnie pocałował. Z każdą następną chwilą było coraz namiętniej. W końcu się opamiętałam, i przerwałam te cudowne chwile obiecując, że nadrobimy się wieczorem. Justin się tylko uśmiechnął i przytulił mnie mocno do siebie.

Maks
Przerwałem tę niezręczną ciszę lekkim kaszlnięciem. Momentalnie Cait z Jusem się od siebie odkleili.
- O hej - zdziwiła się Cait. - Wy już?
- Tak juz. - powiedziałem po czym przytuliłem Viktorię od tyłu na co ta się uśmiechnęła.
- My też już jesteśmy. - krzyknął Scott.
- A co ty tak sapiesz? - zagadnęła Vik.
- Muszę nosić tego słonia na plecach. - wskazał głową na Ashley siedząca mu na baranach.
- Ej! - krzyknęła Ash. - Coś ty powiedział?
- Nic, nic skarbie.
- Jasne, jasne. Postaw mnie! – krzyknęła.
- Nie. - droczył się.
- Postaw mnie Scott! - upierała się.
- Niee skarbie.
- To nie zaprzeczaj, ze ci ciężko.
- Okej . -powiedział uśmiechnięty.
- Dobra koniec tego gołąbeczki. Idziemy na miasto.
 - Ejj Maks - zwróciła się do mnie Viki.
- Coom?
- Oni mają naszą ksywkę. - poskarżyła się.
- No właśnie... Cait? Nie pomyliłaś się czasem z czymś? - podniosłem jedną brew.
- Oj przepraszam - uśmiechnęła się przepraszająco.

Pół godziny później cała paczka chodziła  po mieście. Maks juz nosił 3 torby, w których były ciuchy kupione przez Viktorie. każdy chciał iść w inne miejsce, więc rozdzielili się parami. Viktoria z Maksem chodzili po typowo damskich sklepach. Brunet czuł się trochę niekomfortowo będąc w otoczeniu samych kobiet, jednak kiedy widział uśmiech na twarzy Viktorii, kiedy przymierzała różne ciuchy przestał o tym myśleć.
- Może być ta? - spytała Viki odsuwając lekko zasłonę jednej z przymierzalni, i pokazując się Maksowi w nowej koszulce na ramiączka.
- Świetnie. - uśmiechnął się.
- Zawsze tak mówisz. - powiedziała.
- Bo zawsze tak jest. - uśmiechnął się. Dał Viktorii buziaka po czym ta zniknęła ponownie za zasłoną. Po chwili wychyliła się tym razem w nowych spodenkach.
- Oooo cudownie. - cmoknął.
- Maks noo - zaczerwieniła się brunetka.
- NO coo? Teraz było co innego. - uśmiechnął się szeroko.
- Zauważyłam - zaśmiała się. Po czym weszła ponownie. Przebrała się w swoje ciuchy i wyszła z przymierzalni.
- Więc jak? Bierzesz to?
- Tak, a co? Coś nie tak? - zdziwiła się lekko.
- Nieee. Po prostu nie wiedziałem czy je odnosić czy nie.
- aaa - uśmiechnęła się. - Nie, nie. Kupuję to.
- Okej. - po czym oboje udali się do kasy.

,, w końcu'' - pomyślał Scott kiedy Ash zeszła z jego pleców .
- Tak wiem, ze się z tego cieszysz.
- Ale z czego? - uśmiechnął się i złapał ją za rękę.
- Z tego , ze w końcu zeszłam.
- No wiesz..
- Doba dobra. - walnęła go lekko w daszek full capa.
Ten tylko objął ją w pasie i podniósł do góry.
- Scott! Co ty wyprawiasz?! - śmiała się Ash.
- Kocham cię. - powiedział patrząc jej w oczy po czym ją postawił.
- ooooooo. Ja ciebie też.  powiedziała po czym namiętnie się pocałowali.
Chwilę później dalej spacerowali po ulicach i przeglądali witryny mijanych sklepów.

- O zobacz, ten jest fajny. - powiedziała Cait ciągnąc Justina w stronę jednej z witryn sklepu ze strojami kąpielowymi.
- nooo, całkiem, całkiem. - powiedział Jus.
- Chodź chcę go przymierzyć. - po czy weszli do sklepu. Caitlin poszła po sprzedawcę, który zdjął z manekina stój i dał go dziewczynie do przymiarki. Justin miał czekać cierpliwie przed przymierzalnią. Kiedy Cait odsłoniła zasłonę chcąc zapytać o zdanie Justina lekko się zdziwiła , kiedy spostrzegła że nigdzie go nie ma. Zdenerwowała się, myśląc ze pewnie poszedł za jakaś laską. Bez namysłu przebrała się z powrotem i poszła zapłacić. Wychodząc ze sklepu miała nadzieję, ze Justin czeka na nią przed wejściem jednak jej zdziwienie sięgnęło zenitu kiedy zobaczyła z kim rozmawia jej chłopak.

***************************************************************************
Wiem miało być wczoraj, ale niestety mam teraz tyle na głowie :d Olimpiadę z Polaka i angola, do tego
testy w wtorek, środę i czwartek :d Także nowy rozdział będzie  najpóźniej w sobote ( 17.11) :DD

sobota, 3 listopada 2012

54. :D



Kanary. Słońce, ciepła woda i przede wszystkim odpoczynek. Tak szóstka przyjaciół wyobrażała sobie ten wyjazd. Jednak potoczył się on trochę inaczej. ..

Viktoria

Podróż była długa i męcząca. Dobrze, że już jesteśmy na miejscu. Właśnie stoimy przy recepcji. Ashley odbiera rezerwację, ponieważ tylko ona zna hiszpański. Dobrze, że wzięliśmy ją z sobą, podobnie jak Scotta, Justina i Caitlin.
10 minut później byliśmy w swoich pokojach. Ja miałam pokój z Maksem, Ash ze Scottem a Jus z Cait. Umówiliśmy się ze wszystkimi za dwie godziny przy recepcji, żeby pójść na plażę. Od razu poszłam na balkon. Widok był cudowny.
Stałam tak i się przyglądałam, gdy po chwili poczułam czyjeś ręce na swoich ramionach.
- Pięknie tu. Prawda? - powiedział Maks i przytulił mnie od tyłu.
- Taaaak - rozmarzyłam się.
- Wiedziałem, że ci się spodoba. To pokój z najlepszym widokiem w tym hotelu. - powiedział.
- Serio? - zdziwiłam się.
- Mhmm - pocałował mnie  w szyję. - Specjalnie dla Ciebie. - szepnął.
- Oooo - odwróciłam się do niego twarzą. - Dziękuję. - powiedziałam i dałam mu soczystego buziaka.
- Proszę - wysapał i ponownie wpił się w moje usta.
Jak zwykle te piękne chwile przerwał nam Justin.
- O! Tu jesteście! - wbiegł na taras Justin.
- A gdzie mamy być? - spytałam nadal będąc w ramionach Maksa i uspokajając oddech.
- Dziewczyny są już gotowe. Wiem , że mieliśmy iść dopiero za 2 godziny ale Cait mi zrzędzi.
- To ją czymś zajmij - odrzekł Maks z uśmiechem.
- Niby czym?
- Ty już dobrze wiesz czym - odrzekł i pocałował mnie w głowę.
- Ha ha bardzo śmieszne. Nie no, a tak na poważnie to chodźcie już okej?
Spojrzałam na Maksa a on na mnie. Nie pozostawało nam nic innego jak iść razem z nimi.
- No dobraa - powiedziałam i z ociąganiem wyswobodziłam się z objęć ukochanego. - Już idziemy - dodałam.


