czwartek, 12 lipca 2012

Rozdzial 43 :D

* Maks*

- Witam. Pan Maks Green ? - spytal jeden z policjantow.
- Tak to ja. A o co chodzi?  -spytalem.
- Chodzi nam o ostatni wieczor. Wie pan cos o pobiciu pana Josha K? - spytal ten sam.
- Tak wiem. - odrzeklem.
- No wiec...? - podniosl brwi drugi.
I wtedy opowiedzialem wersje, ktora wymyslilem wczesniej. Policjanci dodatkowo przepytali Viktorie w sprawie gwaltu. Wnioslem pozew na Josha. Nie ujdzie mu to na sucho. Przepytanie calej naszej czwroki zajelo policjantom jakies 1,5 ( poltora) godziny.  W koncu wyszli.
Viktoria odetchnela z ulga. Przytulilem ja do siebie.
- Boze.. myslalem, ze juz nie wyjda. - zaczal Justin.
- Noo, dosc dlugo to ciagneli. - powiedziala Viki.
- Wlasnie.. za dlugo.  - dodalem w zastanowieniu.
- Nie wiem po co oni sie pytali o to wszystko Caitlin.
- No wiesz Jus, wszyscy to wszyscy - powiedzialem.
- Dobra ale...
- A moze zmienimy temat co ? - zagadnela Viki wychodzac z moich objec. - Nie wiem jak wy ale ja jestem strasznie glodna.
- Ja tez. - zawtorowalem jej. Dobrze, ze chociaz jedna osoba w tym domu mysli. Objalem ja ramieniem i poszlismy do kuchni. Justin zostal w korytarzu z Caitlin. Rozmawiali o czyms ale ich nie sluchalem.


* Justin*

 Kiedy policja juz wyszla odetchnalem z ulga. Mialem dosyc tych ciagle, powtarzajacych sie pytan. ,,Gdzie pan byl wczoraj wieczorem? O ktorej pan wyszedl z domu Brandona M? Co robil pan pozniej? .''...itp. Co ich to do cholery obchodzilo co ja robilem potem.
Po wyjsciu policji zaczalem rozmawiac z przyjaciolmi, gdy po chwili wspanialomyslna Viki zmienila temat i poszla z Maksem do kuchni cos zjesc. Chcialem isc za nimi ale Caitlin wziela mnie na bok.
- Musimy pogadac.
- Cos sie stalo? - zmarszczylem brwi.
- Tak. - westchnela.
- Co jest ?
Chwila ciszy.
- Jestem w ciazy. - powiedziala patrzac mi w oczy.
- COO?! - krzyknalem.
- Wiem, tez sie zdziwilam.. nie planowalam tego. Po prostu..... tak wyszlo.. - probowala sie usmiechnac.
- Przeciez bralas tabletki prawda? Jakim cudem zaszlas w ciaze???!!
- No bo widzisz ja..
- Co ty ?! - nie moglem wytrzymac i sie darlem.
- Nie bralam ich przez kilka dni.
- Co?! - pisnalem jak mala dziewczynka.
- Myslalam, ze to nic nie zmieni. Przepraszam..- opuscila glowe.
- Przepraszasz..?!?! Teraz w dupe se to wsadz?!!! Jak moglas mi to zrobic co?!?!?!?!?! Jak?!?! Czy ty kurwa zdajesz sobie sprawe z tego, co to dla nas oznacza?!?! Nie chce siedziec w domu i nianczyc jakiegos bachora bo jego mamusia zapomniala sie zabezpieczyc!!
- Ze co prosze?!?! Bachora??! Nie zapominaj, ze to nasze dziecko! Nasze!! Rozumiesz?! Nie obarczaj mni wina za to co sie stalo?! A czy ty sie zabezpieczales?!
- A co to ma do tego?! Mowilas, ze ty sie tym zajmiesz!  I co?! Prosze zajelas sie! Kurwa, zajebiscie sie tym zajelas!!
- Nie drzyj sie na mnie!! Jakos w lozku bylo ci dobrze!!
Zamilklem. Odwrocilem wzrok. Nie wiedzialem co jeszcze powiedziec. Wiedzialem, ze Caitlin ma racje. Popatrzylem na nia tylko i  zobaczylem, ze z trudem powstrzymuje placz. Podeszlem do niej niepewnie i przytulilem. Wtedy  dziewczyna rozplakala sie na dobre.

