poniedziałek, 24 grudnia 2012

59

Viktoria

Nie mogę w to uwierzyć. Czemu on mi to zrobił?? ZNOWU? Nienawidzę go. ''
Po długim ,,spacerze'' po jakichś nieznanych mi ulicach, postanowiłam wrócić do hotelu. Złapałam taksówkę i kiedy stałam już przed hotelem postanowiłam w myślach, że spróbuje zakończyć związek z Maxem. Wiedziałam, jednak że moje postanowienie nic nie da.
Nie wiele myśląc weszłam do windy i wcisnęłam przycisk z numerkiem 2.
Modliłam się w duchu , żebym nie spotkała żadnego z przyjaciół na korytarzu. Szczęście mi dopisywało. Niestety kiedy chciałam już odetchnąć i rzucić się na łóżko spostrzegłam, że wszyscy - z wyjątkiem Maxa i Scotta - są w pokoju.
- No nareszcie! - ucieszyła się Ash z Cait.
- Boże, Viki! Tak się o ciebie bałysmy! Gdzieś ty się szlajała coo ? - zapytała Cait.
- a tuuu i tammm. - zagaiłam.
- Viki to nie jest śmieszne. - powiedział Jus nazbyt poważnie.
- a czy ja się śmieję? - zakpiłam. - Mam już dosyc tego, ze ciągle jesteś po jego stronie. - powiedzałam już trochę mniej spokojnie.
-  Nikt nie jest po niczyjej stronie Vik, spokojnie. - próbował mnie uspokoić szatyn.
- Jasne, a zaraz się zacznie proszenie, zebym do niego wróciła. Po tym co teraz odpieprzył już TAK NA SERIO nie chcę go znać. Kawał skurwiela z niego i tyle. - powiedziałam i usiadłam na fotelu.

Maks

,,Jeny... gdzie ona jest?? Szukam jej już dobrą godzinę. Jak coś jej się stanie to nie wybacze tego sobie .. ''
- Ej stary? - przerwał moje rozmyślania Scott.
- No? - zapytałem.
- Chyba ją znalazłem. - odrzekł.
- Co? Gdzie?  - uniosłem głowę.
- Tam. - wskazał ręką.
- eee, nie. To nie ona. Viktoria nie ma żółtych szortów. - powiedziałem.
- Szlag. - przeklął mój towarzysz. - Dobra, może skończmy to szukanie coo? Pewnie wróciła do hotelu.
- Watpie w to. No ale wracajmy.
Po 30 minutach byliśmy już w korytarzu. Kiedy tylko się zbliżyliśmy do drzwi słyszałem uniesione głosy Viktorii i Justina między innymi. Ucieszyłem się ze nic jej nie jest. Lecz kiedy otworzyłem drzwi i stanąłem w malutkim korytarzyku usłyszałem jak mówi : ,,zebym do niego wróciła. Po tym co teraz odpieprzył już TAK NA SERIO nie chcę go znać. Kawał skurwiela z niego i tyle ''  Scott tylko pocieszająco na mnie spojrzał a ja wyszedełm z pokoju ze łzami w oczach.

Scott

- Jezuu ludzie! czy wy możecie się w końcu ogarnąć coo? - wkurzyłem się.
- Co sie znowu stało? - zapytał Jus.
- Maks wszystko słyszał i wyszedł. - powiedziałem całując Ash w czubek głowy i siadając obok.
- I co? Mam go iść i przeprosić?! Kurwa, jak on coś spierdoli to jest OK ale ja już nie mogę! Rozumiem, ze jesteście jego kumplami ale kurwa bez przesady! Skoro tak wam na nim zależy to się z nim ożeńcie! - krzyknęła i wyszła.

Maks

Znalazłem ją. Siedziała całkiem sama, skulona na jednym z leżaków przy basenie hotelowym . Zauważyłem, ze płacze bo drżała. Bez namysłu podszedłem do niej. Usiadłem na dole leżaka. Po kilku chwialch Viktoria podniosła głowę i spojrzała na mnie zapłakanymi oczami.
- A ty tu czego? - niemalże warknęła.
Nie wiedziałem jak zacząć, więc zacząłem ją przepraszać ona jednak natychmiast mi przerwała mówiąc:
- Nie, właśnie ze nie wiesz. - weszła mi w słowo.
- Daj mi dokończyć okej? Powiem swoje i już mnie nie ma. - dodałem szybko , żeby znów mi nie przerwała.
- Masz minute. - odparła nie patrząc na mnie.
- Słuchaj... wiem, że spieprzyłem. Nie wiesz jak bardzo tego żałuję. Byłem kompletnie pijany. Tak wiem - dodałem szybko widząc jej wzrok - to mnie nie usprawiedliwia. Ale kurcze.. Vik, kocham cię i wiem, że ty mnie tez. Nie pamiętam nic z tamtej nocy, nawet nie wiem jak to się stało. Gdyby nie ta gazeta to sam bym o tym nie wiedział...
- Dokładnie. Gdyby nie media to nie dowiedziałabym się, ze ZNOWU mnie zdradziłeś. - odrzekła ocierając łzę.
- Viki wiem, ale.. - westchnąłem. Nie miałem już więcej argumentów a musiałem jakoś walczyć. Chociaż spróbować.
- Znasz takie powiedzenie ,,do trzech razy sztuka'' ? - zapytała ni stąd ni zowąd.
- Znam.
- No właśnie. nie chce czekać aż trzeci raz z kimś się przeliżesz. - odparła.
Cisza.
Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Oczywiście Viktoria miała rację no ale... przecież to nie moja wina, ze tak się stało. No dobra, może trochę.
- Dobra to zróbmy tak. - powiedziałem po chwili.
Brunetka podniosła  z zaciekawieniem głowę.
- Przemyśl sobie to wszystko jeszcze raz. A pod koniec tego wyjazdu powiesz mi czy chcesz dać nam ostatnią szansę czy nie okej? Przemyśl, czy chcesz jeszcze ze mną być czy nie. Wiem, ze jesteś na mnie bardzo zła ale może jak minie trochę czasu to..
- Zgoda. - odrzekła.
- Czyli się zgadzasz?
- Aha - dodała. - Ale jeśli znowu , kiedykolwiek zobaczę cie z Brianną to możesz o nas zapomnieć. - odrzekła grożąc mi palcem.
- Jasne. Rozumiem. - powiedziałem. Jarałem się jak małe dziecko. Z tej radości rzuciłem się na nią i uściskałem ja mocno. Na początku się opierała ale potem objęła mnie nieśmiało w pasie.
- Obiecuję, ze wynagrodzę ci to jakoś. Tylko daj mi na to szansę. - szepnąłem jej do ucha. Podniosłem się lekko z zamiarem wstania jednak Viktoria mnie powstrzymała i poprosiła żebym jeszcze trochę z nią posiedział. Automatycznie się zgodziłem. Miałem nadzieję, ze to jakoś pomoże jej w podjęciu decyzji.


Do hotelu wracałem w podskokach. Cieszyłem sie, ze Viktoria pozwoliła się przytulić,  wiedziałem ze to dobry znak.
- A ty co taki szczęśliwy co? - zagadnął Jus.
- A tak o. - odparłem z szerokim uśmiechem.
- Aha? - uniósł jedną brew.
- Może pogodzę się z Viktorią! - krzyknąłem.
- Jak to może? - zapytał jednocześnie z Cait.
- No bo ... -  i opowiedziałem im w szczegółach co się wydarzyło przy basenie.
- ŁOŁ. - zaniemówila Cait. - A dałabym sobie rękę uciąć, ze Viki cie znienawidziła a tu proszę... takie zaskoczenie. - powiedziała.
- To chyba dobrze co nie?- zapytał Justin. - Niech się w końcu pogodzą. A ty Maks - pokazał na mnie palcem. - Ani mi się waż znowu to spieprzyć.
- Wiem, wiem. - powiedziałem. - Na żadną imprezę nie pójdę już bez Viktorii. - dodałem.
- No dobra ludzie! Czas na impr.. - wbiegł Scott. Momentalnie ucichł. Kątem oka zauważyłem jak Justin pokazuje mu ręka żeby siedział cicho.
- ej, ej, ej. O co chodzi?  zapytałem.
- No bo my... ten... no my...
- Dobra, dobra. Idźcie jak chcecie. - powiedziałem i opadłem na siedzenie fotela.
- Na pewno będzie wszystko okej?
- Pewnie. Justin nie nudź. Dam radę. - odrzekłem. - Viktoria zaraz pewnie tu wpadnie wiec wole być trzeźwy. - uśmiechnąłem się sam do swoich myli.
- dobra to my spadamy. - powiedział blondyn i już ich nie było. A ja siedziałem i siedziałem. Czekałem aż Viki wróci. Postanowiłem ruszyć się z pokoju. Byłem nad basenem, w restauracji, w lobii ale nigdzie jej nie było. Postanowiłem się przejść. Po chwili spostrzegłem ją kompletnie pijaną. Szła ''o ile można to tak nazwać'' uwieszona na jakimś dosyć przystojnym chłopaku. Nie miał 20 lat to pewne. Nie wiele myśląc ruszyłem w ich stronę.


__________________________________________________________
No czeeeeśc :D
Wiem, wiem. Rozdział miał być tydzień temu jednak nie dałam rady xD
To juz mój ostatni post w tym roku :) Viktoria i Max są na dobrej drodze z zgody - taki mały prezent świąteczny dla was :D hehe.
Po za tym, życze was zdrowych, pogodnych, miłych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia, a i pijanego Nowego Roku :DD <333 Paaa :)

poniedziałek, 10 grudnia 2012

58



Viktoria

Tylko...Caitlin. Dziwne … czyżby poszła na ą imprezę?
- Halo? - odezwałam się po chwili.
- No cześć Viki. Słuchaj jest taka sprawa. Mogłabyś przyjść po Maxa? Sporo wypił i zaczyna mu odwalać.A jeszcze tamta szmata próbuje go zaciągnąć do łazienki.
- Brianna? - nie kryłam zdziwienia
- Tak. Chodź szybko. Czekam przy barze.
- Okej.
,, Jak z niej szmata. Niech ja ją tylko dorwę.'' – nie wiele myśląc zeszłam na dół do recepcji.  Zapytałam o klub pod nazwą ,,Uno'' do którego poszli chłopacy. Dostałam szczegółowe instrukcje, i ruszyłam do tego całego klubu. Przed wejściem było słychać głośną muzykę. Jak oni mogli imprezować w czymś takim?? No nic. Weszłam do środka. Od razu zobaczyłam Brianne tańcząca na stole. Szmata.
Podeszłam do baru, witając się z Cait.
- Dzięki, ze zadzwonilaś.
- Nie ma sprawy.
- Gdzie oni są? Nie widzę ich.
- Są tam . - pokazała ręką na przeciwną stronę sali.
Kiedy go w końcu zobaczyłam nie mogłam w to uwierzyć. Brianna ciągnęła go za rękę do łazienki, on jednak opierał się jej. Widać, ze wolał
 zostać na parkiecie. . Pobiegłam w tamtą stronę. Nie chciałam, żeby w końcu udało się jej zaciągnąć go do tej łazienki .  Złapałam go za rękę w drugą stronę. On się odwrócił i uśmiechnął szeroko. Od razu wyrwał swoją rękę z uścisku Brianny  i mnie mocno przytulił.
- Kochanie, a co ty tu robisz? - szepnął  z uśmiechem.
- Porozmawiamy później. Wyjdźmy stąd najpierw.
- Dobrzee - zaśmiał się. Niestety Brianna nie dała za wygraną. Stanęła za nim i zaczęła go namawiać do zostania. On jednak przytulił się do mnie i mnie nie puszczał. Krzyczał coś do Brianny jednak nie mogłam zrozumieć co. Zaczęłam kierować się w stronę wyjścia. Jednak uwieszony na mnie Max mi w tym nie pomagał. Zaczął całować mnie w okolicy dekoltu i mówić , że mnie kocha. Śmieszyło mnie to jak zapewniał o tym że mnie kocha potykając się w tym czasie o chodnik na zewnątrz. Udało mi się złapać taksówkę i wpakować go na tylne siedzenie. Usiadłam tuż obok i powiedziałam kierowcy gdzie ma nas zawieźć. W czasie drogi Max całował mnie coraz namiętniej. Rozpiął zapięte przeze mnie pasy i usiadł na mnie okrakiem. Cały czas miał szeroki uśmiech i błysk w oczach. Pomyślałam ,, o nie tylko nie to. Na pewno nie w taksówce '' Dałam mu się całować ale nie rozebrać. Chciał rozpiąć mi stanik, jednak powstrzymałam go .   Próbowałam go trochę uspokoić jednak przeszkodził mi w tym namiętnym pocałunkiem. Kiedy się zatrzymaliśmy przed hotelem był już rękami pod moją koszulką. Jakoś wygramoliliśmy się z samochodu, taksówkarz miał zdziwioną  minę, jednak nie obchodziło mnie to. Zapłaciłam mu i skierowałam się z Maxem do hotelu. W windzie pozbył mnie koszulki. Był taki słodki keidy nieudolnie próbował rozpiąć sobie pasek przechylając się to w jedną to w drugą stronę. Na szczęście kiedy w końcu to zrobił byliśmy już w pokoju. Spędziliśmy niesamowitą noc. Cały czas mamrotał pod nosem , że mnie kocha i jestem tylko jego. Po cudownej nocy położyliśmy się spać. Ani trochę nie otrzeźwiał. Objął mnie mocno w talii obiema rękoma i przytulił głowę do mojego dekoltu. Powiedział, ze było fantastycznie  i zasnął. Cieszyłam się, że pomimo tego , że był upity  wolał mnie od tej głupiej blondynki.

