środa, 31 października 2012

Uwagaaa :D

Więc tak. Postanowiłam dalej pisać :D
 Nowy rozdział powinien pojawić się w ten weekend. Dziękuję wam za komentarze <33

+ Nowe rozdziały będą regularnie w czwartki  i niedziele :P
zaczynam od niedzieli :DD 4.11

wtorek, 30 października 2012

Rozdział 53. (chyba) ostatni.

Viktoria

To był...Maks! Aż nie mogłam w to uwierzyć.
- Co ty.... a... - jąkałam się.
- Chciałem cie przeprosić, i w końcu pogodzić się z toba - przerwał jej.
Zatkało mnie. Mielibyśmy być znowu razem? Ucieszyłam się na samą myśl o tym, jednak przypomniała mi się scena z wczorajszego ranka. Patrząc mu w oczy zapytałam:
- A co z Ashley?
Zmarszczył brwi.
- Nic z nią nie jest i nigdy nie było. - odpowiedział.
- A wczoraj?
- Źle to zrozumiałaś. Ona tylko przyszła zapytać się w sprawie Scotta. Podoba jej sie i nie wiedziała jak ma mu to powiedzieć.
Zmieszałam sie. A byłam pewna, że oni .... Zostaje jeszcze niewyjaśniony wątek z Caitlin. Przecież te spotkanie wtedy .... ich trójka.... to musiało coś znaczyc. Nie wiedziałam jak o to zapytać, więc darowałam to sobie w tamtej chwili. Mruknęłam tylko ciche
- Mhmm.
- A ty myślałaś,  ze ja z nią? - zaśmiał się. - No co ty Viki? W życiu. - przysunął swoją głowę blizej mojej i szepnął - ja tylko z tobą.
Pod wpływem jego wzroku i tego w jaki sposób to powiedział, odpłynełam. Czym prędzej zaczęłam się z nim całować.
Wtedy dopiero zrozumiałam jak bardzo za nim tęskniłam.

Maks

Nie wiedziałem już co robic, więc poprosiłem o pomoc Cait, w końcu była przyjaciółką Viktorii. A że Ashley tez chciała pomóc, .. nie miałem nic przeciwko.
Ten pomysł z bukietem róż był mój. Widziałem go na jednym z tych ckliwych filmów. Resztę wymyśliły dziewczyny. Zdziwiło mnie kiedy Viki zaczęła pytać o Ashley. Przecież ona nie jest nawet w moim typie.. No ale ważne, że jest juz wszystko wyjaśnione. A teraz się CAŁUJEMY! :DD
 Trwało by to dłużej, tylko oczywiście chłopacy musieli się wtrącić.
- Ooo!! - krzyknął Jus na całą salę. - Widze, że nasze gołąbeczki tu sobie gruchają! - zaśmiał się. Do tego wtórwał mu Scott.
Oderwaliśmy się od siebie, i posłałem Justinowi lodowate spojrzenie.
On chyba tego nie zauważył bo darł się dalej. Spojrzałem błagalnie na Cait. Od razu zrozumiała i zajęła swojego chłopaka czymś innym. Ja w tym czasie mogłem wrócić do Viktorii. Kiedy odwróciłem się w jej stronę radośnie się uśmiechneła i wtuliła we mnie.
- Mam dla ciebie niespodziankę. - szepnąłem jej do ucha. Momentalnie podniosła głowę.
- Dla mnie?
- Mhmm - cmoknąłem ją w usta.
- Ale dzisiaj są urodziny  Ashley. - odrzekła.
- Wiem głuptasie, ale i tak mam ją dla ciebie.
Dała mi buziaka i zaprowadziłem ją na górę do pokoju Ashley. - wcześniej pytając o zgode.

narrator.

