Żegnając się z chłopakami czuła żal i pustkę. Szczególnie przez to, ze musiała się rozstać z Maksem. Gdy już pożegnała się ze wszystkimi ruszyła do samolotu, w czasie podróży, która trwała dobre kilka godzin Scott pocieszał Viktorię. Dobrze jej to zrobiło. Chociaż na chwilę zapomniała o rozstaniu z przyjaciółmi.
Ocknęła się słysząc głos Scotta.
- Viki, hej obudź się śpiochu. - powiedział.
Dziewczyna obudziła się i ujrzała jego zniewalający uśmiech. Sama na jego widok się uśmiechnęła.
- Co jest? - spytała przecierając oczy.
- Jesteśmy na miejscu.
- Już? - spytała zdziwiona.
- Tak. Chodź wychodzimy. - rzekł i złapał dziewczynę za rękę. Wyszli z samolotu i ruszyli po swoje bagaże. Zamówili 3 taksówki. Do jednej wsiadł Scott, Viktoria, Jerry i jego prawa ręka Jackson. Do drugiej scenograf, choreograf i ich dwójka pomocników a do trzeciej reszta załogi. W takim składzie pojechali do studia. Czekał już na nich P. Spielberg.
- No witam! W końcu dojechaliście! - przywitał ich radośnie.
- Przepraszamy za opóźnienia, ale samolot miał awarię. Trzeba było przesunąć wszystkie loty o dobrą godzinę. No ale nie ważne. Ważne, że już jesteśmy. Oprowadź Scotta, Viktorię i Ashley po studiu a ja zajmę się resztą grupy.
Viktoria spędziła dobre 2 godziny na chodzeniu po studiu i planie filmowym. Co chwilę przystawali, Spielberg opowiadał im jak wyobraża sobie taką i taką scenę. W między czasie Viki zauważyła, że Scott nie jest obojętny blondynce ( Ashley) zwiedzającej z nimi studio. Ciągle się na niego gapiła i przytakiwała gdy coś powiedział - nawet jeśli nie do końca o to chodziło - migdaląc oczy w jego stronę. Niestety Scott całą uwagę poświęcał Viktorii. Widział jaka jest bezbronna w nowym miejscu, bez Maksa, którego zdążył poznać na lotnisku. Ashley to nie odpowiadało. Nie miała zamiaru tracić szatyna przez Viktorię.
Po oprowadzeniu wszystkich grających w filmie po planie, Spielberg usiadł na krześle reżysera, a przy nim stali Viktoria, Scott, Ashley i Jerry. Rozmawiali o pierwsze scenie, którą mieli nagrywacćjutro z samego rana. Po długiej i wyczerpującej rozmowie trójka poszła do małego pokoju, w którym były trzy łóżka, a obok nich ich rzeczy. Był to mały ,,gościnny'' pokój. ,,Lepsze to niż nic'' - pomyślała Viktoria zaczynając się wypakowywać. Ashley poszła po Jerre'go ponieważ nie mogła otworzyć szafy, w której chciała powiesić swoje ciuczy.
- I jak ci się podoba ? - spytał Scott siadając na łóżku i opierając się z tyłu rękami.
- Może być. Będzie fajnie. - odrzekła. - A ciebie przekonało ?
- Mnie bardzo. Tylko ta Ashley...
- Tak. Zauważyłam. Nie spuszcza z ciebie oczu.
- Taa.... - rzekł.
Viktoria rozpakowywała właśnie swoją bieliznę i wkładała do szafki, a Scott z zaciekawieniem się jej przyglądał. Kiedy dziewczyna skończyła podszedł do szafki i otworzył ją.
- Co ty wyprawiasz ? - spytała.
- Chcę coś sprawdzić.
Wyjął pierwsze lepsze majtki. Trafiły się czerwone z koronką na górze.
- Śliczne - odrzekł. Nie mógł nic więcej dodać ponieważ dziewczyna wyrwała mu je z rąk i włożyła z powrotem do szafki.
- Nigdy więcej Scott! - krzyknęła.
- Dobra już dobra. Tylko sprawdzałem - rzekł przysuwajćc swoją twarz bliżej. - Na wypadek gdybyś ... wiesz... - szepnął tym swoim seksownym głosem. Viktorie przeszły ciarki po całym ciele. Myślała, że zaraz się przewróci. Widok jego oczu po prostu zwalał ją z nóg. Jednak powstrzymała się przypominając sobie o tym, ze w końcu ma chłopaka. Odsunęła się na bezpieczną odległość od Scotta. Chciała coś powiedzieć jednak do pokoju wszedł Jerry a za nią Ashley, która nie była zachwycona tym co zobaczyła.
Podczas gdy Jerry naprawiał szafę Ashley, Viktoria siedziała na łóżku szperając w swoim laptopie. Logowała się właśnie na fejsa. Scott siedział na przeciwnym łóżku i patrzył się w nią jak w obrazek. Pociągała go ta dziewczyna - nie da się ukryć - bardzo chciał ją mieć. Jednak wiedział, ze brunetka tak łatwo mu się nie da. Nigdy nie zdradzi Maksa. Viktoria po pewnej chwili spostrzegła, ze Scott się na nią gapi. Złapała za telefon i wysłała mu sms'a. ,, Na co się tak gapisz?'' . Po chwili dostała odpowiedź: ,,Na ciebie.'' Odpisała: ,, Przecież widzę. Tylko... dlaczego?'' Nie odpisał. Tylko wstał i wyszedł za wołającym go Jerr'ym w drodze puszczając oczko do brunetki. Dziewczyna była zdezorientowana. Jednak szybko przestała sobie zaprzątać tym głowę ponieważ usłyszała głos Ashley.
- Widzę, że nie masz skrupułów w zdradzaniu swojego chłopaka.
- O czym ty mówisz? - spytała zdezorientowana.
- Dobrze wiesz o czym. O Sco'ttie.
- Między nami nic nie ma. - prychnęła Viktoria.
- Właśnie widzę. Ty do niego nic nie czujesz... za to on...
- Co on?
- On do ciebie tak...
- Ale to nie jest moja wina - przerwała jej Viki. - Czy to ja jestem winna, że zakochałaś się w kimś komu się kompletnie nie podobasz ??
Ashley nic nie odpowiedziała tylko odwróciła się do dziewczyny plecami i zajęła się wieszaniem swoich ubrań na wieszaki.
Rano zbiórka była o wiele wcześniej niż powinna bo o 5 rano. Spielberg wszystkich obudził i zawołał na dół. Viktoria była w samym podkoszulku i majtkach. Podkoszulek sięgał do kolan ( prawie), Scott był w samych bokserkach. Było bardzo gorąco. Ashley chciała zejść w samej bieliźnie jednak ubrała tylko krótką koszulkę, w której było jej wdać pępek. Miała nadzieję, że zwróci tym uwagę Scotta. W końcu to tylko facet. Jednak chłopaka zauroczyła Viktoria. Spodobało mu się jej ciało. Brunetka szybko zauważyła, ze Scott znowu ją obserwuje. Spodobało się jej to w pewnej chwili. Ktoś taki jak Scott… zwraca uwagę na dziewczynę taką jak ona… .
Spielberg poinformował wszystkich o ,,małej'' zmianie w scenariuszu.
- Słuchajcie zwołałem was tutaj bo chciałem wam powiedzieć o pewnej zmianie w scenariuszu. a mianowicie. - wszyscy słuchali bardzo uważnie. - Zamienimy rolami dwie osoby. Ashley i Viktorię. Viki ty zagrasz Hayley dziewczynę Dev'a czyli tutaj ….naszego Scotta – pokazał na chłopaka - , a ty Ashley zagrasz jej siostrę.
Viktoria nie mogła uwierzyć własnym uszom. Przecież miała wrócić do NY po dwóch tygodniach... a tu co.... będzie pewnie z rok albo i więcej..... Mina Ashley też była niczego sobie. Dziewczyna miała otwartą buzię, nie wiedziała co powiedzieć. Jedynie Scott był w jakimś stopniu radosny. Cieszył się, ze główną rolę będzie grał z Viktorią.
Po tak tragicznej wiadomości dla Viki i Ash wszyscy rozeszli się ponieważ za 2 godziny mieli zaczął nagrywać pierwszą scenę. Obie dziewczyny miały utrudnione zadanie ponieważ nie znały ról, które mają teraz grac. Jednak.... nie mogły zerwać umowy bo musiały by zapłacić 50 tys. dolarów, a takich pieniędzy nie miała żadna z nich.
Viktoria weszła do pokoju i rzuciła się na łóżko. Wyjęła telefon spod poduszki. Całą noc pisała z Maksem. Chłopak tak bardzo się cieszył, że za 12 dni Viktoria będzie już w NY. Dziewczyna na samą myśl o tym popłakała się. Odblokowała klawiaturę i wystukała sms'a ,, Przepraszam cię Maks. Niestety..... nie dam razy wrócić za 2 tygodnie. Spielberg dał mi główną rolę. Możliwe, że nie wrócę do końca roku Przykro mi. Mam nadzieję, że rozumiesz'' - odpisała. Nie czekała na odpowiedź, bo wiedziała, ze o tej porze w Ameryce jest środek nocy. Szybko jednak się ogarnęła i zaczęła się przebierać. Odruchowo spojrzała na telefon i ujrzała sms'a od Maksa. ,, Wiedziałem, że tak będzie. Zrobiłaś to specjalnie co? Dobrze wiedziałaś, kogo będziesz grać. Wmawiałaś mi, ze to tylko dwa tygodnie...... Nie, nie rozumiem! Straciłaś mnie.'' - Viktoria czytała sms'a i płakała. Miała w nosie, że makijaż który sobie zrobiła zepsuł się pod wpływem jej łez. Nie mogła się pozbierać. W myślach słyszała jak Maks jej to mówi. Nie mogła znieść tej myśli. Chciała odpisać ale do pokoju wparował Spielberg.