Max

Kiedy podniosłem głowę kac dał się we znaki. Rozwalało mnie od środka. Postanowiłem od razu, ze ostatni raz tyle wypiłem. Chciałem  oprzeć się ręką o poduszkę żeby wstać do pozycji siedzącej jednak spostrzegłem , ze moje ręce są owinięte wokół talii Viktorii. Leżała tyłem i smacznie spała. Nachyliłem się nad nią i dałem jej buziaka w policzek i szyję. Chyba to poczuła bo po chwili przeciągnęła się lekko i odwróciła na plecy. Pocałowałem ją w usta a wtedy otworzyła pomału oczy.  od razu na mnie spojrzała i się uśmiechnęła. Odwzajemniłem.
- Hej - przywitała się.
- cześć skarbie. - dałem jej buziaka w same usta.
- Jak tam? - zapytała
- Fantastycznie a tam?
- A też. - uśmiechnęła się łobuzersko.
Nie mogłem się powstrzymać i znowu ją pocałowałem. Tym razem dłużej i namiętniej.
Kiedy wyrównałem oddech, położyłem się obok niej ciągle obejmując ją w talii. Przysunęła się do mnie i położyła głowę na moim torsie.
- Zgaduję, ze spędziliśmy cudowną noc? - zagadnąłem całując ją w czubek głowy.
- Mhm - zamruczała. Uwielbiam ją. -Nie mów, że nie pamiętasz . - podniosła głowę spoglądając mi w oczy. 
- Parę szczegółów wyleciało mi z głowy. - tłumaczyłem się.
- Mhmmm, jasne, jasne.  powiedziała. - Serio nic nie pamiętasz? - zapytała.
- Pamiętam tylko ogólnie , ale jak się dostaliśmy do pokoju to nie. - powiedziałem głaszcząc ją po ramieniu.
- No więęcc.. - przeciągnęła litery kreśląc różne znaki na moim torsie.  - Cait zadzwoniła do mnie z twojego telefonu,  żebym przyszła bo Brianna próbuje zaciągnąć cię do łazienki naa... no wiesz. - przerwała.
- Żartujesz prawda?! - uniosłem sie lekko.
- Niestety nie. - zaprzeczyła.
- Mów dalej. - powiedziałem po chwili.
- Okej.. no więc... przyszłam i faktycznie próbowała cię tam zaciągnąć. Kiedy to zobaczyłam podbiegłam do was i kiedy tylko mnie zobaczyłeś ucieszyłeś się i przytuliłeś mnie. Potem..
- Czekaj, czekaj. Czyli gdyby nie ty to bym sie z nią przespał?? - zapytam zdziwiony. - Dzięki skarbie ty moje! . - powiedziałem i złapałem ją za brodę podnosząc jej głowę lekko do góry i namiętnie ją całując.
- Ale...nie tylko... - nie mogła złapać powietrza. - Z tego co widziałam nie chciałeś wcale tam iść. No ale faktycznie gdyby nie ja to by cię pewnie tam zaciągnęła. - powiedziała wyrównując oddech.
- Mówiłem ci juz ze cię kocham? - zapytałem.
- To z kolei inna sprawa. - zaśmiała się.
- Ale ze co? - zapytałem zdziwiony.
- NO wiesz... kiedy wychodziliśmy z baru, wsiadaliśmy do taksówki, jechaliśmy windą, szliśmy korytarzem ciągle to powtarzałeś i to jaka jestem cudowna  - rozpromieniła się.
- Bo to prawda .- tez się uśmiechnąłem.
- Czyli , ze nawet po pijaku ci się podobam? - zapytała po chwili.
 -Pewnie ze tak. Kręcisz mnie jak diabli. - zaśmiałem się i cmoknąłem ja w głowę.
- Serio? -  zapytała  lekko się podnosząc. Oparła się lewą ręka o mój tors a prawą o łóżko. - Jak bardzo? - zapytała z błyskiem w oku.
- Najbardziej na świecie. - powiedziałem i rzuciłem się na nią przewracając ja przy tym na drugą stronę łóżka. Zacząłem całować ja po szyi i dekolcie. po chwili gilgotałem . A ona nic tylko się śmiała :)
- Przestań wariacie! - krzyczała przez śmiech.
