niedziela, 2 grudnia 2012

57.



Narrator.

- Nadal nie rozumiem po co tu przyjechałaś. - zmarszczył brwi Justin . Po raz kolejny zresztą.
- Na wakacje, tak tu pięknie. Poza tym gdy usłyszałam, że Maks też tu będzie od razu zebrałam dziewczyny i je tu zwabiłam. - zaśmiała się arogancko blondynka.
- Dobrze wiesz, ze Max do Ciebie nie wróci. Więc ..... po co to robisz?? - dopytywał.
- Wróci, wróci. Wystarczy, ze mnie zobaczy. Zawsze tak było. Nie pamiętasz?
Oczywiście, że szatyn pamiętał. Gdy tylko tamtych dwoje się rozstawało ( Max i Brianna) a robili to dość często, zanim ktokolwiek się obejrzał  znów byli razem. Jednak.... tym razem tak nie będzie. Chyba.
- Wątpię, żeby znów był taki głupi. - zakpił Jus.
- Oj Justinkuu.. - podeszła do niego z miną niewiniątka i złapała za kołnierz koszuli w kratkę. - Przecież mnie znasz. Dobrze wiesz, ze mam na niego sposoby. Poradzę sobie jakoś... – westchnęła patrząc mu w oczy. - No a jeśli nie - odsunęła się i usiadła z powrotem na ławce -Będziesz musiał mi w tym pomóc.
- O nie! Nie, nie nie ! Nawet o tym nie myśl. Nigdy w życiu nie pomogę Ci w czymś takim!
Zaśmiała się gorzko.
- W takim razie pogadam sobie z Caitlin. - znów arogancki uśmiech.
- Niby o czym? - zapytał lekko spanikowany.
- Coś wymyślę. - odparła po chwil. - Ona jest taka naiwna - pokiwała głową jakby ubolewała nad losem małego dziecka - Zawsze wierzy wszystkim tylko nie tobie.
- Nie pozwolę ci zniszczyć mojego związku.
- Związku?! - roześmiała się. - Jakiego znowu związku? Dziewczyna cię rzuciła. I ty mi tu mówisz o związku?? - zaśmiała się-  Dobre sobie.
Justin zacisnął szczękę. Miał ochotę dać w twarz tej plastikowej blondynce. Powstrzymał się jednak.
- Odpieprz się w końcu od nas wszystkich - powiedział oschle i nie czekając na odpowiedź oddalił się do swojego pokoju. Usłyszał za sobą krzyk Brianny ale nie słuchał już co do niego krzyczała. Był  skupiony na tym, żeby uratować swój związek.

W tym samym czasie w pokoju Viktorii i Maxa siedziała zapłakana Caitlin. Żaliła się swojej przyjaciółce. Ta pocieszała ją jak tylko mogła.
- Cait noo.. tak nie można. - powiedziała gdy szloch szatynki na chwilę ucichł. - Nie możesz ciągle przez niego płakać. On nie jest tego wart.
- Kocham go rozumiesz?! I on dobrze o tym wie, a i tak robi to co robi. - żaliła się.
- Posłuchaj…… wiem, że... - nagle ktoś zapukał do drzwi. - Zaczekaj chwilę. Pójdę otworzyć - powiedziała brunetka i podeszła do drzwi.
- Hej, hej - przywitał się Scott.
- No hej . Co jest? - zapytała.
- Idę z Ashley na plaże wybieracie się z nami?? - zapytał z ręcznikiem przełożonym przez ramię.
- Nie, nie. Sory, ale nie dam razy na razie.
- Stało się coś? - spytał .
Brunetka westchnęła i powiedziała tylko :
- Caitlin i Justin. -  Wiedziała, że przyjaciel zrozumie od razu. Zrozumiał.
W odpowiedzi tylko westchnął.  - A Max gdzie?
- A nie wiem. Nie u Ciebie? - zdziwiła się brunetka.
- Nie ma go u mnie. - odparł zbity z tropu.
- To nie wiem. Zadzwonię do niego zaraz - powiedziała. - Dobra to ja wracam do Caitlin. - dodała po chwili słysząc następny płacz dziewczyny.
- W razie czego dzwoń. Pomożemy ci z Ashley. - mrugnął i poszedł.

