Narrator.
- Nadal
nie rozumiem po co tu przyjechałaś. - zmarszczył brwi Justin . Po raz kolejny
zresztą.
- Na
wakacje, tak tu pięknie. Poza tym gdy usłyszałam, że Maks też tu będzie od razu
zebrałam dziewczyny i je tu zwabiłam. - zaśmiała się arogancko blondynka.
- Dobrze
wiesz, ze Max do Ciebie nie wróci. Więc ..... po co to robisz?? - dopytywał.
- Wróci,
wróci. Wystarczy, ze mnie zobaczy. Zawsze tak było. Nie pamiętasz?
Oczywiście,
że szatyn pamiętał. Gdy tylko tamtych dwoje się rozstawało ( Max i Brianna) a
robili to dość często, zanim ktokolwiek się obejrzał znów byli razem. Jednak.... tym razem tak nie
będzie. Chyba.
- Wątpię,
żeby znów był taki głupi. - zakpił Jus.
- Oj
Justinkuu.. - podeszła do niego z miną niewiniątka i złapała za kołnierz
koszuli w kratkę. - Przecież mnie znasz. Dobrze wiesz, ze mam na niego sposoby.
Poradzę sobie jakoś... – westchnęła patrząc mu w oczy. - No a jeśli nie -
odsunęła się i usiadła z powrotem na ławce -Będziesz musiał mi w tym pomóc.
- O nie!
Nie, nie nie ! Nawet o tym nie myśl. Nigdy w życiu nie pomogę Ci w czymś takim!
Zaśmiała
się gorzko.
- W takim
razie pogadam sobie z Caitlin. - znów arogancki uśmiech.
- Niby o
czym? - zapytał lekko spanikowany.
- Coś
wymyślę. - odparła po chwil. - Ona jest taka naiwna - pokiwała głową jakby
ubolewała nad losem małego dziecka - Zawsze wierzy wszystkim tylko nie tobie.
- Nie
pozwolę ci zniszczyć mojego związku.
-
Związku?! - roześmiała się. - Jakiego znowu związku? Dziewczyna cię rzuciła. I
ty mi tu mówisz o związku?? - zaśmiała się-
Dobre sobie.
Justin
zacisnął szczękę. Miał ochotę dać w twarz tej plastikowej blondynce.
Powstrzymał się jednak.
-
Odpieprz się w końcu od nas wszystkich - powiedział oschle i nie czekając na
odpowiedź oddalił się do swojego pokoju. Usłyszał za sobą krzyk Brianny ale nie
słuchał już co do niego krzyczała. Był
skupiony na tym, żeby uratować swój związek.
W tym
samym czasie w pokoju Viktorii i Maxa siedziała zapłakana Caitlin. Żaliła się
swojej przyjaciółce. Ta pocieszała ją jak tylko mogła.
- Cait
noo.. tak nie można. - powiedziała gdy szloch szatynki na chwilę ucichł. - Nie
możesz ciągle przez niego płakać. On nie jest tego wart.
- Kocham
go rozumiesz?! I on dobrze o tym wie, a i tak robi to co robi. - żaliła się.
-
Posłuchaj…… wiem, że... - nagle ktoś zapukał do drzwi. - Zaczekaj chwilę. Pójdę
otworzyć - powiedziała brunetka i podeszła do drzwi.
- Hej,
hej - przywitał się Scott.
- No hej
. Co jest? - zapytała.
- Idę z
Ashley na plaże wybieracie się z nami?? - zapytał z ręcznikiem przełożonym
przez ramię.
- Nie,
nie. Sory, ale nie dam razy na razie.
- Stało
się coś? - spytał .
Brunetka
westchnęła i powiedziała tylko :
- Caitlin
i Justin. - Wiedziała, że przyjaciel
zrozumie od razu. Zrozumiał.
W
odpowiedzi tylko westchnął. - A Max
gdzie?
- A nie
wiem. Nie u Ciebie? - zdziwiła się brunetka.
- Nie ma
go u mnie. - odparł zbity z tropu.
- To nie
wiem. Zadzwonię do niego zaraz - powiedziała. - Dobra to ja wracam do Caitlin.
- dodała po chwili słysząc następny płacz dziewczyny.
- W razie
czego dzwoń. Pomożemy ci z Ashley. - mrugnął i poszedł.
Viktoria
Nie wiele
myśląc, zostawiłam Cait w pokoju kiedy trochę się uspokoiła i poszłam poszukać
Maxa. Kiedy wyszłam z windy zauważyłam go. Dalej stała Brianna. Od razu
pomyślałam o najgorszym. Nie wiele myśląc odwróciłam się chcąc się wycofać. Jednak..
Max mnie zauważył.
- Viki! -
krzyknął Max i podbiegł do mnie. Przytulił mnie i pocałował w głowę
- Stało
się coś? - spytał po chwili,
- Gdzie
byłeś? - zapytałam bez owijania w bawełnę.
-
Przepraszam Cię, JUstin chciał ze mną pogadać. Właśnie wracałem. - powiedział
obejmując mnie w talii i przyciągając do siebie. Już chciał mnie pocałować gdy
nagle nad jego ramieniem w końcu korytarza zobaczyłam zbliżającą się do nas
Brianne.