- Teraz wiesz jak bardzo ? - przestałem na chwile patrząc jej w oczy i unosząc jedna brew.
- Wiem, wiem . -powiedziała i złapała obiema rekami za szyje przytulając do siebie.
 Po chwili do pokoju wparował Justin z Scottem. Viktoria szybko sięgnęła po kołdrę i nas oboje zakryła.
- No, no no . Widzę, że coś nas ominęło. – zaśmiał się szatyn.
- Chyba musimy się obrazić. – zmrużył oczy Scott.
- Dokładnie stary. – poklepał po ramieniu Justin.
- Dobra, dobra. Starczy tego dobrego. Mówcie lepiej, czemu nam przeszkodziliście. – powiedziałem.
- A no właśnie. Bo jest taki mały problem. – powiedział Justin o wiele poważniej niż na początku drapiąc się po glowie.
- Jaki ? – zaciekawiła się Viktoria.
- Wiecie może… - zaczął Scott. – Pierw bym wam proponował się ubrać.
- No ale o co chodzi?? – niecierpliwiła się Viki.
- Ubierzcie się i za 15 minut w moim pokoju. – zarządził Justin i oboje bez słowa wyszli z pokoju.
- Dziwne to było. – zdziwiła się Viktoria.
- Trochę. – dodałem.
- Dobra to trzeba się ubrać. Podasz mi tamtą koszulkę z ziemi? – zapytała pokazując jedną ręką ciuch leżący na ziemi a drugą trzymając się za kołdrę przy szyi.
- Proszę. – podałem jej.
- Dziękuję. – pocałowała mnie w policzek. Zarzuciła koszulkę i wstała z łóżka. Sięgała jej do połowy ud więc mogła swobodnie zacząć się ubierać. Wzięła wszystkie rzeczy i poszła do łazienki. Po niej ja i tak za no trochę później bo 25 minut ( nie obyło się bez czułości ) pukaliśmy już do pokoju Scotta i Ashley.
- O hej! – przywitała się Ash.
- Cześć , cześć. – odrzekła Viki. – Scott jest? Mieliśmy przyjść bo miał nam coś pokazać.
- Jasne. Jest . wchodźcie. – dodała blondynka. W pokoju na fotelu przed telewizorem siedział blondyn, obok na łóżku Justin.
- No to co jest? –zagadnąłem przytulając się do pleców Viktorii.
- To nie jest zbyt miłe. – zapewnił Jus. – Przynajmniej nie dla ciebie Vik. – spojrzał na nią znacząco.
- Ale o co chodzi? Czy ktoś mi do cholery powie?? – zapytała.
- Masz. – westchnął zrezygnowany Scott i podał mi najnowsze wydanie magazynu ,,OK.’’
- Co to jest?- zapytała.
- Okładka. – dodała tylko cicho Ash.
A na okładce był nie kto inny tylko ja i Brianna. Siedzieliśmy na ławce przed klubem i obściskiwaliśmy się. Nie wiem jakim cudem do tego doszło. A pod spodem komentarz ,, Druga zdrada Maxa Grena, co na to Viktoria?’’ Nie no zabije tych brukowców!! Poczułem jak Viktoria wyswobadza się z mojego uścisku i siada ze łzami w oczach na łóżko obok Justina.
- Co to ma znaczyć Max?! – zapytała.
- Viki ja… ja nie mam pojęcia kiedy to się stało. Naprawdę… ja.. – próbowałem się wytłumaczyć.
- Jasne. Kurwa, ty nigdy nic nie wiesz. Wiesz co?! Nie chcę cię już więcej znać!! Nienawidzę cię!! Jak mogłeś mi to znowu zrobić?!  I to z ta dziwka?! No jak!? – krzyczała.
Chciałem coś powiedzieć jednak mi przerwała.
- To teraz już wiem dlaczego nie zareagowałeś kiedy wtedy przy windzie do nas podeszła! Już wszystko rozumiem! Ale, cholera! Jeżeli chciałeś się z nią przeruchać to po co mnie tu przywiozłeś co?! No po co?! – była cała roztrzęsiona. Chciałem podejść, przytulić ją, powiedzieć że nie mam pojęcia jak to się stało. Jednak zanim się odważyłem ona wybiegła z pokoju. Wybiegłem za nią. Jednak korytarz był już pusty..