Pół godziny później siedzieliśmy już wszyscy na plaży w strojach kąpielowych. Było super.  W końcu zaczęłam wypoczywać.
- Ej! Dziewczyny idziemy do wody? - zapytała Ash siedząc z głową na ramieniu Scotta.
- Niee chcee mi siee - wyjęczałam siedząc między nogami Maksa.
- Oj no chodź. My z Caitlin idziemy.
- To idźcie. Ja nie idę. - odrzekłam całując Maksa.
- Właśnie. Poza tym i tak bym jej nie puścił więc nie ma wyboru. - dodał mój chłopak  i wtulił się w moje plecy.
- Dokładnie - dodałam i przymknęłam oczy.  Poczułam ciepłe wargi bruneta na swoim policzku i odruchowo się uśmiechnęłam.
Po krótkiej chwili usłyszałam pisk, więc szybko otworzyłam oczy.
- Co jest skarbie? - spytał zatroskany Maks. - Koszmar? - zaśmiał się.
- Nie spałam . - obruszyłam się. - Słyszałam pisk więc się przestraszyłam - próbowałam się tłumaczyć.
- Aaa to  tylko Scott właśnie wrzucił Ashley do wody.
- Mhmm - mruknęłam i objęłam w pasie Maksa. - Szczęśliwi są com?
- Nooo. Jednak.... nie tak jak my. - powiedział i mnie pocałował.
Wtuliłam się w jego tors, on objął mnie ramieniem i ponownie zamknęłam oczy. Byłam zmęczona.
Okej, przyznaję. Teraz trochę przysnęłam ale to przez to słońce i w ogóle. Nie wzięłam okularów słonecznych więc musiałam leżeć z zamkniętymi oczami.
- Ej Maks patrz tam - pokazał palcem szatyn na 3 dziewczyny. przechodzące obok. - Niezłe co?
- Całkiem, całkiem. - odrzekł.
- Coś czuję, ze będą grać w siatkę.
- Skąd ten pomysł?
- Mają piłkę do gry? - powiedział z ironią.
- A no w sumie. - odrzekł Maks. Mój kochany głupek.
- Idziemy do nich? Ta blondyna w różowych stringach jest niczego sobie.  Poza tym przygląda ci się. Spójrz na jej tyłek.
- Eee tam, Viktoria ma lepszy. - powiedział z szerokim uśmiechem.
- No nie powiedziałbym.
- Słucham? Mówiłeś coś??
- Ja? Nie no  co ty. Tylko , ze wiesz nigdy nie widziałem więc nie oceniam.
- No ja myślę,… - powiedział . -  że nie widziałeś.- dodał
Szatyn zaśmiał się tajemniczo i ruszył w stronę dziewczyn w celu zagrania z nimi w siatę.
- Maaaks? - zaczęłam.
- Oo widzę, że już wstałaś.
- Tak. - odrzekłam i cmoknęłam go w usta.
- Co jest skarbie?
- Idziemy do wody? Gorąco mi. - poskarżyłam się.
- Ok to chodźmy. - to mówiąc wstał i wziął mnie na ręce.
- Wiesz, ze nie musisz?
- Wiem. - powiedział będąc już po kolana w wodzie. - Ale chcę. - uśmiechnął się
Woda była świetna. Nie za ciepła ani za zimna. Taka w sam raz. Od razu do akcji wkroczyły dziewczyny i zaczęły mnie chlapać.
- A z nami to nie chciałaś wejść do wody .- udała oburzenie Ashley.
- Oj Ashley noo.. Wiesz jak to jest z Maksem. On..
- No najlepiej teraz wszystko zwalić na mnie. - powiedział z powagą Maks. - Ja stąd wychodzę. - udał oburzenie i zaczął wychodzić z wody.
- Dam ci buzi. – krzyknęłam.
- Już idę. – odkrzyknął  wrócił do nas. Znaczy się do moich ust.
- A gdzie jest Justin? - zainteresowała się Caitlin.
- On.... - zaczął Maks. - Skarbie chodź do mnie – powiedział zmieniając temat, objął mnie w pasie i wyciągnął dalej od reszty znajomych.
- Maaaks!!
- Tak Cait? - zapytał grzecznie odwracając się.
- Gdzie jest J..
- Tam - przerwał i wskazał zrezygnowany palcem.
- Najlepiej! Ja przechodzę załamanie a ten obmacuje jakąś blondynkę. Wiecie co ja mam dość na dzisiaj. Wracam do hotelu.
- Ale Caitlin.. No przestań, olej go i tyle. - spróbowałam ją pocieszyć.
- Tak. Łatwo ci mówić. Maks poza tobą świata nie widzi, więc nie wiesz jak to jest kiedy chłopak ma cię gdzieś bo poroniłaś jego dziecko! - wykrzyczała i poszła.
Żadne z nas nie poszło za nią. Wszyscy wiedzieli, ze chce zostać sama, że od czasu poronienia Justin się zmienił. Niby są razem ale on tego jej nie okazuje. Nie potrafi się przełamać. Tyle czasu nastawiał się na to, ze jednak będzie ojcem a tu proszę.. taka niespodzianka.
Czym prędzej chciałam zmienić temat więc zaproponowałam iść po piłkę plażową , i zagrać w siatkówkę. Niestety nie szło mi zbyt dobrze, Maks nie odstępował mnie krok. Nawet podczas gry przytulał się do moich pleców albo splatał nasze palce i próbował odbić lecącą do nas piłkę.