- No to.... co to za niespodzianka? - spytała Viktoria siadając na łóżku.
- Zaraz zobaczysz. - powiedział Maks i podszedł do biurka. Wziął jakieś papiery i podał je dziewczynie.
- Co to? - spytała zdziwiona.
- Przeczytaj ooo.... tu.- pokazał jej palcem.
- yyym.. nie rozumiem.
- To wycieczka . - powiedział podekscytowany.
-  Jaka wycieczka?
- Eh... Viki - westchnał brunet - Porywam cię na Kanary. Cieszysz sie?
Dziewczyna zaniemówiła. Ale później rzuciła się chłopakowi na szyję.
- Serio? - spytała odsuwając się tak zeby widziec jego twarz.
- No pewnie, ze tak. Chcę nam jakoś zrekompensować te rozstanie. - powiedział i wpił się w jej usta.
- Niestety jest mały problem. - powiedział gdy się do siebie oderwali.
- Jaki?
- Justn z Caitlin jadą z nami.
- To nie tak źle. - odrzekła.
- Wiem, ale wolałbym być tam sam z tobą.
- A czemu? - spytała podchwytliwie.
- Domyśl się. - powiedział i znowu ją pocałował.


Tymczasem na dole.

,, Boże i jak mam to zrobić? Mysl Ashley, myśl. Wystarczy podejśc i potem samo pójdzie. Tak, łatwo powiedzieć. Podejśc..'' - myśli Ashley krążyły wkoło Scotta. ,, Jest taki słodki jak się śmieje'' - myślała patrząc na niego i jego kumpli.
- Co jest? - spytała nagle Cait.
- Nic.- odrzekła Ash podskakując.
- Jak to nic? Przecież widzę. Nie powiedziałaś mu jeszcze?
- Nie było kiedy - próbowała się tłumaczyć.
- Jasne, jasne. Już mi do niego szoruj. - powiedziała szatynka.
- Potem, przy lepszej chwili.
- Scott! - zawołała chłopaka Caitlin.
- Co ty wyprawiasz?! - spanikowała blondynka.
- Biorę sprawy w swoje ręce.
- Zabiję cie za to!  - pisnęła Ash kiedy Scott się zbliżał.
- Nie ma za co - szepnęła Caitlin i zniknęła w tłumie.
- E.. hej. - powiedziała niesmiało Ashley.
- Cześc. To... co chciałaś? - spytał chłopak.
Dziewczyna westchnęła.
- ja... znaczy sie...yyym.... Przejdziemy się? - wydukała w końcu.
- Okej - odrzekł chłopak podnosząc brwi. - Ale czy nie powinnaś zostać tutaj, no bo .... bo w końcu to twoje urodziny.
Wpadka..
- ale... zaraz wrócimy.
- Okej. - powiedział i wyszli na dwór.

Na dworze.

- Słuchaj Scott... musze ci o czyms powiedzieć.
- Słucham - powiedział.
- No bo ja.. bo... ty jestes ... i ... .no.. ja..
- Spokojnie Ash, oddychaj - położył jej rękę na ramieniu - A teraz na spokojnie. Co chciałaś mi powiedzieć?
- Podobasz mi się. - powiedziała bez owijania w bawełnę.
Gdy tak szli , nagle się zatrzymali.
Cisza..
- Czemu nic nie mówisz? - przerwała ją po chwili blondynka.
- Zaskoczyłaś mnie.. - wydukał po chwili.
- Tak wiem. Sama siebie też.
Zaśmiał się.
- Ale w sumie dobrze, że zaczęłaś taką rozmowę. Znaczy... powiedziałaś mi. Teraz przynajmniej wiem na czym stoję. - odrzekł.
- No więc....
- Więc. - przyciągnął ją do siebie. - Też mi się podobasz.
- Serio? - zaniemówiła.
- Nom. Tylko nie wiedziałem jak mam ci to powiedziec. Justin tam trochę mi pomagał ale jak to Jus ...
- Mi pomagała z kolei Caitlin. - powiedziała będąc w ramionach chłopaka.
- Ahh.. ci swaci - westchnął i pocałował swoją nową dziewczynę.

