Maks siedział w samochodze. Był w drodze do ojca. Chciał zabrac resztę swoich rzeczy. Było dużo czerwonych świateł i wielkie korki - jak to po południu w NY - więc dotarł do domu rodziców poł godziny później. Wysiadł, zamknął samochód po czym ruszył w stronę domu. Gdy złapał za klamkę i wszedł do środka usłyszał dziwne odgłosy. Jakby ktoś uprawiał seks. Pomyślał sobie o mamie i tacie, ale na samą myśl o tym zaśmiał się pod nosem. Niestety te dziwne dźwięki było słychać w sypalni rodziców, obok jego pokoju do którego właśnie szedł po schodach. Na górze było jeszcze głośniej, nagle usłyszał jak ktoś wykrzykuje imie jego ojca. To niestety nie był głos jego matki. Zresztą był u niej przed przyjazdem po klucze od domu. ,,Ojciec ją zdradza?'' - pomyślał i bez zastanowienia wkradł się do sypialni rodziców. Uchylił lekko drzwi. To co zobaczył zaparło mu dech w piersiach. Jego ojciec kochał się z nikim innym jak Brianną. Maks był tak zdziwiony, że nie mógł wytrzymać.
- Co tu się do cholery dzieje?! - krzyknął wchodząć głebiej do pokoju.
Brianna z ojcem od razu na dźwięk czyjegoś głosu podnieśli głowy. Ojcu zrzedła mina gdy w drzwiach zobaczył swojego syna.
- M....Ma....Maks, to..to..to nie tak jak myslisz. Naprawde. - zaczął się jąkać ojciec.
- Co?! Nakryłem cię w łózku z inną laską a ty mówisz, że to nie tak jak myślę. Te wasze jęki rozkoszy było słychać już na dworze!! - krzyczał.
- Słuchaj... to naprawdę nie jest tak...
- Jezuu...ale ty.. - zwrócił się do Brianny. - z moim ojcem?!!
- Masz z tym jakiś problem?! Co cię to w ogóle obchodzi co? Zazdrosny jesteś? - zapytała
- Ha! Niedoczekanie twoje!! A gdzie jest ten twój brzuszek?? Co?! - zapytał dwriąco.
Brianne oniemiało. Zupełnie o nim zapomniała.
- Jesteście żałości. Jak mogłeś zdradzić mamę?!!!!
Ojciec nie odpowiedział. Nie wiedział co powiedzieć.
- No i co?! Zabrakło ci języka w gebie czy co?? - krzyczał Maks.
- Daj nam świety spokój. My się kochamy! - broniła go Brianna.
- Hahahahha kochacie się?? Ciebie chyba już serio powaliło!! A ty - tu zwrócił się do ojca - niech tylko matka się dowie.! - po czym wyszedł.
Ojciec szybko okrył się kocem i pobiegł za synem.
- Maks proszę cię. Nie mów nic matce. Błagam - zaczął go prosić.
- Co?! Chyba cię pogięło! Powiem jej wszystko! Ten bachor też pewnie twój co?!
- Nie, ona nie była w ciąży udawała. Ale synu prosze....to była tylko zabawa na kilka nocy...nic wiecej.Serio. Zresztą z twoją matką w łózku już od dawna się nie ukadało.
- Co?! Czyli to dlatego, że matka nie chciała ci dać zdradzasz ją z młodszymi? Tak?! Jesteś żałosny tak samo jak i Brianna. Brzydzę się wami! - to mówiąc złapał torbę i wybiegł w pośpiechu z domu, nie zwracają uwagi na wołania ojca.
******
W tym czasie kiedy Maks był u rodziców Viktoria jadła śniadanie w kuchni, Justin właśnie przyszedł ze sklepu.
- Jak się spało? - spytał stawiając zakupy na stole.
- Dobrze. Dzięki. - odrzekła dziewczyna nie odrywając wzroku od talerza, na którym miała tosty.
- No to dobrze. -zaśmiał się po czym zaczął rozpakowywać produkty.
Viktoria przyglądała mu się w ciszy.
- Maks jeszcze nie wrócił? - zmienił temat Jus.
- Nie.
- Aha. - chłopak stojąc oparty o blat spojrzał na nią i wtedy ich spojrzenia się spotkały. Viktoria pierwsza odwróciła wzrok.
- Viktoria, co się dzieje - spytał siadając na krześle obok.
- Nic. A co ma się dziać? - zapytała
- Bo od tamtego wieczoru za miastem nie odezwałaś się do mnie ani słowem.
- A co mam mówić? - zapytała patrząc na niego.
- No.... no niewiem ale na pewno coś powinnaś.
- Dobra, to wiem o czym możemy pogadać.
- Tak? - zaciekawił sie Justin. - O czym?
- O tym co knujesz z Brianną.
Teraz szatyn przestał się uśmiechać i spoważniał.
- Nic z nią nie knuje. - powiedział po chwili.
- Knujesz, knujesz. Kiedy byliśmy w skateparku i byłeś z jakąś nową laską to poszliście do łazienki. Zostawiłeś telefon i wtedy przyszła wiadomośc. Przeczytałam ją. Brianna pisała w niej, ze ma jakiś plan na kogoś. O co chodziło? - wyjaśniła jednym tchem.
- O ....... - westchnął.- O t.. nic takiego. - Chciał powiedzieć jej całą prawdę, ale w ostatniej chwili stchórzył.
- To ma coś wspólnego ze mną prawda? Brianna mnie nie znosi. Wiem to.
- No nie da się ukryc.
- Justin proszę powiedz mi... - złapałą go za rękę. Chciała wykorzystać jego miłość do niej, żeby dowiedzieć się o co chodziło.