Viktoria

Nie wiele myśląc, zostawiłam Cait w pokoju kiedy trochę się uspokoiła i poszłam poszukać Maxa. Kiedy wyszłam z windy zauważyłam go. Dalej stała Brianna. Od razu pomyślałam o najgorszym. Nie wiele myśląc odwróciłam się chcąc się wycofać. Jednak.. Max mnie zauważył.
- Viki! - krzyknął Max i podbiegł do mnie. Przytulił mnie i pocałował w głowę
- Stało się coś? - spytał po chwili,
- Gdzie byłeś? - zapytałam bez owijania w bawełnę.
- Przepraszam Cię, JUstin chciał ze mną pogadać. Właśnie wracałem. - powiedział obejmując mnie w talii i przyciągając do siebie. Już chciał mnie pocałować gdy nagle nad jego ramieniem w końcu korytarza zobaczyłam zbliżającą się do nas Brianne.
- Co ona tu robi? - zapytałam lekko podniesionym głosem.
- Kto? - zapytał Max. - idąc za moim wzrokiem odwrócił się. - Aaaa. Ona? Przyjechała na wakacje. - odparł jakby gdyby nigdy nic.
- Co?! - zdenerwowałam się.
- Siemka gołąbeczki . -zaświergotała blondynka.
- Czego tu szukasz? - warknęłam.
- Odpoczynku. - uśmiechnęła się szeroko.
- Akurat tutaj? - zmrużyłam oczy.
- Max mi powiedział, ze tu jest cudowny widok. - spojrzała na niego czule. - I się nie mylił.
- To prawda? - spojrzałam na niego. Wyglądał na lekko zmieszanego. - Max?!
- Słucham ?
- Robisz ze mnie idiotkę?!
 -Nie skarbie. Ona kłamie, nie wiedziałem ze tu będzie. - powiedział spokojnie. Po czym z większym gniewem zwrócił się do Brianny. - Przestań mieszać nam w życiu dobra?! Nie rozmawiałem z tobą od bardzo dawna! Przestań wymyślać te swoje bajeczki! - krzyknął.
- Spokojnie Max. Ja tu tylko na wakacje.  – uśmiechnęła się wrednie.
- Jasne. Znam cię nie od dziś. - prychnął. - Ale pamiętaj! Jeśli znowu namieszasz mi  w związku to tego pożałujesz! - ryknął i ciągnąc mnie za rękę wrócił do pokoju.

Viktoria.

Wieczorem.
- Jesteś pewny, ze nie wiesz co ona tu robi? - zapytałam siedząc mu miedzy nogami na łóżku.
- Tak jestem pewny kochanie. - pocałował mnie w głowę. - Przecież dobrze wiesz, ze jej nienawidzę. Ciekawi mnie czy Justin się z nią spotkał. To pewnie on jej powiedział, ze tu będziemy.
- Boże.. czy ona zawsze musi wszystko zniszczyć? Nienawidzę jej. - zaklęłam pod nosem i wpisałam link na klawiaturze laptopa.
- Nie wiem co ona chce tym osiągnąć. Ale nie uda się jej. Nie odstąpię Cię na krok do końca wakacji. zgoda? - zapytał całując mnie w szyje.
- Tylko do końca wakacji? - zapytałam z udawanym zawiedzeniem.
- Jeśli chcesz to jeszcze dłużej - powiedział całując mnie w ramię.
- No pewnie , że chcę. -zapewniłam.
Zamruczał mi do ucha. Zaśmiałam się.
- Cześć! - krzyknął Scott wchodząc do pokoju.
- Może byś tak zapukał. - mruknęłam pod nosem.
- Sorki, sorki. -cofnął się zamykając za sobą drzwi.  ,, puk, puk, puk''
- Proszę!  - krzyknęłam z uśmiechem.
- Cześć! - przywitał się blondyn. - Lepiej?  -uniósł brew.
- Ujdzie. - zaśmiałam się.
- Dobra, więc tak… Mam do was sprawę. - zaczął niezrażony pieszczotami Maxa względem mnie.
- Zamieniamy się w słuch. - powiedział brunet na chwilę przestając i kładąc głowę na moim ramieniu
- Więc.. Dzisiaj jest ta impreza. Mam nadzieję, że się wybieracie. - zagadnął siadając na łóżku na przeciwko.
- No nie wiem, nie wiem. - udał zamyślonego Max . - Jeśli Viki się zgodzi..  zagadnął.
- Ja nie idę.
- Czyli nie idziemy. - powiedział po chwili.
- Skarbie jak chcesz to idź. Ja zostanę z Cait.
- Ale bez ciebie będzie nudno. - udał naburmuszonego.
- Dasz radę. - pocałowałam go w policzek.
- Niee. Chodź ze mną Skarbie. - nie dawał za wygraną.
- Serio zostanę z Cait.
- To ja też. - odrzekł.
Chciałam coś powiedzieć, ale Scott mnie uprzedził przedrzeźniając nas.
- Co ty wyprawiasz? - podniósł brwi Max.
- A nic, nic. - przestał blondyn i szybko wstał z uśmiechem.
- No ja myślę. Bo wiesz co.. jak.. - zaczął.
- Wiem, wiem. - odrzekł. - Dobra to ja zwijam. Pamiętaj .... Max - zwrócił się do niego. - Punkt 20 przed hotelem.
- Ale ja nie idę. - odrzekł przytulając się do moich pleców.
- Dobra punkt 20. - odrzekłam z uśmiechem. - Idź już zanim zmienię zdanie. - zastrzegła.
- Okej. Pa! - krzyknął i wybiegł.
- Co to miało być? - zapytał rozluźniając uścisk.
- Co co ? Chcę żebyś poszedł się zabawić. A nie siedział w pokoju hotelowym ze względu na mnie. - odrzekłam.
- Ale jeśli ja nie chcę iść? - zapytał odchylając się na poduszki.
- Trudno, ja idę. - odrzekłam.
- Idziesz? - zapytał zdziwiony od razu się podnosząc do wcześniejszej pozycji.
- Nom. - odrzekłam pisząc coś na klawiaturze.
- To tak jak ja. - dodał.
- Serio? - zapytała odwracając się do niego twarzą.
- Tak.- pochylił się i dał buziaka prosto w usta.
Zaśmiałam się. Max otworzył szeroko oczy.
- Czy to... to co myślę? - zapytał.
- Mhm. - mruknęłam wtulając się w niego i odkładając laptopa na bok.
-  No wiesz co Viki... - odrzekł
- Haa! A widzisz? Nabrałam cię.
- Jesteś niemożliwa. - odrzekł i zaczął mnie łaskotać.

Maks

Boże nie wierze, ze dałem się na to namówić. Tak mi się nie chcę imprezować.. bynajmniej nie w tej chwili. No ale już trudno. Uciekłbym ale Scott już szedł z za zakrętu i do mnie machał. O dziwo.. razem z Justinem. Podszedłem i przywitałem się olewając totalnie tego drugiego.
- Stary, przepraszałem już.
- Nie mnie powinieneś przepraszać. - oburzyłem się. Myślał, ze te jego ,,przepraszam'' cokolwiek zmieni??
- Wiem, wiem. Próbowałem już ją przepraszać ale jest nieugięta. Poza tym …  hej! Wiem już po co Brianna tu jest. – dodał po chwili namysłu.
- No po co? – zapytałem przybierając obojętny ton.
- Jest tu żeby zniszczyć ci związek. – powiedział jednym tchem. – Znaczy, żebyś znowu do niej wrócił. – poprawił się szybko.
- Chyba ją po…- odkaszlnąłem. – Jakim prawem??! Kawał z niej szmaty! – po chwili chłopaki usłyszeli wiązankę przekleństw z moich ust.
Nie dodając nic więcej w ciszy weszliśmy do lokalu. Było dosyć ciemno, wszędzie było czuć wódkę, albo papierosy. Po godzinie dobrej zabawy rozluźniliśmy się i było całkiem fajnie. Jednak cały czas chciałem , żeby Viktoria była tu z nami. Tak mi bez niej smutno. Chociaż byłem nieźle wstawiony, wyszedłem na dwór nie wiedząc jakim cudem. Chciałem do niej zadzwonić, jednak w porę zorientowałem się, że zgubiłem gdzieś telefon. Niech to szlag.. ponownie zakląłem.  Postanowiłem go poszukać. Nie wiem ile mi to zajęło ale dosyć sporo, nie miałem już więcej siły więc usiadłem z powrotem na kanapę. Po krótkiej chwili chłopaki wyciągnęli mnie na parkiet. Po ich ruchach można było wywnioskować, że byli jeszcze bardziej upici ode mnie. Idąc w ślady przyjaciół przetańczyłem resztę nocy.


 Viktoria.

- Co ty tam robisz tak długo?! – krzyknęłam z łóżka w stronę łazienki. Nie podobało mi się to. Caitlin siedziała tam zdecydowanie zbyt długo. Nie wiele myśląc zaczęłam w nie pukać, po chwil spostrzegłam , że są zamknięte na klamkę. Nie wiele myśląc weszłam. Pierwsze co mi przyszło namyśl to próba samobójcza, natychmiast skarciłam się za taką myśl. Kiedy otworzyłam drzwi byłam w niezłym szoku. Caitlin jak gdyby nigdy nic spała na siedząco pod wanną. Obawiałam się jednak, że coś sobie zrobiła. Szybko ją obudziłam kiedy dziewczyna się odezwała poczułam ulgę. Pomogłam jej wstać i zaprowadziłam do łóżka. W drodze usłyszałam drwię telefonu. W miarę szybko uwinęłam się ze śpiącą Caitlin i poszłam odebrać. Spojrzałam na wyświetlacz. To był Max . Jakie było moje zdziwienie kiedy w słuchawce nie usłyszałam Maxa tylko ….

________________________________________________
Wybaczcie, że tak długo mnie nie było. :P 
Miałam maaaasę nauki. No ale już się uwinęłam xD
Mam nadzieję, ze się podoba :D Oby hehe  :) 
Następne rozdziały postaram się dodawać regularnie co poniedziałek xDD

4 komentarze:

  1. Świetny jest ;3
    Długo czekałam, ale rozdział jest zajebisty! ;p
    Czekam na następny ;33

    OdpowiedzUsuń
  2. Doczekałam się! <3
    Maks i Viki naprawdę są świetną parą i mam nadzieję, że Brianna im po raz kolejny nie przeszkodzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejciu chcę już następny ! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam do mnie na nowy rozdział liczę na opinię.
    Devrait

    OdpowiedzUsuń