Po godzinie zabawy w wodzie wszyscy wyszli na swoje ręczniki nieco się wysuszyć. Oparłam głowę o ramię Maksa bawiąc się piaskiem. Ten od razu objął mnie w pasie i przyciągnął bliżej. Po chwili siedziałam mu na kolanach.  Bardzo go kocham, jednak... od czasu Justina i tej blondynki jestem trochę nie spokojna. Boję się, że Maks mnie zostawi dla jakiejś ładniejszej hiszpanki. Będę chyba musiała z nim o tym pogadać, jednak na razie wolę nie psuć tych cudownych chwil. Jest mi  z nim tak dobrze, ze boje się pomyśleć co by było gdybyśmy się rozstali ponownie.. Mam jednak nadzieje, ze to nigdy nie nastąpi. Te przemyślenia przerwał mi głos mojego skarba .
- Kochanie .
- Tak? - spytałam unosząc głowę.
- Wiesz, ze cię kocham?
- Wiem - uśmiechnęłam się.
- A wiesz jak mocno? - mówił między pocałunkami.
- Mhmm - mruknęłam.
- Boże jacy wy jesteście słodcy - usłyszałam Ash.
- Chciałabyś tak coo? - zagadnął Maks patrząc na Scotta.
- Nie dałeś mi dokończyć. Jesteście tak słodcy, ze aż przesłodzeni.
- No i dobrze. Nam pasuje prawda miśku?
- Mhmm - mruknęłam ponownie.
- No dobra, to w takim razie my nie będziemy wam przeszkadzać. Chodź Ash . -powiedział Scott i pomógł jej wstać. - A i propo. Ja też będę tak słodki jak wy. - powiedział po czym wpił się w usta Ashley.
- I tak jesteśmy w tym lepsi - skwitował Maks i przytulił mnie do siebie mocniej.
Scott chciał coś powiedzieć, jednak machnął tylko ręką i ruszył z Ashley w stronę hotelu.
 Ja zostałam jest chwile, no dobra godzinę na plaży. Było już gdzieś tak po 20 więc widziałam coraz więcej ładnych dziewczyn. Kątem oka spoglądałam co jakiś czas na Maksa. Jednak ten cały czas bawił się moim zapięciem od stanika.
- Przestań bo rozepniesz. - mówiłam z uśmiechem.
- Właśnie po to to  robię.
- Czy ty chcesz mnie zaciągnąć do łóżka w tak idiotyczny sposób?
- Jaa? - udał zdziwionego. - Skąd!
Spojrzałam na niego z politowaniem.
- A nawet jeśli to co? - przysunął swoją twarz do mojej.
- To nic. - odrzekłam i dałam mu buziaka. Chwilę później byliśmy już w korytarzu na naszym piętrze. Kiedy tylko zamknęłam drzwi Maks rozpiął mi stanik i zaczęła się pierwsza w Hiszpanii i niezapomniana noc w naszym życiu.

_______________________________________
Hej, hej. :P
Jestem dzień przed terminem :D
Miałam wenę w te wolne dni więc udało mi się jako tako napisać rozdział wcześniej :p Mam nadzieję, ze się podoba. Piszcie w komentarzach swoje opinie.

PS: widzimy się w środę.