Przez chwilę patrzeli na siebie w milczeniu aż w końcu Justin powiedział:
- Nie mogę.
- Tak myslałam. - powiedziała i wstała od stołu. Poszła do swojego pokoju i siedziała na łóżku. Justin poszedł za nią i usiadł na krawędzi łóżka.
- To naprawdę nic takiego. Nic związanego z toba. - skłamał.
- Wiesz, że nie umiesz kłamać? - zapytała przysuwając swoją twarz do jego twarzy.
- Wiem. Ale mówię prawdę.
- Jakoś ci nie wierzę. - przysunęli się do siebie jeszcze bliżej.
Justin spojrzał na jej usta. Tak bardzo chciał poczuć ich smak jeszcze raz. Choć przez chwilę. Viktoria wiedziała, że szatyn chce ją pocałować. Musnęła jego wargi lekko swoimi.
- Powiedz mi. - szeptała.
Justin po chwili proszenia dał się złamać i wyśpiewał jej wszystko jak na spowiedzi. Viktoria nie mogła uwierzyć w to, że przyjaciel knuł z Brianną i co gorsza chciał rozdzielić ją z Maksem.
- Ale zrozum Viki. Postaw się w mojej sytuacji.
- W jakiej twojej? A co to była za sytuacja, że musiałeś knuć z naszym największym wrogiem.
- Viktoria ja się w tobie zakochałem. - wyznał.
To wyznanie ścięło ją z nóg. Dobrze, że siedziała oparta o ścianę bo inaczej pewnie by się przewróciła.
- Że jak?? - pytała niedowierzając.
- No po prostu zakochałem się w tobie. Nic na to nie poradzę. Myślę o tobie już od tego kiedy prosiłem o twój numer w sklepie dla Maksa. Tylko wtedy jeszcze nie wiedziałem, że się zakocham. Jeszcze ta akcja na polanie. Wiedy, wieczorem, myślałem, że ty na prawdę coś do mnie czujesz.... - przerwał.
- Justin..... ja...ja.. nie wiem co mam powiedzieć. Owszem...czuje do ciebie coś więcej - na te słowa Justin podniósł głowę w nadzieii - ale do Maksa też. Tak. Wiem może to jest głupie, ale nie umiem wybrać między wami. Jeszcze teraz jak Maks pokłócił się z rodzicami.... ja nie mogę go zostawić, nie chce .... postaw się w mojej sytuacji.... - tłumaczyła. Justin wsłuchiwał się w każde jej słowo.
- Rozumiem.... - odparł. - Chociaż nie. - rzekł po chwili milczenia. - Właśnie, ze nie rozumiem. I co? I teraz będziesz z nim do końca życia o pokłócił się z rodzicami? Tak? Całe życie z nim spędzisz bo ci go szkoda?? - pytał nie czekając na odpowiedź.
- To nie jest takie proste...daj mi się zastanowić ....poukładać sobie wszystko. I wtedy pomyślimy co dalej. Dobra? - zapytała uśmiechając się sztucznie i łapiąc go za rękę.
- Ok, ale tylko parę dni. Nie mogę wytrzymać kiedy widzę jak się obejmujecie jak on cie całuje.
Dziewczyna się zasmiała.
- Kilka dni. - powiedziała i pocałowała go w policzek. - A teraz chodź. Maks może zaraz przyjechac.
Justin był taki szczęśliwy i zadowolony po rozmowie z Viktorią. Miał nadzieje na to, że będą razem. Gdy schodziła pobiegł za nią i złapał ją w pasie od tyłu. Podniósł do góry i zakręcił. Viktoria na początku krzyknęła ale potem zaczęła się śmiac.
- Ej, tylko bez takich akcji przy Maksie. - powiedziała gdy postawił ją na ziemię. W tej samej chwili Maks właśnie zaparkował samochód. I szedł w stronę domu. Viki siedziała przy stole w kuchni a Justin udawał, ze schodzi z góry.
- Normalnie nie uwierzycie. - powiedział gdy wszedł do domu. Ledwo łapał powietrze.
- Co się stało? - zapytała Viki podchodząc i witając się z nim.
- Byłem w domu po resztę rzeczy. Wcześniej zajechałem do mamy po klucze. Gdy wszedłem do domu usłyszałem dziwne odgłosy. Poszedłem na górę i zobaczyłem jak mój własny ojciec pieprzy się w wspólnym łózku jego i matki z Brianną! - powiedział jednym tchem.
- Co?! Ty chyba żartujesz! - Viktira była bardzo zdziwiona.
Justin natomiast stał ciągle na schodach. Nie mógł uwierzyć w to, ze Maks odkrył jej największy sekret. Teraz nie będzie miał na nią żadnego haka. Po chwili zszedł ze schodów i poszedł do kucni.
- Serio?! Z twoim ojcem? Brianna?? - udawał zdziwionego najbardziej jak umiał.
- Tak! Z moim ojcem. Zaprosiłem tu matkę, zeby jej wszystko powiedziec - poinformował kumpla. - Będzie mogła przyjść po pracy?
- Tak, tak. Oczywiście. W takiej sytuacji tak. - odrzekł Jus idąc do salonu.
***************************
Założyłam drugiego bloga. Za sprawą koleżanki. ;D
http://our-weeird-wonderland.blogspot.com/
ale mnie zaskoczyłaś, ojciec Maksa i Brianna, nigdy bym nie pomyślała.
OdpowiedzUsuńPisz,pisz dalej ;*
Megaaaa ;* ;)
OdpowiedzUsuńSuper ! Zaskakujesz mnie cooraz bardziej ; > Dawaj szybko nexta ! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 No no,ale mnie zaskoczyłaś z Brianną i jego ojcem ;D Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńŚwietnie ! <33
OdpowiedzUsuń