Trochę oklepany no ale jest :DD - to trochę przez te weekendowe oglądanie komedii romantycznych :)
Mam nadzieję, ze się podoba. Brianna jest dużo namiesza  w ich związku :dd
DO zobaczenia w poniedziałek :P

niedziela, 2 grudnia 2012

57.



Narrator.

- Nadal nie rozumiem po co tu przyjechałaś. - zmarszczył brwi Justin . Po raz kolejny zresztą.
- Na wakacje, tak tu pięknie. Poza tym gdy usłyszałam, że Maks też tu będzie od razu zebrałam dziewczyny i je tu zwabiłam. - zaśmiała się arogancko blondynka.
- Dobrze wiesz, ze Max do Ciebie nie wróci. Więc ..... po co to robisz?? - dopytywał.
- Wróci, wróci. Wystarczy, ze mnie zobaczy. Zawsze tak było. Nie pamiętasz?
Oczywiście, że szatyn pamiętał. Gdy tylko tamtych dwoje się rozstawało ( Max i Brianna) a robili to dość często, zanim ktokolwiek się obejrzał  znów byli razem. Jednak.... tym razem tak nie będzie. Chyba.
- Wątpię, żeby znów był taki głupi. - zakpił Jus.
- Oj Justinkuu.. - podeszła do niego z miną niewiniątka i złapała za kołnierz koszuli w kratkę. - Przecież mnie znasz. Dobrze wiesz, ze mam na niego sposoby. Poradzę sobie jakoś... – westchnęła patrząc mu w oczy. - No a jeśli nie - odsunęła się i usiadła z powrotem na ławce -Będziesz musiał mi w tym pomóc.
- O nie! Nie, nie nie ! Nawet o tym nie myśl. Nigdy w życiu nie pomogę Ci w czymś takim!
Zaśmiała się gorzko.
- W takim razie pogadam sobie z Caitlin. - znów arogancki uśmiech.
- Niby o czym? - zapytał lekko spanikowany.
- Coś wymyślę. - odparła po chwil. - Ona jest taka naiwna - pokiwała głową jakby ubolewała nad losem małego dziecka - Zawsze wierzy wszystkim tylko nie tobie.
- Nie pozwolę ci zniszczyć mojego związku.
- Związku?! - roześmiała się. - Jakiego znowu związku? Dziewczyna cię rzuciła. I ty mi tu mówisz o związku?? - zaśmiała się-  Dobre sobie.
Justin zacisnął szczękę. Miał ochotę dać w twarz tej plastikowej blondynce. Powstrzymał się jednak.
- Odpieprz się w końcu od nas wszystkich - powiedział oschle i nie czekając na odpowiedź oddalił się do swojego pokoju. Usłyszał za sobą krzyk Brianny ale nie słuchał już co do niego krzyczała. Był  skupiony na tym, żeby uratować swój związek.

W tym samym czasie w pokoju Viktorii i Maxa siedziała zapłakana Caitlin. Żaliła się swojej przyjaciółce. Ta pocieszała ją jak tylko mogła.
- Cait noo.. tak nie można. - powiedziała gdy szloch szatynki na chwilę ucichł. - Nie możesz ciągle przez niego płakać. On nie jest tego wart.
- Kocham go rozumiesz?! I on dobrze o tym wie, a i tak robi to co robi. - żaliła się.
- Posłuchaj…… wiem, że... - nagle ktoś zapukał do drzwi. - Zaczekaj chwilę. Pójdę otworzyć - powiedziała brunetka i podeszła do drzwi.
- Hej, hej - przywitał się Scott.
- No hej . Co jest? - zapytała.
- Idę z Ashley na plaże wybieracie się z nami?? - zapytał z ręcznikiem przełożonym przez ramię.
- Nie, nie. Sory, ale nie dam razy na razie.
- Stało się coś? - spytał .
Brunetka westchnęła i powiedziała tylko :
- Caitlin i Justin. -  Wiedziała, że przyjaciel zrozumie od razu. Zrozumiał.
W odpowiedzi tylko westchnął.  - A Max gdzie?
- A nie wiem. Nie u Ciebie? - zdziwiła się brunetka.
- Nie ma go u mnie. - odparł zbity z tropu.
- To nie wiem. Zadzwonię do niego zaraz - powiedziała. - Dobra to ja wracam do Caitlin. - dodała po chwili słysząc następny płacz dziewczyny.
- W razie czego dzwoń. Pomożemy ci z Ashley. - mrugnął i poszedł.