****************************************************************************
Hej, hej. Rozdział trochę krótki. Wiem ;c
Zepsułam ;/ hehe. xD Mam do was pytanie.
Chcecie żebym dalej kontynuowała bloga? Narazie już na Kanarach? :P
Odpowiedzi piszcie w komentarzu.
Ps: Dziękuje za tak dużą liczbę wyświetleń <3

sobota, 27 października 2012

Rozdział 52 (przedostatni)

Viktoria

''Jaka ja byłam głupia... mogłam od razu zauważyć. Ale co z tym wszystkim wspólnego ma Cait?? - myślałam schodząc na dół. Nie zauważyłam Justina i spadłam na nim ze schodów.
- Ej!! - krzyknął. - Co ty wyprawiasz, Viki?!
- Przepraszam, zamyśliłam się i nie zauważyłam cię.
- Boże, mała. Trochę uwagi!
- No dobra przepraszam.
- Uważaj następnym razem, mogłaś sobie coś zrobić, albo mi.
- Przeprosiłam tak?! - zaczęłam się denerwować. - Co jeszcze mam zrobić?!
- Ej, dobra. Spokojnie. - uspokajał mnie Justin. ,,Próbował''.
- Spokojnie?! A Ty jakby się poczuł gdybyś zobaczył Caitlin z innym w łózku co?!
- Co? O co ci chodzi? Że niby Maks? Z kimś?.. W łóżku?? - mówił przystankami.
- Niby?! Widziałam na własne oczy! Jak nie wierzysz to idź na górę.
Justin się zaciął.  Ale po chwil ruszył na górę. A ja wybiegłam z domu, nie zważając na to że Cait mnie woła ani na to, że jestem w piżamie. Miałam to wszystko gdzieś... Jak oni mogli?? Przecież można było powiedzieć...

Maks

 ,, Co ja narobiłem?? Przecież to wyglądało jakbyśmy....,''. Czym prędzej wybiegłem z pokoju na dół. Jednak gdy usłyszałem podniesione głosy przykucnąłem na schodach i nasłuchiwałem. Kiedy usłyszałem trzask drzwi zbiegłem na dół.
- ej, ej ej. Spokojnie! Następny... - krzyknął Jus.
- Sory stary. Widziałeś Viktorię? - zapytałem wpadając na niego.
- Ta, wybiegła. - westchnął.
- Dzięki. - powiedziałem i czym prędzej pobiegłem za nią. Niestety... nie znalazłem jej. Poza tym rano było trochę zimno, a że byłem w samych spodenkach wróciłem do domu.

Cait

- Co tam się dzieje? - spytałam kiedy Jus wszedł do kuchni.
- Ehh.. - machnął ręką. - Szkoda gadać. Naprawdę.
- Znowu oni?
- Taa, ta go kocha ten ją kocha ale nie potrafią sie porozumieć. Do tego wszystkiego Maks i Ash..
- Co ja? - niespodziewanie w drzwiach stanęła Ashley.
- Nic. - uciął Jus.
- Justin słuchaj... wiem jak to mogło wyglądać. Ale to nie było tak.  - próbowała się tłumaczyć Ash.
- a niby jak, co?!
- No poszłam do Maksa bo chciałam się go poradzić w sprawie Scotta.
- Że co?
- No tak, bo.... bo Scott. on... on mi się podoba. Już od dłuższego czasu i .. no... no i nie wiedziałam jak do niego zagadać i w ogóle. Maks obiecał, ze na mojej imprezie urodzinowej mi z tym pomoże.
- To prawda? - spytał Justin Maksa wchodzącego do kuchni.
- Co ? A tak. Prawda. - westchnał brunet.
- I co z Viki? Znalazłeś ją? - dopytywał szatyn
- Nie. Nawet nie odbiera moich telefonów. Nie wiem co się dzieje...
- Jak wróci to jej to na spokojnie wyjaśnij - powiedział mój ukochany. - A Ty - zwrócił się do Ash - lepiej już idź.
- Spoko. JUż mnie nie ma. - powiedziała i wyszła.


Reszta dnia minęła dosyć szybko. Maks cały czas wydzwaniał do Viktorii, ta nie odbierała. W sumie to dlatego, ze nie wzięła telefonu.. ale to już inna sprawa. Justin z Caitlin poszli do szkoły rodzenia.  Wracając zrobili zakupy, zjedli kolację i poszli spać. Maks zasnął dopiero nad ranem z telefonem w ręku.

Następny dzień.