 * Viktoria*

- Co to za krzyki? - spytalam Maksa.
- Pewnie Justin z Caitlin znowu sie kloca o jakas glupote. Nie przejmuj sie nimi. Jedz. -pokazal broda   na talerz z makaronem i truskawkami, ktore przed chwila skonczyl mi gotowac.
- Dziekuje. - powiedzialam i pocalowalam go w policzek.
- Nie ma sprawy - usmiechnal sie i przytulil sie do moich plecow.
Podczas gdy ja zajadalam sie truskawkami do kuchni wparowala zaplakana Caitlin w objeciach Jusa.
- Co sie wam stalo? - spytalam zdzwiona.
Justin spojrzal na Caitlin.
- Jestem w ciazy. - powiedziala po chwili.
- Co?? -odpowiedzielismy jednoczesnie i otworzylismy szeroko oczy.
- Niestety to prawda.- powiedzial Justin cicho.
- ale jak to mozliwie?? Nie zabespieczaliscie sie? - spytal Maks patrzac na nich z niedowierzaniem.
 Justin poslal Caitlin gniewne spojrzenie.
- Nie. Caitlin miala sie tym zajac ale oczywiscie zapomniala.
- Znowu zaczynasz? Przeciez mowilam ci, ze to nie moja wina tak?! poza tym to ty chciales sie kochac prawie codziennie wiec masz...
- Ze co?! Teraz mnie o to oskarzasz? !Tak?? Nie moglas brac tych pieprzonych tabletek regularnie?!
- nie, nie moglam.
Justin prychnal.
- To teraz idziesz na skrobanke.
- Co?! - wymsknelo mi sie. - Justin powalilo cie?!
- Nie, nie powalilo mnie. Bedzie miala nauczke na nastepny razy.
Caitlin tylko na niego patrzyla i plakala jeszcze bardziej. W tamtej chwili dziekowalam Bogu, ze mam takiego chlopaka jak Maks. Dobrze, ze wtedy nie zdecydowalam sie na Justina. Wspolczuje Caitlin z calego serca. Nie bedzie miala z nim teraz latwego zycia.
- Ale nie mozna tak robic?! Jus. - do rozmowy wlaczyl sie Maks. - Przeciez ona moze miec traume do konca zycia.
- Trudno. Bedzie pamietac, ze tabletki bierze sie regularnie, a nie chwile przed seksem. - powiedzial i wyszedl. Chwile pozniej bylo slychac trzask frontowych drzwi.

