poniedziałek, 10 grudnia 2012

58



Viktoria

Tylko...Caitlin. Dziwne … czyżby poszła na ą imprezę?
- Halo? - odezwałam się po chwili.
- No cześć Viki. Słuchaj jest taka sprawa. Mogłabyś przyjść po Maxa? Sporo wypił i zaczyna mu odwalać.A jeszcze tamta szmata próbuje go zaciągnąć do łazienki.
- Brianna? - nie kryłam zdziwienia
- Tak. Chodź szybko. Czekam przy barze.
- Okej.
,, Jak z niej szmata. Niech ja ją tylko dorwę.'' – nie wiele myśląc zeszłam na dół do recepcji.  Zapytałam o klub pod nazwą ,,Uno'' do którego poszli chłopacy. Dostałam szczegółowe instrukcje, i ruszyłam do tego całego klubu. Przed wejściem było słychać głośną muzykę. Jak oni mogli imprezować w czymś takim?? No nic. Weszłam do środka. Od razu zobaczyłam Brianne tańcząca na stole. Szmata.
Podeszłam do baru, witając się z Cait.
- Dzięki, ze zadzwonilaś.
- Nie ma sprawy.
- Gdzie oni są? Nie widzę ich.
- Są tam . - pokazała ręką na przeciwną stronę sali.
Kiedy go w końcu zobaczyłam nie mogłam w to uwierzyć. Brianna ciągnęła go za rękę do łazienki, on jednak opierał się jej. Widać, ze wolał
 zostać na parkiecie. . Pobiegłam w tamtą stronę. Nie chciałam, żeby w końcu udało się jej zaciągnąć go do tej łazienki .  Złapałam go za rękę w drugą stronę. On się odwrócił i uśmiechnął szeroko. Od razu wyrwał swoją rękę z uścisku Brianny  i mnie mocno przytulił.
- Kochanie, a co ty tu robisz? - szepnął  z uśmiechem.
- Porozmawiamy później. Wyjdźmy stąd najpierw.
- Dobrzee - zaśmiał się. Niestety Brianna nie dała za wygraną. Stanęła za nim i zaczęła go namawiać do zostania. On jednak przytulił się do mnie i mnie nie puszczał. Krzyczał coś do Brianny jednak nie mogłam zrozumieć co. Zaczęłam kierować się w stronę wyjścia. Jednak uwieszony na mnie Max mi w tym nie pomagał. Zaczął całować mnie w okolicy dekoltu i mówić , że mnie kocha. Śmieszyło mnie to jak zapewniał o tym że mnie kocha potykając się w tym czasie o chodnik na zewnątrz. Udało mi się złapać taksówkę i wpakować go na tylne siedzenie. Usiadłam tuż obok i powiedziałam kierowcy gdzie ma nas zawieźć. W czasie drogi Max całował mnie coraz namiętniej. Rozpiął zapięte przeze mnie pasy i usiadł na mnie okrakiem. Cały czas miał szeroki uśmiech i błysk w oczach. Pomyślałam ,, o nie tylko nie to. Na pewno nie w taksówce '' Dałam mu się całować ale nie rozebrać. Chciał rozpiąć mi stanik, jednak powstrzymałam go .   Próbowałam go trochę uspokoić jednak przeszkodził mi w tym namiętnym pocałunkiem. Kiedy się zatrzymaliśmy przed hotelem był już rękami pod moją koszulką. Jakoś wygramoliliśmy się z samochodu, taksówkarz miał zdziwioną  minę, jednak nie obchodziło mnie to. Zapłaciłam mu i skierowałam się z Maxem do hotelu. W windzie pozbył mnie koszulki. Był taki słodki keidy nieudolnie próbował rozpiąć sobie pasek przechylając się to w jedną to w drugą stronę. Na szczęście kiedy w końcu to zrobił byliśmy już w pokoju. Spędziliśmy niesamowitą noc. Cały czas mamrotał pod nosem , że mnie kocha i jestem tylko jego. Po cudownej nocy położyliśmy się spać. Ani trochę nie otrzeźwiał. Objął mnie mocno w talii obiema rękoma i przytulił głowę do mojego dekoltu. Powiedział, ze było fantastycznie  i zasnął. Cieszyłam się, że pomimo tego , że był upity  wolał mnie od tej głupiej blondynki.

Max

Kiedy podniosłem głowę kac dał się we znaki. Rozwalało mnie od środka. Postanowiłem od razu, ze ostatni raz tyle wypiłem. Chciałem  oprzeć się ręką o poduszkę żeby wstać do pozycji siedzącej jednak spostrzegłem , ze moje ręce są owinięte wokół talii Viktorii. Leżała tyłem i smacznie spała. Nachyliłem się nad nią i dałem jej buziaka w policzek i szyję. Chyba to poczuła bo po chwili przeciągnęła się lekko i odwróciła na plecy. Pocałowałem ją w usta a wtedy otworzyła pomału oczy.  od razu na mnie spojrzała i się uśmiechnęła. Odwzajemniłem.
- Hej - przywitała się.
- cześć skarbie. - dałem jej buziaka w same usta.
- Jak tam? - zapytała
- Fantastycznie a tam?
- A też. - uśmiechnęła się łobuzersko.
Nie mogłem się powstrzymać i znowu ją pocałowałem. Tym razem dłużej i namiętniej.
Kiedy wyrównałem oddech, położyłem się obok niej ciągle obejmując ją w talii. Przysunęła się do mnie i położyła głowę na moim torsie.
- Zgaduję, ze spędziliśmy cudowną noc? - zagadnąłem całując ją w czubek głowy.
- Mhm - zamruczała. Uwielbiam ją. -Nie mów, że nie pamiętasz . - podniosła głowę spoglądając mi w oczy. 
- Parę szczegółów wyleciało mi z głowy. - tłumaczyłem się.
- Mhmmm, jasne, jasne.  powiedziała. - Serio nic nie pamiętasz? - zapytała.
- Pamiętam tylko ogólnie , ale jak się dostaliśmy do pokoju to nie. - powiedziałem głaszcząc ją po ramieniu.
- No więęcc.. - przeciągnęła litery kreśląc różne znaki na moim torsie.  - Cait zadzwoniła do mnie z twojego telefonu,  żebym przyszła bo Brianna próbuje zaciągnąć cię do łazienki naa... no wiesz. - przerwała.
- Żartujesz prawda?! - uniosłem sie lekko.
- Niestety nie. - zaprzeczyła.
- Mów dalej. - powiedziałem po chwili.
- Okej.. no więc... przyszłam i faktycznie próbowała cię tam zaciągnąć. Kiedy to zobaczyłam podbiegłam do was i kiedy tylko mnie zobaczyłeś ucieszyłeś się i przytuliłeś mnie. Potem..
- Czekaj, czekaj. Czyli gdyby nie ty to bym sie z nią przespał?? - zapytam zdziwiony. - Dzięki skarbie ty moje! . - powiedziałem i złapałem ją za brodę podnosząc jej głowę lekko do góry i namiętnie ją całując.
- Ale...nie tylko... - nie mogła złapać powietrza. - Z tego co widziałam nie chciałeś wcale tam iść. No ale faktycznie gdyby nie ja to by cię pewnie tam zaciągnęła. - powiedziała wyrównując oddech.
- Mówiłem ci juz ze cię kocham? - zapytałem.
- To z kolei inna sprawa. - zaśmiała się.
- Ale ze co? - zapytałem zdziwiony.
- NO wiesz... kiedy wychodziliśmy z baru, wsiadaliśmy do taksówki, jechaliśmy windą, szliśmy korytarzem ciągle to powtarzałeś i to jaka jestem cudowna  - rozpromieniła się.
- Bo to prawda .- tez się uśmiechnąłem.
- Czyli , ze nawet po pijaku ci się podobam? - zapytała po chwili.
 -Pewnie ze tak. Kręcisz mnie jak diabli. - zaśmiałem się i cmoknąłem ja w głowę.
- Serio? -  zapytała  lekko się podnosząc. Oparła się lewą ręka o mój tors a prawą o łóżko. - Jak bardzo? - zapytała z błyskiem w oku.
- Najbardziej na świecie. - powiedziałem i rzuciłem się na nią przewracając ja przy tym na drugą stronę łóżka. Zacząłem całować ja po szyi i dekolcie. po chwili gilgotałem . A ona nic tylko się śmiała :)
- Przestań wariacie! - krzyczała przez śmiech.
- Teraz wiesz jak bardzo ? - przestałem na chwile patrząc jej w oczy i unosząc jedna brew.
- Wiem, wiem . -powiedziała i złapała obiema rekami za szyje przytulając do siebie.
 Po chwili do pokoju wparował Justin z Scottem. Viktoria szybko sięgnęła po kołdrę i nas oboje zakryła.
- No, no no . Widzę, że coś nas ominęło. – zaśmiał się szatyn.
- Chyba musimy się obrazić. – zmrużył oczy Scott.
- Dokładnie stary. – poklepał po ramieniu Justin.
- Dobra, dobra. Starczy tego dobrego. Mówcie lepiej, czemu nam przeszkodziliście. – powiedziałem.
- A no właśnie. Bo jest taki mały problem. – powiedział Justin o wiele poważniej niż na początku drapiąc się po glowie.
- Jaki ? – zaciekawiła się Viktoria.
- Wiecie może… - zaczął Scott. – Pierw bym wam proponował się ubrać.
- No ale o co chodzi?? – niecierpliwiła się Viki.
- Ubierzcie się i za 15 minut w moim pokoju. – zarządził Justin i oboje bez słowa wyszli z pokoju.
- Dziwne to było. – zdziwiła się Viktoria.
- Trochę. – dodałem.
- Dobra to trzeba się ubrać. Podasz mi tamtą koszulkę z ziemi? – zapytała pokazując jedną ręką ciuch leżący na ziemi a drugą trzymając się za kołdrę przy szyi.
- Proszę. – podałem jej.
- Dziękuję. – pocałowała mnie w policzek. Zarzuciła koszulkę i wstała z łóżka. Sięgała jej do połowy ud więc mogła swobodnie zacząć się ubierać. Wzięła wszystkie rzeczy i poszła do łazienki. Po niej ja i tak za no trochę później bo 25 minut ( nie obyło się bez czułości ) pukaliśmy już do pokoju Scotta i Ashley.
- O hej! – przywitała się Ash.
- Cześć , cześć. – odrzekła Viki. – Scott jest? Mieliśmy przyjść bo miał nam coś pokazać.
- Jasne. Jest . wchodźcie. – dodała blondynka. W pokoju na fotelu przed telewizorem siedział blondyn, obok na łóżku Justin.
- No to co jest? –zagadnąłem przytulając się do pleców Viktorii.
- To nie jest zbyt miłe. – zapewnił Jus. – Przynajmniej nie dla ciebie Vik. – spojrzał na nią znacząco.
- Ale o co chodzi? Czy ktoś mi do cholery powie?? – zapytała.
- Masz. – westchnął zrezygnowany Scott i podał mi najnowsze wydanie magazynu ,,OK.’’
- Co to jest?- zapytała.
- Okładka. – dodała tylko cicho Ash.
A na okładce był nie kto inny tylko ja i Brianna. Siedzieliśmy na ławce przed klubem i obściskiwaliśmy się. Nie wiem jakim cudem do tego doszło. A pod spodem komentarz ,, Druga zdrada Maxa Grena, co na to Viktoria?’’ Nie no zabije tych brukowców!! Poczułem jak Viktoria wyswobadza się z mojego uścisku i siada ze łzami w oczach na łóżko obok Justina.
- Co to ma znaczyć Max?! – zapytała.
- Viki ja… ja nie mam pojęcia kiedy to się stało. Naprawdę… ja.. – próbowałem się wytłumaczyć.
- Jasne. Kurwa, ty nigdy nic nie wiesz. Wiesz co?! Nie chcę cię już więcej znać!! Nienawidzę cię!! Jak mogłeś mi to znowu zrobić?!  I to z ta dziwka?! No jak!? – krzyczała.
Chciałem coś powiedzieć jednak mi przerwała.
- To teraz już wiem dlaczego nie zareagowałeś kiedy wtedy przy windzie do nas podeszła! Już wszystko rozumiem! Ale, cholera! Jeżeli chciałeś się z nią przeruchać to po co mnie tu przywiozłeś co?! No po co?! – była cała roztrzęsiona. Chciałem podejść, przytulić ją, powiedzieć że nie mam pojęcia jak to się stało. Jednak zanim się odważyłem ona wybiegła z pokoju. Wybiegłem za nią. Jednak korytarz był już pusty..

Trochę oklepany no ale jest :DD - to trochę przez te weekendowe oglądanie komedii romantycznych :)
Mam nadzieję, ze się podoba. Brianna jest dużo namiesza  w ich związku :dd
DO zobaczenia w poniedziałek :P

7 komentarzy:

  1. Z Brianny jest naprawdę niezła suka, naprawdę nie lubię dzieczyn, które biorą się za zajętych facetów. ;-/ Całe szczęście, że wtedy w klubie Max nie dał się jej sprowokować i nie poszedł razem z nią do łazienki w wiadomym celu... Fajnie, że spędzili taką cudowną noc, tylko szkoda, że połowy jej nie pamiętał. :-DD Niestety, jak widzę Brianna dalej nie daje za wygraną i miesza jak tylko może. Założę się, że ten cały artykuł w gazecie to jej sprawka...
    [http://rok-w-raju.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. A to ciekawe:) W sumie nie spodziewałam się tego, ale no wiadomo Brianna, to Brianna :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde ! Kiedy kolejny? :) Oby jak najszybciej ;p
    Świetny rozwój akcji <3

    http://believe-for-destiny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. http://rok-w-raju.blogspot.com z radością zapraszam wreszcie na nowy rozdział. ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no fajnie piszesz ! Chcę kolejny !;33
    http://my-crazy-lovee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku ... NO i znowu ta Brianny ... Mogłaby by już zniknąć i swoją wredna osobą nie psuć innym życia :/
    Taki wspaniały był ten rozdział ... Z poczatku słodki i wgl., a końcówka po prostu jakby z innego świata :D Taki cudowny zwrot akcji :D
    Oby znowu im się wszystko ułożyło ;*
    Z niecierpliwościom czekam na nn i zapraszam do sb na;
    http://milosc-niejedno-ma-imie.blogspot.com/
    Ściskam, całuje i pozdrawiam :D
    + Jak możesz informuj mnie o nn na moim blogu w zakładce spam :D

    OdpowiedzUsuń
  7. hej nom blog jest fantastyczny tylko czekm na kolejny rozdział okropnie długo i nic ...liczyę że nic ci nie jest i poprostu nie masz weny do pisania

    OdpowiedzUsuń