poniedziałek, 9 lipca 2012

Rozdzial 41 .

                                   * oczami autorki *

Minal tydzien a Viktoria nadal zachowywala sie dziwnie. Przez ta cala sytuacje zaczela oddalac sie od Maksa. Chlopak czul sie bezsilny, nie mogl jej przytulic, pocalowac. Zastanawial sie nawet czasami czy to ma jeszcze jakis sens. Kochal Viktorie, ale nie mogl jej pomoc w zaden mozliwy sposob. Dziewczyna nie pozwalala mu sie do siebie zblizyc. W koncu ktorego dnia wstajac z lozka postanowila, ze dzisiaj mu powie. Brunet siedzial na kanapie w samych bokserkach i ogladal jakis film. Widac bylo, ze nie jest nim zainteresowany. Jego mysli ciagle krazyly wokol Viktorii. Kiedy dziewczyna zeszla skierowala sie najpierw do kuchni. Wlala sobie soku do szklanki. Wypila stajac przy oknie, po czym skierowala sie do salonu, w ktorym znajdowal sie chlopak.
- Hej - powiedzziala niesmialo.
- Czesc - odrzekl Maks nie odrywajac wzroku od telewizora.
- Mozemy pogadac? - spytala stoijac w progu.
Chlopak momentalnie na te slowa wylaczyl telewizor i odstawil talerz ze sniadaniem. Spojrzal na dziewczyne, i ruchem reki zaprosil ja zeby usiadla obok.
- Posluchaj.. - zaczela. - Na samym poczatku chcialam cie bardzo przeprosic za moje zachowanie. Nie wiedzialam jak ci to powiedziec, ale teraz juz wiem. Posluchaj. - westchnela - Zostalam zgwalcona - powiedziala prawie szeptem.
- Ze co?! - krzyknal Maks. - Jak to zgwalcona ?! Przez kogo?!! - przysiadl sie blizej i zlapal ja za dlon.
- Pamietasz tego kolege Brandona? To on.
- Nie no zabije skurwiela!- krzyknal . Juz chcial wychodzic, ale Viktoria go zatrzymala.
- Maks nie idz tam, nie rob nic glupiego.Prosze cie.
- Jak mam nie robic nic glupiego po tym co wlasnie uslyszalem?! Nie podaruje mu tego! Dobral sie do ciebie!
Dziewczyna bez slowa ze lzami w oczach wstala i mocno wtulia sie w tors Maksa.
- Skarbie prosze.. nie chce cie stracic - lkala w jego ramionach,
- Nie starcisz mnie - odrzekl calujac ja w jej czupryne.
- Nie idz do niego.
Cisza.
- Maks? - podniosla glowe zeby spojrzec mu w oczy. Byly zaszklone, bylo widac w nich zlosc i nienawisc.
- Maks. - powiedziala glosniej. - Nie idz tam prosze. - odrzekla.
Chlopak westchnal i wtulil sie w nia jeszcze bardziej.
- Dobrze, nie pojde.
- Obiecujesz? - spojrzala mu w oczy.
- Obiecuje - odrzekl.