- A co ty nie gotowa? Viktoria? Ty płakałaś?? Co się stało? - spytał siadając obok niej na łóżku. Objął ją ramieniem. Dziewczyna pokazała mu sms'a od Maksa. Staruszek zaczął ją pocieszać. Po kilku chwilach zeszli na dół. Scott zauważył, ze coś jest nie tak. Podszedł do dziewczyny na pierwszej przerwie w nagrywaniu..
- Ej Viki? Co jest? - spytał.
- Nic.
- Jak nic. Przecież widzę. Co się stało?
- Chcesz wiedzieć? Naprawdę chcesz wiedzieć.? - spytała odwracając się do niego twarzą. - Maks mnie rzucił. .. – odrzekła - Przez sms'a. – dodała po chwili,
Scott przestał się cieszyć. Zdziwił się trochę słysząc to co powiedziała mu Viktoria.
- ja..ja... Jak to cię rzucił?
- Normalnie. Bo on..- pociągnęła nosem - Bo on uważa, że ja wiedziałam od początku kogo będę grać i …i ile czasu. On myśli, ze jak specjalnie wmawiałam mu to, ze to tylko dwa tygodnie.
Scott pocieszył Viktorię, której zrobiło się dziwnie lżej na duchu.
Reszta dnia minęła szybko. Viktoria jakoś dała radę przetrwać do końca nagrywania. Jest zdolna więc szybko nauczyła się nowej roli. Wieczorem wykąpana leżała na łóżku przykryta kołdrą i patrząca na sufit. Reszta jej lokatorów była dole. Jedli kolację, na która Viktoria nie miała ochoty zchodzić.
- Wszystko będzie dobrze - usłyszała nagle głos Jerre'go. - Steven wszystko mi opowiedział. Ułoży się wam jeszcze.
- Nie, ty nic nie rozumiesz.
- Właśnie, ze rozumiem. Zobaczysz. Wrócimy do Nowego Jorku i będziecie jeszcze razem.
- Wiesz co Jerry? Rozumiem można się wkurzyć, ale wiesz czego NIE ROZUMIEM? - podkreśliła głosem dwa ostatnie słowa - Jak można zerwać z dziewczyną, którą mówiło się wszystkim jak bardzo się ją kocha przez sms'a co? No jak? Wiesz co?... myślałam o tym cały dzisiejszy dzień i wiesz do jakiego wniosku doszłam....? Że nie jestem dla niego na tyle ważna aby załatwił to w inny sposób….. Że było mu wszystko jedno.... tylko udawał wkurzonego.. gdyby mu zależało to zadzwoniłby chociaż... chciał to jakoś wytłumaczyć.. a ty co.... nic - odpowiedziała sama sobie.
- Viki słuchaj - zaczął Jerry i westchnął - postaw się w jego sytuacji. Jak ty byś się zachowała gdybyś dostała sms'a, że twój chłopak zostaje na drugim kontynencie może i do końca roku. Co? No jakbyś się poczuła?
- Na pewno nie byłoby mi z tym łatwo ale..
- No właśnie - przerwał Jerry.
- Ale nie zerwałabym przez sms'a. – dokończyła.
- OOOOO - westchnął Jerry wywracając oczami - mężczyzna to tylko człowiek. Nie zawsze mądry ale.... wiesz o co mi chodzi.
- Wiem - powiedziała cicho. - Jednak ......postanowiłam chociaż spróbować o nim zapomnieć. Może mi się uda. - odrzekła.
- A co jeśli nie? - spytał.
- Jeśli nie to ..... Zresztą wtedy będę o tym myśleć. Teraz idę spać. - odrzekła. Jerry zrozumiał ironię tych słów więc szybko ulotnił się do siebie. Dziewczyna jeszcze chwilę posiedziała na łóżku przy zgaszonym świetle. W końcu poczuła zmęczenie i zasnęła myśląc o tym co przyniesie jutrzejszy dzień.
smutne. ale Viki musi być z Maksem
OdpowiedzUsuńCudowniee ;* ;)
OdpowiedzUsuńSuper :) Czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do obserwowania i czytania mojego nowego bloga, oczwyiście jeśli się spodoba: fallinhappiness.blogspot.com/
Świetnie.. ;)) właściwie to podejrzewam że to nie Maks napisał tego sms-a ;P Czekam na kolejny;)) Pisz szybciej;D =]]
OdpowiedzUsuń