- I co ja teraz zrobie co?! Przeciez nie moge usunac tego dziecka! - lkala Caitlin.
Poszlam i przytulilam ja.
- I go nie usuniesz. Nie mozna tak. To dziecko nie jest niczemu winne Cait ( Kejt).
- Wiem. Ale...
- Ale co??
- Co bedzie ze mna i Justinem?? Przeciez ja go kocham.
- Tak wiem, ze go kochasz. Ale teraz masz wiekszy problem.
Dziewczyna rozplakala sie jeszcze mocniej.
- Sluchaj... - zaczelam, gdy poczulam czyjes rece na moich biodrach. Odwrocilam odruchowo glowe i zobaczylam Maksa. Usmiechnelam sie na co on odwzajemnil i od razu zrobilo mi sie lzej na sercu. Odwrocilam sie z powrotem do Cait konczac moja wypowiedz.
- Sluchaj... czasami w zyciu  jest tak, ze kiedy jest naprawde duzy problem to wtedy poznajemy prawdziwe oblicze bliskich nam osob. Moze po prostu Jus nie byl ci pisany. Zreszta.... dobrze wiedziaalas, jakie on prowadzi zycie prawda? To teraz cze..
- Ale on sie zmienil rozumiesz?! Mowil, ze mnie kocha, przestal palic, pic, chodzic na imprezy. Zostawal ze mna w domu.
- No tak..hm... a co robiliscie jak zostawal z toba w domu?
 Poczatkowo Cait mi nie odpowiedziala ale po chwili odrzekla:
- Seks. - no i wszystko jasne : pomyslalam. Dlatego z nia zostawal, zeby mu sie oddawala.
Najwidoczniej seks z nia przypadl mu do gustu.
Chcialam cos powiedziec ale wolalam nie palnac jakiejs glupoty wiec sie zamknelam i wrocilam do jedzenia makaronu. Maks poszedl razem ze mna wciaz trzymajac mnie za biodra. Przenioslam swoj talerz do sypialni na gore, zostawiajac Cait sama. Chcialam zeby sobie przemyslala moje swoja..
- Boze wspolczuje jej. - zaczal Maks zamykajac drzwi.
- Ja tez. - dodalam rozkladajac sie na lozku i jedzac makaron z truskawkami.
- Podasz mi laptopa? - poprosilam.
- Proszz - powiedzial.
- Dziekuje - cmoknelam go w policzek.
- Ciekawy jestem gdzie poszedl ten idiota. Pewnie na impreze. Zamiast zajac sie swoja dziewczyna on baluje. - powiedzial Maks przyslaniajac lekko rolety.
- Oj skarbie daj spokoj.. trudno jego wybor. TO nie ty bedziesz siedzial z pieluchami za 9 miesiecy.
- Wiem, wiem kochanie - powiedzial po czym polozyl sie na mnie wygodnie.
- Nie za dobrze ci? - spytalam.
- Troche az za bardzo . -powiedzial obejmujac moje ramiona swoimi. Splotl lewa reke z moja. Prawa musialam wystukiwac litery na klawiaturze.
- Wiec... mam nadzieje, ze bede ojcem chrzestnym - zaczal.
- Maks ..... - westchnelam - to nie pora na zarty.
- Oj chcialem cie jakos rozweselic - powiedzial calujac mnie w ramie.
- Wiem skarbie wiem. - powiedzialam.
Po okolo 40  minutach zachcialo mi sie do lazienki. Zeszlam do korytarza i uslyszalam dziwny kawalek rozmowy Cait.
- Tak... co??.......tak... zalatwione.....kupi......no.....ok.....tak dzieki...... niee.... cze.... .
,,Dziwne'' -  pomyslalam.
Niewiele myslac poszlam szybko do lazienki  i wrocilam do pokoju.
- Maaakss  - przeciagnelam litery.
- Tak kotku? - spytal.
- Sluchaj bo jak teraz bylam ... - przyciagnal mnie do  siebie - jak teraz byla na korytarzu to uslyszalam dziwna rozmowe Cait.
- Jaka rozmowe?? - spytal Maks - Jus juz wrocil??
- Niee, nie z Justinem. Wydawalo mi sie, ze rozmawiala przez telefon. Cos o jakims kupnie, ze ktos cos kupi nie wiem..
- Hm.. ja tez nie.
- Ej - ozywilam sie. - A moze ona chce sprzedac swoje dziecko.
- No co ty kochanie, chyba nie mowisz powaznie. Komu? Kto by kupil dziecko od nastolatki.
- No wiesz.. nie takie rzeczy sie slyszalo. - powiedzialam.
 Maks nic nie powiedzial tylko pokrecil glowa i rzucil sie ze mna na lozko.

*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*
43 rozdzial za nami. :P
Mam nadzieje, ze wam sie podoba :d xD
Nie wyszedl zbyt dlugi ale pisany na szybko :)
Dziekuje za koemnatrze pod ostatnimi rozdzialami ;P

12 komentarzy:

  1. Jutsin to dupek, no... jak tak można.

    OdpowiedzUsuń
  2. podoba mi się coraz bardziej, muszę tu częściej zaglądać, bo piszesz świetni :D

    OdpowiedzUsuń
  3. kiedy następny? :D

    OdpowiedzUsuń
  4. No no,świetny <3 Ale zaskoczyłaś mnie z ciążą ;D Jak Justin mógł się tak zachować?! Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. zapraszam na nowy rozdział na http://closedindreams.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. omomomomoomomomomomomomomomomomomomomomomom <3333333 kocham cie <3 jak ty piszesz wg kobieto <3

    http://weirdfascination.blogspot.com/
    #NOWY #NOWY <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Super , bardzo mi się spodobał twój blog i kilka godzin (ze dwie ;)) siedziałam czytając wszystkie rozdziały;DD
    Zapraszam również do mnie;**
    http://lovesandfriend.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej przeczytałam już wszystko. uhhh... troche tego było, a więc pomieszałaś zwłaszcza w tych ostatnich rozdziałąch nie spodziewałam się czgoś takiego no ale cóż.... zapraszam przy okazji do siebie na kolejny rozdział mam nadzieję że się spodoba i liczę na komentarz pozdrawiam
    Smerf z http://smiechlosu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytalam wszystko ufff czytam to od wczoraj wciagnelo mnie ale jak bd strasznie dlugie to sie wszystkim znudzi za niedlugo ale zajebiste nasz talent dziewczyno:)

    OdpowiedzUsuń
  10. zapraszam do siebie na nowy rozdział : http://weirdfascination.blogspot.com/
    <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział 66 "Sukienka" na www.scenariusz-uczucia.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń