sobota, 14 kwietnia 2012

Rozdział 11

Widząc to co Maks przygotował dziewczyna była wniebowzięta. Chłopak bowiem przygotował romantyczną kolację podczas której chciał wręczyć coś swojej dziewczynie. Był sam w domu, skorzystał więc z okazji, ze rodzice pojechali na ślub brata jego matki. Gdy weszli do pokoju Maks zapalił świeczki, odsunął krzesło Viktorii żeby dziewczyna mogła swobodnie usiąść. Następnie wraz z nią lekko przysunął do stołu. Usiadł na przeciwko niej. Stół nie był zbyt duży, więc bez trudu trzymali się za ręce cały czas. Chłopak bardzo się postarał. Nawet serwetki pod sztućce ułożył bardzo starannie. Chciał żeby wszystko było idealnie. Wyłączył telefon. To samo zrobiła Viki. Nie chcieli żeby ktokolwiek im przeszkadzał. Po zjedzeniu jakże pysznej kolacji Maks wstał i podszedł do dziewczyny. Wyciągnął do niej rękę, którą dziewczyna złapała i wstała. Stali na przeciwno siebie i patrzyli sobie w oczy. Po chwili ciszy chłopak zaczął mówić:
- Viki wiem, ze krótko się znamy. Raptem tydzień... ale to nie jest dla mnie zwykła znajomość. Jesteś dla mnie kimś więcej niż tylko przyjaciółką. Bardzo wiele dla mnie znaczysz. Nie wiem czy poradzę sobie z twoim wyjazdem ale postaram się, a jeśli nie to przyjadę do Ciebie do Polski - zaśmiał się lekko. - Chciałem ci powiedzieć, że cię kocham..... szaleje za tobą. Jak wariat. I wiesz co??- splótł swoje palce z jej. - Postanowiłem, że jednak nie puszczę cię z powrotem do domu. Zostaniesz tu ze mną. Za półtora roku będę miał osiemnastkę. Wtedy kupię jakiś mały domek i zamieszkamy razem.... -To mówiąc pocałował ją. Dziewczyna byłą oszołomiona jego wyznaniem. Kiedy się od siebie oderwali , stała tak i patrzyła się na niego nie mogąc wyksztusić z siebie słowa. Kiedy już gula w gardle jej minęła uśmiechnęła się i powiedziała:
- Łał Maks nie spodziewałam się tego, ja też bardzo chciałabym zostać ale nie mogę... nie mam obywatelstwa.. wizy.... niczego. A jeśli będę tu nielegalnie to jak mnie złapią to wtedy zaczną się problemy.... ja... - przerwała w pół zdania ponieważ Maks namiętnie zaczął ją całować. Puścił jej ręce i objął w talii. Przyciągnął do siebie. Powoli zaczął zjeżdżać ustami coraz niżej. Na szyję. Całował ją czule i delikatnie. Dziewczyna czuła dreszcze pod dotykiem jego ust. Uwielbiała to świdrujące uczucie. Przypomniało jej się ,że Maks miał coś dla niej ale nie chciała mu przerywać. Chciała żeby ta chwila trwała wiecznie.  Nim dziewczyna się zorientowała nie miała na sobie koszulki, Maks zresztą też. Leżeli na kanapie w salonie i się całowali. Było im ze sobą bardzo miło, i dobrze. Wtedy chłopak zrozumiał, że nie może pozwolić Viktorii na powrót do domu. W sumie ona sama tego nie chciała. Najchętniej została by tu razem z nim. Chłopak postanowił, że pogada z rodzicami jak wrócą o tym, czy Viki będzie mogła zamieszkać razem z nimi do czasu jego osiemnastki.

                           ***
Po miłej i namiętnej nocy zakochani musieli się rozstać na kilka godzin. Zostały jej jeszcze dwa dni, które wujek chciał spędzić razem z nią. Przecież po to w pewnym sensie ją do siebie zaprosił. Chciał poznać swoją chrześniaczkę.  Miał jej do pokazania jeszcze wiele atrakcji. Bo w końcu Nowy Jork jest wielki i nie da się go zwiedzić nawet w miesiąc.  Viktoria nie mogła się skupić na wycieczce z wujkiem. Ciągle myślała o Maksie i o tym, że chce aby wprowadziła się do niego i nie wracała do Polski. Ona sama bardzo tego pragnęła. Tylko co ona powie rodzicom??  Nie ma nawet żadnego papierka na dłuższy pobyt tutaj. Z zamyśleń wyrwał ją dźwięk telefonu. Dzwoniła Caitlin.
- Halo? – zapytała.
- Cześć.  Masz może chwilę żeby pogadać. – odrzekła Caitlin.
- Jasne. A czy coś się stało? – spytała Viktoria
- W sumie to tak. Ale to nie jest rozmowa na telefon. Możemy się dzisiaj spotkać? – spytała prosząco.
- Ok tylko o której?
- Wpadnę do Ciebie wieczorem. – odrzekła i pociągnęła nosem.
- ok., to do zobaczenia .
Rozłączyła się.
- Kto to był? – zapytał zaciekawiony wujek
- Caitlin. Chciała się spotkać i pogadać. Będzie mogła wpaść dziś do mnie ?
- Jasne, nie ma problemu.
 - Dzięki. Musiało stać się coś poważnego. Była cała zapłakana. – rzekła Viki.
Po zwiedzeniu Timer Square wujek zabrał Viki na spacer taką dróżką otoczoną drzewami i krzewami. Było całkiem fajnie. Wkoło sami rowerzyści, biegacze ludzie wyprowadzający psy na spacer, małe dzieci biegające i ganiające się nawzajem. Wszystko byłoby jak z obrazka gdyby nie to, że na jednej z ławek przed idącą dziewczyną siedziała Brianna ze swoimi koleżankami – tymi które były z nią w sklepie. ,,No pięknie jeszcze jej tu brakowało’’ – pomyślała Viktoria. No nic, musiała stawić jej czoła i dała radę jakoś przejść obok nich nie zwracając uwagi na ich wołania. Blondynka była ubrana w bardzo krótką spódniczkę oczywiście różową. Top z olbrzymim wycięciem na dekolt i wielkimi szpilami.  ,,Dziwka’’ – znowu pomyślała Viki.
Gdy Brianna zauważyła dziewczynę razem z jej wujkiem szybko podbiegła się z nimi przywitać.
- O dzień dobry Panie Arturze – podała mu rękę.- Widzę, że oprowadza pan chrześniaczkę po mieście. To bardzo miłe z pana strony. – uśmiechnęła się szeroko.
- Dziękuję. Chciałem jej pokazać parę fajnych rzeczy zanim wyjedzie.
- Wyjedzie? A gdzie? – spytała zaciekawiona blondynka.
- No do Polski. Wraca do domu za dwa dni. Przyjechała tu na wakacje.
- Na wakacjeee. Tak? – mruknęła Brianna i uśmiechnęła się szyderczo. Wiedziała, że wygrała już Maksa, który po wyjeździe dziewczyny będzie tylko dla niej. Znowu.
- O. Mam nadzieję, że spodobało ci się tutaj i przylecisz tu za rok. – rzekła przyjaźnie Brianna do Viki.
- No też mam taką nadzieję. Na pewno będę ją zapraszał na przyszły rok. No ale czy przyjedzie….. to już jej decyzja.  – rzekł wujek.
 -Mam nadzieję, że przyleci,. No nic miło się gadało ale będę już lecieć. Do widzenia Panie Arturze. Cześć Viki. – to mówiąc odwróciła się i wróciła do przyjaciółek.
Viktoria przez całą ta jakże żenującą  rozmowę siedziała cicho . Była zła na wujka, że powiedział jej największemu wrogowi prawdę o niej. Czyli to, że nie jest stąd. Brianna ma teraz nad nią większą przewagę. Od razu pomyślała o tym, co mówił Maks. Będzie mogła się do niego i jego rodziców wprowadzić. Przez całą resztę wycieczki wyobrażała sobie minę tej pustej blondynki, gdy dowie się, że ona tu zostaje. Mało tego, mieszka u Maksa. Wiedziała już od tamtej chwili, że musi walczyć o to, aby mogła tu zostać. Razem z Maksem. ..

****************************
Następny rozdział postaram się dodać jutro wieczorem . :D
Ps: Ciesze się, że w ogóle ktoś czyta moje wypociny... :P

6 komentarzy:

  1. Aww,jak z jego strony słodko,że to jej zaproponował. Onna muusi zostać... A Brianna będzie miała extra minę jak się dowie,że Viki mieszka u Maksa. Kurczę,ten jej wujek mógł się zastanowić nad tym co mówi ;D Już się nie mogę doczekać następnego <3 Już jutro? Jesteś kochana,bo nie wytrzymałabym bez nowych rozdziałów ;D Koocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :D Pytanie jest czy ja do jutra wytrzymam? heh ;q czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. oj no weź, nie daj jej wyjechać! błagam cię! jesteś genialna ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne to twoje opowiadanie. Jestem ciekawa jaka będzie reakcja jej rodziców i rodziców chłopaka, że para chce zamieszkać razem. Po pierwsze są jeszcze naprawdę młodzi, a po za tym krótko się znają. Czekam na kolejny rozdział.
    [poki-jestesmy-mlodzi.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  5. Cuuudo ! Nie mogę żyć bez tego opowiadania ! Jesteś świetnaa ! < 333

    OdpowiedzUsuń