Ashley

Dziś wielki dzień. Moje urodziny! 18-stka! Nie mogę się doczekać. Przygotowania ruszyły od samego rana. Caitlin , moja siostra ( Natalia) i moje dwie koleżanki ze szkoły mi pomagają. Impreza zaczyna się o 17 . Zostało nam jeszcze 2 i pół godziny. Mam nadzieję, że nic nie nawali. Przygotowywałam się do tego dnia dobrych pare miesięcy.
- Ash te będą dobre? - zapytała Cait.
- Tak, tak. Rozłóż je przy talerzach
- Okej.
Dobra więc stół już był . Zostały jeszcze :muzyka, deser i dekoracje. Uwinęłyśmy się z tym raz dwa. Zanim spostrzegłam dochodziła 17. Pierwsi goście zaczęli się już schodzić. Kilka minut później przyszedł Scott. Szczena mi opadła kiedy zobaczyłam go  z Viktorią.
- Cześć. - przywitał się Scott..
- Hej - odrzekłam nie pewnie.
- Cześć Ash. - uśmiechnęła się Viki.
- Siemka. Wchodźcie - powiedziałam. Nie chciało mi się dalej z nimi gadać.


Viktoria

Wiedziałam, ze tak zareaguje. Zabrała mi Maksa to ja jej zabiorę Scotta. Niech się dzieje co chce...  - myślałam.  Impreza rozkręcała się bardzo wolno. Ale na szczęście miałam dobrego partnera do tańca - Scotta. Wybawiłam się z nim za wszystkie czasy.  Kiedy dał mi chwilę na odpoczynek przed następną ,,rundą tańca'' poszłam po coś do picia.
Stałam właśnie przy stole z przekąskami i piłam sok gdy podszedł do mnie ktoś od tyłu obejmując mnie. Z przodu widziałam tylko bukiet róż.
Wiedziałam, ze Scott był romantyczny ale nie wiedziałam, ze aż tak. Czym prędzej się odwróciłam a uśmiech zszedł z mojej twarzy momentalnie...

**********************************************
 Hej, hej :P
Sorki, że mnie nie było. Testy...;/ Rozumiecie. Rozdział trochę krótki , ale co tam.. wszystko wyjaśni się niedługo.
 Muszę was poinformować że to przed ostatni rozdział :D:D
Zauważyłam, że liczba w ankiecie się zmniejszyła no trudno.... Widocznie nie mi jest pisane prowadzenie tego typu bloga :D
Na szczęście (dla was) to już końcówka :DD Trzymajcie się ciepło, i do zobaczenia we wtorek :P Paaaa ;]

niedziela, 21 października 2012

51.

Viktoria

Pół godziny później byłam już w studiu. Dziś był dużo pracy więc na chwilę zapomniałam o Maksie, Cait i wszystkim innym.
Byłam tak pochłonięta pracą , że nawet nie zauważyłam kiedy wybiła 18. Pożegnałam się ze wszystkimi i ruszyłam w kierunku wyjścia kiedy nagle zatrzymał mnie Scott.
- Ej, Viki. Możemy pogadać?
- Jasne o co chodzi?
- Słuchaj bo mam taką sprawę.... Ashley ma urodziny w przyszłym tygodniu i zastanawiam się co jej kupić.
Zaśmiałam się.
- A pytałeś co chce?
- Jasne, ze tak, ale ona powiedziała, że nie chce prezentów i wystarczy, ze przyjdę na impreze.
- No to masz problem.
- No mam - zasmiał się.
- Hm.... - zaczęłam się zastanawiać. - Szczerze, to nie mam pojęcia co było by dobre. Ale jak chcesz to mogę z tobą iść i czegoś poszukam.
- Jasne, ze chcę!  Dzięki. Jesteś najlepsza. - przytulił mnie i pocałował w policzek.
- Wiem, wiem - westchnęłam.
- Dobra to nie zatrzymuję cię już siemka.
- Pa - pożegnałam się.
Kiedy wyszłam przed studio założyłam full capa i okulary przeciwsłoneczne, zeby nikt mnie nie poznał.  Plan z filmem wypalał i stawałam się coraz bardziej sławniejsza razem ze Scott oczywiście ( graliśmy główne role) . Nigdzie nie było jeszcze Jusa. Zdziwiłam się, powinien być o tej porze. Bez zastanowienia zadzwoniłam. Nie odebrał. Spróbowałam znowu. Tym razez usłyszałam jego głos w słuchawce.
- Halo?
- Jus? Gdzie jesteś?
- Na treningu a gdz... o Boże! Sory mała. Kompletnie zapomniałem!
- Zdarza się.
- Przepraszam serio. Zaraz po ciebie wyruszam.
- Nie, nie. Dzięki ty zostań na treningu a ja się przejdę.
- Na pewno?
- Tak, tak na pewno.
- Dobra dzięki.
- Spoko. Pa
- Hej.
Włozyłam telefon w tylną kieszeń czarnych rurek i ruszyłam przed siebie. Mijałam kolejne sklepy i kawiarnie,  rzucałam okiem na różne witryny. Aż w końcu przy straganie z miśkami, zobaczyłam Maksa z Ashley. Zdziwilam się trochę, ale nic nie mówiąc schowałam się za wielkiego miśka. Gestykulowali dosyć energicznie, po chwili zobaczyłam zbliżającą się do nic Caitlin. Zagotowało się we mnie kiedy zobaczyłam ich powitalny buziak w policzek. Chwilę jeszcze postali aż w końcu ruszyli dalej. Postanowiłam nie spuszczać ich z oczu. Na moje nieszczęście był to błąd. Doszliśmy do Central Parku, a potem na 6 ulicę Manhattanu gdzie wsiedli do samochodu i odjechali. Musiałam zamówić taksówkę.

Kiedy wróciłam do domu samochód Maksa stał już na podjeździe. Zauważyłam , że światło pali się w pokoju na piętrze i salonie. Więc sa oboje, albo troje. Od samych drzwi usłyszałam śmiechy i chichoty. Od razu rozpoznałam głos Cait i Ashley.  Gdy weszłam do salonu, trochę się zdziwiłam ponieważ nie było z nimi Maksa.
- O hej Viki! - krzyknęła Cait i pocałowała mnie w policzek.
- Hej - powiedziałam. - Cześć Ash.
- Siemka - pomachała ręką.
- No to jak tam próba? Opowiadaj. - zagadnęłam Caitlin.
- Całkiem dobrze. - ,,Szmata'' - pomyślałam w myślach.
- A jak tam z ....
- zz...? - zmarszczyłam brwi.
- Z Maksem no, postanowiłaś coś?
- Nie. - ucięłam krótko. - Ej a właśnie - zmieniłam szybko temat. - Ashley, słyszałam że robisz imprezę. Dzięki za zaproszenie ,, przyjaciółko''.
- E... zaproszenia rozdaje dopiero w sobotę. Spokojnie jesteś  zaproszona. - zaśmiała się.
- Mhmm - zawstydziłam się. Jednak Ash to zauważyła i szybko podbiegła i mnie przytuliła.
- Ciebie miało by nie być? - usmiechnęła się.
Posiedziałyśmy tak jeszcze przez chwilę.  Usłyszałam Maksa, krzątającego się po kuchni, wyszłam z salonu pod pretekstem zrobienia sobie herbaty.
- O hej. - powiedział odwracając się w moją stronę.
- Cześć.
- Jak tam próba?
- Całkiem nieźle. W studiu jest urwanie głowy , więc...
- Justin coś wspominał.
- Mhm. A co tam u ciebie? - powwiedziałam nalewając sobie soku pomarańczowego.
- U mnie okej. Własnie wróciłem z treningu.  - odrzekła siadając do stołu z talerzem kanapek.
Zdębiałam. Czemu mnie okłamał? Dlaczego nie powiedział, że był mna mieście z Ash i Cait?? Zdziwiło mnie jego zachowanie. Dopiero po chwili spostrzegłam, ze nic nie odpowiedziałam.
-M hmm. A gdzie Justin?
- Został na dłużej. - powiedział bez zastanowienia.
,, Kłamca'' - pomyślałam. ,, Widze, że ma w tym wprawę. Jak on tak może?? Wychodzi na to, ze robił to dość często.''
Bez słowa wzięłam szklankę i wyszłam. Poszłam do pokoju na góre i zamknęłam się na klucz. Odpaliłam laptopa, włożyłam sluchawki do uchu. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Maks