              * Maks *
Nie moglem mu tego podarowac. Ale tez musialem jakos uspokoic Viki. Postanowilem, ze pojde do niego ale dopiero jak Jus wroci od Caitlin. Zajmie sie Viktoria.
- Maks? - spytala.
- Tak skarbie ?
- Na pewno tam nie pojdziesz ?
- Na pewno. - odrzeklem i poglaskalem ja po polizku na co ona sie usmiechnela. Byla taka niewinna i bezbronna. Jak sobie pomysle, ze ..... Cisnienie mi przyspiesza. Pocalowalem ja w glowe i wlaczylem telewizor. Po niespelna pol godzinie wrocil Justin. Caitlin byla z nim. Ale moze to i lepiej.
 -Ooo widze, ze juz wszystko w porzadku - odrzekl trzymajac Caitlin za reke.
 Maks spiorunurowal go wzrokie. Justin od razu ucichl.
- Caitlin moze zostaniesz z Viktoria? Ok? Musze chwile pogadac z Justinem.
- ok.
- Co sie stalo? Gdzie idziesz? - odezwala sie przestraszona Viktoria.
- Nigdzie kochanie. Bede na tarasie. Obiecuje. - odrzeklem i musnalem delikatnie jej usta. W koncu!
Poszedlem z Justinem na taras.
- Stary sluchaj jest tak jak myslalem. - zaczalem.
- Czyli co?  - spytal szatyn wychylajac glowe przez drzwi zeby zobaczyc czy dziewczyny rzeczywiscie sa w salonie. Byly. Zamknal drzwi i stanal przy barierce obok mnie.
- On ja zgwalcil.
- Kto? Brandon? - Justin otworzyl oczy szeroko.
- Nie Brandon . Ten drugi.
- Kurwa. - zaklnal pod nosem.
- Wlasnie. Trzeba to jakos ogarnac, dlatego tam ide.
- Ze niby co?! Nie mozesz tam isc, czlowieku przeciez jak mu cos zrobic to pojdziesz siedziec. Co bedzie wtedy z Viktoria??
- Ty sie nia zajmiesz - powiedzialem cicho.
- Pojebalo cie?! Nie mozesz jej tego zrobic. Nie po tym co teraz przeszla!
Nie odezwalem sie. Justin mial racje.  Gdybym teraz zostawil ja sama to nie wybaczylaby sobie tego.ie potrafilbym tak. Musze byc teraz z nia. Z zamyslen wyrwal mnie glos Caitlin
 - Nie podoba mi sie to.
- O czym ty mowisz ? -spytam Jus.
- Viki wymiotuje.
- Ze co?! - krzyknalem.
- Wydaje mi sie, ze ona jest w ...
- No ty chyba zartujesz?! - znow krzyknalem.
- A czy myslisz, ze gwalciciele uzywaja zabezpieczen? - dodala. - Niepokoje sie o nia.
Bez slowa pobieglem w kierunku lazienki da gorze. Viktoria wlasnie z nie wychodzila. Spojrzala na mnie zaklopotana.
- Viki co jest?
- Mam mdlosci. - szepnela.
Swiat mi zawirowal. A co jesli to co mowila Caitlin to prawda? Viki jest w ciazy??
- Chodz tu do mnie.  - odrzeklem i przytulilem ja widzac lzy w jej oczach.
- Maks co z nami bedzie ? - spytala przez placz.
 - Bedzie dobrze. Zobaczysz. - przytulilem ja mocniej.
- Jak to dobrze? A jak bede w ... ... w ciazy? - spytala patrzac mi w oczy. - Nie zostawisz mnie prawda? - spytala.
- Oczywiscie, ze nie. Skrabieee za mocno cie kocham.  Przeciez razem mozemy wychowac to dziecko. Jakos spobie poradzimy.. spokojnie. Tylko juz nie placz.  - odrzeklem. W glebi serca bylem przerazony. Jak my sobie poradzimy z dzieckiem?? Nie moglem dlugo myslec, bo Viki znow pobiegla do lazienki. Bylo mi jej strasznie szkoda. Teraz wiedzialem, ze musze isc do tego skurwiela, ktory jej to zrobil i rozliczyc sie z nim.  Gdy Viki wrocila zaprowadzilem ja do pokoju, w ktorym sie polozyla i w moich ramionach zasnela. Byla taka slodka. Mialem ochote ja wycalowac. Powstrzymalem sie jednak z trudem, zszedlem na dol zostawiajac ja spiaca.
- Justin. - zawolalem.
- Co jest stary ? - spytal.
- Jade tam.
- Gdzie?
- Do tego skurwiela. Zaplaci mi za to.
- Nie mozesz tam jechac sam. Jade z toba.
Przytaknalem. Z kumplem bedzie mi razniej. Caitlin zostala z Viktoria. Obiecala, ze nie powie gdzie jedziemy jak Viki sie obudzi, jednak wiem, ze cos jej wygada... dziewczyny...

15 minut pozniej bylismy na miejscu. Kiedy przechodzilismy przez podworko,przeszedl mnie zimny dreszcz. Zakupalem do drzwi. Otworzyl mi oprawca mojej dziewczyny. Od razu sie na niego rzucilem.

* Justin*

 Kiedy w drzwiach stanal oprawca Viktorii Maks bez zastanowienia rzucil sie na niego. Spodziewalem sie tego, ale nie az tak szybko. Kiedy wyladowali na podlodze i zaczeli sie walic po twarzy, szybko probowalem ich rozdzielic. Krzyczalem to na jednego to na drugiego. Nie wiadomo skad ze schodow zbiegl Brandon.  Byl mocno zdziwiony ta cala sytuacja. Zaczal mi pomagac. choc wcale tego nie potrzebowalem bo juz udalo mi sie prawie ich rozdzielic.
- Jestes zwyklym skurwielem ! - krzyczal Maks.
- Mala sama chciala. - odrzekl sprawca z drugiego kata salonu. Maks juz do niego wstawal ale przytrzymalem go.
- Co wy ty odpierdalacie?! - krzyknal Brandon.
- Nie udawaj, ze nie wiesz! Zabije tego twojego koleszke!
- Coo?? Ale za co?
- Za co?? - prychnal Maks - Za to co zrobil Viktorii. Co jeszcze sie nie chwalil??
Brandon zdezorientowany spojrzal na Josha.
- Co? - syknal.
- Co ty zrobiles??  - spytal Brandon.
Bylem zbity z tropu, Maks tez. Nie mielismy pojecia co to wszystko ma znaczyc. Czy Brandon jest az tak dobrym aktorem czy na prawde nic nie wiedzial o gwalcie.
- Zabawilem sie troche. - usmiechnal sie bezczelnie do Maksa - Nic wielkiego.
 w tym momencie Maks nie wytrzymal i rzucil sie na Josha. Niestety nie mogle go przytrzymac bo zrobil to bardzo szybko. Brandon tez wiele nie zdzialal. Siedzial obok tej bojki i sie jej przygladal zezorientowany. Ryknalem na niego i w koncu sie ruszyl pomagajac mi ich rozdzielic. Zanim jednak to nastalo Maks zdazyl juz polamac 4 zebra Joshowi, reke i nos.  Josh skrecal sie z bolu kiedy oderwalismy od niego Maksa. Brandon nie pomogl mu wstac, w niczym mu nie pomogl.
- Wiec nic o tym nie wiedziales? - spytalem.
- nie mialem pojecia.
- Tak jasne . Ty nigdy nic nie wiesz. Pewnie tez na tym skorzystales. Jestes takim samym skurwielem jak i on ! - krzyknal w twarz i splunal w  nia. Po czym mocno wkurzony wyszedl do samochodu. Bez slowa wyszedlem za nim, patrzac jeszcze z pogarda na zwijajacego sie z bolu Josha.
- Szkoda , ze sie tak zmieniles. - dodalem i wyszedlem.

 * Caitlin *

Nie moglam jej powiedziec gdzie chlopacy pojechali. Viktoria niedawno wstala i zaczela sie mnie wypytywac. Obiecalam  Justinowi, ze nic nie powiem. Jednak mnie przelamala.
- Pojechali do domu Brandona.
- Coo??
- Mialam ci nie mowic.
- Nie zatrzymalas ich??
- Nie moglam. Wiesz jaki jest Maks kiedy sie wkurzy.
- I wlasnie tego sie boje. - powiedziala i pobiegla do lazienki.
Zeszlam na dol i zrobilam jej salatke. Slyszalam, ze dziewczyny w ciazy powinny sie zdrowo odzywiac.
Kiedy zeszla zaproponowalam ze pojde po test ciazowy. Viktoria sie przestraszyla. Widac bylo, ze nie chce znac wyniku. No ale tak czy tak trzebabylo kiedys go poznac.  Nie zastanawiajac sie dlugo poszlam do sklepu kilka przecznic dalej. Szlam z pol godziny w te i z powrotem.
Gdy wrocilam chlopacy juz przyjechali. Viktoria siedziala wtulona w Maksa. Ten ja przepraszal, ze tam poszedl ale nie mog tego tak zostawic. Justin z kolei siedzial w kuchni i popijal sok pomaranczowy.
- I jak? -spytalam wchodzac do kuchni.
- Dosyc zle.
- Czyli? - spytalam marszczac brwi.
- Czyli... Maks go polamal.
- Coo?- otworzylam szeroko oczy. - Serio??
- Niestety tak. - odrzekl moj chlopak.
Podeszlam i bez slowa przytulilam sie do jego plecow.  Posiedzielismy tak chwile i do kuchni wszedl Maks.
- Slyszalam, ze polamales oprawce Viki.
- Wez nic nie mow. - odrzekl Maks. - Jestem taki nakrecony. Zabilbym go gdyby tu teraz stal. - dodal nalewajac soku do szklanki.
- Ale jedno mnie zastanawia - dodal po chwili  zakrecajac karton tymbarka i staojac przodem do nas - Czy Brandon rzeczywiscie nic nie wiedzial czy tylko sie zgrywal.
- Moim zdaniem to nic nie wiedzial. Znam go dosc dobrze i cos mi sie wydaje, ze nie mial pojecia co sie dzialo pod jego dachem.
- Ja tez tak mysle.. - odrzekl i wyszedl  z kuchni.

         * Viktoria *

 Siedzialam na lozku w pokoju i trzymalam test ciazowy w rekach. Balam sie go zrobic. Wiedzialam, ze jak bedzie  pozytywny to Maks zostanie ze mna, bedzie mi pomagal, ale jednak balam sie tego. Modlilam sie w myslach, zeby byl negatywny. Po chwili Maks wparowal do pokoju.
- Mam soczek skarbie. - powiedzial podajac mi go i siadajac obok. - Czekaj...czekaj..., co to.. je...Chcesz  zrobic test ciazowy?
- Tak. Caitlin mnie namowila. Wczesniej czy pozniej  bedzie trzeba.  - upilam lyk i podalam szklanke Maksow, ktory polozyl ja na szafce nocnej kolo lozka.
- To chodz zrobmy ten test i miejmy to z glowy.
- Czekaj... my?
- No tak my. - powiedzial biorac mnie na rece i niosoc do lazienki.
- Maks.. przepraszam ale chce go zrobic na osobnosci.
- Ok , rozumiem - powiedzial. Widac, bylo ze jest zawiedziony.
Bylam w lazience 15 minut. Nie wiedzialam, czy robic ten test czy niee. W koncu jednak przelamalam sie i zorbilam. Czekalam chwile i czekalam. To co zobaczylam zwalilo mnie z nog.


*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*
No prosze. Ten jest troche dluzszy od poprzedniego. Mam nadzieje, ze sie podoba :)

6 komentarzy:

  1. Kiedy następny? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy ja Ci już wspominałam, ze jesteś świetna?! :D
    Jeśli nie,to napiszę teraz: Jesteś świetna!
    Tylko, kurcze nie chciałabym żeby Viki była w ciąży.

    OdpowiedzUsuń
  3. ej w taki momencie ? kobieto !
    świetnie < 3

    OdpowiedzUsuń
  4. Niech Viki nie będzie w ciąży...
    Zajebista jesteś <3
    Kocham to opowiadanie ;)

    OdpowiedzUsuń