- Co ona
tu robi? - zapytałam lekko podniesionym głosem.
- Kto? -
zapytał Max. - idąc za moim wzrokiem odwrócił się. - Aaaa. Ona? Przyjechała na
wakacje. - odparł jakby gdyby nigdy nic.
- Co?! -
zdenerwowałam się.
- Siemka
gołąbeczki . -zaświergotała blondynka.
- Czego
tu szukasz? - warknęłam.
-
Odpoczynku. - uśmiechnęła się szeroko.
- Akurat
tutaj? - zmrużyłam oczy.
- Max mi
powiedział, ze tu jest cudowny widok. - spojrzała na niego czule. - I się nie
mylił.
- To
prawda? - spojrzałam na niego. Wyglądał na lekko zmieszanego. - Max?!
- Słucham
?
- Robisz
ze mnie idiotkę?!
-Nie skarbie. Ona kłamie, nie wiedziałem ze tu
będzie. - powiedział spokojnie. Po czym z większym gniewem zwrócił się do Brianny.
- Przestań mieszać nam w życiu dobra?! Nie rozmawiałem z tobą od bardzo dawna!
Przestań wymyślać te swoje bajeczki! - krzyknął.
-
Spokojnie Max. Ja tu tylko na wakacje. –
uśmiechnęła się wrednie.
- Jasne.
Znam cię nie od dziś. - prychnął. - Ale pamiętaj! Jeśli znowu namieszasz
mi w związku to tego pożałujesz! -
ryknął i ciągnąc mnie za rękę wrócił do pokoju.
Viktoria.
Wieczorem.
- Jesteś
pewny, ze nie wiesz co ona tu robi? - zapytałam siedząc mu miedzy nogami na łóżku.
- Tak
jestem pewny kochanie. - pocałował mnie w głowę. - Przecież dobrze wiesz, ze
jej nienawidzę. Ciekawi mnie czy Justin się z nią spotkał. To pewnie on jej
powiedział, ze tu będziemy.
- Boże..
czy ona zawsze musi wszystko zniszczyć? Nienawidzę jej. - zaklęłam pod nosem i
wpisałam link na klawiaturze laptopa.
- Nie
wiem co ona chce tym osiągnąć. Ale nie uda się jej. Nie odstąpię Cię na krok do
końca wakacji. zgoda? - zapytał całując mnie w szyje.
- Tylko
do końca wakacji? - zapytałam z udawanym zawiedzeniem.
- Jeśli
chcesz to jeszcze dłużej - powiedział całując mnie w ramię.
- No
pewnie , że chcę. -zapewniłam.
Zamruczał
mi do ucha. Zaśmiałam się.
- Cześć!
- krzyknął Scott wchodząc do pokoju.
- Może
byś tak zapukał. - mruknęłam pod nosem.
- Sorki,
sorki. -cofnął się zamykając za sobą drzwi.
,, puk, puk, puk''
-
Proszę! - krzyknęłam z uśmiechem.
- Cześć!
- przywitał się blondyn. - Lepiej?
-uniósł brew.
- Ujdzie.
- zaśmiałam się.
- Dobra,
więc tak… Mam do was sprawę. - zaczął niezrażony pieszczotami Maxa względem
mnie.
-
Zamieniamy się w słuch. - powiedział brunet na chwilę przestając i kładąc głowę
na moim ramieniu
- Więc..
Dzisiaj jest ta impreza. Mam nadzieję, że się wybieracie. - zagadnął siadając
na łóżku na przeciwko.
- No nie
wiem, nie wiem. - udał zamyślonego Max . - Jeśli Viki się zgodzi.. zagadnął.
- Ja nie
idę.
- Czyli
nie idziemy. - powiedział po chwili.
- Skarbie
jak chcesz to idź. Ja zostanę z Cait.
- Ale bez
ciebie będzie nudno. - udał naburmuszonego.
- Dasz
radę. - pocałowałam go w policzek.
- Niee.
Chodź ze mną Skarbie. - nie dawał za wygraną.
- Serio
zostanę z Cait.
- To ja
też. - odrzekł.
Chciałam
coś powiedzieć, ale Scott mnie uprzedził przedrzeźniając nas.
- Co ty
wyprawiasz? - podniósł brwi Max.
- A nic,
nic. - przestał blondyn i szybko wstał z uśmiechem.
- No ja
myślę. Bo wiesz co.. jak.. - zaczął.
- Wiem,
wiem. - odrzekł. - Dobra to ja zwijam. Pamiętaj .... Max - zwrócił się do
niego. - Punkt 20 przed hotelem.
- Ale ja
nie idę. - odrzekł przytulając się do moich pleców.
- Dobra
punkt 20. - odrzekłam z uśmiechem. - Idź już zanim zmienię zdanie. -
zastrzegła.
- Okej.
Pa! - krzyknął i wybiegł.
- Co to
miało być? - zapytał rozluźniając uścisk.
- Co co ?
Chcę żebyś poszedł się zabawić. A nie siedział w pokoju hotelowym ze względu na
mnie. - odrzekłam.
- Ale jeśli
ja nie chcę iść? - zapytał odchylając się na poduszki.
- Trudno,
ja idę. - odrzekłam.
-
Idziesz? - zapytał zdziwiony od razu się podnosząc do wcześniejszej pozycji.
- Nom. -
odrzekłam pisząc coś na klawiaturze.
- To tak
jak ja. - dodał.
- Serio?
- zapytała odwracając się do niego twarzą.
- Tak.-
pochylił się i dał buziaka prosto w usta.
Zaśmiałam
się. Max otworzył szeroko oczy.
- Czy
to... to co myślę? - zapytał.
- Mhm. -
mruknęłam wtulając się w niego i odkładając laptopa na bok.
- No wiesz co Viki... - odrzekł
- Haa! A
widzisz? Nabrałam cię.
- Jesteś
niemożliwa. - odrzekł i zaczął mnie łaskotać.
Maks
Boże nie
wierze, ze dałem się na to namówić. Tak mi się nie chcę imprezować.. bynajmniej
nie w tej chwili. No ale już trudno. Uciekłbym ale Scott już szedł z za zakrętu
i do mnie machał. O dziwo.. razem z Justinem. Podszedłem i przywitałem się
olewając totalnie tego drugiego.
- Stary,
przepraszałem już.
- Nie
mnie powinieneś przepraszać. - oburzyłem się. Myślał, ze te jego ,,przepraszam'' cokolwiek zmieni??
- Wiem,
wiem. Próbowałem już ją przepraszać ale jest nieugięta. Poza tym … hej! Wiem już po co Brianna tu jest. – dodał po
chwili namysłu.
- No po
co? – zapytałem przybierając obojętny ton.
- Jest tu
żeby zniszczyć ci związek. – powiedział jednym tchem. – Znaczy, żebyś znowu do
niej wrócił. – poprawił się szybko.
- Chyba
ją po…- odkaszlnąłem. – Jakim prawem??! Kawał z niej szmaty! – po chwili
chłopaki usłyszeli wiązankę przekleństw z moich ust.
Nie
dodając nic więcej w ciszy weszliśmy do lokalu. Było dosyć ciemno, wszędzie
było czuć wódkę, albo papierosy. Po godzinie dobrej zabawy rozluźniliśmy się i
było całkiem fajnie. Jednak cały czas chciałem , żeby Viktoria była tu z nami. Tak
mi bez niej smutno. Chociaż byłem nieźle wstawiony, wyszedłem na dwór nie
wiedząc jakim cudem. Chciałem do niej zadzwonić, jednak w porę zorientowałem
się, że zgubiłem gdzieś telefon. Niech to
szlag.. ponownie zakląłem. Postanowiłem
go poszukać. Nie wiem ile mi to zajęło ale dosyć sporo, nie miałem już więcej
siły więc usiadłem z powrotem na kanapę. Po krótkiej chwili chłopaki wyciągnęli
mnie na parkiet. Po ich ruchach można było wywnioskować, że byli jeszcze
bardziej upici ode mnie. Idąc w ślady przyjaciół przetańczyłem resztę nocy.
Viktoria.
- Co ty
tam robisz tak długo?! – krzyknęłam z łóżka w stronę łazienki. Nie podobało mi
się to. Caitlin siedziała tam zdecydowanie zbyt długo. Nie wiele myśląc
zaczęłam w nie pukać, po chwil spostrzegłam , że są zamknięte na klamkę. Nie
wiele myśląc weszłam. Pierwsze co mi przyszło namyśl to próba samobójcza,
natychmiast skarciłam się za taką myśl. Kiedy otworzyłam drzwi byłam w niezłym
szoku. Caitlin jak gdyby nigdy nic spała na siedząco pod wanną. Obawiałam się
jednak, że coś sobie zrobiła. Szybko ją obudziłam kiedy dziewczyna się odezwała
poczułam ulgę. Pomogłam jej wstać i zaprowadziłam do łóżka. W drodze usłyszałam
drwię telefonu. W miarę szybko uwinęłam się ze śpiącą Caitlin i poszłam odebrać.
Spojrzałam na wyświetlacz. To był Max . Jakie było moje zdziwienie kiedy w
słuchawce nie usłyszałam Maxa tylko ….
________________________________________________
Wybaczcie, że tak długo mnie nie było. :P
Miałam maaaasę nauki. No ale już się uwinęłam xD
Mam nadzieję, ze się podoba :D Oby hehe :)
Następne rozdziały postaram się dodawać regularnie co poniedziałek xDD
Świetny jest ;3
OdpowiedzUsuńDługo czekałam, ale rozdział jest zajebisty! ;p
Czekam na następny ;33
Doczekałam się! <3
OdpowiedzUsuńMaks i Viki naprawdę są świetną parą i mam nadzieję, że Brianna im po raz kolejny nie przeszkodzi.
Jejciu chcę już następny ! <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy rozdział liczę na opinię.
OdpowiedzUsuńDevrait