Trochę zdzwiło mnie wczorajsze zachowanie Viktorii. Tak bez słowa wyszła z kuchni... no ale , to pewnie przemęczenie z powodu filmu. Jest 10:30 a ja dalej leże i o niej myślę, co się ze mną dzieje??
puk,puk.
- Proszę. - powiedziałem poprawiając poduszkę
- Hej Maks. Śpisz jeszcze ? - spytała Ashley.
 -Nie, nie śpię. - powiedziałem, - Wchodź.
- Dzięki - uśmiechnęła się zamykając drzwi. - Siadaj, co jest?
- No bo ... - westchnęła i przysiadła na łóżku obok mnie. - Chodzi o Scotta.
- Wiedziałem. Co tym razem?
- Bo ja..... bo.... - znowu westchnęła.- Nie wiem już co robić.
- Powiedz mu prawdę.
- Ale jak? Co mam  ot tak sobie do niego podejść i powiedzieć, że za nim szaleje tak?
- Tak.
- Boże... ty to jak czasem coś powiesz to..
- To co? - droczyłem się.
- Nic ty głupku. - powiedziała i walnęła mnie poduszką. Nie zostałem jej dłużny po chwili leżeliśmy zmęczeni naszą ,,bitwą''.
- Więc mam podejśc ot tak do niego i pow.. - przerwało jej pukanie. Niestety nie spodziewałem się, że w tej chwili ONA wejdzie do pokoju.

Viktoria

- Viktoria! - zawołała mnie Caitlin.
- Co jest? - spytałam wychodząc z salonu z ksiązką od biologii.
- Jeszcze się uczysz?
- Joop. Dzisiaj po południu mam na uczelni wykłady na temat pierwotniaków, bakterii i takie tam. A coo?
- Bo zrobiłam naleśniki.
- No to ja juz skończyłam. - zaśmiałam się.
- Zawołasz resztę? Ja w tym czasie ogarnę. - uśmiechnęła się Cait.
- Jasne, spoko. - To mówiąc ruszyłam na góre. Najpierw zajrzałam do pokoju Justina, który jeszcze słodko spał. Nie zastanawiając się długo wskoczyłam na łóżko i zaczęłam po nim skakać.
- Ej, co do .. Viki?!
- Tak! Wstawaj śpiochu! Śniadanie!
- Złaź! - zwalił mnie na podłogę.
- Bo powiem Caitlin. - wstałam udając , że się otrzepuję.
Po tych słowach Jus dosłownie zerwał się z łózka i zszedł na góre.
,, Dobra, to został mi Maks i Ash. Raz się żyję '' - to myśląc poszłam do pokoju gościnnego, w którym powinna być Ashley. Gdy jej tam nie zastałam  skierowałam się  do sąsiedniego pokoju w którym nocował Maks.
Od progu słyszałam, jakieś śmiechy, ale na początku nie zczaiłam czyje to głosy. Bez namysłu otworzyłam drzwi i moim oczom ukazała się ASHLEY Z MAKSEM RAZEM W ŁÓŻKU. Nic bym sobie nie pomyślała, tylko ze ON był w samych bokserkach a ONA w bieliźnie. Mina Maksa była bezcenna gdy ujrzał mnie w drzwiach. Jakby ktoś nakrył go na czyms czego nie mógł robić.  Pokręciłam z pogardą głową patrząc na niego. Chłopak chciał coś powiedzieć, lecz go wyprzedzilam mowiac ze jest sniadanie. Trzasnęłam lekko drzwiami i zbiegłam na dół.

 **********************************************
Bardzo was przepraszam, że tak długo mnie nie było. Ale miałam mase rzeczy na głowie i nie miałam kiedy napisac rozdziału. Ale już jest :))
Mam nadzieję, że się nie gniewacie. I dziękuję, że wgl jeszcze ktoś to czyta.

Następny w 23.10 :D