Viktoria

Nie wiele myśląc, zostawiłam Cait w pokoju kiedy trochę się uspokoiła i poszłam poszukać Maxa. Kiedy wyszłam z windy zauważyłam go. Dalej stała Brianna. Od razu pomyślałam o najgorszym. Nie wiele myśląc odwróciłam się chcąc się wycofać. Jednak.. Max mnie zauważył.
- Viki! - krzyknął Max i podbiegł do mnie. Przytulił mnie i pocałował w głowę
- Stało się coś? - spytał po chwili,
- Gdzie byłeś? - zapytałam bez owijania w bawełnę.
- Przepraszam Cię, JUstin chciał ze mną pogadać. Właśnie wracałem. - powiedział obejmując mnie w talii i przyciągając do siebie. Już chciał mnie pocałować gdy nagle nad jego ramieniem w końcu korytarza zobaczyłam zbliżającą się do nas Brianne.
- Co ona tu robi? - zapytałam lekko podniesionym głosem.
- Kto? - zapytał Max. - idąc za moim wzrokiem odwrócił się. - Aaaa. Ona? Przyjechała na wakacje. - odparł jakby gdyby nigdy nic.
- Co?! - zdenerwowałam się.
- Siemka gołąbeczki . -zaświergotała blondynka.
- Czego tu szukasz? - warknęłam.
- Odpoczynku. - uśmiechnęła się szeroko.
- Akurat tutaj? - zmrużyłam oczy.
- Max mi powiedział, ze tu jest cudowny widok. - spojrzała na niego czule. - I się nie mylił.
- To prawda? - spojrzałam na niego. Wyglądał na lekko zmieszanego. - Max?!
- Słucham ?
- Robisz ze mnie idiotkę?!
 -Nie skarbie. Ona kłamie, nie wiedziałem ze tu będzie. - powiedział spokojnie. Po czym z większym gniewem zwrócił się do Brianny. - Przestań mieszać nam w życiu dobra?! Nie rozmawiałem z tobą od bardzo dawna! Przestań wymyślać te swoje bajeczki! - krzyknął.
- Spokojnie Max. Ja tu tylko na wakacje.  – uśmiechnęła się wrednie.
- Jasne. Znam cię nie od dziś. - prychnął. - Ale pamiętaj! Jeśli znowu namieszasz mi  w związku to tego pożałujesz! - ryknął i ciągnąc mnie za rękę wrócił do pokoju.

Viktoria.

Wieczorem.
- Jesteś pewny, ze nie wiesz co ona tu robi? - zapytałam siedząc mu miedzy nogami na łóżku.
- Tak jestem pewny kochanie. - pocałował mnie w głowę. - Przecież dobrze wiesz, ze jej nienawidzę. Ciekawi mnie czy Justin się z nią spotkał. To pewnie on jej powiedział, ze tu będziemy.
- Boże.. czy ona zawsze musi wszystko zniszczyć? Nienawidzę jej. - zaklęłam pod nosem i wpisałam link na klawiaturze laptopa.
- Nie wiem co ona chce tym osiągnąć. Ale nie uda się jej. Nie odstąpię Cię na krok do końca wakacji. zgoda? - zapytał całując mnie w szyje.
- Tylko do końca wakacji? - zapytałam z udawanym zawiedzeniem.
- Jeśli chcesz to jeszcze dłużej - powiedział całując mnie w ramię.
- No pewnie , że chcę. -zapewniłam.
Zamruczał mi do ucha. Zaśmiałam się.
- Cześć! - krzyknął Scott wchodząc do pokoju.
- Może byś tak zapukał. - mruknęłam pod nosem.
- Sorki, sorki. -cofnął się zamykając za sobą drzwi.  ,, puk, puk, puk''
- Proszę!  - krzyknęłam z uśmiechem.
- Cześć! - przywitał się blondyn. - Lepiej?  -uniósł brew.
- Ujdzie. - zaśmiałam się.
- Dobra, więc tak… Mam do was sprawę. - zaczął niezrażony pieszczotami Maxa względem mnie.
- Zamieniamy się w słuch. - powiedział brunet na chwilę przestając i kładąc głowę na moim ramieniu
- Więc.. Dzisiaj jest ta impreza. Mam nadzieję, że się wybieracie. - zagadnął siadając na łóżku na przeciwko.
- No nie wiem, nie wiem. - udał zamyślonego Max . - Jeśli Viki się zgodzi..  zagadnął.
- Ja nie idę.
- Czyli nie idziemy. - powiedział po chwili.
- Skarbie jak chcesz to idź. Ja zostanę z Cait.
- Ale bez ciebie będzie nudno. - udał naburmuszonego.
- Dasz radę. - pocałowałam go w policzek.
- Niee. Chodź ze mną Skarbie. - nie dawał za wygraną.
- Serio zostanę z Cait.
- To ja też. - odrzekł.
Chciałam coś powiedzieć, ale Scott mnie uprzedził przedrzeźniając nas.
- Co ty wyprawiasz? - podniósł brwi Max.
- A nic, nic. - przestał blondyn i szybko wstał z uśmiechem.
- No ja myślę. Bo wiesz co.. jak.. - zaczął.
- Wiem, wiem. - odrzekł. - Dobra to ja zwijam. Pamiętaj .... Max - zwrócił się do niego. - Punkt 20 przed hotelem.
- Ale ja nie idę. - odrzekł przytulając się do moich pleców.
- Dobra punkt 20. - odrzekłam z uśmiechem. - Idź już zanim zmienię zdanie. - zastrzegła.
- Okej. Pa! - krzyknął i wybiegł.
- Co to miało być? - zapytał rozluźniając uścisk.
- Co co ? Chcę żebyś poszedł się zabawić. A nie siedział w pokoju hotelowym ze względu na mnie. - odrzekłam.
- Ale jeśli ja nie chcę iść? - zapytał odchylając się na poduszki.
- Trudno, ja idę. - odrzekłam.
- Idziesz? - zapytał zdziwiony od razu się podnosząc do wcześniejszej pozycji.
- Nom. - odrzekłam pisząc coś na klawiaturze.
- To tak jak ja. - dodał.
- Serio? - zapytała odwracając się do niego twarzą.
- Tak.- pochylił się i dał buziaka prosto w usta.
Zaśmiałam się. Max otworzył szeroko oczy.
- Czy to... to co myślę? - zapytał.
- Mhm. - mruknęłam wtulając się w niego i odkładając laptopa na bok.
-  No wiesz co Viki... - odrzekł
- Haa! A widzisz? Nabrałam cię.
- Jesteś niemożliwa. - odrzekł i zaczął mnie łaskotać.

Maks

Boże nie wierze, ze dałem się na to namówić. Tak mi się nie chcę imprezować.. bynajmniej nie w tej chwili. No ale już trudno. Uciekłbym ale Scott już szedł z za zakrętu i do mnie machał. O dziwo.. razem z Justinem. Podszedłem i przywitałem się olewając totalnie tego drugiego.
- Stary, przepraszałem już.
- Nie mnie powinieneś przepraszać. - oburzyłem się. Myślał, ze te jego ,,przepraszam'' cokolwiek zmieni??
- Wiem, wiem. Próbowałem już ją przepraszać ale jest nieugięta. Poza tym …  hej! Wiem już po co Brianna tu jest. – dodał po chwili namysłu.
- No po co? – zapytałem przybierając obojętny ton.
- Jest tu żeby zniszczyć ci związek. – powiedział jednym tchem. – Znaczy, żebyś znowu do niej wrócił. – poprawił się szybko.
- Chyba ją po…- odkaszlnąłem. – Jakim prawem??! Kawał z niej szmaty! – po chwili chłopaki usłyszeli wiązankę przekleństw z moich ust.
Nie dodając nic więcej w ciszy weszliśmy do lokalu. Było dosyć ciemno, wszędzie było czuć wódkę, albo papierosy. Po godzinie dobrej zabawy rozluźniliśmy się i było całkiem fajnie. Jednak cały czas chciałem , żeby Viktoria była tu z nami. Tak mi bez niej smutno. Chociaż byłem nieźle wstawiony, wyszedłem na dwór nie wiedząc jakim cudem. Chciałem do niej zadzwonić, jednak w porę zorientowałem się, że zgubiłem gdzieś telefon. Niech to szlag.. ponownie zakląłem.  Postanowiłem go poszukać. Nie wiem ile mi to zajęło ale dosyć sporo, nie miałem już więcej siły więc usiadłem z powrotem na kanapę. Po krótkiej chwili chłopaki wyciągnęli mnie na parkiet. Po ich ruchach można było wywnioskować, że byli jeszcze bardziej upici ode mnie. Idąc w ślady przyjaciół przetańczyłem resztę nocy.


 Viktoria.

- Co ty tam robisz tak długo?! – krzyknęłam z łóżka w stronę łazienki. Nie podobało mi się to. Caitlin siedziała tam zdecydowanie zbyt długo. Nie wiele myśląc zaczęłam w nie pukać, po chwil spostrzegłam , że są zamknięte na klamkę. Nie wiele myśląc weszłam. Pierwsze co mi przyszło namyśl to próba samobójcza, natychmiast skarciłam się za taką myśl. Kiedy otworzyłam drzwi byłam w niezłym szoku. Caitlin jak gdyby nigdy nic spała na siedząco pod wanną. Obawiałam się jednak, że coś sobie zrobiła. Szybko ją obudziłam kiedy dziewczyna się odezwała poczułam ulgę. Pomogłam jej wstać i zaprowadziłam do łóżka. W drodze usłyszałam drwię telefonu. W miarę szybko uwinęłam się ze śpiącą Caitlin i poszłam odebrać. Spojrzałam na wyświetlacz. To był Max . Jakie było moje zdziwienie kiedy w słuchawce nie usłyszałam Maxa tylko ….

________________________________________________
Wybaczcie, że tak długo mnie nie było. :P 
Miałam maaaasę nauki. No ale już się uwinęłam xD
Mam nadzieję, ze się podoba :D Oby hehe  :) 
Następne rozdziały postaram się dodawać regularnie co poniedziałek xDD